Udało mi się dość szybko napisać rozdział, ale to chyba tylko z powodu, że jest dość krótki i raczej jest wstępem do kolejnego.
Cans, Mirabella co do waszego pytania na temat wattpada to nie zastanawiałam się w ogóle nad publikowaniem tam, bo jakoś tak sądziłam, że mało osób czyta na tej stronce (głównie z powodu tego, że trzeba się tam zalogować). Nie wiem, czy przy 35 rozdziale ma sens zaczynać też pisać na wattpadzie. Nie wiem, a co wy sądzicie?
Chciałabym jeszcze raz zadedykować rozdział osobom, które komentują. Bardzo mi to pomaga w pisaniu.
Ostrzeżenie: scena +18 (dzieci wychodzą ;))
Zbetowane przez carmendraconi
^^^
Ostatni wolny dzień minął przerażająco szybko i nim Harry
z Huncwotami się obejrzeli, już stali na peronie 9 i ¾ czekając na pociąg.
Potterowie wyściskali ich wszystkich bez wyjątku i zaznaczyli, że mają
nadzieję, że odwiedzą ich w wakacje. Harry nic na to nie odpowiedział,
pamiętając o swoim śnie. Coś mu mówiło, że przyjdzie mu umrzeć jeszcze przed
końcem roku szkolnego. Przypomniał sobie nawet, że Dumbledore podczas wizyty w
skrzydle szpitalnym powiedział mu, że będzie tu przez rok, ale Harry był pewny,
że chodziło o rok szkolny.
Wsiedli do pociągu. James pomógł Lilce wnieść jej bagaż,
a Syriusz pomógł, bo stwierdził, że malutki Harruś nie da sobie rady sam.
Willow na to stwierdzenie chciał się obrazić, ale gdy spróbował samemu
wtaszczyć kufer do wagonu, stwierdził, że lepiej już mieć zszarganą dumę niż
złamany kręgosłup.
***
Czas leciał niezwykle szybko. Minął cały styczeń i zaczął
się luty, miesiąc znienawidzony przez Harry’ego i Syriusza z jednego powodu -
Walentynek. Willow nie cierpiał tego święta, od kiedy na drugim roku dostał
walentynkę od Ginny Weasley. Miał wrażenie, że do końca życia nie otrząśnie się
z tej traumy. Black nie cierpiał tego święta z dwóch powodów: po pierwsze cały
„słodki do zrzygania romantyzm” w ogóle nie przypadł Syriuszowi do gustu. Po
drugie większość dziewczyn w szkole nie miała pojęcia o punkcie pierwszym.
No i jeszcze ten cholerny bal Walentynkowy. Miał się
odbyć wieczorem i to dziewczyny miały zaprosić chłopaków i wymyślić dla nich
jakieś przebranie. Każdy chłopak miał mieć zaprojektowane ubranie przez swoją
partnerkę, co bardzo płci „brzydkiej” się nie spodobało.
Tak więc z samego rana, 14 lutego, Syriusz wraz z Harrym
zjedli śniadanie w kuchni. Już od razu po obudzeniu obaj stwierdzili, że tak
będzie lepiej, ponieważ zanim jeszcze słońce wstało, do ich dormitorium
wleciało ponad 30 sów, które w dziobach trzymały liściki do Blacka z prośbami,
by chłopak poszedł na bal z adresatką. Harry w ogóle się temu nie dziwił,
jednak gdy zorientował się, że wśród listów są też zaadresowane do niego,
uznał, że pora zniknąć na jakiś czas z pola widzenia hogwardzkich dziewczyn.
Jako że była sobota mogli bez nieprzyjemnych konsekwencji
ukryć się w jakimś zacisznym miejscu i przeczekać nagłe zainteresowanie płci
przeciwnej. Koło południa, gdy byli w jednej z nieużywanych klas w lochach,
dołączył do nich Lupin, który nie wyglądał zbyt dobrze. We włosach miał resztki
różowego brokatu, a policzki miał usmarowane czerwoną szminką. Widocznie, gdy
dziewczyny zdały sobie sprawę, że Blacka i Willowa tak łatwo nie znajdą,
zabrały się za biednego Remusa. Harry ze śmiechem usuwał „różowe dziadostwo” z
brązowych włosów Lunatyka, podczas gdy Lupin opowiadał, jak dziewczyny złapały
go w bibliotece, zaciągnęły do jej najciemniejszego kąta i chyba miały zamiar
zgwałcić zanim go zaproszą na bal. Black z trudem powstrzymywał się od śmiechu,
ale wiedział również, że jeśli dziewczyny znajdą również jego, prawdopodobnie
podzieli los przyjaciela.
- Jak ci się udało nawiać, Lunio? – zapytał Black,
skrywając uśmiech.
- Pani Pince mnie uratowała. Gdy na nie wrzasnęła, co
robią, udało mi się wyrwać i uciec.
Syriusz wydał z siebie dziwny odgłos, ale zaraz zasłonił
usta powstrzymując się przed opętańczym chichotem. Lupin zmierzył go wściekłym
spojrzeniem i zerknął na Willowa, jakby chcąc otrzymać od niego choć odrobinę
współczucia. Zawiódł się widząc, że po policzkach Harry’ego płyną łzy
rozbawienia. Chłopak zagryzał wargę, by nie parsknąć śmiechem.
- Doprawdy, wspaniali z was przyjaciele – parsknął Lupin
i Harry wraz z Syriuszem nie wytrzymali, wybuchając głośnym śmiechem.
***
Niestety, koło
obiadu zgłodnieli i musieli opuścić bezpieczną kryjówkę. Wyszli z nieużywanej
klasy rozglądając się czujnie. Odetchnęli lekko, gdy w zasięgu wzroku nie
zobaczyli żadnej dziewczyny. Ruszyli szybko w stronę kuchni, jednak nie mieli
szczęścia. Za pierwszym zakrętem natknęli się na grupkę dziewczyn. Chcieli się
cichaczem wycofać, ale jedna ich zauważyła i krzyknęła:
- Są!
Harry, Remus i Syriusz spojrzeli na siebie z paniką i
puścili się biegiem w przeciwną stronę. Niestety, znowu nie mieli szczęścia i
schody poprowadziły ich w stronę Wielkiej Sali. Mając nadzieję, że tam ktoś im
pomoże, wpadli do pomieszczenia zdyszani.
Harry’emu się poszczęściło, bo w tym samym momencie do
Sali wchodził Would. Chłopak podbiegł do niego i ukrył za jego plecami,
owijając lekko w jego pelerynę w kolorze burgundo.
Remus rozejrzał się z paniką i nie widząc innej opcji,
zanurkował pod stół Gryfonów ukrywając się pod stopami Lily i Jamesa. Okularnik
parsknął śmiechem, ale gdy jakieś dziewczyny chciały zbliżyć się do Lupina
odgonił je wściekłym spojrzeniem.
Syriusz jednak nie miał szczęścia. Gdy tylko wpadł do
Wielkiej Sali, większość dziewczyn, której nie miały jeszcze pary, rzuciły się
na niego, otaczając go ścisłym kołem. Nie przestawały go błagać, by wybrał
którąś i poszedł z nią na tańce. Black, ściśnięty między cycatą blondynką z
Hufflepuffu, brunetką z okularami z domu węża i małoletnią Krukonką, rozglądał
się po przyjaciołach z rozpaczą w oczach. Nauczyciele nie wyglądali na chętnych
do pomocy, bo aktualnie starali się powstrzymać gwałtowny śmiech.
Harry spojrzał błagalnie na Woulda, który ostatkiem sił
powstrzymywał chichot. Mężczyzna westchnął i spoważniał. Spojrzał na dziewczyny
oblegające Blacka i huknął:
- Dosyć! Siadać na miejsca albo każda dostanie szlaban i
nie pójdzie na bal!
Dziewczyny natychmiast rozpierzchły się i zajęły swoje
miejsca, a Syriusz posłał Lucasowi pełne wdzięczności spojrzenie. Ruszył do
stoły Gryfnów i zajął miejsce pomiędzy Jamesem i Lily, stwierdzając, że to
najbezpieczniejsze. Rogacz niczego nie skomentował i pomyślał, że tym razem
daruje Łapie rozdzielenie go z dziewczyną.
Reszta obiadu minęła w dość spokojnej atmosferze, ale
każdy wiedział, że Black nie odpocznie póki nie zaprosi jakiejś dziewczyny albo
zwyczajnie nie wykituje.
***
W Pokoju Wspólnym panowała wrzawa. Bal zaczynał się o 19,
więc zostało mniej niż pół godziny. Syriusz w końcu, dla świętego spokoju
zaprosił na tańce Ann, koleżankę Lily. Dziewczyna była wniebowzięta, gdy
zabierała Blacka do dormitorium chłopaków, by wybrać mu strój na zabawę.
Harry był całkiem szczęśliwy, bo jemu się upiekło. Gdy
jedna z dziewczyn podeszła do niego z zamiarem błagania go, by z nią poszedł,
posłał jej tak mordercze spojrzenia, że zrezygnowała. Syriusz i James
zareagowali na to opętańczym chichotem, ale gdy zielone jak Avada spojrzenie
skierowało się na nich, zamilkli momentalnie, udając, że wcale się nie śmiali.
W końcu nadeszła godzina, którą Black określił jako
"czas okrutnych tortur". Syriusz został ubrany przez Ann w obcisłe
skórzane spodnie i luźną bawełnianą koszulkę, na którą miał narzuconą ciemną
marynarkę. James miał na sobie ciemnoczerwony sweter w kropki i zwisające mu na
biodrach dresowe spodnie. Jego ubiór był po części zemstą Lily za poprzedni
kawał, ale też był skutkiem faktu, że Rogacz starał się utrudnić dziewczynie
wybór ubrań, chowając większość ciuchów. Remus i Harry byli jednymi z
nielicznych, którzy byli ubrani w miarę normalnie: w jeansy i koszule. Lupin,
tak jak Harry zdołał wymknąć się oblegającym ich dziewczynom.
Z Wielkiej Sali dobiegła do nich romantyczna muzyka,
która sprawiła, że James i Lily uśmiechnęli się szeroko, podczas gdy reszta
skrzywiła się widocznie. Pomieszczenie zostało ustrojone w wonne świece,
stojące na stołach w niedużych odległościach, wysokie okna zasłonięte były
okropnymi różowymi zasłonami, na które poprzyczepiano czerwone serduszka. Całe
szczęście, wszystko było przyciemnione i kolor zasłon nie raził tak bardzo po
oczach.
Wszyscy rozsiedli się parami przy swoich stołach i już po
chwili wstał Dumbledore, ubrany w różowo-fioletową szatę, by rozpocząć ucztę i
bal.
***
Nie minęło wiele czasu tańców, kiedy Syriusz znudził się
i zostawił swoją partnerkę z innym chłopakiem. Dziewczyna nie wyglądała na
niezadowoloną, bo miała teraz tańczyć z bardzo przystojnym szukającym Puchonów.
Black odnalazł szybko stojącego pod ścianą Harry’ego i oparł się o chłodny
kamień tuż obok chłopaka.
- Chyba trzeba dodać tym Walentynkom trochę humoru –
stwierdził, zerkając na młodszego czarodzieja. – Jakieś takie smętne te
piosenki puszczają.
- To romantyczne piosenki – parsknął Harry, a Black
wzruszył ramionami.
- Wolne. Za wolne. Trzeba by jakoś ożywić tą imprezę.
- Jak? Nie zmienisz repertuaru, bo Flitwick cały czas
czuwa przy sprzęcie.
- Może jakiś mały kawał? – zamruczał niewinnie Łapa, a
jego oczy niebezpiecznie błysnęły. Harry doskonale znał ten błysk. Nie wróżył
nic dobrego.
- Beze mnie. Już i tak mam kłopoty z McGonagall za ten
ostatni wyskok.
- Trzeba było się szybciej schować pod niewidkę – burknął
Black, ale nie wyglądał na zniechęconego. – Coś sam wymyślę… O! Mam! Radzę ci jak
najszybciej opuścić Wielką Salę – ostrzegł na odchodnym Syriusz i zniknął w
tłumie.
Harry westchnął lekko i ruszył powoli do wyjścia,
przeciskając się pomiędzy tańczącymi uczniami. Już prawie dotarł do drzwi, gdy
poczuł, że ktoś łapie go za rękę. Obejrzał się szybki i uśmiechnął natychmiast
widząc roześmianą twarz profesora Woudla.
Stwierdzając, że powinien zabrać ulubionego nauczyciela ze strefy
rażenia, złapał mężczyznę za rękę i zaczął prowadzić do wyjścia. W momencie,
gdy znaleźli się na korytarzu, w Wielkiej Sali coś głośno huknęło i na uczniów
posypały się czerwone i różowe róże, które w zetknięciu ze skórą zostawiały
kolorowy ślad.
Harry spojrzał niepewnie na profesora, zastanawiając się,
czy Lucas obwini go za kawał, ale mężczyzna uśmiechnął się szeroko i bez słowa
poprowadził go korytarzem. Harry natychmiast poczuł, że jego serce przyspiesza
na myśl, co może się za chwilę dziać. Weszli do kwater nauczyciela i Willow
spojrzał na blondyna z niecierpliwością.
- Usiądziesz, Harry? – spytał mężczyzna z rozbawionym
uśmiechem. Wiedział jak działał na chłopaka i zamierzał to w najbliższym czasie
wykorzystać. Podał uczniowi kremowego piwa, które zawsze trzymał w barku,
wiedząc, że młody czarodziej je lubi. Usiadł obok niego na kanapie i uśmiechnął
się leniwie. Czekał na ruch Harry’ego.
Chłopiec oparł się wygodnie o oparcie i podciągnął nogi
pod brodę, patrząc na profesora spod przydługiej grzywki. Uśmiechnął się lekko,
gdy w oczach Woulda błysnęło pożądanie. Mężczyzna, nie mogąc się powstrzymać,
uniósł powoli dłoń i odgarnął miękkie, niesforne włosy z niesamowitych oczu
chłopaka. Delikatnie dotknął jego policzka, pieszcząc go ruchami subtelnymi jak
powiew wiatru. Patrzył z zadowoleniem, jak Harry przymyka powoli oczka i
wzdycha cichutko.
Pchnął lekko chłopca, kładąc go na plecach. Uniósł jego
koszulkę i takimi samymi ruchami zaczął gładzić jego pierś i brzuch. Widział,
że mięśnie chłopca drgają przy każdym jego dotknięciu, a na jego ramionach
pojawia się gęsia skórka. Pochylił się i musnął ustami mostek Willowa, z
radością słysząc ciche westchnięcie. Nie mogąc się dłużej powstrzymywać, zaczął
sunąć wargami w dół, do pępka chłopca, w którym zanurzył delikatnie język.
Chwilkę drażnił ustami podbrzusze Harry’ego, po czym wrócił się w górę i
chwycił między czerwone wargi różowy sutek i possał go, aż nie stwardniał. To
samo zrobił z drugim wsłuchując się w coraz częstsze i głośniejsze jęknięcia
ucznia.
Uniósł do końca koszulkę chłopaka i ściągnął ją z niego.
Schylił się i delikatnie przesunął językiem po uchylonych wargach Willowa, po
czym pogłębił pocałunek badając wnętrze gorących ust. Zamruczał cicho, gdy
poczuł, że Harry obejmuje go za szyję i przyciąga mocniej. Odsunął się po
chwili i przesunął usta na linię szczęki ucznia, kierując się w stronę ucha,
które przygryzł i zaraz possał, by zminimalizować ból. Poczuł, że chłopiec
wsuwa dłonie pod jego koszulę i podciąga ją lekko w górę. Spojrzał na młodszego
czarodzieja i uśmiechnął się zachęcająco. Lubił czuć jego jeszcze dziecięce
dłonie na swoim ciele. Ściągnął z siebie koszulę i odrzucił ją na podłogę,
patrząc na Harry’ego z głodem w oczach.
- Mogę? – spytał niewinnie Willow, przesuwając palcami po
piersi nauczyciela, delikatnie zahaczając o jego sutki.
- Przeniesiemy się do sypialni? Będzie nam wygodniej –
szepnął mężczyzna, a widząc skinięcie, wziął chłopaka na ręce i ruszył z nim po
drugiego pomieszczenia. Położył Harry’ego na łóżku i ściągnął z niego spodnie
wraz z bokserkami. Uśmiechnął się z zadowoleniem widząc podniecenie Willowa, a
także jego rumieńce. Znowu się nad nim pochylił, całując mocno, ale
równocześnie namiętnie. Położył się obok ucznia i pozwolił mu zdjąć z niego
pozostałą garderobę.
Chłopak z entuzjazmem zaczął dotykać umięśnionej klatki
piersiowej nauczyciela. Widząc w jego oczach przyzwolenie, usiadł okrakiem na
jego udach i pochylił się muskając ustami szeroką pierś. Nauczyciel przez
chwilę pozwolił mu na pieszczenie go, ale czując, że usta chłopca schodzą
niebezpiecznie nisko, chwycił biodra Harry’ego i zrzucił go z siebie,
natychmiast się na nim ułożył, całując zachłannie.
- Profesorze, proszę… - jęknął Harry. – Niech pan to
zrobi.
- Co mam zrobić, mój słodki?
- Dotknij mnie… tam – szepnął Willow rumieniąc się mocno.
- Na życzenie – uśmiechnął się Would i przesunął palcami
po erekcji chłopaka. Ciałem młodszego czarodzieja wstrząsnął dreszcz. Wygiął
się w stronę nauczyciela skomląc o więcej.
Mężczyzna ułożył się pomiędzy nogami ucznia i delikatnie
dmuchnął w twardy członek. Wziął go do ust i leciutko possał. Po chwili jednak
odsunął się i przywołał z łazienki niewielką buteleczkę z przezroczystym
płynem. Rozchylił mocniej nogi Harry’ego i wsunął w niego palec pokryty
lubrykatem. Czując zaciskające się na nim mięśnie, jęknął z pożądania.
Przyspieszył ruchy, by jak najszybciej przygotować ucznia i posiąść go. Gdy
Willow zaczął głośno jęczeć, mężczyzna wyjął palce i zastąpił je czymś o wiele
większym. Chłopak wygiął się w łuk pod wpływem niesamowitego uczucia. Owinął
nogi wokół bioder dorosłego i przylgnął do niego mocniej.
Would zaczął się powoli poruszać, obsypując czułymi
pocałunkami całą twarz Harry’ego. Czuł, że chłopak drga coraz mocniej za każdym
jego pchnięciem. Przyspieszył i po chwili poczuł zaciskające się wokół niego
mięśnie. Żar w jego podbrzuszu eksplodował, gdy doszedł we wnętrzu Willowa. Z
błogim jękiem opadł na pierś chłopca, ale zaraz zsunął się z niego, by go nie
przygnieść.
Harry przytulił się do boku nauczyciela i wtulił twarz w
jego ramię. Uśmiechnął się lekko, czując ogarniającą go przyjemną niemoc. Miał
ochotę ostać w ramionach nauczyciela już na zawsze.
Mężczyzna musnął ustami czoło chłopca i przykrył ich
kołdrą.
- Obudzę cię za godzinę – powiedział sennie, przytulając
do siebie chłopca. – Twoi przyjaciele mogą się martwić, gdy nie znajdą cię w
Pokoju Wspólnym.
- Dobrze – mruknął miękko Harry i pogrążył się w
spokojnym śnie.
***
Harry wyszeptał
hasło Grubej Damie i przeszedł powoli przez portret. W Pokoju Wspólnym nie było
wiele osób. Bal się skończył i wszyscy już zaczęli odchodzić do łóżek. I mimo
że w pomieszczeniu stało tylko parę osób, panował tam taki harmider, jakby cały
Hogwart nagle zapragnął znaleźć się w tym małym pokoju.
Harry rozejrzał się zaciekawiony, szukając wzrokiem winowajców
zamieszania. Z westchnięciem zauważył, że James i Syriusz stoją blisko kominka
i kłócą się o coś zawzięcie. Ich twarze i ręce były pokryte różnymi kolorami,
co było skutkiem róż spadających w Wielkiej Sali. Rogacz nie wyglądał na
zadowolonego. Gdy Harry podszedł bliżej mógł usłyszeć o co się kłócą.
- Przez ciebie Dumbledore skrócił bal, idioto! O to ci
chodziło?! Nie mogłeś znieść, że ja i Lilka się dobrze bawimy?!
- O co ci, do diabła, chodzi?! Ile razy robiliśmy takie
kawały? Zawsze było fajnie. Nie rozumiem, o co się czepiasz!
- O to, że wszystko zepsułeś! Miałem ją pocałować i wtedy
te twoje cholerne róże…!
- Och, przestań! Nikt ci nie zabrania się z nią migdalić,
kiedy tylko macie ochotę! To tylko głupi bal!
- Nic nie rozumiesz, bo nie masz dziewczyny, Black! To
był Walentynkowy Bal! To co innego niż całowanie się na korytarzu!
- To to samo! Stałeś się przez nią przewrażliwiony!
- Nie prawda! Po prostu uważam, że to był najgłupszy żart
jaki mogłeś wymyślić!
- Ty niby wymyśliłbyś coś lepszego?!
- Oczywiście, że tak! I nie zepsułbym innym zabawy!
- Dobra! Zakład, że wymyślę lepszy żart od ciebie i
WSZYSCY będą się z niego śmiali?
- Stoi!
Popatrzyli na siebie ostatni raz, z wrogością w oczach.
Syriusz odszedł do dormitorium, a James
chwycił Lily i zabrał ją z Pokoju Wspólnego.
Harry popatrzył zdezorientowany to na schody do pokoi to
na przejście na korytarz. Zerknął na Lupina
i jęknął:
- Co się właśnie stało?
- Nie mam pojęcia – wymamrotał Remus i opadł bez sił na
kanapę.
^^^
Zapraszam na bloga z tłumaczeniami(link w menu)!!! Aktualnie tłumaczony jest "Nowy Dom Harry'ego", więc szczególnie zapraszam fanów Snape mentorsów!
Ooooo jak zwykle piszesz cudownie już nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę się doczeka` następnych rozdziałów :) A co do wattpada myśle że jednak dość dobrym pomysłem było by publikowanoe tam twojej histori, a to że masz tyle rozdziałów ułatwia sprawe bo byś musiała je tylko opublikować. No ale to twoja decyzja ;)
OdpowiedzUsuńŻycze weny :*
Cans
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie! Rozdział cudowny! Luniak, który chowa się pod stołem mnie rozbawił. Ze względu na mają przerwę przeczytałam wszystko od początku i zauważyłam, że wcześniej Harry, Lilly i Sev odkryli tajemniczą komnatę(rozdział 14). I nadal nie wyjaśniłaś za bardzo, kogo to komnata ani co z tymi badaniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ta Która Wraca Po Długiej Przerwie.
Świetny rozdział naprawdę jestem zadowolona że znalazłam tego bloga. nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńNatalia
Hej,
OdpowiedzUsuńbal, bal, ojć James i Syriusz się pokłócili, Hary i Would mmmm....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńjeah mamy bal, o nie, o nie James i Syriusz pokłócili się... :( a Hary i Would jedno słowo mmmm....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale mamy bal... buuu James i Syriusz pokłócili się... :( mają się szybko pogodzić... Hary i Would mmmm... jak słodko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza