wtorek, 29 marca 2016

39. Dzień ma znaczenie - cz. 2

I oto jest! Ostatni rozdział pierwszego tomu!
Obawiam się, że jest dość krótko i nie jestem pewna, czy zwarłam tam wszystkie informacje, ale mam nadzieję, że tak.
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny tom, ale PRZYSIĘGAM, że nie będzie to dłużej niż dwa-trzy miesiące. Muszę na chwilę odpocząć od tego opowiadania, żeby potem móc spojrzeć na niego świeżym okiem.
W kolejnym tomie dowiecie się, czy Harry spotka ponownie profesora Woulda, czy odzyska miłość swojego ojca, czy znajdzie swoją drugą połówkę i czy w końcu zakończy wojnę z Voldemortem.
Czekajcie, a tymczasem przedstawiam ostatni rozdzialik!
Zbetowane przez carmendraconi.
^^^


„Harry stał na schodkach prowadzących do domu, chowając się koło drzwi i z coraz większym niepokojem słuchał głośnych głosów Syriusza i wujka Remusa. Był właśnie w odwiedzinach u tego drugiego, bo jego rodzice zostawili go samego w domu, zabierając Harresa na wycieczkę. Wtedy przyszedł Black i gdy Harry wyjaśnił mu na migi, że rodzice go zostawili, Łapa postanowił zabrać go do Lupina. Młody Potter już dawno zauważył, jak bardzo Remus cieszy się, gdy tylko Black go odwiedza. Harry nie znał się dobrze na uczuciach dorosłych, ale to, co błyszczało w oczach Lunatyka za każdym razem, gdy spoglądał na Syriusza, nie dało się pomylić z niczym innym. Jednak Black wydawał się tego nie widzieć. Harry wiedział, że jego chrzestny jest wspaniałą osobą, ale czasem był po prostu okropnie ślepy.
A teraz nie dość, że Syriusz nie widział oczywistego bólu w oczach Remusa, to jeszcze się z nim kłócił.
- Przestań na mnie wrzeszczeć – powiedział spokojnie Lupin, kręcąc głową. – To że potępiam twój pomysł nie znaczy, że ci tego zabronię.
- Nie cierpię jak mnie potępiasz – syknął Black krzyżując ręce na piersi. – Poza tym, mam prawo wyjechać.
- I zostawić Harry’ego samego? On cię kocha, a Lily i James…
- Może jak nagle się okaże, że zostali sami i muszą sobie poradzić to zmądrzeją.
- Naprawdę w to wierzysz? James z jakiegoś powodu nie przepada za Harrym i nie wygląda na to, by miało się to zmienić.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego. Wiem, że Harres bardzo mu przypomina Willowa, ale to nie znaczy, że musi znienawidzić swojego drugiego syna. Co mu odbiło?
- Nie o tym teraz rozmawialiśmy – przerwał mu Remus. – Dlaczego chcesz wyjechać?
- Powiedziałem już. Poza tym, mam tam zagwarantowaną pracę, możliwość przyjazdów do Anglii na weekendy i zapewnione mieszkanie. Podejrzewam, że pensja też nie będzie najgorsza, bo teraz potrzeba dobrze wykwalifikowanych aurorów. A Stany to naprawdę ciekawy kraj…
- Skończ już. Myślałem, że zależy ci na Harrym i… na mnie.
- Wiesz, że zależy. Po prostu muszę się uwolnić od tego życia. Od kiedy James został zastępcą szefa w Biurze Aurorów, dostaję same najgorsze i najbardziej cuchnące sprawy. Mam już dość. Chcę odpocząć – westchnął Black.
- Rozumiem to, ale czy nie mógłbyś zostać w Anglii? Stany… wiesz, jak trudno jest dostać magiczną wizę. Nie będziemy mogli cię odwiedzać.
- Ale ja was będę. Co tydzień, w weekendy.
- To niewiele – szepnął Lupin siadając na sofie.
- Przestań. Mimo że jestem w Anglii i tak mnie nie odwiedzasz, więc jaka różnica.
- Wiesz, że Ministerstwo robi mi od jakiegoś czasu problemy przez mój futerkowy problem. Nie zawsze mogę do ciebie wpaść.
- Choć raz byś mógł. Od kiedy zakończyła się wojna, byłeś u mnie może dziesięć razy. Dlaczego nie przychodzisz, a robisz mi wyrzuty, że wyjeżdżam?
Harry wybrał ten moment, by wejść do niewielkiego saloniku należącego do Lupina. Uśmiechnął się niepewnie, patrząc pytająco, czy nie przerwał im czegoś ważnego.
- Chodź, dzieciaku. Tylko rozmawiamy – uśmiechnął się Black. Mężczyzna znał już na tyle dobrze swojego chrześniaka, że mimo tego, że chłopiec nie mówił od paru lat, wiedział zazwyczaj, co Harry chce przekazać. Chwycił chrześniaka za rękę i posadził sobie na kolana, przytulając go lekko. – Musimy porozmawiać, Słoneczko.”
                                                                                   ***
„- Harry, wrócimy za parę godzin – oznajmił James, wchodząc do pokoju syna. – Za niedługo przyjedzie Syriusz i Remus. Masz się zachowywać, bo inaczej pożałujesz. Jasne?
Harry pokiwał delikatnie głową i w milczeniu patrzył, jak jego ojciec wychodzi z pokoju i zatrzaskuje za sobą drzwi. Chłopiec zacisnął usta, powstrzymując łzy i rzucił się na łóżko, przytulając lekko do niewielkiego pieska, którego dał mu Syriusz, gdy miał dwa latka. Mężczyzna mówił, że dostał tego pluszaka od Jamesa, gdy byli na wycieczce Hyde Park, gdzie było wielkie świąteczne wesołe miasteczko. Gdy Harry chciał dowiedzieć się więcej, Syriusz na moment zamyślił się i na jego twarzy pojawił się ból. Bąknął coś wtedy i szybko zmienił temat. Widocznie wydarzenia z tamtego czasu były dla Blacka w jakiś sposób bolesne.
Spojrzał na czarnego pieska z wytrzeszczonymi oczami i uśmiechnął się lekko. Zdążył się przyzwyczaić, że jego rodzice w urodziny dawali mu jakiś niewielki podarunek i wychodzili albo zostawiali go samego w pokoju. Całkiem inaczej wyglądały urodziny Harresa, które przypadały na kwiecień, ale Harry starał się o tym nie myśleć, by nie powodować u siebie więcej bólu.
Dzisiaj kończył jedenaście lat i w końcu będzie mógł pojechać do Hogwartu. Miał nadzieję, że tam uda mu się zdobyć jakiś przyjaciół, mimo tego, że nie mówił. Z niecierpliwością wyczekiwał 1 września, tak samo jak przyjazdu Syriusza.
Po tym, jak Black wyprowadził się do Ameryki, pojawiał się u Potterów coraz rzadziej. Harry go nie winił, bo za każdym razem, gdy Syriusz przyjeżdżał, James urządzał jakieś awantury, głównie z powodu Harresa. Łapa okropnie za nim nie przepadał, a jego ojciec wprost wielbił. Harry nie był pewny, z jakiego powodu, ale tak po prostu było. Dlatego gdy Syriusz zjawiał się z wizytą, Harres doczepiał się do Blacka jak rzep i ignorował chłodny ton dorosłego. Czarnowłosy Potter wiedział, że jego brat bardzo podziwia jego chrzestnego i wiele razy mówi, że chce w przyszłości być taki jak on. Harry nie sądził, że to możliwe, ale nic nie mówił, więc też nie komentował tego.
W końcu rozległ się dzwonek do drzwi. Harry zerwał się z łóżka i popędził na dół, przeskakując co dwa schodki. Otworzył z rozmachem drzwi i gdy tylko zobaczył gościa, rzucił się mu na szyję. Syriusz sapnął lekko, ale zaraz roześmiał się. Z ledwością utrzymał w ręce siatkę, w której miał jakieś rzeczy i przytulił jedną ręką chrześniaka.
- Stęskniłeś się, dzieciaku? – roześmiał się wchodząc do środka, z Harrym uwieszonym na szyi. Stojący za nim Remus zamknął drzwi ze śmiechem. – Ja też się stęskniłem. Aleś wyrósł. Ile się nie widzieliśmy? Półtora miesiąca? A urosłeś prawie o cal*.
Harry roześmiał się dźwięcznie i w końcu puścił chrzestnego. Zajrzał z ciekawością na siatkę w ręce Blacka i wyszczerzył się, widząc, że Syriusz kupił mu to, o co prosił w listach.
Mężczyźni rozsiedli się w salonie i dopiero, gdy Harry potwierdził skinięciem głowy, że rodzice zostawili go samego i nie wrócą wcześniej niż wieczorem, obaj dorośli odprężyli się nieco bardziej. Obojgu ciążyła nieprzyjemna atmosfera, która pojawiała się, gdy tylko James otwierał usta. Syriusz postanowił zapatrzyć herbaty, a Remus powiększył jakieś pudełko i postawił je na stole. Młody Potter patrzył na nie z ciekawością, zastanawiając się, co takiego może się w nim znajdować. Wiedział, że prezent jest w torbie, którą przyniósł jego chrzestny, ale co mogło być w tym pudełeczku? Spojrzał na Blacka, który właśnie przyniósł tackę z filiżankami i cukierniczką, starając się wypytać go wzrokiem, co też Łapa wymyślił.
- No! Herbata zaraz będzie, więc możemy otworzyć prezenty – uśmiechnął się Syriusz siadając obok Harry’ego i obejmując go lekko ramieniem. – Najpierw to? – wskazał na pudełko na stole. – Czy to? – pokazał mu torbę.
Harry przygryzł wargę i ciekawość zwyciężyła. Chwycił pudło ze stołu. Okazało się niezbyt ciężkie, ale Syriusz pomógł mu wziąć je na kolana, jakby bał się, że chłopiec je puści. Widocznie w środku było coś, czego nie należało puszczać. Harry niepewnie otworzył i zaraz na jego usta wpłynął szczęśliwy uśmiech. W środku był spory tort, na oko czekoladowy, z czerwoną lukrową polewą i napisem: „Wszystkiego Naj, Słońce!”. Chłopiec odstawił pudełko na stół i rzucił się na szyję, najpierw chrzestnemu, a potem Lupinowi. Oboje dorośli zachichotali szczęśliwi, że udało im się wywołać tak nieraz rzadki uśmiech na twarzy chłopca.”
                                                                                 ***
Harry wpatrywał się długo w szklaną powierzchnię butelki, w której był zamknięty statek. Przyszłość nie była taka, jaką sobie zamarzył, a mimo to już w tym momencie wiedział, jaką podejmie decyzję odnośnie swojego powrotu. Spojrzał jeszcze na Czas, który w milczeniu przypatrywał mu się jakby w zastanowieniu.
- Mogę wiedzieć, dlaczego tata tak się zachowuje? Co takiego mu zrobiłem?
- James… Widział twoją „śmierć” i obwinia się o nią. Tyle razy mówiono ci, że jesteś podobny do ojca, więc chyba odpowiedź nasuwa się sama. James widzi w tobie samego siebie, a łatwiej mu nienawidzić swojego syna i obwiniać go niż myśleć, że to tylko i wyłącznie jego wina. Harresa kocha i wręcz wielbi z tego samego powodu. Przypomina mu Harry’ego Willowa.
Harry zacisnął usta.
- A Syriusz? Kocha mnie, mimo że jestem podobny do taty.
- Długo nie potrafił uporać się z twoją śmiercią, ale to, że o tobie pamiętał, pozwoliło mu spojrzeć na małego Harry’ego Pottera całkiem inaczej. Nie próbował zapomnieć, jak James. Schował Willowa w swoim sercu, schował w nim ciebie i dzięki temu, że nieraz myśli, „co zrobiłby Harry Willow”, potrafi patrzeć na świat tak jak ty.
- Ja? Przecież…
- To ty im pokazałeś, co to znaczy prawdziwa odwaga, poświęcenie i przyjaźń. Nauczyłeś ich głębszych uczuć, nie takich dziecięcych, które poznali w domach. Dzięki tobie stali się lepsi. Syriusz to zrozumiał i wie, że musi postępować, tak jak się nauczył. James stwierdził, że lepiej o tym całkowicie zapomnieć. Przez to tak bardzo się od siebie oddalili.
Harry powoli pokiwał głową, rozumiejąc, o co chodzi Przeznaczeniu. Jednak miał jeszcze parę pytań.
- A co się stało z… tym, no…? – chłopiec zarumienił się lekko, a w jego oczach błysnął ból. – Tym, którego zabiłem?
- Daniel Outrager nigdy nie został odnaleziony. Nikt nawet nie sugerował, że ty mogłeś mu coś zrobić, bo miałeś tylko cztery latka.
- Zabiłem go magią żywiołów – bardziej stwierdził niż spytał.
- Tak. Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, ale musisz się z tym pogodzić.
- Wiem. Ja… Jeszcze jedno pytanie… Będę mówił?
Czas zachichotał.
- To zależy od ciebie. Tak jak stwierdził uzdrowiciel, brak mowy jest wywołany trudnym przeżyciem. Gwałt na tam małym dziecku i to, że rodzice w ogóle się nie zainteresowali tobą po tym wydarzeniu… Oczywiście nie mają pojęcia, że coś takiego miało miejsce, ale James potraktował cię tak szorstko, że spowodowało to ranę na twojej psychice. Gdy tylko wrócisz, jeśli zechcesz wrócić, będziesz mógł mówić, choć nie radzę ci tego.
- Dlaczego? – zaciekawił się Harry.
- Niemówiące dzieci są traktowane z większą pobłażliwością i są niedoceniane, a to one są jednymi z najsilniejszych czarodziejów. Jak myślisz w jaki sposób radziłeś sobie w szkole, skoro nie mogłeś wypowiadać zaklęć?
- Pewnie nie najlepiej – bąknął chłopak.
- A właśnie, że nie. Nauczyłeś się bardzo szybko magii niewerbalnej, a tego uczy się dopiero na szóstym roku. To chyba o czymś świadczy – uśmiechnął się Czas, patrząc na niego z błyskiem w oku.
- A… Moi przyjaciele? Ron i Hermiona? Będę się z nimi przyjaźnił? – zapytał z nadzieją i lekkim wyrzutem sumienia, bo tak rzadko o nich myślał.
- Obawiam się, że nie. Będziesz dość samotny w szkole. Sam odnajdziesz kamień filozoficzny, sam uratujesz Ginny Weasley z Komnaty Tajemnic i sam znajdziesz Petera. Będziesz całkiem sam, gdy zostaniesz wybrany do Turnieju Trójmagicznego.
- To niezbyt zachęcające – szepnął chłopak.
- Wiem. Nie mam zamiaru cię zachęcać, byś wrócił do swoich czasów. Nie mam zamiaru słodzić ci, że twoje życie będzie jednym wielkim marzeniem, bo tak nie będzie.
- A co z moimi dziadkami? Z państwem Potter i Evans? Wszyscy żyją, więc…
- Państwo Potter pamiętają Harry’ego Willowa, więc będą troszkę lepiej traktować Harresa, ale Evansowie pokochają was obu po równo. James często będzie się kłócił z teściową, dlaczego traktuje cię na równi z Harresem, ale nie będzie miał większej siły przebicia, bo Lily mimo wszystko, bardzo szanuje swoją matkę.
- Rozumiem. Czy już… Mam wrócić? Tam? Na błonia?
- Tak, już czas – uśmiechnął się starzec i położył dłoń na ramieniu Harry’ego. – Cokolwiek będzie się działo, pamiętaj, że wszystko zależy od ciebie i że to twój wybór.
- To wcale nie pomaga – szepnął chłopak widząc, że kontury statku powoli się zacierają.
- Wiem. Powodzenia, Harry Potterze.
                                                                                 ***
Wystarczyło mrugnięcie i znów znalazł się na błoniach dokładnie w tym samym miejscu, gdzie stał zanim wydarzyła się ta dziwna, niecodzienna rzecz. Wszystko jeszcze stało w miejscu. Odwrócił się i dostrzegł za sobą ciemną taflę jeziora i nagle zdał sobie sprawę, że dla wielu ludzi to miejsce będzie jego grobem. Spojrzał na leżącego na ziemi Jamesa, który patrzył z przerażeniem na zielone światło, mknące w kierunku Harry’ego i młodszych chłopak zapragnął gwałtownie, by mógł ostatni raz powiedzieć Jamesowi, jak bardzo ten jest dla niego ważny. Przeniósł wzrok na Woulda, który utkwił w miejscu wyglądając, jakby nie pogodził się z myślą, że jego młody kochanek zaraz umrze.
Harry zacisnął usta i powieki i po chwili stwierdził w duchu, że jest gotowy. Gotowy na śmierć. Gdy tylko o tym pomyślał, wszystko powoli ruszyło. Zaklęcie pomknęło w jego kierunku, z gardła Jamesa wyrwał się okrzyk zgrozy, a Would padł na trawę, wiedząc, że nie zdoła odepchnąć Harry’ego na czas. Młody Potter czuł, że mógłby uskoczyć, wiedział, że wszystko zmieniłoby się, ale rozumiał również, że takie jest jego przeznaczenie.
Przyjął zaklęcie na pierś i poczuł, że leci do tyłu. Jeszcze przez moment czuł, że wpada do lodowatej wody, a potem ogarnęła go błoga ciemność.
^^^
*Jakieś 2,5cm

^^^ 
Komentujcie i pytajcie, jakby coś było dla  was zrozumiałe ;)
Na koniec jeszcze chciałabym zaproponować konkurs! Mój budżet nie pozwala na nagrody pieniężne, więc jeśli zwycięzca będzie chciał to nagrodą będzie krótkie opowiadanie, a takim pairingiem, jaki zwycięzca sobie zamarzy! Niewiele, ale zawsze coś ^^''
Konkurs polega na odpowiedzi na pytanie :D Otóż, przypominacie sobie naszyjnik, który Harry znalazł w jeziorze? Pamiętacie? To dobrze ;) Pytanie brzmi: Do kogo należał?
Odpowiedzi, nawet najdziwniejsze posyłajcie na mojego e-maila albo gg (są w informacjach). Podpowiedzią jest to, że naszyjnik należy do kogoś, kto już pojawił się w opowiadaniu. Zwycięzcę wyjawię przy wstawieniu kolejnego rozdziału i ta osoba będzie mogła wybrać sobie, z jaką parą chciałaby dostać opowiadanie.
To tyle! Adieu!

13 komentarzy:

  1. O matko... O matko jedyna..! Niby wiedziałam, że Harry nie uskoczy, no ale jednak nie chcę, żeby miał takie dzieciństwo, noo..!! *smutno wzdycha* Mam tylko nadzieję, że później będzie już tylko lepiej, a nie gorzej... *mały, smutny uśmiech* Proszę, niech będzie lepiej! Albo chociaż niech nie będzie tak źle.. *nieśmiało* I niech , może, spotka znowu Seviego..?
    Życzę Ci... cóż, może, tak na początek, odpoczynku :D... a potem WENY, CHĘCI i CZASU.. :) Pozdrawiam :)
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz mam pytanko, mogłabyś podać mi gg? bo szukam już od 20 minut i nie mogę znaleźć ������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już nie aktualne znalazłam, nie mogłam znaleźć bo ja czytam twojego bloga na telefonie ����

      Usuń
  3. Hmm... Jakoś chyba polubiłam Lucasa i jakoś tak... Weź ich połącz! Oni do siebie pasują, choć wcześniej tak temu zaprzeczałam XD
    Doskonale rozumiem twoją decyzję o przerwie - sama to ostatnio zrobiłam. Czasem człowiek po prostu potrzebuje wytchnienia i szanuję to, jednak mam nadzieję, że nie zapomnisz o tym opowiadaniu :) Bardzo miło było mi je czytać i dziękuję, że stworzyłaś tak cudowną historię :)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z Tobą Lucas i Harry muszą być razem ���� nie wiem czemu ale od początku tego opowiadania uwielbiam ten parring ����

      Usuń
  4. Hej,
    droga autorko czytam Twoje opowiadanie od... trzech dni jest po prostu boskie, miałam komentować rozdział za rozdziałem, ale tak mnie wciągnęło, że tylko naciskałam przycisk "nowszy post"
    ach biedny Harry, i jeszcze to zachowanie rodziców, ale mogę w pewien sposób zrozumieć, że Harres przypomina tamtego Harrego, ale już w czasie ciąży Harry poszedł w odstawkę, i jeszcze James powiedział, że jest psychiczny agrh... brat ma wszystko, a Harry nic, och niech wciąż milczy, jak ten powiedział, będzie wspaniałym czarodziejem, wspaniale sobie będzie dawał radę w Hogwarcie mimo, że nie będzie mówił, szkoda, że nie będzie miał przyjaciół, sam będzie przeżywał wszystkie przygodny, ale może zakoleguje się z Draco Malfloyem, i może trafi do Slytherinu :) niech Severus będzie dla niego miły w Hogwarcie i nie tylko w nim (proszę, proszę, proszę), a dla Harresa nie... no i niech znów nasz Harry będzie z Lucasem, może kiedyś Lilly i James zrozumieją swój błąd...
    jeszcze pewnie o wielu rzeczach chciałam napisać, ale teraz jestem w takim stanie, że po prostu nie wiem co napisać... muszę chyba na spokojnie powoli przeczytać wszytko od poczatku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju niesamowite zresztą jak zwykle. Chce żebyś wiedziała że moje komentarze są takoe krótkoe dlatego że o jest tak świetne że nie mam słów. :)
    Trzymaj sie ciepło :')
    Cans

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam całość i żałuję, że nie ma ciągu dalszego. Jestem ciekawa czy Harry powie Syriuszowi, rodzicom, Remiemu o tym kim jest (a właściwie - kim był). Chciałabym wiedzieć jak się zachowa. I mam nadzieję, że spotka profesorka i powie mu z czasem kim jest dla niego i że się zakochają (w końcu taki mógł spotkać ich los, a władający żywiołami żyją dłużej). I mam nadzieję, że James dowie się co było przyczyną blokady psychicznej Harrego.

    Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam,
    Astra

    PS Czy medalion należał do legendarnego Pana Żywiołów, którego odnaleźć ma Harry?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mogłabyś mnie powiadomić o powrocie na e-mail?
      avis40@wp.pl

      Z góry dzięki!

      Usuń
  7. Hej,
    no właśnie zastanawia mnie kwestia, do czasu drugiej ciąży Lilli było wszystko w porządku, i tak jego zostawiają samego, a Harresa zabierają na wycieczkę, ciekawe jak to dalej poprowadzisz... przykro mi, że potterowie bardziej interesują się Harresem...i mam nadzieję, że spotka ponownie Lucasa, o Lilli i James zrozumieją swój błąd kiedyś?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakończenie trochę dramatyczne, ale i dające nadzieję wena jest z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    fantastycznie, zastanawia mnie jedna kwestia, do czasu drugiej ciąży Lilli było wszystko w porządku... troszczyli się o Harrego... i tak zostawiają go samego, a Harresa zabierają na wycieczkę, przykro mi, że Potterowie bardziej interesują się Harresem...i mam nadzieję, że spotka ponownie Lucasa... czy Lilli i James zrozumieją swój błąd kiedyś?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    fantastycznie, zastanawia mnie tylko jedna kwestia, do czasu drugiej ciąży Lilli było wszystko w porządku... troszczyli się o Harrego... i tak zostawiają go samego sobie... a Harresa zabierają na wycieczkę, przykro mi, że Potterowie bardziej interesują się Harresem... mam nadzieję, że spotka ponownie Lucasa...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń