sobota, 6 lutego 2016

35. Różowe walentynki

Witam!
Udało mi się dość szybko napisać rozdział, ale to chyba tylko z powodu, że jest dość krótki i raczej jest wstępem do kolejnego.
Cans, Mirabella co do waszego pytania na temat wattpada to nie zastanawiałam się w ogóle nad publikowaniem tam, bo jakoś tak sądziłam, że mało osób czyta na tej stronce (głównie z powodu tego, że trzeba się tam zalogować). Nie wiem, czy przy 35 rozdziale ma sens zaczynać też pisać na wattpadzie. Nie wiem, a co wy sądzicie?
Chciałabym jeszcze raz zadedykować rozdział osobom, które komentują. Bardzo mi to pomaga w pisaniu.
Ostrzeżenie: scena +18 (dzieci wychodzą ;))
Zbetowane przez carmendraconi
^^^


Ostatni wolny dzień minął przerażająco szybko i nim Harry z Huncwotami się obejrzeli, już stali na peronie 9 i ¾ czekając na pociąg. Potterowie wyściskali ich wszystkich bez wyjątku i zaznaczyli, że mają nadzieję, że odwiedzą ich w wakacje. Harry nic na to nie odpowiedział, pamiętając o swoim śnie. Coś mu mówiło, że przyjdzie mu umrzeć jeszcze przed końcem roku szkolnego. Przypomniał sobie nawet, że Dumbledore podczas wizyty w skrzydle szpitalnym powiedział mu, że będzie tu przez rok, ale Harry był pewny, że chodziło o rok szkolny.
Wsiedli do pociągu. James pomógł Lilce wnieść jej bagaż, a Syriusz pomógł, bo stwierdził, że malutki Harruś nie da sobie rady sam. Willow na to stwierdzenie chciał się obrazić, ale gdy spróbował samemu wtaszczyć kufer do wagonu, stwierdził, że lepiej już mieć zszarganą dumę niż złamany kręgosłup.
                                                                                ***
Czas leciał niezwykle szybko. Minął cały styczeń i zaczął się luty, miesiąc znienawidzony przez Harry’ego i Syriusza z jednego powodu - Walentynek. Willow nie cierpiał tego święta, od kiedy na drugim roku dostał walentynkę od Ginny Weasley. Miał wrażenie, że do końca życia nie otrząśnie się z tej traumy. Black nie cierpiał tego święta z dwóch powodów: po pierwsze cały „słodki do zrzygania romantyzm” w ogóle nie przypadł Syriuszowi do gustu. Po drugie większość dziewczyn w szkole nie miała pojęcia o punkcie pierwszym.
No i jeszcze ten cholerny bal Walentynkowy. Miał się odbyć wieczorem i to dziewczyny miały zaprosić chłopaków i wymyślić dla nich jakieś przebranie. Każdy chłopak miał mieć zaprojektowane ubranie przez swoją partnerkę, co bardzo płci „brzydkiej” się nie spodobało.
Tak więc z samego rana, 14 lutego, Syriusz wraz z Harrym zjedli śniadanie w kuchni. Już od razu po obudzeniu obaj stwierdzili, że tak będzie lepiej, ponieważ zanim jeszcze słońce wstało, do ich dormitorium wleciało ponad 30 sów, które w dziobach trzymały liściki do Blacka z prośbami, by chłopak poszedł na bal z adresatką. Harry w ogóle się temu nie dziwił, jednak gdy zorientował się, że wśród listów są też zaadresowane do niego, uznał, że pora zniknąć na jakiś czas z pola widzenia hogwardzkich dziewczyn.
Jako że była sobota mogli bez nieprzyjemnych konsekwencji ukryć się w jakimś zacisznym miejscu i przeczekać nagłe zainteresowanie płci przeciwnej. Koło południa, gdy byli w jednej z nieużywanych klas w lochach, dołączył do nich Lupin, który nie wyglądał zbyt dobrze. We włosach miał resztki różowego brokatu, a policzki miał usmarowane czerwoną szminką. Widocznie, gdy dziewczyny zdały sobie sprawę, że Blacka i Willowa tak łatwo nie znajdą, zabrały się za biednego Remusa. Harry ze śmiechem usuwał „różowe dziadostwo” z brązowych włosów Lunatyka, podczas gdy Lupin opowiadał, jak dziewczyny złapały go w bibliotece, zaciągnęły do jej najciemniejszego kąta i chyba miały zamiar zgwałcić zanim go zaproszą na bal. Black z trudem powstrzymywał się od śmiechu, ale wiedział również, że jeśli dziewczyny znajdą również jego, prawdopodobnie podzieli los przyjaciela.
- Jak ci się udało nawiać, Lunio? – zapytał Black, skrywając uśmiech.
- Pani Pince mnie uratowała. Gdy na nie wrzasnęła, co robią, udało mi się wyrwać i uciec.
Syriusz wydał z siebie dziwny odgłos, ale zaraz zasłonił usta powstrzymując się przed opętańczym chichotem. Lupin zmierzył go wściekłym spojrzeniem i zerknął na Willowa, jakby chcąc otrzymać od niego choć odrobinę współczucia. Zawiódł się widząc, że po policzkach Harry’ego płyną łzy rozbawienia. Chłopak zagryzał wargę, by nie parsknąć śmiechem.
- Doprawdy, wspaniali z was przyjaciele – parsknął Lupin i Harry wraz z Syriuszem nie wytrzymali, wybuchając głośnym śmiechem.
                                                                                 ***
 Niestety, koło obiadu zgłodnieli i musieli opuścić bezpieczną kryjówkę. Wyszli z nieużywanej klasy rozglądając się czujnie. Odetchnęli lekko, gdy w zasięgu wzroku nie zobaczyli żadnej dziewczyny. Ruszyli szybko w stronę kuchni, jednak nie mieli szczęścia. Za pierwszym zakrętem natknęli się na grupkę dziewczyn. Chcieli się cichaczem wycofać, ale jedna ich zauważyła i krzyknęła:
- Są!
Harry, Remus i Syriusz spojrzeli na siebie z paniką i puścili się biegiem w przeciwną stronę. Niestety, znowu nie mieli szczęścia i schody poprowadziły ich w stronę Wielkiej Sali. Mając nadzieję, że tam ktoś im pomoże, wpadli do pomieszczenia zdyszani.
Harry’emu się poszczęściło, bo w tym samym momencie do Sali wchodził Would. Chłopak podbiegł do niego i ukrył za jego plecami, owijając lekko w jego pelerynę w kolorze burgundo.
Remus rozejrzał się z paniką i nie widząc innej opcji, zanurkował pod stół Gryfonów ukrywając się pod stopami Lily i Jamesa. Okularnik parsknął śmiechem, ale gdy jakieś dziewczyny chciały zbliżyć się do Lupina odgonił je wściekłym spojrzeniem.
Syriusz jednak nie miał szczęścia. Gdy tylko wpadł do Wielkiej Sali, większość dziewczyn, której nie miały jeszcze pary, rzuciły się na niego, otaczając go ścisłym kołem. Nie przestawały go błagać, by wybrał którąś i poszedł z nią na tańce. Black, ściśnięty między cycatą blondynką z Hufflepuffu, brunetką z okularami z domu węża i małoletnią Krukonką, rozglądał się po przyjaciołach z rozpaczą w oczach. Nauczyciele nie wyglądali na chętnych do pomocy, bo aktualnie starali się powstrzymać gwałtowny śmiech.
Harry spojrzał błagalnie na Woulda, który ostatkiem sił powstrzymywał chichot. Mężczyzna westchnął i spoważniał. Spojrzał na dziewczyny oblegające Blacka i huknął:
- Dosyć! Siadać na miejsca albo każda dostanie szlaban i nie pójdzie na bal!
Dziewczyny natychmiast rozpierzchły się i zajęły swoje miejsca, a Syriusz posłał Lucasowi pełne wdzięczności spojrzenie. Ruszył do stoły Gryfnów i zajął miejsce pomiędzy Jamesem i Lily, stwierdzając, że to najbezpieczniejsze. Rogacz niczego nie skomentował i pomyślał, że tym razem daruje Łapie rozdzielenie go z dziewczyną.
Reszta obiadu minęła w dość spokojnej atmosferze, ale każdy wiedział, że Black nie odpocznie póki nie zaprosi jakiejś dziewczyny albo zwyczajnie nie wykituje.
                                                                                  ***
W Pokoju Wspólnym panowała wrzawa. Bal zaczynał się o 19, więc zostało mniej niż pół godziny. Syriusz w końcu, dla świętego spokoju zaprosił na tańce Ann, koleżankę Lily. Dziewczyna była wniebowzięta, gdy zabierała Blacka do dormitorium chłopaków, by wybrać mu strój na zabawę.
Harry był całkiem szczęśliwy, bo jemu się upiekło. Gdy jedna z dziewczyn podeszła do niego z zamiarem błagania go, by z nią poszedł, posłał jej tak mordercze spojrzenia, że zrezygnowała. Syriusz i James zareagowali na to opętańczym chichotem, ale gdy zielone jak Avada spojrzenie skierowało się na nich, zamilkli momentalnie, udając, że wcale się nie śmiali.
W końcu nadeszła godzina, którą Black określił jako "czas okrutnych tortur". Syriusz został ubrany przez Ann w obcisłe skórzane spodnie i luźną bawełnianą koszulkę, na którą miał narzuconą ciemną marynarkę. James miał na sobie ciemnoczerwony sweter w kropki i zwisające mu na biodrach dresowe spodnie. Jego ubiór był po części zemstą Lily za poprzedni kawał, ale też był skutkiem faktu, że Rogacz starał się utrudnić dziewczynie wybór ubrań, chowając większość ciuchów. Remus i Harry byli jednymi z nielicznych, którzy byli ubrani w miarę normalnie: w jeansy i koszule. Lupin, tak jak Harry zdołał wymknąć się oblegającym ich dziewczynom.
Z Wielkiej Sali dobiegła do nich romantyczna muzyka, która sprawiła, że James i Lily uśmiechnęli się szeroko, podczas gdy reszta skrzywiła się widocznie. Pomieszczenie zostało ustrojone w wonne świece, stojące na stołach w niedużych odległościach, wysokie okna zasłonięte były okropnymi różowymi zasłonami, na które poprzyczepiano czerwone serduszka. Całe szczęście, wszystko było przyciemnione i kolor zasłon nie raził tak bardzo po oczach.
Wszyscy rozsiedli się parami przy swoich stołach i już po chwili wstał Dumbledore, ubrany w różowo-fioletową szatę, by rozpocząć ucztę i bal.
                                                                                ***
Nie minęło wiele czasu tańców, kiedy Syriusz znudził się i zostawił swoją partnerkę z innym chłopakiem. Dziewczyna nie wyglądała na niezadowoloną, bo miała teraz tańczyć z bardzo przystojnym szukającym Puchonów. Black odnalazł szybko stojącego pod ścianą Harry’ego i oparł się o chłodny kamień tuż obok chłopaka.
- Chyba trzeba dodać tym Walentynkom trochę humoru – stwierdził, zerkając na młodszego czarodzieja. – Jakieś takie smętne te piosenki puszczają.
- To romantyczne piosenki – parsknął Harry, a Black wzruszył ramionami.
- Wolne. Za wolne. Trzeba by jakoś ożywić tą imprezę.
- Jak? Nie zmienisz repertuaru, bo Flitwick cały czas czuwa przy sprzęcie.
- Może jakiś mały kawał? – zamruczał niewinnie Łapa, a jego oczy niebezpiecznie błysnęły. Harry doskonale znał ten błysk. Nie wróżył nic dobrego.
- Beze mnie. Już i tak mam kłopoty z McGonagall za ten ostatni wyskok.
- Trzeba było się szybciej schować pod niewidkę – burknął Black, ale nie wyglądał na zniechęconego. – Coś sam wymyślę… O! Mam! Radzę ci jak najszybciej opuścić Wielką Salę – ostrzegł na odchodnym Syriusz i zniknął w tłumie.
Harry westchnął lekko i ruszył powoli do wyjścia, przeciskając się pomiędzy tańczącymi uczniami. Już prawie dotarł do drzwi, gdy poczuł, że ktoś łapie go za rękę. Obejrzał się szybki i uśmiechnął natychmiast widząc roześmianą twarz profesora Woudla.  Stwierdzając, że powinien zabrać ulubionego nauczyciela ze strefy rażenia, złapał mężczyznę za rękę i zaczął prowadzić do wyjścia. W momencie, gdy znaleźli się na korytarzu, w Wielkiej Sali coś głośno huknęło i na uczniów posypały się czerwone i różowe róże, które w zetknięciu ze skórą zostawiały kolorowy ślad.
Harry spojrzał niepewnie na profesora, zastanawiając się, czy Lucas obwini go za kawał, ale mężczyzna uśmiechnął się szeroko i bez słowa poprowadził go korytarzem. Harry natychmiast poczuł, że jego serce przyspiesza na myśl, co może się za chwilę dziać. Weszli do kwater nauczyciela i Willow spojrzał na blondyna z niecierpliwością.
- Usiądziesz, Harry? – spytał mężczyzna z rozbawionym uśmiechem. Wiedział jak działał na chłopaka i zamierzał to w najbliższym czasie wykorzystać. Podał uczniowi kremowego piwa, które zawsze trzymał w barku, wiedząc, że młody czarodziej je lubi. Usiadł obok niego na kanapie i uśmiechnął się leniwie. Czekał na ruch Harry’ego.
Chłopiec oparł się wygodnie o oparcie i podciągnął nogi pod brodę, patrząc na profesora spod przydługiej grzywki. Uśmiechnął się lekko, gdy w oczach Woulda błysnęło pożądanie. Mężczyzna, nie mogąc się powstrzymać, uniósł powoli dłoń i odgarnął miękkie, niesforne włosy z niesamowitych oczu chłopaka. Delikatnie dotknął jego policzka, pieszcząc go ruchami subtelnymi jak powiew wiatru. Patrzył z zadowoleniem, jak Harry przymyka powoli oczka i wzdycha cichutko.
Pchnął lekko chłopca, kładąc go na plecach. Uniósł jego koszulkę i takimi samymi ruchami zaczął gładzić jego pierś i brzuch. Widział, że mięśnie chłopca drgają przy każdym jego dotknięciu, a na jego ramionach pojawia się gęsia skórka. Pochylił się i musnął ustami mostek Willowa, z radością słysząc ciche westchnięcie. Nie mogąc się dłużej powstrzymywać, zaczął sunąć wargami w dół, do pępka chłopca, w którym zanurzył delikatnie język. Chwilkę drażnił ustami podbrzusze Harry’ego, po czym wrócił się w górę i chwycił między czerwone wargi różowy sutek i possał go, aż nie stwardniał. To samo zrobił z drugim wsłuchując się w coraz częstsze i głośniejsze jęknięcia ucznia.
Uniósł do końca koszulkę chłopaka i ściągnął ją z niego. Schylił się i delikatnie przesunął językiem po uchylonych wargach Willowa, po czym pogłębił pocałunek badając wnętrze gorących ust. Zamruczał cicho, gdy poczuł, że Harry obejmuje go za szyję i przyciąga mocniej. Odsunął się po chwili i przesunął usta na linię szczęki ucznia, kierując się w stronę ucha, które przygryzł i zaraz possał, by zminimalizować ból. Poczuł, że chłopiec wsuwa dłonie pod jego koszulę i podciąga ją lekko w górę. Spojrzał na młodszego czarodzieja i uśmiechnął się zachęcająco. Lubił czuć jego jeszcze dziecięce dłonie na swoim ciele. Ściągnął z siebie koszulę i odrzucił ją na podłogę, patrząc na Harry’ego z głodem w oczach.
- Mogę? – spytał niewinnie Willow, przesuwając palcami po piersi nauczyciela, delikatnie zahaczając o jego sutki.
- Przeniesiemy się do sypialni? Będzie nam wygodniej – szepnął mężczyzna, a widząc skinięcie, wziął chłopaka na ręce i ruszył z nim po drugiego pomieszczenia. Położył Harry’ego na łóżku i ściągnął z niego spodnie wraz z bokserkami. Uśmiechnął się z zadowoleniem widząc podniecenie Willowa, a także jego rumieńce. Znowu się nad nim pochylił, całując mocno, ale równocześnie namiętnie. Położył się obok ucznia i pozwolił mu zdjąć z niego pozostałą garderobę.
Chłopak z entuzjazmem zaczął dotykać umięśnionej klatki piersiowej nauczyciela. Widząc w jego oczach przyzwolenie, usiadł okrakiem na jego udach i pochylił się muskając ustami szeroką pierś. Nauczyciel przez chwilę pozwolił mu na pieszczenie go, ale czując, że usta chłopca schodzą niebezpiecznie nisko, chwycił biodra Harry’ego i zrzucił go z siebie, natychmiast się na nim ułożył, całując zachłannie.
- Profesorze, proszę… - jęknął Harry. – Niech pan to zrobi.
- Co mam zrobić, mój słodki?
- Dotknij mnie… tam – szepnął Willow rumieniąc się mocno.
- Na życzenie – uśmiechnął się Would i przesunął palcami po erekcji chłopaka. Ciałem młodszego czarodzieja wstrząsnął dreszcz. Wygiął się w stronę nauczyciela skomląc o więcej.
Mężczyzna ułożył się pomiędzy nogami ucznia i delikatnie dmuchnął w twardy członek. Wziął go do ust i leciutko possał. Po chwili jednak odsunął się i przywołał z łazienki niewielką buteleczkę z przezroczystym płynem. Rozchylił mocniej nogi Harry’ego i wsunął w niego palec pokryty lubrykatem. Czując zaciskające się na nim mięśnie, jęknął z pożądania. Przyspieszył ruchy, by jak najszybciej przygotować ucznia i posiąść go. Gdy Willow zaczął głośno jęczeć, mężczyzna wyjął palce i zastąpił je czymś o wiele większym. Chłopak wygiął się w łuk pod wpływem niesamowitego uczucia. Owinął nogi wokół bioder dorosłego i przylgnął do niego mocniej.
Would zaczął się powoli poruszać, obsypując czułymi pocałunkami całą twarz Harry’ego. Czuł, że chłopak drga coraz mocniej za każdym jego pchnięciem. Przyspieszył i po chwili poczuł zaciskające się wokół niego mięśnie. Żar w jego podbrzuszu eksplodował, gdy doszedł we wnętrzu Willowa. Z błogim jękiem opadł na pierś chłopca, ale zaraz zsunął się z niego, by go nie przygnieść.
Harry przytulił się do boku nauczyciela i wtulił twarz w jego ramię. Uśmiechnął się lekko, czując ogarniającą go przyjemną niemoc. Miał ochotę ostać w ramionach nauczyciela już na zawsze.
Mężczyzna musnął ustami czoło chłopca i przykrył ich kołdrą.
- Obudzę cię za godzinę – powiedział sennie, przytulając do siebie chłopca. – Twoi przyjaciele mogą się martwić, gdy nie znajdą cię w Pokoju Wspólnym.
- Dobrze – mruknął miękko Harry i pogrążył się w spokojnym śnie.
                                                                                 ***
 Harry wyszeptał hasło Grubej Damie i przeszedł powoli przez portret. W Pokoju Wspólnym nie było wiele osób. Bal się skończył i wszyscy już zaczęli odchodzić do łóżek. I mimo że w pomieszczeniu stało tylko parę osób, panował tam taki harmider, jakby cały Hogwart nagle zapragnął znaleźć się w tym małym pokoju.
Harry rozejrzał się zaciekawiony, szukając wzrokiem winowajców zamieszania. Z westchnięciem zauważył, że James i Syriusz stoją blisko kominka i kłócą się o coś zawzięcie. Ich twarze i ręce były pokryte różnymi kolorami, co było skutkiem róż spadających w Wielkiej Sali. Rogacz nie wyglądał na zadowolonego. Gdy Harry podszedł bliżej mógł usłyszeć o co się kłócą.
- Przez ciebie Dumbledore skrócił bal, idioto! O to ci chodziło?! Nie mogłeś znieść, że ja i Lilka się dobrze bawimy?!
- O co ci, do diabła, chodzi?! Ile razy robiliśmy takie kawały? Zawsze było fajnie. Nie rozumiem, o co się czepiasz!
- O to, że wszystko zepsułeś! Miałem ją pocałować i wtedy te twoje cholerne róże…!
- Och, przestań! Nikt ci nie zabrania się z nią migdalić, kiedy tylko macie ochotę! To tylko głupi bal!
- Nic nie rozumiesz, bo nie masz dziewczyny, Black! To był Walentynkowy Bal! To co innego niż całowanie się na korytarzu!
- To to samo! Stałeś się przez nią przewrażliwiony!
- Nie prawda! Po prostu uważam, że to był najgłupszy żart jaki mogłeś wymyślić!
- Ty niby wymyśliłbyś coś lepszego?!
- Oczywiście, że tak! I nie zepsułbym innym zabawy!
- Dobra! Zakład, że wymyślę lepszy żart od ciebie i WSZYSCY będą się z niego śmiali?
- Stoi!
Popatrzyli na siebie ostatni raz, z wrogością w oczach. Syriusz  odszedł do dormitorium, a James chwycił Lily i zabrał ją z Pokoju Wspólnego.
Harry popatrzył zdezorientowany to na schody do pokoi to na przejście na korytarz. Zerknął na Lupina  i jęknął:
- Co się właśnie stało?
- Nie mam pojęcia – wymamrotał Remus i opadł bez sił na kanapę.
^^^
Zapraszam na bloga z tłumaczeniami(link w menu)!!! Aktualnie tłumaczony jest "Nowy Dom Harry'ego", więc szczególnie zapraszam fanów Snape mentorsów!

8 komentarzy:

  1. Ooooo jak zwykle piszesz cudownie już nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  2. Super nie mogę się doczeka` następnych rozdziałów :) A co do wattpada myśle że jednak dość dobrym pomysłem było by publikowanoe tam twojej histori, a to że masz tyle rozdziałów ułatwia sprawe bo byś musiała je tylko opublikować. No ale to twoja decyzja ;)
    Życze weny :*
    Cans

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie! Rozdział cudowny! Luniak, który chowa się pod stołem mnie rozbawił. Ze względu na mają przerwę przeczytałam wszystko od początku i zauważyłam, że wcześniej Harry, Lilly i Sev odkryli tajemniczą komnatę(rozdział 14). I nadal nie wyjaśniłaś za bardzo, kogo to komnata ani co z tymi badaniami.
    Pozdrawiam Ta Która Wraca Po Długiej Przerwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział naprawdę jestem zadowolona że znalazłam tego bloga. nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny

    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    bal, bal, ojć James i Syriusz się pokłócili, Hary i Would mmmm....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    jeah mamy bal, o nie, o nie James i Syriusz pokłócili się... :( a Hary i Would jedno słowo mmmm....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka, hejka,
    wspaniale mamy bal... buuu James i Syriusz pokłócili się... :( mają się szybko pogodzić... Hary i Would mmmm... jak słodko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń