piątek, 10 października 2014

10. "To zdarza się raz na kilkadziesięt lat"

Hejo!!!
Rozdzialik dodaję wcześniej jak widać na załączonym obrazku :D
Przyznaję, że miał być dłuższy o co najmniej połowę, ale na razie kontynuacja siedzi jeszcze w mojej głowie xD Myślę jednak, że jest dość długi... A nawet jeśli niewystarczająco to wiele się dzieje ^.^

Gabriela Black - komu nie podoba się Harry xD Szczególnie, że jest słodziutki :)
Niktoś - "szarlotkowe myśli"??? Lubię szarlotkę :)))
F - nie wiem, czy Sever spojrzy na Harrusia w taki sposób... Jeszcze zobaczymy :D
Tracheotomie - trochę zdziwił mnie twój podwójny koment, ale nic się nie stało. Mi też się czasem zdarza, że napiszę coś dwa razy, bo na przykład zapomniałam, że już odpisała... Cóż, skleroza nie boli :P Co do romansu... nawet w rzeczywistości niektórym nie przeszkadza wiek partnera... Poza tym Harry psychicznie jest dorosły :)
K. - cieszę się, że komuś się podobają moje odpowiedzi na wasze komencie :D Czasami po prostu nie wiem co napisać, ale staram się, by zawsze coś było :p Co do AS... Pojawi się za kilka rozdziałów i myślę, że odegra ważną rolę :))

Na koniec początku chciałabym przekazać.. informacje?... prośbę?... W każdym razie, jako że w przyszłym tygodniu mam więcej luzu co do sprawdzianów, będę miała więcej czasu na pisanie... Dlatego... informuję?... Jeśli pod tym postem pojawi się ponad 10 komentarzy to obiecuję dodać post wcześniej :D Niedawno było aż 9, więc jak się postaracie to szybciej poznacie dalszy ciąg :P

A teraz... Smacznego!!!

~~~~~~~~~~
Chwilę po obudzeniu dryfował jeszcze pomiędzy przyjemnym snem, a jawą nie mogąc zmusić się do otwarcia oczu. W końcu, gdy ostatecznie udało mu się odpędzić senność uchylił powieki, by sprawdzić godzinę. 7:48. Jęknął cichutko i zakopał się z powrotem w pościeli. Przez następne 5 minut obracał się z boku na bok starając się znaleźć poprzednią pozycję. W końcu zrezygnował. Wstał z posłania przeciągając się i, ziewając, ruszył do łazienki. Była sobota i chłopaków nie było już w pokoju (mieli szlaban), więc postanowił siedzieć pod prysznicem aż do pojawienia się śniadania. Szybko rozebrał piżamę i wszedł do kabiny puszczając gorącą wodę. Stał przez chwilę z zamkniętymi oczami, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z faktu, że wcale nie jest mokry. Podniósł gwałtownie głowę. Kropelki wody wirowały wokół jego głowy i torsu, ale żadna go nie dotykała. Wyciągnął dłoń próbując je złapać, jednak uciekały nie mając najmniejszego zamiaru go zmoczyć. Harry tupnął ze złością nogą, zaraz jednak pożałował tego, gdy poczuł ból w pięcie. Spojrzał z urazą na wirującą wodę, jakby to ona była temu winna. Zerknął na mokrą ścianę i nagle rzucił się w jej stronę. Bezskutecznie. Nadal był suchy. Westchnął zrezygnowany i wyszedł z kabiny. Gdy to zrobił wszystkie kropelki natychmiast spadły na kafelki. Harry wydął policzki i ubrał się szybko w świeże ciuchy. Wyszedł z dormitorium nie zważając na zakaz pielęgniarki. Zbiegł po schodach do Pokoju Wspólnego, nikogo tam nie zastając. Ruszył w stronę Wielkiej Sali zatrzymując się w pół kroku. A co jeśli soki też będą przed nim uciekać? Westchnął i skierował się w stronę gabinetu Woulda stwierdzając, że on na pewno będzie wiedział, co robić. Stanął pod drzwiami i już miał zapukać, gdy drzwi gwałtownie się otworzyły i w progu stanął lekko rozczochrany Lucas. Mężczyzna zamrugał zdumiony.
- Eee... Harry? Co ty tu robisz? Nie miałeś czasem leżeć w łóżku?
- Miałem - odparł po prostu. - Ale mam problem i myślę, że tylko pan może mi pomóc.
- Och... W takim razie wejdź.
Mężczyzna uchylił mocniej drzwi wpuszczając ucznia do swojego gabinetu. Przeszedł przez pokój i wskazał mu przejście do salonu. Harry przyjął zaproszenie lekko niepewnie i usiadł na wygodnej sofie przy kominku. Lucas stał przez chwilę w drzwiach zastanawiając się, co takiego mogło się stać. W końcu usiadł naprzeciwko chłopca i spojrzał na niego wyczekująco.
- Więc, co się stało?
Harry poruszył się niespokojnie, a na jego policzkach pojawił się rumieniec. Powiedzenie profesorowi, że ma problem z umyciem się... Mógłby to dwuznacznie przyjąć.
- Ja... Nie przeszkadzam czasem panu, sir? - spojrzał wymownie na wymięte, mugolskie ubranie nauczyciela, starając się jednocześnie wymyślić jakiś sposób na powiedzenie profesorowi o jego problemie.
- Ach, nie, nie przeszkadzasz. Jest dość wcześnie, więc miałem zamiar wykąpać się w łazience prefektów, ale to może zaczekać. Mów, co się stało?
- Bo... chodzi o to... - westchnął i skrzywił się lekko. - Woda przede mną ucieka.
Mężczyzna zamrugał parę razy zastanawiając się, czy dobrze zrozumiał.
- Eee... Harry? Woda... Ucieka?
- No, nie daje się dotknąć! Nie mogłem się umyć, bo kropelki latały mi koło głowy!
- Rozumiem. To musi być coś podobnego jak z powietrzem - mruknął jakby do siebie. Uśmiechnął się, widząc pytający wzrok chłopaka. - Jak mój nauczyciel aktywował u mnie magię żywiołów to po dwóch godzinach zacząłem się dusić, bo całe powietrze jakby zniknęło z mojego otoczenia...
- Aktywował?
- Nie wyjaśniłem ci tego? - widząc zdumioną minę chłopaka zaraz wyjaśnił: - Magia żywiołów nie może tak po prostu pojawić się, coś ją musi wywołać. Najczęściej robi to kontakt z nią. Jakikolwiek. Podczas naszego pojedynku użyłem na tobie magii powietrza i tym samym pobudziłem twoją magię.
- Zrobił to pan specjalnie?
- Nie do końca. Nie chciałem przegrać, więc to zrobiłem, ale jeśli bym się powstrzymał i przegrał z honorem to i tak wcześniej, czy później użyłbym jej na tobie. Od początku wiedziałem, że masz w sobie dość niezwykłą magię. Właściwie to nawet chwilę myślałem, że jesteś jakimś magicznym stworzeniem, ale... Zresztą nieważne. W każdym razie, rozumiesz?
- Myślę, że tak. I każdego pan tak sprawdzał?
- Tak. Po to tu, między innymi, przyszedłem. Magów żywiołów jest bardzo mało. Zaledwie kilkadziesiąt osób w całej Anglii.
- Dlaczego? Przecież...
- Harry, to nie jest tak łatwo aktywować u kogoś magię! Czasem pojawia się tylko chwilowo i znika, i trzeba wielu prób, by została na stałe. Nie raz po prostu nie wiemy, że ktoś posiadł już tę moc, bo zanika, a wystarczyłaby jeszcze tylko jedna próba.
- Rozumiem. Więc... Zna pan więcej osób. którzy potrafią władać wodą?
- Tak. Na przykład mój dobry przyjaciel. Może cię z nim kiedyś poznam - uśmiechnął się lekko Would.
- Dlaczego kiedyś?
- Cóż, zwykle takie młode osoby nie są szkolone w Centrum, bo to dla nich za duże obciążenie.
- To jak się mam tego nauczyć? - jęknął Potter.
- Ja ci pomogę. Może nie władam wodą, ale znam podstawy kierowania nią.
- No to chyba w porządku - mruknął Harry, nieco zamyślony.
- Nie chcesz, żebym cię uczył? - spytał Lucas z przesadnie zawiedzioną miną.
- Chcę! Naprawdę! Lubię pana.
- Okey, okey. Cóż, trzeba się zająć twoją "uciekającą wodą" - uśmiechnął się mężczyzna i wstał.
- Jak na pan zamiar to zrobić? - spytał chłopak, idąc za nauczycielem.
- Zaraz się dowiesz.
Wyszli z kwater i gabinetu Woulda i nauczyciel ruszył w stronę łazienki prefektów.
- Owocowe bąbelki - mruknął blondyn i przepuścił Harry'ego przodem, zabezpieczając za nimi drzwi.
Łazienka była ogromna. Na środku głęboki basen wmurowany w podłoże, po prawej drzwi do toalety i przebieralni, po lewej - dwa prysznice i wielkie lustro wiszące pomiędzy nimi. Harry stał przez moment wpatrując się w gorącą wodę w basenie, nie mając kompletnie pojęcia, po co tu przyszli. Odwrócił się do nauczyciela chcąc o to spytać, ale zaniemówił. Profesor właśnie skończył się rozbierać i stał w samych błękitnych bokserkach, a jego ciuchy leżały rozrzucone na podłodze. Na ustach Lucasa pojawił się nieco rozbawiony, choć równocześnie nieśmiały uśmieszek na widok słodkich rumieńców chłopaka.
- Bardzo będzie ci przeszkadzało, jak ci zmoczę spodnie - spytał, podchodząc.
- Um... Troszkę tak, sir.
- Trudno - wyszczerzył się blondyn i jednym ruchem ściągnął z Harry'ego koszulkę i pchnął go do ciepłej cieczy. Chłopak wydał z siebie zdumiony pisk, lądując pod wodą.
- Ej! No wie pan! - wykrzyknął, wynurzając się.
Lucas spojrzał na niego nieco oburzony.
- Co się burzysz? Przecież zadziałało - wyszczerzył się do dzieciaka i wszedł do wody, rozkoszując się jej temperaturą.
- Och... Dziękuję! - wykrzyknął Harry i zanurkował, wypływając koło nauczyciela. - Jest pan wielki!
- Bez przesady. Po prawdzie nie sądziłem, że zadziała.
- Co?! Przecież mogłem uderzyć o dno! - wdzięczność chłopaka natychmiast wyparowała, ustępując miejsca niedowierzaniu.
- Cóż... - Would przeczesał dłonią włosy zerkając na ucznia niepewnie. - Byłoby niefajnie,ale... przecież się udało! - wykrzyknął i przygarnął chłopaka do siebie. Harry położył dłonie na klatce piersiowej mężczyzny, odchylając się do tyłu i spoglądając na niego ze zdumieniem.
- Eee... Co pan robi, profesorze?
Lucas spojrzał na niego przepraszająco i zaczął płynąć w stronę drugiego brzegu, nie puszczając chłopaka.
- Profesorze? - chłopak spojrzał na blondyna z wielką niepewnością. Nie zrobi mu krzywdy, prawda?
- Teraz, gdy aktywowałem twoją moc musisz nauczyć się świadomie jej używać - westchnął Lucas, wyglądając na trochę zasmuconego. A może to było współczucie? - Pierwsze świadome użycie magii nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Muszę cię trochę do tego zmusić.
Zatrzymał się na środku basenu mocniej, chwytając chłopaka w pasie.
- Odepchnij mnie za pomocą wody.
Harry spojrzał na niego ze zdumieniem, ale spróbował się skupić. Jednak nic to nie dało. Zrobił przepraszają minę, kręcąc głową.
- Nie umiem. Nie wiem, jak.
- Musisz to zrobić instynktownie. Nie potrzebujesz wiedzieć, co dokładnie robić, ale obawiam się, że nie uda ci się bez dodatkowego bodźca. Od razu cię przepraszam za to, co zrobię.
Nim Potter zdążył zapytać, o co nauczycielowi chodzi, został wciągnięty pod wodę. Zaczął się szarpać, ale nic to nie dało. Spojrzał na nauczyciela czując, że powoli odpływał, nie mogąc zaczerpnąć powietrza. W ostatniej chwili Lucas wynurzył się wraz z dzieciakiem i do płuc Willowa dostał się czysty tlen, ratując go przed straceniem przytomności.
- Profesorze... - wychrypiał Willow.
- Jeszcze raz, Harry - i bez ostrzeżenia wciągnął ucznia pod wodę.
Gryfon nie był pewny, ile razy zanurzali się i wynurzali. Za każdym razem, gdy już prawie mdlał z braku powietrza był wyciągany i jego płuca od razu były napełniane tlenem.
- Proszę, dość...
- Skup się, Harry. Jeszcze raz - i starając się nie patrzeć na napełniające się łzami oczka, Would znowu się zanurzył. Chłopak szarpał się, kopał, szczypał, ale nic to nie dawało. Widział pojawiające się na ciele Lucasa siniaki, ale starał się o tym nie myśleć. Chciał się uwolnić. Pooddychać chwilę świeżym powietrzem. Chciał...
Jęknął i położył głowę na ramieniu nauczyciela. I nagle poczuł, gdzie robił błąd. Przecież miał się skupić, a nie wyrywać. Zamknął oczy marszcząc czoło i w następnej chwili był wolny. Siła, którą włożył w uwolnienie się była tak duża, że Lucas, mimo oporu wody uderzył głową o wyższą ścianę basenu. Harry wynurzył się szybko, z ulgą biorąc drżący oddech. Utrzymywał się chwilę na powierzchni, dopiero po jakimś czasie zdając sobie sprawę, że Would nie wypłynął. Gdzie on jest? Przecież go odepchnąłem... 
Źrenice chłopaka rozszerzyły się gwałtownie. Natychmiast zanurkował. Lucas leżał na dnie, a z jego ust wylatywały pojedyncze bąbelki powietrza. Był nieprzytomny. Willow natychmiast podpłynął do nauczyciela i pociągnął go za ramię do góry. Chwycił się brzegu i uniósł lekko, by głowa Woulda była nad wodą.
- Profesorze!
Mężczyzna oddychał bardzo ciężko, ale oddychał. Harry chwycił się mocniej jednak nie był w stanie podciągnąć się w górę, jednocześnie trzymając nieprzytomnego nauczyciela. Musiał dopłynąć do drugiego brzegu, gdzie woda sięgała pasa. Odbił się od ściany starając się utrzymać głowę Lucasa na powierzchni, ale nie było to łatwe. Nigdy nie sądził, że mężczyzna był taki ciężki. A może tylko tak mu się zdawało...
Odetchnął z ulgą, gdy udało mu się dotknąć stopami kafelek. Wyciągnął profesora na brzeg i z jękiem rozłożył się na podłodze. Niby nie była to daleka odległość, ale był zmęczony jak nigdy wcześniej.
- Udało się, profesorze! Niech się pan obudzi! - Harry pochylił się nad Wouldem i potrząsnął nim lekko. Zamarł. Usta mężczyzny były lekko rozchylone i sine, a klatka piersiowa nie poruszała się. W oczach Pottera błysnęło przerażenie.
- Nie... Profesorze! Nie może pan! Profesorze!
Potrząsnął ramionami nauczyciela z paniką. On nie może umrzeć! Oparł się dłońmi o klatkę piersiową Lucasa, a w jego oczach pojawiły się łzy bezradności. Nie miał bladego pojęcia, co robić. Przez chwilę ogarnęła go zwyczajna panika. Zabił swojego nauczyciela i to wtedy, gdy dowiedział się czegoś, co może mu pomóc w walce z Voldemortem. Położył głowę na ramieniu blondyna i pozwolił sobie na szloch.
- Nie może pan, do cholery! Miał pan mnie uczyć! Pomóc!
Odetchnął lekko, nagle coś sobie uświadamiając.  Jest władcą wody i skoro to ona przyczyniła się do stanu nauczyciela więc on, Harry Potter, mu pomoże. Usiadł na stopach prostopadle do torsu blondyna i położył dłoń na jego piersi, jakby chciał mu robić masaż serca. Skupił się jak nigdy w życiu i po chwili poczuł wodę znajdującą się w płucach nauczyciela. Otworzył gwałtownie oczy ukazując całkiem błękitne tęczówki, białka i źrenice. Uniósł rękę i zaczął ją kierować do ust Lucasa, z których sekundę później wypłynęła przezroczysta ciecz. Oczy chłopaka błysnęły radością. Pochylił się, by wyczuć oddech nauczyciela policzkiem, ale nadal go nie było. Jęknął i sprawdził puls. Mężczyzna żył. Jeżeli szybko czegoś nie zrobi...
Harry wziął głęboki wdech i wdmuchał powietrze do płuc nieprzytomnego, jednocześnie zatykając mu nos. Powtarzał to raz za razem, sprawdzając, czy oddech wrócił. Nie zauważył nawet, kiedy po jego policzkach popłynęły kolejne łzy. Odchylił się do tyłu, by zaczerpnąć głębiej powietrza. Gdy odgonił sprzed oczu czarne plamy znowu się pochylił, ale zamiast coraz chłodniejszych warg spotkał ciepłe i wilgotne, które delikatnie objęły jego własne. Sapnął krztusząc się powietrzem w ustach odsuwając się zdumiony.
- Pro-Profesorze! Pan żyje!
Przytulił się mocno do mężczyzny kompletnie zapominając, że przed chwilą stało się coś, co przypominało pocałunek. Wtulił twarz w ramię nauczyciela i pozwolił sobie na płacz ulgi.
- Już dobrze, maluszku - wychrypiał słabo Lucas. - Nic mi nie jest. Już w porządku.
- Ale pan nie oddychał! Prawie pan przeze mnie umarł!
- Nie przez ciebie, dzieciaku! - mężczyzna uniósł się powoli na łokciach. - Miałeś mnie odepchnąć, więc to zrobiłeś. To że uderzyłem w ścianę basenu to nie twoja wina.
- Ale...
- Żadnych ale! Koniec i kropka! Rozumiemy się?
- Tak profesorze - wymamrotał w ramię nauczyciela.
Lucas teraz poczuł, jak Harry jest zmęczony. Doskonale wiedział, że dzieciak długo nie wytrzyma. Ciągły brak tlenu, ogromny wysiłek włożony w wyciągnięcie go, później pomoc w odzyskaniu oddechu. Miał prawo być zmęczony. Mężczyzna uniósł się do siadu, nie puszczając z objęć chłopaka.
- Śpisz, Harry?
- Umm...
- Czyli śpisz.
Powoli wstał oplatając sobie szyję ramionami ucznia i przywołał ręcznik. Owinął nim delikatnie Harry'ego i machnięciem ręki zebrał rzeczy. Modląc się, by nikogo nie spotkać, wyszedł z łazienki. Ku jego uldze jego modły zostały wysłuchane i dotarł do swojego gabinetu bez wywoływania skandalu. Przeszedł do swoich kwater i zabezpieczył drzwi. Ułożył zielonookiego na swoim własnym łóżku w przestronnej sypialni i okrył go jasnoniebieską kołdrą. Odetchnął lekko i szybko ubrał świeże ciuchy. Była sobota, więc nie musiał udawać się na śniadanie. Swoją drogą było już i tak za późno. Usiadł za dębowym biurkiem i z braku lepszego zajęcia, zabrał się za ocenianie wypocin trzecioklasistów. Nie mógł się jednak skupić. Jego wzrok co chwilę wracał do śpiącego chłopaka, a w umyśle pojawiły się dwuznaczne myśli. Może to wina lekkiego zmęczenia, może czegoś innego, ale cały czas miał świadomość tego, że był w swoich kwaterach, zabezpieczonych, sam na sam ze ślicznym uczniem, który działał na niego w tak niesamowity sposób. Z jednej strony chciał ściągnąć z niego ubranie i poznać każdy kawałeczek delikatnego ciałka, z drugiej zaś nie umiał sobie tego wyobrazić. Pragnął, by dzieciak był bezpieczny, mimo że znał go od tak niedawna. Widocznie można go było tylko kochać lub nienawidzić.
Nauczyciel westchnął i ponownie pochylił się nad pracami uczniów. W końcu jednak wstał cicho i podszedł do leżącego na jego łóżku chłopca. Tylko raz. Delikatnie. Nie zauważy.
Pochylił się powoli, by nie obudzić Willowa, ale gdy jego oddech owiał twarz chłopaka ten gwałtownie otworzył całkiem białe oczy. Niewidzialna, szumiąca siła odepchnęła go na środek pokoju. Uderzył pośladkami o podłoże i stłumił jęk. Co to, do diaska, było?
Przeniósł spojrzenie na ślepka dzieciaka, a jego źrenice rozszerzyły się. Nim zdążył coś powiedzieć, Harry zamrugał i śliczny, zielony kolor znowu zabarwił jego tęczówki.
- Ja... Przepraszam, profesorze! Nie chciałem! Przestraszył mnie pan. Ja...
- Spokojnie, Harry. Nic mi nie jest. No może trochę mnie boli tyłek - dodał lekko z iskierką w oczach.
Na policzkach chłopaka pojawiły się rumieńce.
- Nie chciałem.
- Wszystko ok. Tylko... Jak to zrobiłeś? Użyłeś magii powietrza.
- Ja... Naprawdę? - zamrugał chłopak, nieco zdezorientowany pobudką i dziwnym wydarzeniem.
- Tak myślę. Ale jeśli tak... - na twarzy Lucasa pojawił się szok. - Władasz wszystkimi żywiołami. To zdarza się raz na kilkadziesiąt lat - nie dowierzał.
- Proszę pana, woda i powietrze to nie wszystkie żywioły - zaoponował chłopak.
- Jeżeli władasz dwoma to władasz wszystkimi.
- Dlaczego?
- Można władać jednym żywiołem lub wszystkimi. Nie można dwoma czy trzema. Rozumiesz?
- Tak. Ale w takim razie, gdzie są te dwa pozostałe żywioły?
- Ujawnią się za jakiś czas. Nie bój się. Za niedługo ujawni się u ciebie magia ognia i ziemi.
- Dlaczego w takiej kolejności?
- Nie wiem, w jakiej kolejności. Tak tylko powiedziałem - ofuknął ucznia Would i w końcu podniósł się z podłogi. Usiadł na brzegu łóżka, patrząc miękko na dzieciaka. - Żywioły pojawiają się w zależności od charakteru czarodzieja. Woda oznacza ludzi cichych i spokojnych, ale potrafiących swoim zachowaniem zmienić rzeczywistość, tak jak chcą. Taka cicha woda - mrugnął do chłopaka. - Tak jak ty. Dlatego woda pojawiła się u ciebie pierwsza. Powietrze oznacza umiejętność przystosowania się do sytuacji. Taką... elastyczność. Powietrze potrafi szybko dostosować się do zmian. Ogień to wybuchowy temperament. Podejmowanie decyzji pod wpływem chwili i własnych odczuć. W końcu ziemia to niezmienność, stałość we wszystkim.
- Jak można to połączyć? Przecież to przeciwieństwa.
- Każdy ma w sobie trochę spokoju i temperamentu, stałości i zmienności. Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Jak na czymś ci zależy potrafisz dążyć do celu mimo przeciwności, nie poddajesz się. Jeśli jednak trzeba, umiesz zachować spokój i działać delikatnie.
- Na przykład?
- Ty mi daj przykład. Ja ci tylko mówię jak teoretycznie powinieneś się zachowywać. Powiesz mi, czy mam rację?
- Ja... Myślę, że ma pan słuszność. Jak Huncwoci nie chcieli przeprosić Snape'a to... No trochę jakby powiesiłem ich do góry nogami - zarumienił się lekko. -  Ale wcześniej starałem się wpłynąć na nich po dobroci.
- Masz w sobie dużo cech maga wody, dlatego to ona się u ciebie najpierw ujawniła. Później powietrze, bo potrafisz szybko przystosować się do sytuacji.
- Ma pan rację - przyznał chłopak z namysłem. - Nie sądziłem, że tak szybko się tu odnajdę. Właściwie to czuję się tak, jakbym był tu od zawsze.
- Widzisz - mężczyzna uśmiechnął się lekko. - Zawsze wiedziałem, że jesteś niesamowity.
Harry odwrócił twarz starając się ukryć zakłopotanie. Nie był do końca pewny, czy bycie niesamowitym ma dla niego pozytywne znaczenie. Pokręcił głową i spojrzał na nauczyciela.
- Nigdy nie chciałem być niezwykły, czy niesamowity. Nie lubię tego - skrzywił się mocno.
Lucas spojrzał na chłopca ze zdumieniem.
- Nie do końca rozumiem, Harry.
- Zawsze byłem inny. Marzę o tym, by być normalny...
- Normalny? A co ciekawego w byciu normalnym? Rutyna i dni zlewające się w jedną całość. Masz szansę poznać coś zupełnie nowego, wręcz nieznanego dla innych, coś czego nigdy nie doświadczą. Możesz myśleć, że bycie niesamowitym to tylko odróżnianie się w tłumie, ale jeśli byś taki nie był, to kim byś był? Tym samym Harry'm Willowem? Nie sądzę. Jesteś niezwykły i nie chciej tego zmienić, bo to zmiana samego siebie. Twojego "ja", które tak uwielbiam - uśmiechnął się Would.
- Profesorze? - zapytał nieco zakłopotany chłopak, na widok czułego spojrzenia nauczyciela.
- Jesteś fantastycznym człowiekiem, wiesz? I chciej nim nadal być - spojrzał na niego miękko.
- Ja... Dziękuję - uśmiechnął się Potter i impulsywnie przytulił się do nauczyciela. Ten siedział przez sekundę jak rażony piorunem, ale po chwili otrząsnął się i mocno przygarnął dzieciaka do swojej klatki piersiowej.
- Wszystko się jakoś ułoży. Jestem tego pewny.
~~~~~~~~
Komentujcie!!!

16 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAA... Kochaaam!!!
    Fantastyczny rozdział, w końcu pojawił się na dłużej profesorek!!!
    Połamałam sobie wszystkie paznokcie przy scenie w łazience prefektów, ale co tam. To było takie słodkie!!!
    Cieszę się, że masz więcej czasu, ja niestety mam urwanie głowy.
    Życzę weny i czekam na kolejny wspaniały rozdział
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział :) No muszę przyznać dużo się działo. Ta akcja w łazience, a potem w sypialni... Naprawdę super. Just nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam F :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny jak zawsze. Ja na miejscu Harry'ego zaczęłabym bać się tego profesora. Nie mogę też się doczekać kiedy u Harry'ego pojawią się kolejne żywioły.

    OdpowiedzUsuń
  4. super czekam na następny i genialny pomysł na opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaha... szkoda, że nie udało mu się pocałować Harry'ego, że też sobie akurat taki moment ukazania magii powietrza wybrał. :D Uwielbiam ich. Mam nadzieję, że będzie więcej takich momentów, choć wiem, że ma tylko 14, ale co z tego to tylko ff. xD Pozdrawiam gorąco i czekam na więcej. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mignęła mi tylko JEDNA literówka, brawo! :) Lubię bardzo to, że z rozdziału na rozdział piszesz coraz ładniej. Rozdział raczej zaskakujący. Zaskakująco fajna długość - nie ma aż tak wielkiego niedosytu, że nie ma czegoś więcej, a wciąż pozostaje chętka na ciąg dalszy ;) Zaskakujący obrót spraw - Harry ma władać wszystkimi żywiołami? No proszę, on chyba nigdy nie będzie normalny :D No i oczywiście, zaskakująca relacja między Harry'm a Lucasem. Przyznam, mimo wszystko podoba mi się coraz bardziej to, co się między nimi dzieje :) Z każdym rozdziałem piszesz coś takiego, co absolutnie zwala z nóg, oczywiście pozytywnie. Ta akcja w łazience prefektów była epicka :D Tak, swoją drogą zagrożenie życia profesora, ale ja tam się śmiałam z paniki Harry'ego :D ok, jestem dziwna xd
    On musi być tak bardzo słodziutki??? :D Czekam, aż Harry pokaże pazurki (takie prawdziwe, większe od tych, kiedy powywieszał Huncwotów i Snape'a :) musi w końcu być trochę 'dramatycznego' zwrotu akcji ) .
    A to "maluszku" mnie tak baaardzo rozczuliło <3 Mam nadzieję na więcej takich czułych określonek. Przyznam, że rozdział bez Huncwotów jest co najmniej dziwny. Tak jakoś ich brakuje :) Liczę na to, że czytelnicy się postarają o te 10 komentarzy i dodasz coś szybciej :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Woda przed nim uciekała... xd Hahaha. :D Bosko! Gorzej by było gdyby woda do niego lgnęła.
    Gdy Lukas zapytał czy będzie się gniewał za zmoczenie spodni przez pierwszą chwilę nie wiedziałam o co chodzi, ale myślałam o czymś bardziej dwuznacznym. Próby odepchnięcia wodą były dosyć męczące. Psychicznie dla nas, fizycznie dla Harrusia. Jak Harry robił mu sztuczne oddychanie to myślałam, że potem będą się całować, a on odskoczył.... :( Ale to, że mu zasnął w ramionach zrekompensowało tę stratę. Słodko! Ja jestem ciekawa, co by powiedział, gdyby spotkał kogoś w drodze do komnat. To mogłoby być fajne. Pocałunek był super słodziutki! W sumie to nie było pocałunku, ale same zastanawiania Lukasa... Cudo! Czytałam z wypiekami na twarzy. Znowu jest wyjątkowy! Myślę, że obudzenie w sobie wszystkich żywiołów może być ciężkie dla chłopca. Podobała mi się ta rozmowa na końcu i wszystko co powiedział Lukas. Troszkę pokazał co czuje. Niech robi tak dalej!
    Co z oczami Harrego...? Biały? Zielony! Niebieski? Tęcza(?)!!
    A Riddle też gra w żywioły?
    Weny
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. A woda ucieka i nie można się umyć ła , ale od czego jest profesorek co zna się na żywiołach. czy będzie + 18?

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie nowy rozdział? Bo jak tak wchodzę i patrzę: 9 komentarzy, więc postanowiłam skomentować po raz drugi :D. Chyba wszyscy nie możemy się doczekać dalszej części historii. Pozdrawiam serdecznie (po raz drugi) razem z tobą cieszymy się z luźniejszego tygodnia. I obiecuję, że jak pojawi się u ciebie wcześniej rozdział, u mnie będzie czekać na ciebie niespodzianka :)
    Panna Riddle

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    wspaniały rozdział, bardzo mi się podobał, a te sceny między Harrym, a Wouldem cudowne, więcej poproszę ;] czyli Harry włada wszystkimi żywiołami...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    Komentarze do roz 8 i 9 nie chciałyopublikować mi się to napisze je tu.

    8
    Elo,
    Wreszcie ktoś się za to wziął. Tego brakowało mi w kanonie. A tak Harry wział sprawy w własne ręcę i doprowadził do jako tskiego porozumienia. Ale według mnie Łapa i Rogacz zasługiwali na większą karę, oni zrobili więcej złego Sevemu.
    Pozdrawiam -
    Amei

    9
    Hejo,
    Harry idzie na korepetycje do Seva. Jak wróci będzie mu łatwiej, choć na lekcje to on raczej chodzić nie będzie na siódmym roku.
    Serio, aż tyle punktów tracą?
    Walka - ok. Harry magiem wody! Pikny naszyjnik. Czyżby yaoi?
    Amei

    No i teraz właściwy:
    Wow uciekająca woda! I pierwsze świadome użycie magii! Chyba na serio kroi dię yaoi?!?. Harry władcą żywiołów! I znów przemyślenia o yaoi. Zielonooki chce być normalny? Ale wtedty nie byłby Harrym
    Pozdrowienia i weny życzy -
    Amei

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    rozdział wspaniały, o tak te sceny między Wouldem a Harrym piękne, aż więcej by się takich scen chciało... i jak się okazuje Harry włada wszystkimi żywiołami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    wspaniały rozdział, te sceny między Wouldem a Harrym są piękne, bardzo mi się to podobało, aż więcej by się takich scen chciało... no i jak się okazuje Harry włada wszystkimi żywiołami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    wspaniale, ojć jak dla mnie to James trochę przesadza, niech Harry bardzo długo utrzymuje tego focha... :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej, biorąc do uwagę cechy Harry'ego, podejrzewam, że następny będzie ogień XDDDDDDDD
    Na miejscu Pottera, to bym weszła do wody i tak w niej siedziała, bo jeszcze się zachajcuję 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń