środa, 1 października 2014

8. Nić porozumienia

 Hejka! Oto jestem!
Wiem, wiem: "Czemu tak długo?!"
Problemy z Internetem, późne wracanie autobusem ponad 25km ze szkoły i się po prostu odechciewa.
Ale jest! Udało się!
Jednak ostrzegam: Rozdziały będą się pojawiały co, mniej więcej, 2 tygodnie, bo po prostu fizycznie nie wyrabiam, a to dopiero początek szkoły :( Jeszcze tylko 10 miesięcy...

Anonimowy - Oto jest :) Mam nadzieję poznać twój nick :))
Panna Riddle - Profesora Woulda będzie więcej w kolejnych rozdziałach, obiecuję :D
K. - Masakra, ile zrobiłam błędów O.o Będzie lepiej!!! Niestety zaczęłam nową szkołę (LO biol-chem) i nauczyciele już dali nam popalić :( Obawiam się, że nie będzie tak regularnie jak dotychczas. Ale postaram się mimo wszystko kontynuować :D
 F. - Szczerze nigdy nie lubiłam jak Huncwoci znęcali się nad Sevem w jakichś fanfikach, więc u mnie tego już nie będzie :)
Niktoś -  Uwielbiam takie chaotyczne komentarze :D I tak, Snape polubi Harry'ego ;)
Gabriela Black - Mam nadzieję, że spodoba ci się reakcja Huncwotów :)
Dagna Płecha - Po raz kolejny ktoś stwierdził: Snarry!, ale to snarry nie będzie... No chybaże w innym opowiadaniu :)
Mionka Jakaś Tam - Wczoraj przeczytałaś, dzisiaj masz rozdział :)) Też nie lubię zbyt długo czekać na dalszy ciąg :D

A teraz zapraszam do czytania!!!
~~~~~~~~~~
Szedł powoli w stronę Pokoju Wspólnego przygotowując się psychicznie na rozmowę z Huncwotami. Nie mógł tego tak zostawić. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to po części wina dowcipnisiów, że Snape stał się zimnym i bezdusznym draniem. W końcu w tym momencie taki nie był. Owszem biła od niego niechęć do innych, ale nie taka silna i wręcz okrutna jak ta za czasów Harry'ego. I musiał nie dopuścić, by starszy chłopak zatopił się w tym uczuciu. Być może była to też część jego misji, ale miał wrażenie, że chodzi o coś więcej. Może o to, by Voldemort go nie próbował zabić, a wtedy musiałby zrobić coś z Peterem. Swoją drogą czuł, że już jest na to trochę za późno. Widział doskonale jak odchodzi od dwójki przyszłych śmierciożerców, więc dość szybko odrzucił od siebie ten pomysł. Bardziej prawdopodobne dla niego było przypuszczenie, że to niezwykły nauczyciel obrony jest najważniejszy. Przyglądał mu się podczas dzisiejszych lekcji i na posiłkach, ale nie potrafił określić, o co chodzi. Być może domyśli się tego po sobotnim spotkaniu z profesorem, chociaż kompletnie nie miał pomysłu, czego szukać.
Wrócił jednak myślami do Severusa, stwierdzając, że do spotkania z profesorem ma jeszcze cały jutrzejszy dzień i trochę soboty, więc zdąży się nad tym zastanowić. Teraz musiał wymyślić taktykę, którą zastosuje w rozmowie z chłopakami. Mógłby im to spokojnie wytłumaczyć, nakrzyczeć, po wyklinać, ale nie sądził, by to coś zdziałało. W końcu na pewno nie jeden nauczyciel rozmawiał o tym z nimi i nie wpłynął na nich, a Lily nie raz krzyczała. Musiał znaleźć inny sposób. Nie zdążył się jednak nad tym zastanowić, bo wychodząc zza zakrętu wpadł na jakąś wysoką postać i musiał ratować się przed upadkiem. Uczepił się delikatnej w dotyku koszuli odzyskując równowagę. Spojrzał w górę i zamrugał widząc czekoladowe oczy Jamesa.
- Lubisz na mnie wpadać, co? - zapytał chłopak figlarnie jednak zaraz spoważniał. - Gdzie byłeś?
Harry westchnął. Jakby im to wytłumaczyć? Miał na to całą lekcje, bo szósty rocznik miał teraz starożytne runy, a ani on, ani Huncwoci na nie nie chodzili. Spojrzał odważnie w oczy starszego Pottera.
- Pomagałem Snape'owi.
- Co?! - wykrzyknął Syriusz, a Rogacz gwałtownie go puścił. - Po co?! To tylko Snape...!
- To człowiek! Taki sam jak ty, ja, czy oni! - wskazał na Remusa i Jamesa.
- Nie porównuj mnie do tego oślizgłego idioty! - wykrzyknął wściekły Potter. - Jakoś wcześniej nie sprawiało ci problemu poniżanie go, więc dlaczego teraz nagle go bronisz?
- Bo to było okrutne! Złe! Żałuję tego!
- A ja nie! On nie zasługuje na miłe traktowanie, śmierciożerca jeden - prychnął z pogardą okularnik.
Harry poczuł, że zaraz nie wytrzyma i rozszarpie chłopaka gołymi rękami. Że też James musi być taki uparty i nie daje sobie nic wytłumaczyć! Nagle drgnął. Wiem!
- Sami zachowujecie się jak śmierciożercy - stwierdził na pozór spokojnie, zakładając ręce na piersi.
Chłopaków zatkało. Zaraz jednak spojrzeli na niego z wściekłością, tylko Remus się lekko wycofał.
- Niby dlaczego tak sądzisz?! Jesteś tu od paru dni i już zaczynasz zachowywać się tak jakbyś nas znał przez całe życie! My nie jesteśmy okrutni jak oni!
- Nie? - zapytał ironicznie. - Przed chwilą złamaliście mu nadgarstek, ośmieszyliście przed wszystkimi. To nie jest okrutne?
- Nie torturujemy go jak śmierciojady! Nie wmówisz mi, że...
- Może nie rzucacie w niego zaklęć, Cruciatusów, ale powiedz mi, ile razy trafił przez was do skrzydła szpitalnego? No, ile?! Ile razy wyśmiewaliście się z niego?! To też jest torturowanie! Psychiczne!
Zaczerpnął powietrze starając się uspokoić. Szyby w oknach lekko drgały od jego magii, ale Syriusz i James tego nie zauważali. Tylko Remus był delikatnie przestraszony, a na jego twarzy widniało poczucie winy.
- Macie go przeprosić - powiedział twardo.
- Chyba śnisz! To on powinien nas przepraszać!
- Niby za co?!
Harry nie zdążył usłyszeć odpowiedzi, bo za jego plecami ktoś się pojawił. Odwrócił się chcąc spławić widza, ale zamarł. Przed nim stał Snape, który powoli zaczął się wycofywać.
- Stój! - wykrzyknął w jego stronę i zaraz zwrócił się do Huncwotów. - Przeproście go!
- Daj spokój, Willow - wymamrotał Severus z niechęcią spoglądając na gryfonów. - Nie jest mi to do szczęścia potrzebne.
- Ale mi jest! Przeprosicie go, albo...
- Albo, co? - zadrwił James.
Harry zacisnął zęby. W takim razie nie ma innego wyjścia. Skierował różdżkę na przyszłego ojca i chłopak został zawieszony głową w dół za kostkę u nogi. Willow wycelował patyk w Blacka, który próbował się bronić, ale koniec końców podzielił los przyjaciela. 
Gdy chciał zrobić to samo z Remusem, ten cofnął się o krok i pokręcił głową.
- Nie, proszę, ja... przepraszam! - spojrzał błagalnie na Snape'a. - To co robiliśmy było wstrętne. Niedopuszczalne. Żałuję, naprawdę!
Harry spojrzał na czarnookiego, który prawie niezauważalnie skinął głową na znak zgody. W końcu Lupin prawie nigdy nie robił mu krzywdy, tylko się przyglądał.
Harry westchnął z lekką ulgą. Mimowolnie czuł niechęć do zawieszenia przyszłego nauczyciela OPCM u sufitu.
- Ok. Wy też macie go przeprosić - spojrzał na wiszących Huncwotów. Mieli szczęście,że nie chciał ich za bardzo upokorzyć, bo inaczej ich ubrania nie przylegałyby tak jak teraz do ich ciał.
- Nie będziemy go przepraszać! To on powinien przeprosić nas!
- Za co? - zapytał ostro Willow. Powoli wkurzała go postawa chłopaków.
- Chciał wypaplać całej szkole, że Remus...!
- James! Zamknij się! - wykrzyknął z paniką Lupin.
Czekoladowe oczy chłopaka rozszerzyły się, gdy zrozumiał, co chciał powiedzieć.
- Zapomnij o tym! Nie pytaj!
- James, bo... ja tak jakby wiem o co ci chodzi - spojrzał z nagłą niepewnością na starszych czarodziejów. - Wczoraj całkowicie zapomnieliście o mnie i zaczęliście omawiać, co będziecie robić w czasie pełni - uśmiechnął się delikatnie widząc ich blade twarze. - Nikomu nie powiem. Obiecuję.
- I... nie boisz się mnie? - zdumiał się Lunatyk. - Przecież skoro wiesz to...
- Miałem takiego przyjaciela, Remusie, i widziałem go w czasie przemiany, a jakoś nadal się przyjaźniliśmy - uśmiechnął się uspokajająco.
- Przyjaźniliście? A teraz już nie?
- On nie żyje - skłamał Harry. Błagam, Remusie z przyszłości, wybacz mi, że tak szybko cię uśmierciłem. 
- Och, przepraszam - zmieszał się Lupin.
- Nie ma sprawy, ja...
- Ściągnijcie nas, a nie gadajcie! - wykrzyknął Syriusz.
- Nie ma sprawy - ofuknął go Willow. - Jak przeprosicie. I... ty też mógłbyś to zrobić - spojrzał na Snape'a.
- Co?! Niby dlaczego? - oburzył się Ślizgon, choć w duszy wiedział, że chłopak w pewnym sensie miał rację.
- Za Remusa. Poza tym nie zaszkodzi jak się nawzajem przeprosicie.
- Nie mam najmniejszego zamiaru...
- Merlinie, czy wy zawsze jesteście tacy uparci?!
Machnął różdżką i Snape zawisnął w taki sam sposób jak Gryfoni.
- Nie możesz! Nie masz prawa! - chłopak zaczął wierzgać.
- Uspokój się. Przeprosicie się i od razu was zdejmę.
- Harry? Co tu się dzieje? Dlaczego oni wiszą u sufitu do góry nogami?  
Lily, która właśnie wyszła zza zakrętu stanęła obok Willowa starając się nie wyglądać na bardzo zdumioną. Podeszła bliżej i zadarła głowę, by spojrzeć na chłopaków.
- Och, to nic takiego, Lily. Przeproszą się tylko i ich uwolnię - uśmiechnął się niewinnie.
- Nie wierz mu, Liluś! On nas torturuje! Wypuść nas!
Dziewczyna zignorowała Jamesa i spojrzała z lekką naganą na Wybrańca.
- Nie sądzisz, że to trochę... no nie wiem... Brutalne?
- Brutalne? Skądże! Powiszą sobie tylko do góry nogami, uparciuchy.
- Nie mają zamiaru się przeprosić, prawda?
- No, właśnie, nie! I jak tu takich ogarnąć?
Lily westchnęła zerkając na wiszących przyjaciół.
- W porządku. Niech wiszą.
- Lily!
- Jak możesz?!
- Pomóż!
Evans zachichotała i usiadła na ławce. Na chwilę się zamyśliła, aż w końcu westchnęła.
- Za niedługo kończy się lekcja i będzie lunch. Ale nie możemy ich tu zostawić samych, bo się pozabijają.
- Masz rację - przyznał Harry. - Ja zajdę po jedzenie, a ty ich popilnuj. Remi, też chcesz? - zapytał przez ramię idąc w stronę kuchni. Zdążył jeszcze zobaczyć jak Lupin kiwa niepewnie głową i zniknął za zakrętem.
Gdy wrócił, niosąc nieduży koszyk z jedzeniem, dostrzegł, że dwaj stróże siedzą na ławce obok siebie i cicho rozmawiają. Uśmiechnął się na widok wkurzonych min wiszących chłopaków.
- Głodni?
Lily i Remus podnieśli gwałtownie głowy i szybko pokiwali na tak. Aha, rozmawiali o mnie, pomyślał. Postanowił to jednak zignorować i podał im kanapki oraz po butelce z sokiem dyniowym.
- Smacznego! - uśmiechnął się do nich z rozbawieniem rejestrując widoczne w ich oczach wyrzuty sumienia. Podniósł wzrok na wiszących chłopaków. Wszyscy trzej patrzyli na niego z nieukrywaną urazą. Postanowił milczeć jak jego towarzysze i ugryzł kawałek tosta z sosem czekoladowym. Zamruczał lekko i spojrzał na upartych szóstoklasistów.
- Dla was też jest - zapewnił, ale w odpowiedzi dostał tylko obrażone miny. Wyszczerzył się i zajął jedzeniem.
W końcu Snape nie wytrzymał. Mimo że przeprosiny były dość mocno wymuszone, czuł, że jednocześnie mów szczerze.
- Dobra, przepraszam! Nikomu nie powiem o Lupinie! Ściągnij mnie w końcu!
- Ok, ok. W porządku.
Harry machnął różdżką i Ślizgon opadł delikatnie na ziemię.
- Dzięki - już chciał odejść, gdy Willow podał mu taki sam zestaw jak Remusowi i Lily. Snape przyjął jedzenie z niepewnością i usiadł koło Wybrańca, który zrobił mu miejsce.
- Ej! A my?!
- Przecież nie przeprosiliście - ofuknął ich chłopak. - Tylko uważajcie. Jak Severus sobie pójdzie to będziecie tu wisieć aż nie wróci.
Uśmiechnął się z rozbawieniem na widok ich min. W końcu Syriusz westchnął.
- Ok. Jestem głodny, boli mnie głowa od nadmiaru krwi, więc przepraszam.
Snape skinął głową i Harry wypuścił z pułapki Blacka
- Ej, no, proszę - jęknął James. - Dobra, ok, przepraszam!
Harry westchnął. Wiedział, że to trochę, a raczej bardzo, nieszczere, ale stwierdził, że lepsze, niż nic.
- No, w końcu! Długo to trwało. A uważałem was za odważnych Gryfonów.
Snape prychnął, ale nic nie powiedział. Wychodziło na to, że topór wojenny chwilowo zakopano. Harry podał chłopakom kanapki i picie i uśmiechnął się widząc, jak siadają pod ścianą i zaczynają jeść.
Jakoś się udało.
~~~~~~~~

Komentujcie!!! :D

10 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Bardzo mi się podobał i dlaczego nie zobaczyłam go wcześniej skoro włączyłam bloga już rano?
    Nieważnie :D Grunt że jest!!
    Więc mówisz że notki mniej więcej co dwa tygodnie? Mam pomysł ale cii.. Pisz w szkole! W autobusie! W domu! W kąpieli! A nawet w wucecie!
    Musisz mi wybaczyć ale mam lekkie ADHD :D
    Mam nadzieję że notka pojawi się jak najszybciej!
    Pozdrowienia Mionka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ADHD nie mam ale popieram. Pisz kiedy możesz. A jeśli zajmie Ci to więcej czasu to się nie przejmuj. Ja sobie poczekam bo warto.
    Dzisiejszy rozdział mnie rozbawił co jest niezłym wyczynem, bo mam dziwne poczucie humoru. Mąż czasem dziwnie patrzy się na mnie gdy zaczynam się śmiać czytając różne opowiadania... A tak serio to podobało mi się jak ich powiesiłaś. Oby tak dalej, już nie mogę się doczekać dalszej części :)
    Pozdrawiam F :)

    OdpowiedzUsuń
  3. " Daj spokój, Willow - wymamrotał Severus niechęcią spoglądając na gryfonów" - zgubiło się 'z' niechęcią
    "Lily, która właśnie wyszła zza zakrętu stanęła obok willowa" - Willowa dużą literą
    a poza tym, to mi parę wyrazów lekko przeszkadzało, ale nie wypisuję, bo nie jestem pewna, czy powinny być pisane łącznie czy rozdzielnie.
    Taki.... przyjemny rozdział. W sumie nie działo się tu za wiele, ale przynajmniej się przeprosili nawzajem. Choć wynikło to raczej z ich dłuższej niechęci do powiszenia sobie ;)
    Nie powiem, że sobie nie poczekaliśmy, ale jestem spokojniejsza, że napisałaś sama , że rozdziały mogą być co 2 tygodnie, zamiast obiecywać za tydzień, a dodać za dwa. Rozumiem też co masz na myśli o wycisku w szkole. Sama mam ciężko, a co dopiero ty w LO na biol-chem i to tak daleko od domu! Współczuję tak dalekiego dojeżdżania do szkoły :/
    Jak na moje standardy, dzisiejszy komentarz jest wyjątkowo krótki :) no cóż, jutro naprawdę bym nie znalazła czasu na skomentowanie, więc wolę to zrobić od razu.
    Weny życzę i powodzenia w szkole ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Prawdę mówiąc nie spodziewałam takiego obrotu spraw. Podoba mi się też to że Huncwoci z Severusem mimo wszystko się przeprosili. Najlepszy ten fragment jak Lily przychodzi i widzi Huncwotów wiszących pod sufitem i po krótkim przekonywaniu mówi ,,W porządku. Niech wiszą''

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiłam ci już, że cię kocham? Harry miał genialny pomysł. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a ten jest za krótki. Znaczy przez cały rozdział Harry przekonywał Huncwotów i Severa, że mają się przeprosić. Chociaż zrobił to w sposób genialny i kocham teksty Lily. Najlepszy fragment to ten:
    " - Nie sądzisz, że to trochę... no nie wiem... Brutalne?
    - Brutalne? Skądże! Powiszą sobie tylko do góry nogami, uparciuchy.
    - Nie mają zamiaru się przeprosić, prawda?
    - No, właśnie, nie! I jak tu takich ogarnąć?". Po prostu nie mogę przestać się śmiać.
    Yyy... Nie napiszę nic więcej, bo napisałam już chyba wszystko, co się dało na temat tak krótkiego rozdziału. No i wszystko, łącznie z mózgiem i zdolnością myślenia, mnie boli, więc nawet nie wiem, czy jest tam jeszcze jakaś treść do skomentowania.
    Pozdrawiam, życzę Wena i czasu,
    Niktoś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie! Bosko! Szkoda, że nie dodajesz rozdziałów częściej.Brakuje troszkę techniki, ale treść to wynagradza. Czekam na następny. I obiecuję komentarz na temat pod kolejnym :D
    Weny!
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    Harry bardzo dobrze zrobił, co? Oni to uznali za torturowanie, a jak bardziej krzywdzili Severusa to wszystko było w porządku...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    Harry dobrze zrobił, co, ale jak to? uznali za torturowanie, a jak bardziej krzywdzili Severusa to wszystko było w porządku? echh....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    swietnie, Harry bardzo dobrze zrobił... co? oni to uznali za torturowanie, a jak bardziej krzywdzili Severusa to wszystko było jednak w porządku...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  10. No to Hunwoci dostali nauczkę i tak trzymać pozdrawiam weny życzę Agnieszka 😀

    OdpowiedzUsuń