sobota, 27 września 2014

9. Pod wodą

Hejka!!!
Wiem, że rozdział jest późno, ale to nadal sobota xD
Niestety nie jestem w stanie odpisać dzisiaj na wasze wcześniejsze komentarze ("Jak zaraz nie wyłączysz komputera to nie załączysz go do końca tygodnia!").
Wybaczcie błędziki, ale pisałam to na telefonie na przystanku (dzięki Bogu jest tam Wi-Fi) i w autobusie jak się dało na notatniku, więc niektóre momenty mogą być lekko niespójne... Ale co tam! Ważne, że jest!

Ogólnie dzięki wszystkim za komentarze i zapraszam na kolejny rozdział :D

 ~~~~~~~~

Idąc w stronę biblioteki szczerze się zastanawiał, dlaczego to zrobił? Co rządziło wtedy jego ciałem i pozwoliło, by to się stało? O co konkretnie chodzi?
Gdy skończyli jeść, zaczęli spoglądać na siebie z niepewnością. W pierwszym momencie chciał odejść, ale powstrzymał go cichutki głos Willowa:
- Severusie? Masz teraz numerologię?
- Niee... - przyznał. - Dlaczego?
- Nie rozumiem ostatniego tematu z eliksirów, a słyszałem, że jesteś w nich niezły.
- Ja... No nie wiem...
- Proooszę - Harry spojrzał na Snape'a błagalnie.
- No dobra! Chodź - mruknął, niepewny czy zaraz nie stanie się ofiarą kolejnego żartu.
W tym momencie powstrzymał westchnięcie. Dlaczego się zgodził? Spojrzał na idącego obok chłopca i od razu wiedział czemu. Gdy Willow podniósł na niego swoje zielone tęczówki Severus poczuł się jakby ten niewinnie wyglądający dzieciak rzucił na niego Imperio. Po prostu nie potrafił mu odmówić.
W końcu dotarli do biblioteki i usiedli przy stoliku w najbliższym rogu.
- Ok. Czego nie rozumiesz? - zapytał Snape wyjmując podręcznik. Harry wziął go, przekartkował i oddał.
- Konkretnie to tego.
Snape zamrugał nie zrozumiawszy w pierwszym momencie.
- Żartujesz sobie? - spojrzał na chłopaka niepewnie.
- Oczywiście, że tak - wyszczerzył się. - Nie rozumiem tego - otworzył podręcznik na jednym z tematów i podał go korepetytorowi. - Jakie to ma znaczenie? Czy w lewo, czy w prawo i ile razy? To bez sensu.
- To są podstawy, Willow...
- Mam na imię Harry. Miło mi.
Snape popatrzył na niego mrużąc oczy, ale po chwili przytaknął.
- Ok, Harry. Niech ci będzie. Koniecznie muszę ci to tłumaczyć?
W odpowiedzi dostał tylko błagalne spojrzenie szmaragdowych oczu. Westchnął i rozpoczął wykład.
Harry słuchał uważnie słów Snape'a, od razu stwierdzając, że się co do niego pomylił. Ślizgon tłumaczył w prosty i zrozumiały sposób, nie utrudniając tego zawiłymi, niepotrzebnymi uwagami.
Gdy starszy chłopak wszystko wyjaśnił pomógł mu w napisaniu krótkiego eseju na kolejną lekcję.
- No, w końcu - jęknął Potter odkładając pióro. Ręka bolała go w nadgarstku od szybkiego pisania. - Kiedy zaczynają się eliksiry?
- Za... - Snape spojrzał na zegarek i jęknął cicho. - Mamy niecałe 10 minut, by dostać się do lochów.
- Co?! Szybko! - pisnął.
W oka mgnieniu pozbierali swoje rzeczy i wybiegli jak burza z biblioteki pod karcącym wzrokiem pani Pince. Pod klasę dotarli parę sekund przed dzwonkiem. Wszyscy patrzyli na nich ze zdumieniem, ale nikt nie zdążył tego skomentować, bo zza zakrętu wyszedł Slughorn i wpuścił ich do pomieszczenia. Wszyscy rozsiedli się w dwuosobowych stolikach, tylko Harry stał niepewnie na środku.
- Panie Willow, proszę do Severusa. Znaczy pana Snape'a. Tylko przypominam, że to ma być praca w grupach - spojrzał sugestywnie na Ślizgona. Gdy ten kiwnął głową odwrócił się, by zapisać na tablicy instrukcje.
- Na końcu lekcji powiecie mi co to za eliksir. Jest on w podręczniku, więc będzie za niego ocena. Powodzenia - i usiadł za biurkiem przestając zwracać na uczniów większą uwagę.
Harry spojrzał niepewnie na Snape'a.
- Too...
- Idź po ingrediencje, ja przygotuję kociołek.
Willow skinął głową wstając. Przygryzł wargę zastanawiając się, jak ma się przedostać przez tłumek stojący wokół szafki. Był prawie o głowę niższy od większości swoich kolegów z klasy. Nie miał najmniejszych szans przecisnąć się między nimi. Na pewno nie ze swoim chudym ciałkiem, a nie chciał dostać samych odpadków. Nagle wpadł na pomysł. Podszedł do tłumku i ukląkł przedostając się pomiędzy ich nogami. Jak nie górą to dołem.  
Parę chwil później siedział koło Snape'a z zadowoloną miną mając przed sobą wszystkie potrzebne składniki.
- To co? Zaczynamy? - zapytał zacierając ręce.
- Owszem. Możesz posiekać wątrobę hipogryfa.
Harry wydął policzki.
- Dlaczego to ja mam się mazać?
- Bo jesteś młodszy - ofuknął go Snape, mieszając zawartość kociołka. - Poza tym to ja, a nie ty, wiem co robić.
Potter zrobił obrażoną minę, ale dłużej nie protestował. W gruncie rzeczy było mu to na rękę. Nie był zbyt dobry z eliksirów.
Lekcje minęły szybko i spokojnie bez żadnych incydentów.
 ***
Harry wyszedł z klasy szczerząc się radośnie. On i Snape za niemal idealny eliksir bezsennego snu dostali po W i 50 punktów dla swoich domów. Była to chyba jego najwyższa ocena z tego przedmiotu w historii. 
- Świetnie wam poszło - uśmiechnęła się Lily. - Nadrobiłeś punkty, które stracili Huncwoci w pierwszym tygodniu nauki. Szkoda że nadal jesteśmy na minusie - zerknęła krytycznie na przyjaciół.
- Och, bez przesady Liluś - oburzył się Rogacz. - Jeszcze tylko dwa takie eliksiry i wyjdziemy na prostą.
Harry zamrugał szybko licząc w pamięci.
- Zdobyliście minus 150 punktów w ciągu trzech tygodni nauki - nie dowierzał Willow. Nieźle. Nawet ja nie zdobyłem tyle u Snape'a podczas jego zajęć. Do tego trzeba mieć chyba talent.
- Ech, to nic! W zeszłym roku w jeden miesiąc dostaliśmy minus 450 punktów i szlabany na pół roku. Później już przystopowaliśmy.
- Ale wspólnie licząc, czy osobno?
- Oczywiście, że razem do kupy. No, właściwie to głównie ja i Syriusz, ale Remiemu i Peterowi też się zdarzyło.
Harry pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jesteście niesamowici.
- Wiemy! - odpowiedzieli mu chórkiem szczerząc się.
***
Harry wraz z Jamesem i Syriuszem siedzieli pod drzewem rozkoszując się ciepłym popołudniem. Remus został w wieży, żeby zrobić eseje na przyszły miesiąc, co niezwykle rozbawiło Harry'ego (młody Lupin przypominał ma bardzo Hermionę), a Peter gdzieś się zmył. Willow podejrzewał, że szlaja się z przyszłymi śmierciożercami i omawia z nimi przystąpienie do Voldiego. Musiał jednak zignorować to przeczucie. To nie było w tym momencie ważne. Wszystko musi się toczyć tak, jak powinno. Nie jego zadaniem jest to zmienić.
Nagle słońce padające dotychczas na jego twarz zostało przysłonięte. Uniósł powieki spoglądając w górę.
- Eee... coś się stało Severusie?
Snape skrzywił się prawie niezauważalnie i wyjął coś z kieszeni.
- To chyba twoje.
Harry wyciągnął rękę i wziął swój pomniejszony podręcznik do eliksirów.
- Och, dzięki! Gdzie był?
- W mojej torbie.
- Ukradłeś książkę naszemu małemu gryfiakowi, Snape?
- Znalazł się tam niechcący, Potter - mruknął Severus ze stoickim spokojem. - Po co miałbym kraść drugi, skoro mam już jeden?
James już otwierał usta, by powiedzieć jakąś kąśliwą uwagę, ale ubiegł go Harry.
- Przestańcie. Dziękuję. Myślałem, że będę musiał jutro iść po nią do Slughorna, a tu taka niespodzianka.
- Nie ma za co, Willow...
- No, no, no, Severusie. Nie wiedziałem, że lubisz małe lwiątka - rozległ się drwiący głos.
Od strony zamku szli w ich kierunku Nott i Avery z wrednymi uśmieszkami. Huncwoci natychmiast wstali. Snape według nich nic nie mógł im zrobić, ale dwójka przyszłych śmierciożerców... Woleli nie ryzykować.
Ślizgoni stanęli parę kroków od nich trzymając ręce w kieszeniach, zapewne na różdżkach. Snape zerkał z niepewnością na swoich domowników, utrzymując jednak kamienny wyraz twarzy.
- Co, Sev, lubisz Willowa? Zakochałeś się? - zadrwili.
- Odpieprzcie się - warknął Snape, a jego oczy błysnęły złowrogo.
- Bo co? - syknął Avery i skierował na niego różdżkę. - Przeklniesz nas zdrajco?
Harry spojrzał na starszych chłopaków z niedowierzaniem. Czy oni na prawdę chcieli się tutaj pojedynkować? Pokręcił głową.
- James, Syriusz, chodźmy stąd. Severus?
Wymieniona trójka zerknęła na siebie i po paru sekundach opuścili ręce. Willow od razu zauważył, że to był błąd. W ich stronę poleciały klątwy. W ostatnim momencie udało im się uskoczyć.
- Przestańcie! - wykrzyknął Wybraniec. - Zwariowaliście?!
Jęknął, gdy dwójka Huncwotów również zaatakowała. Snape zaraz do nich dołączył. Willow rzucił się w ich stronę próbując powstrzymać.Wiedział, że mieli przewagę liczebną, ale niepokoiła go myśl, że może się to dla któregoś z nich źle skończyć. A przecież trójka broniących się w tym momencie uczniów odgrywała bardzo ważną rolę w wojnie. Jeśli teraz zginą...
Chwycił Syriusza za rękaw, by go zmusić do zaprzestania ataku, ale ten odepchnął go odskakując przed kolejnymi klątwami. Harry po tym lekko brutalnym odsunięciu poczuł, że jeśli zaraz czegoś nie zrobi to szóstoklasiści faktycznie zrobią sobie krzywdę. Spuścił tylko na moment wzrok, żeby znaleźć w kieszeni broń, ale to wystarczyło. Gdy znowu spojrzał na pojedynkujących się chłopaków to pierwszym, co zobaczył, było czerwone zaklęcie. Poczuł, jak w niego uderza i posyła do tyłu prosto do głębokiej, mętnej wody. Ogarnęła go ciemność.
***
James patrzył ze zgrozą jak młodszy chłopak wpada do wody. Natychmiast przestał rzucać zaklęcia i podbiegł do stromego brzegu jeziora. Wytężył wzrok i z jękiem stwierdził, że nie widzi nigdzie małego, chudego ciałka.
- Nie ma go! Utopił się!
Spojrzał na resztę. Ślizgoni, którzy ich zaatakowali, biegli w stronę zamku nie mając bynajmniej zamiaru zawołać pomocy.
- James, rusz się! Trzeba go wyciągnąć! - wykrzyknął Syriusz, zdejmując wierzchnią szatę. Potter poszedł w jego ślady. Po chwili wskoczyli do zimnej wody i zanurkowali w poszukiwaniu młodszego czarodzieja. Snape stał jeszcze przez moment na brzegu z nieodgadnioną miną, aż w końcu ruszył biegiem do zamku. Wpadł do Wielkiej Sali ciężko dysząc.
- Severusie? Co się stało? - zapytał dyrektor, podnosząc się z miejsca. Właśnie trwała kolacja.
- Willow... w wodzie... Potter... i Black... próbują... wyłowić - wykrztusił, starając się wyrównać oddech.
- Co się stało, panie Snape? - zaniepokoiła się McGonagall.
- Czy to ważne?! On się topi! Nie wypłynął!
- W porządku, Severusie. Później nam wszystko opowiesz. Minerwo, Poppy, Lucasie, chodźcie szybko.
Nauczyciele wyszli szybkim krokiem z Wielkiej Sali po chwili zaczynając biec. 
Gdy dotarli na miejsce wypadku, James i Syriusz właśnie wynurzali się po raz kolejny z wody. Chłopcy spojrzeli na nich ze strachem.
- Nie ma go. Nie umiemy go znaleźć.
Dumbledore wyjął różdżkę i skierował ją na gładką taflę wody. Stał przez moment z zaniepokojoną miną, aż w końcu westchnął z lekką ulgą.
- On tam jest. Jeszcze żyje. Ale trzeba się pospieszyć. Lucas, ty go poszukaj, a wy chłopcy wychodźcie, bo się przeziębicie.
Nauczyciel Obrony bez słowa rozebrał wierzchnią szatę zostając w samej koszulce i dobrze dopasowanych spodniach. Zanurzył się powoli w zimnej cieczy. Powietrze koło jego głowy zawirowało delikatnie i mężczyzna mógł zniknąć pod wodą nie obawiając się o tlen. Szukał chłopaka przez parę minut wśród gęsto rosnących wodorostów, ale w końcu musiał się wynurzyć, by znowu zaopatrzyć się w powietrze.
- I co, Lucasie? - zapytał dyrektor. Would zauważył, że McGonagall biegnie szybko w stronę zamku. Zmarszczył brwi, ale nie spytał o to.
- Na razie nic.
- Szukaj dalej. On na pewno żyje i jest gdzieś pod wodą.
Would skinął głową i ponownie zniknął pod powierzchnią.
 ***
Otaczała go nieprzenikniona ciemność. Każdy oddech wywoływał dziwne uczucie w klatce piersiowej. Jakby wciągał do płuc wodę, ale... nie bolało. Pamiętał doskonale nieprzyjemne uczucie, gdy się podtopił podczas Turnieju Trójmagicznego. Była to bardzo podobna sytuacja. 
W końcu postanowił otworzyć oczy i przekonać się co się dzieje. Zaszczypały, więc od razu je przymknął. Za drugim razem wyszło lepiej. Ale w momencie, gdy zauważył szczegóły w jego oczach błysnęło przerażenie. Był na dnie jeziora, przykryty przez delikatną warstwę jasnego piasku i opleciony w pojedyncze listki wodorostów. Wstrzymał powietrze jednak wypuścił je czując ukłucie bólu w płucach. Wziął kolejny oddech stwierdzając ze zdziwieniem, że robi to bez problemu. Woda dostawała się do jego oskrzeli przy każdym wdechu, a przy wydechu wylatywały bąbelki. Mimo to czuł się całkiem dobrze oprócz lekkiego oszołomienia wywołanego Drętwotą. Harry wziął lekko drżący oddech i odbił się rękami od dna. Zaczął płynąć ku powierzchni, gdy jego wzrok przykuł delikatny błysk w ciemnej głębi jeziora. Spojrzał na słońce przebijające się przez gładką taflę wody i z powrotem na błyszczące coś. W końcu ciekawość zwyciężyła.
***
Gdy Lucas po raz kolejny wynurzył się z wody, by zaczerpnąć powietrza zobaczył, że na brzegu pojawili się aurorzy przygotowujący się do zejścia pod wodę.
- Albusie?
- Nie możemy dłużej czekać, aż go znajdziesz. Pomogą ci.
- Wiesz, że chłopiec może już nie żyć - spojrzał niepewnie na dyrektora.
- Nawet tak nie mów, Lucasie. On musi żyć. Jeśli nie chcesz już go...
- Znajdę go, Albusie. Żywego.
I znowu zniknął pod wodą.
***
Harry płynął powoli w stronę brzegu nie wynurzając się na powierzchnię. W dłoni trzymał srebrny naszyjnik z inicjałem "AS" wysadzanym rubinami. Połyskiwał delikatnie w promieniach słońca, które przebijało się przez taflę wody. Harry spojrzał na niego, usilnie zastanawiając się, do kogo może należeć. Nie patrzył, gdzie płynie, więc gdy zderzył się z czymś miękkim z jego ust wydobył się stłumiony przez wodę pisk. Podniósł gwałtownie wzrok, gdy silne ramiona zacisnęły się na jego barkach. Do jego płuc dostał się czysty tlen wywołując nieprzyjemne uczucie.
- Jesteś - westchnął ktoś z ulgą. Harry od razu poznał swojego profesora Obrony. Spojrzał w całkiem białe oczy Lucasa, ale nim zdążył jakoś się wytłumaczyć na twarzy mężczyzny pojawił się czysty szok.
- Ty... To nie możliwe.
- C...? O co...?
- Masz całkiem niebieskie oczy. Jesteś magiem wody - szepnął z całkowitym niedowierzaniem. 
- Ale... Nie... Przecież ja nic...
- Umiesz oddychać pod wodą - to nie było pytanie.
- No tak, ale...
- Władasz wodą. 
Harry spojrzał w szoku na nauczyciela.
- Władam...?
- Tak. Na razie robisz to nieumyślnie, ale w końcu się nauczysz jak to wykorzystać. To nie jest trudne - zamilkł marszcząc brwi. - Powinniśmy wracać. Martwią się. Poza tym kończy mi się powietrze.
- Ok. Wracajmy.
Po paru minutach dopłynęli do brzegu i Harry został gwałtownie wyciągnięty z wody i oddany pod opiekę pani Pomfley. Kobieta od razu zaczęła biadolić nad jego stanem. Podała mu eliksir pieprzowy i spojrzała na niego surowo.
- Masz dwa wybory, chłopcze. Albo idziesz ze mną do skrzydła szpitalnego, albo leżysz do jutrzejszego obiadu w łóżku. Co wybie...?
- W łóżku! Będę leżeć! Obiecuję! - pisnął, stwierdzając, że pewnie jeszcze nie raz trafi do skrzydła szpitalnego, więc nie ma sensu przebywać w nim jeśli ma jakiś wybór. 
- W porządku, w porządku. Powiedzmy, że ci wierzę.
Harry wyszczerzył się z radością. Szczerze nie znosił szpitala. Był chyba jedynym uczniem, który spędził tam tak dużo czasu.
- W takim razie odprowadzę go do wieży - zaoferował się Lucas. - Chłopcy chyba powinni coś zjeść?
- Masz rację, mój drogi. Chodźcie do Wielkiej Sali - skinął na nich dyrektor. - Musimy jeszcze po drodze wyjaśnić parę kwestii.
Lucas chwycił za przedramię młodego chłopaka i pociągnął w stronę zamku. Harry spojrzał ostatni raz na Snape'a i Huncwotów, odprężając się w końcu. Dyrektor rozmawiał z nimi z surową miną.
- Wyjaśniają, co się stało - powiedział Would, sprowadzając na siebie uwagę chłopca. - Myślę, że nie dostaną nawet szlabanu za pojedynkowanie się, bo chcieli ci pomóc.
- Tak pan uważa?
- Tak. Bardzo się martwili.
- To... chyba miłe.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, ale nic nie powiedział. Milczeli, aż dotarli do portretu Grubej Damy.
- Odwagi. Rzućmy wyzwanie losowi - mruknął Would. Harry spojrzał na niego ze zdumieniem, dopiero po chwili rozumiejąc, że jest to nowe hasło do Pokoju Wspólnego.
Przeszli przez puste pomieszczenie do dormitorium Huncwotów. Lucas zatrzymał się gwałtownie w progu, a Harry nie zauważywszy tego wpadł na niego o mały włos się nie przewracając. Would złapał go w ostatniej chwili przyciskając delikatnie do piersi.
- Zawsze jest tu taki bałagan? - zapytał z rozbawieniem, a jego oczy zaiskrzyły. Harry oblał się rumieńcem i skinął głową ze wstydem.
Mężczyzna roześmiał się i puścił go. Nagle zmarszczył brwi.
- Cały drżysz. Zimno ci?
- Trochę.
- To nie dobrze - zamruczał cicho. - Idź umyć się w ciepłej wodzie, a ja wyczaruję ci dodatkowy koc.
- Ok. Dziękuję - i szybko zniknął w łazience. Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Usiadł na kafelkach rozkoszując się gorącą wodą spływającą mu po plecach. Całkowicie odprężony, nim się obejrzał, zasnął.
***
Lucas siedział na łóżku Harry'ego z niecierpliwością zerkając na drzwi do łazienki. Sam przed sobą nie umiał przyznać, że chce zobaczyć tego młodego, ślicznego chłopca o zniewalających szmaragdowych oczkach, w samym ręczniku, z mokrymi włoskami i kropelkami wody spływającymi po jego karku. Zadrżał, gdy wyobraził sobie tę scenę i szybko odgonił od siebie. Wstał gwałtownie  biorąc lekko drżący oddech. Przeczesał rękę włosy i podszedł do drzwi, zza których dochodził szum wody. Zapukał delikatnie.
- Harry? Żyjesz?
Brak odpowiedzi. Zmarszczył brwi.
- Harry?! Wszystko w porządku?
Gdy znowu nic nie usłyszał w jego umyśle pojawił się obraz chłopca leżącego pod prysznicem, nie oddychającego i... Natychmiast otworzył drzwi i wpadł do środka. Jego serce na moment stanęło. Chłopak leżał na kafelkach skulony w embrionalnej pozycji. 
- Harry!
Would dopadł do prysznica i odetchnął z ulgą widząc otwierające się oczka.
- Na Merlina, Harry, żyjesz.
- Chyba... zasnąłem.
Nagle obaj zdali sobie sprawę, że Willow jest całkiem nagi. Na twarzy młodszego czarodzieja pojawił się ciemny rumieniec, a nauczyciel szybko odsunął się od ucznia.
- Poczekam na zewnątrz - mruknął i prawie wybiegł z pomieszczenia.
Czekał na chłopca parę minut starając się uspokoić. To uczucie stanowczo nie było dobre. Jęknął cicho. Bardzo niedobre. 
Gdy Harry wyszedł z łazienki przywołał na twarz spokojny wyraz i uśmiechnął się uspokajająco.
- Transmutowałem ci dwa koce, żeby ci nie było zimno - wskazał na złożony czarno-czerwony materiał. - Żebym cię nie widział na śniadaniu.
- Dobrze, profesorze. A co jak będę głodny?
- Skrzat przyniesie ci o 8:00 śniadanie. Masz nie wychodzić z łóżka - zastrzegł.
- Dobrze. Obiecuję - powiedział, układając się na posłaniu. Lucas wziął koc i przykrył nim lekko zarumienionego ucznia.
- W takim razie, dobranoc - mruknął i ruszył do wyjścia. - Ach, i nie zapomnij, że jutro się spotykamy.
- O której, sir?
- Powiedzmy o... hymm... 18?
- Dobrze. Dobranoc, sir.
- Dobranoc, Harry.
~~~~~~~~
Komentujcie!!!
  

10 komentarzy:

  1. Uuu rozdział genialny. Czyżby naszemu profesorkowi podobał się nasz Harry ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział... Serio, fajny... Ale wiele nie napiszę, bo jest godzina siódma nad ranem, a ja mam szarlotkowe myśli. -.-
    Ciekawy pomysł z tym jeziorem. Się mi się podoba się.
    Pozdrawiam, ziewnięcie,
    Niktoś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Jak widzę Harry ma powodzenie... Zarówno profesorek jak i Sev mają na niego chrapkę. :)
    Czekam na więcej F :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow... Zdziwienie. Zaskoczyłaś mnie! I chyba wyszłaś poza określone mury. Postaram się po kolei :P
    Każdy chyba wie, że Harry nie jest dobry z eliksirów. Bardzo fajnie, że poprosił o pomoc faceta, który uczył go (będzie go uczył? nie wiem jak to ująć...). Harry wcale nie jest nieufny, a myślałam, że w stosunku do Seva nadal taki będzie. Gdy chłopcy pędzili pod salę spodziewałam się że Harry użyje skrótu, co zastanowi Severusa. Typowy scenariusz jest właśnie taki. Bardzo dziękuję ci za to że wychodzisz poza ukartowany schemat. :D
    Wiedziałam jacy są Huncwoci, ale takiej liczby odjętych punktów i szlabanów ( Severus jako nauczyciel byłby wniebowzięty mogąc zrobić coś takiego :P) nie umiem sobie wyobrazić. Troszkę współczuję profesorom.
    Co do przygody Harrego... Oczywiste było że nie umrze, chociaż przez chwilkę martwiłam się o niego. Bałam się że będzie miał jakiś incydent ze zwierzakami z jeziora. Przez chwilę nie wiedząc co się dzieje pomyślałam że wrócił do swoich czasów, ale po przeczytaniu sceny jeszcze raz załapałam. Nie spodziewałam się, że Harry ma jakieś kolejne dziwne umiejętności i umie władać wodą. Za to wiedziałam, że Lukas będzie wiedział o co chodzi.
    Lukas chce zobaczyć Harrego w samym ręczniku i masakrycznie go to kręci. Lubieżnik :P Kocham to! Tylko martwi mnie to, że jakkolwiek Harry pozostaje sobą tak jego ciało pozostaje młodsze.
    A co z quidditchem? Pisz szybko!
    Weny!
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super!
    Wychodzisz poza moje oczekiwania. Byłam pewna, że gdy chłopcy się spieszyli na eliksiry Harry użyje jakiegoś skrótu i Sev będzie się zastanawiał. Tak się zacznie dążenie do poznania tajemnicy. Byłam poewna że tak będzie! Zaskoczyłaś mnie! :D Jak dla mnie Harry nie powinien być taki ufny dla Snape'a, jeszcze nie...
    Przeczytałam wiele fanfików, ale jeszcze w życiu nie widziałam tylu odjętych punktów i szlabanów, o których opowiadali Huncwoci ( Snape byłby wniebowzięty gdyby odjął tyle Gryfiakom :P). Troszkę współczuję profesorom.
    Harry władający wodą...? Wow! Fajny pomysł. Gdy był w jeziorze pomyślałam że będzie miał przygodę ze zwierzaczkami w jeziorku. Wiedziałam za to, że zdarzy się coś nadzwyczajnego i Lukas będzie wiedział o co chodzi. :D
    O właśnie! Lukas! Stary lubieżnik! Kocham go! Podobała mi się jego reakcja na prawie nagiego Harrego. Super. Martwi mnie tylko to, że jakby nie patrzeć Harry ma 14 lat. To troszkę za mało jak na romans z nauczycielem. Chyba że zacznie rosnąć jakimś dziwnym sposobem. Mogłoby się okazać że to odmłodzenie to powikłanie błędu w przenoszeniu się w czasie i jest na to lek! Na przykład :P
    To opowiadanie robi się coraz bardziej interesujące. Czekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział.
    Weny!!
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... Sorry.
      Pierwszy komentarz pisałam na telefonie, a gdy potem weszłam nie było go więc stwierdzając, że obiecałam napisałam drugi. Musiałam go przeoczyć, albo miałam jakiś błąd i mi go nie wyświetliło. Nie wiem jak to się stało. Nie chciałam spamować, czy coś :) Przepraszam.
      Tracheotomie.

      Usuń
  6. "Severusie? Masz teraz numerologie?" - numerologię
    "tylko przypominam, że to ma byś praca w grupach" - być
    "Pamiętał doskonale nieprzyjemne uczucie, gdy się podtopił podczas Turnieju Trujmagicznego" - Trójmagicznego
    "Lucas chwycił za przedramię młodego chłopaka i pociągną w stronę zamku." - pociągnął
    Ładnie, bardzo ładnie jak na tak długi rozdział :) Całkiem przyjemna była ta część. Taka przygodówka ładna :D Cieszę się, że Harry'emu udaje się dogadywać z Severusem. Pan profesorek... tak coś czułam, że będzie bardzo zainteresowany Harry'm :) Huncwoci w twoim wykonaniu są tacy pocieszni :) ta rozmowa o punktach była świetna. Fajnie, że Harry potrafi władać wodą! To będzie ciekawe. Zastanawiam się nad tymi inicjałami.... AS? Czyżby jakiś nowy wątek? :) Szkoda, że nie odpisałaś na komentarze, bo uwielbiam czytać twoje odpowiedzi, ale to nic-ważne, że rozdział się pojawił. Przeczytałam go zresztą niemal zaraz po dodaniu go przez ciebie, ale zwyczajnie nie miałam czasu, żeby skomentować, bo mam wielki nawał zajęć :(
    Muszę przyznać, że czekanie na rozdział od ciebie jest bardzo niefajne. Czasami trafi się opowiadanie, którym fajnie jest delektować się po rozdzialiku, ale tutaj po prostu nie da się wytrzymać w oczekiwaniu na ciąg dalszy! Ciągle nowe wątki sprawiają, że wprost nie można się oderwać od twoich tekstów, zwłaszcza, że piszesz takim lekkim, przyjemnym stylem. Gratuluję regularności dodawania rozdziałów :) To się liczy, a ty się z tego znakomicie wywiązujesz.
    Weny!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    rozdział świetny, Harry okazał się magiem wody, mam nadzieję, że tamci zostaną ukarani...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    świetny rozdział, no, no Harry okazał się magiem wody, mam nadzieję, że tamci jednak zostaną ukarani...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    świetny rozdział, Harry okazał się magiem wody, mam nadzieję, że tamci jednak zostaną ukarani...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń