Hejka, cześć i czołem!
Udało mi się w końcu wyskrobać kolejny rozdział mimo ciągłego braku chęci, weny i czasu. Powoli mam nadzieję zbliżać się do końca, ale spokojnie! To nie oznacza, że to ostatni rozdział. Raczej chcę pozamykać większość wątków, które jeszcze nie znalazły rozwiązania. Dlatego mam dla was prośbę. Jeśli pamiętacie coś, co nie zostało rozwiązane, jak na przykład sprawa Daniela Outragera, napiszcie mi o tym w komentarzu :D
^^^
Budząc się, czuł, że jest już rano. Nie miał pojęcia,
skąd to przeczucie, ale gdy otworzył oczy, założył okulary i dostrzegł, że
ozdobny zegar, wiszący nad tajemnym przejściem do sypialni wskazuje godzinę
siódmą, poczuł pewnego rodzaju satysfakcję. Przespał z Dorianem całą noc,
budząc się co jakiś czas i robiąc wtedy rzeczy, o których nie chciał myśleć, by
nie wywołać na swoich policzkach zdradzieckich rumieńców. Merlinie, kiedy
dojdzie do tego, że przestanie się czerwienić na samą myśl o TYCH sprawach.
Okręcił się na drugi bok, zerkając na… kochanka? Chyba
tak. Dorian spał z lekko uchylonymi ustami, włosami rozmierzwionymi w sposób
przekraczający ludzkie pojęcie i wciąż zaczerwienionymi ustami, zapewne od
sprośności, które wczoraj szeptał mu do ucha. Na samą myśl, poczuł ciepło na
policzkach. Przeklął się w myślach za to. Pocałował lekko Doriana w policzek,
na co chłopak poruszył się tylko nieco i spał dalej. Z westchnięciem wstał,
czując słodką miękkość wszystkich mięśni i delikatne pieczenie wiadomej części
ciała. Zignorował to drugie i schylił się, by pozbierać swoje ciuchy.
Dostrzegając na ścianie naprzeciwko łóżka zarys drzwi, stwierdził, że to może
być tylko łazienka. Przez chwilę rozważał obudzenie Cubice’a i wzięcie z nim
ciepłego prysznicu, jednak po chwili zastanowienia ruszył do niej sam. Nie
musieli się spieszyć, jako że była sobota i nie mieli zajęć. Równie dobrze
mogli zacząć przeglądać składniki na eliksir dla Remusa. Dorian twierdził, że
był on skomplikowany, szczególnie ta druga faza, za którą musieli zabrać się
teraz. Cubice ze skrępowaniem przyznał, że nigdy nie był dobry z eliksirów, a w
zrobieniu podstawy do tego bardzo dużo pomagały mu elfy z Pałacu.
Tak więc Harry szybko umył się, spłukując z siebie pot i
inne wydzieliny ciała, po czym przemknął cicho do tajnej biblioteki, nie budząc
Doriana. Szybko zlokalizował kartki i usiadł na jednym z wystawnych krzeseł,
zaczynając je przeglądać. Już na samym początku dostrzegł, że będą potrzebować
pomocy. Na pierwszej kartce wypisane były wszystkie potrzebne składniki,
całkiem czytelnym pismem, za co Harry dziękował całym sercem. Podpunktów było
chyba z trzydzieści i już przy pierwszych pięciu się skrzywił. Co to za dziwne
składniki? Pięć owoców z drzewa jabuticaba?! Ktoś mocno poszalał.
Harry westchnął, kalkulując w myślach, czy coś takiego
znajdzie się w składziku Snape’a. Jeśli nie, będzie musiał mocno kombinować. Pierwszym
jego krokiem na pewno będzie przeszukanie laboratorium w Pałacu. Z tego, co
widział, podczas robienia eliksiru na odczynienie klątwy, ciążącej na Dorianie,
było ono dobrze wyposażone i z pewnością znajdzie w nim tak rzadkie składniki.
Jeśli nie, zawsze został Nokturn. Z tego, co słyszał od Syriusza, zdarzało się,
że chodził tam, gdy to jemu Dumbledore nakazał kupić składniki na eliksiry
lecznicze dla Zakonu. Mógłby jego poprosić o pomoc w szukaniu jakiegoś sklepu,
ale to wiązało się z pytaniami. Nie chciał na razie, by Black dowiedział się o
eliksirze dla Remusa, tym bardziej, że nie wiedzieli, czy dają rady go uwarzyć
i czy na pewno zadziała.
I właśnie dlatego zaczął rozważać pomoc Snape’a.
Wiedział, że jeśli nawet uda im się uwarzyć eliksir, nie znają się na tyle na
tej dziedzinie magii, by podać Remusowi nieznaną miksturę. I tak ktoś musiał ją
sprawdzić, czy na pewno nie jest trująca i nie zabije Lupina w ciągu kilku
sekund. Najlepszym i oczywistym wyborem był właśnie Snape.
Harry zaczął rozmyślać nad wyznaniem mu prawdy o byciu
Willowem, gdy nagle poczuł, jak silne ramiona obejmują go od tyłu, a do jego
głowy dociskają się usta. Uśmiechnął się lekko i przekręcił głowę, nastawiając
usta. Natychmiast poczuł dotyk, nie, muśnięcie warg Doriana na swoich. Jego
uśmiech się poszerzył, gdy dostrzegł w spojrzeniu chłopaka wszystkie kolory
tęczy.
- Nad czym myślisz? – zapytał Cubice, opierając brodę o
jego głowę.
- Zastanawiam się, czy nie poprosić o pomoc Snape’a. To
niezwykle trudny eliksir, a nie chcemy przecież zrobić jakiegoś błędu i otruć
Remusa. – Spojrzał na Doriana i westchnął. – Tu nie chodzi tylko o prezent dla
niego na święta. To coś więcej.
- Wiem – Dorian skinął głową. – Myślisz, że będzie chętny
nam pomóc?
- Wątpię, ale spróbuję nakłonić go, by zrobił to ze
względu na starą przyjaźń z Huncwotami i mamą. Jeśli nadal będzie oporny,
powiem mu prawdę o sobie.
- Jesteś tego pewny? To wiele znaczy. Ta twoja tajemnica.
Byliście chyba przyjaciółmi, gdy był młody?
- Tak, tak mi się zdaje – mruknął Harry, zerkając na
kartki w swoich rękach. – Pogodziłem go z Huncwotami. Myślę, że traktował mnie
jak przyjaciela, choć nie potrafił tego do końca okazać.
- Zamierzasz z nim porozmawiać dzisiaj?
- Nie, w poniedziałek, po zajęciach – westchnął, unosząc
lekko głowę. – Chcę to dobrze przemyśleć – mruknął. – Poza tym, mamy weekend i
to prawie cały dla siebie – uniósł lekko brew, zerkając na Doriana, którego
oczy zaiskrzyły mocno.
- Masz rację. Szkoda by to zmarnować.
^^^
Stał niepewnie nad swoim kociołkiem, skończywszy już swój
eliksir, który miał niemal przezroczysty kolor, tak jak powinien. Snape
pochylał się właśnie nad Ronem i krytykował głośno jego pracę. Harry dostrzegł,
że mikstura Weasleya jest brunatno-brązowa, a rozsypane wokół jego kociołka orzechy
pekanu były rozgniecione, a nie posiekane, tak jak powinny. Idiotyczny błąd.
Wystarczyło dokładnie przeczytać instrukcję. Anastazja i Marco wbili mu to
porządnie do głowy, gdy uczyli go w Centrum. Każda pomyłka, związana ze złym
przeczytaniem poleceń, wiązała się z przepisywaniem danego polecenia
kilkadziesiąt razy, w zależności od humoru dwójki nauczycieli.
Obawiał się tego, co nastąpi po zakończeniu zajęć. Bał
się, że nauczyciel wyrzuci go od razu, gdy poprosi o pomoc i nawet nie zapyta,
w czym.
Warknięcie Snape’a, że mają przelać eliksiry do
podpisanych fiolek i wychodzić, sprowadziło go z powrotem. Automatycznie wykonał
pierwsze polecenie i poczekał, aż wszyscy oddadzą prace i wyjdą. Dorian posłał
mu uspokajające spojrzenie i lekki uśmiech, dodając nieco odwagi. Spakował się
powoli i podszedł do biurka, za którym zasiadł Snape, zbierając papiery. Przez
chwilę Harry stał nieruchomo, wpatrując się w ignorującego go nauczyciela.
Milczał, jednak rozmowa z Dorianem przekonała go, że im szybciej wyzna byłemu
koledze z roku prawdę na temat jego rozmowy i być może przeszłości, tym lepiej.
W poprzednich przypadkach zwlekanie nie miało sensu, więc miał nadzieję, że
teraz będzie tak samo.
Westchnięcie Snape’a nie do końca brzmiało na zirytowane,
raczej na znudzone.
- Czego chcesz, Potter? Oddałeś pracę, więc możesz…
- Profesorze.
Snape zamarł i w końcu uniósł na niego wzrok. Przez
moment jego oczy były maksymalnie rozszerzone, po czym zwęziły się całkowicie z
wściekłości. Nim zdążył wybuchnąć gniewem i wyrzucić go za drzwi, Harry
pokręcił głową.
- Proszę mnie wysłuchać.
- Czy twoja matka i zidiociały kundel wiedzą? – zapytał
gwałtownie. Harry’ego nieco zaskoczyło to, że Snape pomyślał od razu o jego
najbliższych, jednak po chwili zastanowienia dotarło do niego, że przecież
nauczyciel przyjaźnił się z nimi, może nie blisko, ale jednak, nawet po śmierci
Willowa.
- Tak, wiedzą. Potrzebuję pana pomocy…
- Pomocy? Potter…
- Dorian zdobył to. Chcemy spróbować – wygrzebał z torby
kartki i podał je Snape’owi. Ten wyglądał jakby miał ochotę najpierw go
skrzyczeć, jednak gdy tylko zerknął na pierwszą stronę, zmarszczył brwi.
- Czy to…
- Tak.
- Skąd? – Wzrok Snape’a był tak intensywny, że gdyby w
pobliżu znalazło się coś łatwopalnego, zaraz by zapłonęło.
- Kojarzy pan taką tajemniczą komnatę w bibliotece, którą
znalazł pan razem z moją mamą i Harrym Willowem?
- Wiesz o nim?
Harry zawahał się tylko parę sekund.
- Ja nim byłem.
Zapadła dźwięcząca cisza. Snape wyglądał, jakby układał
sobie w głowie każdy kawałek wiedzy, jaką ma na temat stojącego przed nim
chłopaka. Po chwili pokręcił głową i westchnął.
- Jak mogłem nie zauważyć tego podobieństwa.
- Wierzy mi pan?
- Oczywiście. Tylko głupiec… - westchnął. – To logiczne.
Ale… jak wiele pamiętasz?
- Wszystko.
- Hymm.
Chwila milczenia.
- Co z tym eliksirem?
- Ktoś, kto był w tajemniczej komnacie, wynalazł eliksir,
po czym zabrał kartki, które zdobył ojciec Doriana i ukrył w Pałacu Żywiołów.
Dorian w sobotę pokazał mi je i stwierdziliśmy, że musimy spróbować uwarzyć
eliksir i pomóc Remusowi.
- Rozumiem – Snape przejrzał notatki i pokręcił nieco
głową. – Skomplikowane, ale wykonalne. Jednak chcę czegoś w zamian. – Spojrzał
bystro na chłopaka, który zerknął na niego niepewnie. – Pomogę ci, ale tylko
pomogę, nie zrobię tego za ciebie, tylko jeśli poznam całą historię.
Harry uśmiechnął się lekko.
- Dobrze – zawahał się na moment. – Mogę jednak prosić
pana o dyskrecję?
- Dyskrecję?
- Nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że podróżowałem w
czasie i że potrafię mówić. To by wszystko utrudniło – powiedział, patrząc
nieco błagalnie na Snape’a.
- W porządku. Ale dzisiaj wieczorem widzę cię pod moim
gabinetem, razem z tym twoim Dorianem i porozmawiamy na temat podróżowania w
czasie oraz waszego eliksiru.
- Dziękuję, profesorze – szepnął chłopak. – O
dziewiętnastej?
Nauczyciel skinął głową. Gdy Harry wyszedł, dopiero wtedy
Severus pozwolił sobie na rozedrgane westchnięcie. Przez tak wiele lat obwiniał
Pottera za śmierć ich przyjaciela, jego przyjaciela, który sam wyciągnął do
niego rękę, a teraz okazuje się, że był nim syn Jamesa. Od samego początku
dostrzegł podobieństwo między Willowem a Rogaczem, nawet mimo różnych kolorów
włosów i myślał w którymś momencie o podróży w czasie, ale nigdy nie rozważał
nawet, że mógłby być to syn jego szkolnego byłego wroga. Miał nadzieję, że
wieczorem dowie się całej prawdy.
^^^
Stali nieco niepewnie przed wejściem do gabinetu Snape’a.
Zanim Dorian zapukał, Harry zacisnął dłoń na jego ręce i ścisnął ją lekko,
szukając otuchy. Wciąż ciężko mu było mówić o tym, co się działo w jego
poprzednim życiu i przeszłości. Nie miał pojęcia, co dokładnie Snape będzie
chciał wiedzieć, niemniej miał nadzieję, że nauczyciel i były przyjaciel z roku
będzie dla niego wyrozumiały. Mimo że Severus próbował tego nie okazać, Harry
widział, jak bardzo strząsnęła nim informacja, że jego przyjaciel z
dzieciństwa, ten dzięki któremu pogodził się z Huncwotami i później mógł nazwać
ich kumplami, tak naprawdę nigdy nie umarł, ale zmienił przyszłość.
Po zapukaniu drzwi otworzyły się niemal natychmiast i Snape
wpuścił ich do środka. Zasiadł za biurkiem i wskazał im miejsce po jego drugiej
stronie. Na pstryknięcie palców, na oddzielającym ich meblu pojawiła się
herbata, trzy butelki piwa kremowego i niewielka fiolka eliksiru
uspokajającego, który najwyraźniej został uznany za niezbędny. Dorian i Harry
usiedli w milczeniu, wzięli sobie po filiżance gorącego napoju i spojrzeli na
nauczyciela.
- Opowiedz wszystko. Od samego początku – nakazał profesor,
rozsiadając się wygodnie na krześle, biorąc filiżankę i zerkając na Harry’ego z
ponagleniem. Chłopak westchnął i rozpoczął opowieść. Od początku.
Mimo że Dorian słyszał już tę historię, przysłuchiwał się
z ciekawością, wyłapując szczegóły, których nie znał wcześniej. Jemu chłopak nie
opowiadał tego tak dokładnie, gdyż dopiero co się poznali i opowiedział mu
pewne rzeczy tylko pokrótce. Słuchając i jednocześnie starając się panować nad
własnymi emocjami, przyglądał się zmianom na twarzy Snape’a. Doskonale
dostrzegł poczucie winy na jego twarzy, mimo że próbował je ukryć, gdy Harry
opowiedział o swojej pierwszej lekcji eliksirów. Potem to uczucie pogłębiało
się, aż w końcu całkowicie szło je dostrzec, gdy Harry wspomniał o śmierci
Dumbledore’a. Następne zdarzenia zdawały się być łatwiejsze, póki nie odtarli
do części, gdzie Harry umiera, oddając życie za Lucasa i Jamesa.
- Znalazłem się przy Pucharze, podczas ostatniego zadania
Turnieju Trójmagicznego. Wziąłem Puchar, mimo że wiedziałem, czym to się
skończy. Nie chciałem jednak, żeby wziął go Cedric. Nie żałuję tego, bo
przynajmniej po nocach nie śni mi się jego martwa twarz. – Harry ucichł na
moment, dając Snape’owi możliwość na zadanie pytania.
- Pamiętasz wszystko? Nawet to, na co nie miałeś wpływu?
- Tak. To moje wspomnienia. Są równie moje, jak te, przed
podróżą w czasie. Wiem, że to może zdawać się dziwne i komplikowane, ale nie
umiem tego inaczej wytłumaczyć.
- Rozumiem. Co było dalej?
Więc Harry opowiedział o swoich zmaganiach z samym sobą,
by utrzymać w tajemnicy to, że coś się zmieniło w życiu Harry’ego Pottera. Na
początku nie miał zamiaru mówić nikomu o tym, że był w przeszłości i że jest
Willowem oraz że wszystko pamięta, ale gdy dostrzegł, że bliscy mu ludzie wciąż
poniekąd cierpią z powodu jego śmierci, nie był w stanie trzymać tego przed
nimi w tajemnicy. Szczególnie przed swoim najukochańszym ojcem chrzestnym.
Strach przed utraceniem go był większy niż chęć zachowania tego wszystkiego w
sekrecie, więc wyjawił mu prawdę.
Przyznał Snape’owi, że wiedzą o nim Remus, Syriusz i Lily
oraz obecny przy nim Dorian. Po chwili wahania dodał też, że całą prawdę zna
Lucas oraz Magowie, mający chronić w tym roku szkoły. Przez moment, Snape
wyglądał, jakby czuł się oburzony przez to, że został pominięty, jednak
przypominając sobie dokładnie, co mówił na temat ich wcześniejszych relacji. Zacisnął
dłoń na butelce piwa kremowego i westchnął. Przez chwilę milczał, jakby
rozważając wszystkie za i przeciw po czym oświadczył:
- Warzenie eliksiru zaczniemy od jutra. Wieczorem
przyniesiecie notatki, przestudiujemy je dokładnie i zabierzemy się za pierwsze
kroki. Skoro oboje jako tako skończyliście naukę przedmiotów, które obowiązują
was na piątym roku, oczekuję, że będziecie przychodzić na wezwanie, nawet jeśli
będziecie w trakcie lekcji. Z tego, co zdążyłem zobaczyć, eliksir będzie bardzo
trudny i będziemy musieli poświęcić mu wiele czasu. Jest dokładnie opisany co i
kiedy należy dodać, więc musimy stworzyć jakiś harmonogram. – Spojrzał na
chłopaków, którzy pokiwali lekko głowami, całkowicie się z nim zgadzając. – Mam
nadzieję, że podstawę do tego eliksiru daliście radę zrobić sami i nie musimy
się tym martwić?
- Tak, skończyłem ją przed końcem wakacji – powiedział Dorian.
– Powinna być w porządku, ale nie jestem jakoś wybitnie uzdolniony z eliksirów.
- Sprawdzę ją jutro i jeśli będzie dobra, nie będzie
żadnego problemu. Jeśli nie, będziemy musieli opóźnić rozpoczęcie warzenia o
tydzień, by przygotować nową podstawę.
- Jestem pewny, że będzie prawidłowa – powiedział Harry i
posłał swojemu chłopakowi lekki uśmiech.
- Niech będzie – powiedział Snape, przyglądając się im
ukradkiem. Miał ochotę zapytać ich o głębokość ich relacji, ale stwierdził, że
na to jeszcze przyjdzie pora. – Widzimy się jutro tuż po waszych zajęciach.
- Dobrze – odpowiedział za nich dwóch Harry i podniósł
się z krzesła. – Do jutra.
Czując, że nauczyciel potrzebuje teraz chwili dla siebie,
Potter chwycił Doriana za rękę i wyprowadził go z gabinetu. Ruszyli korytarzem,
a gdy tylko wyszli z lochów, Cubice okręcił Harry’ego i przyparł go do muru, po
czym pocałował go gwałtownie, a jednocześnie czule. Harry mruknął zaskoczony,
ale nie zaprotestował. Wplótł dłonie w brązowe włosy Doriana i oddał pocałunek
równie namiętnie.
- A można by pomyśleć, że pan taki niewinny, panie Potter
– usłyszeli nagle czyjś głos. Oderwali się od siebie szybko i spojrzeli z
rozszerzonymi spojrzeniami na dwójkę nieco rozbawionych aurorów. Harry nie miał
pojęcia, skąd oni wzięli się w Hogwarcie, jednak miał dziwnie złe przeczucia. –
Waśnie widzieliśmy się z pana matką, która zapewniała nas, że jest pan
całkowicie grzecznym młodzieńcem, a tu takie coś – auror pokręcił lekko głową,
ale rozbawienie nie zniknęło z jego oczu. – Cóż, na razie, do widzenia. –
Jednak nim zdążył się odwrócić, Harry chwycił go za ramię.
- <Czego panowie chcieli od mojej mamy?> - zapytał
na migi, pierwszy, ten który z nim rozmawiał, odwrócił się do drugiego, który najwidoczniej
znał język migowy, bo wzruszył ramionami.
- Pan Outrager zażądał ponownego przepytania pana
rodziców w sprawie swojego zaginionego brata. Jednak proszę się nie martwić.
Nie ma żadnych powodów, by myśleć, że mieli oni cokolwiek wspólnego z jego
zaginięciem. Niestety zostaliśmy zmuszeni sporym wpływem pana Outragera na
Ministerstwo do ponownego przeprowadzenia dochodzenia w tej sprawie. Nie ma się
czym martwić – powtórzył i uśmiechnął się uspokajająco.
Jednak Harry nie był ani odrobinę spokojny.
^^^
WIEM, trochę polsat, ale ktoś napisał, że mój nick=Polsat XD
Liczę na wasze Komentarze i przypomnienie o wątkach, które uważacie za nierozwiązane :*
Szczerze mówiąc to sama nie pamiętam czy coś pominęłaś, więc mogę jedynie czekać na next'a
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście genialny☺
Tak !!! W końcu doczekałam się wątku ze Snapem ;p. Rozdział genialny, teraz czekam na rozmowę z dyrektorem, w koncu wypadałoby cos ustalić między nimi.
OdpowiedzUsuńCo do pominiętych wątków to na razie nie pamiętam ale jestem w trakcie czytania 2 tomu więc może coś mi wpadnie do głowy. Tak sobie myśle że ściągnęłam cię myślami czytając całość od nowa :)
Mogę dodać że chętnie bym przeczytala do kogo należało to pomieszczenie w bibliotece - nie musi byc w rozdziale - wystarczy jako dodatek, a tak to nie widzę żadnych braków. Mam nadzieje że dzięki eliksirowi będzie dużo więcej Snape'a
UsuńW ppewnym momencie bałam się, że przerwiesz przed rozmową ze Snapem, ale dzięki Bogu tego nie zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam aktualnie żadnych pominiętych wątków, jednak jeśli coś mi się przypomni, dam znać.
Czekam na kolejny rozdział :)
Cudo! Już nie mogę doczekać się kolejnego<3
OdpowiedzUsuńOd kilku dni śpię tylko po 4-5h godzin i się przez to nie wysypiam do pracy, bo to tak przepiękna historia, że nie potrafię się od niej oderwać! :) Ale czytanie ważniejsze niż praca.
OdpowiedzUsuńPo mimo większej ilości sprawdzonych rozdziałów błędy nadal się pojawiają, ale nie są aż tak straszne i częste, więc przymknęłam na nie oko ;p
Cieszę się, że nie porzuciłaś tego małego cudu, i że szybko pojawi się tu cos nowego, bo chcę tylko więcej i więcej.
Sev! W końcu, wreszcie, nareszcie. Doczekałam się go. Teraz oby go było więcej. Harry świetnie wykreowany, jego związek z Dorianem niech trwa i trwa (życzę im jak najlepiej), kocham Lucasa <3 (większość oc zawsze mnie wkurza, ale on jest w tej grupce oceków, których ubóstwiam), Syri i Remi... Mrrr...! Te święta dla nich będą bardzo wyjątkowe. Może po wszystkim w końcu Black postara się z Luniaczkiem o swoje maleństwo/a? Byłby to świetny prezent dla mnie/nas :3
Mogłabym napisać coś jeszcze, ale mi się nie chcę. Jutro do pracy, więc pora spać.
Czekam na kolejny jak na szpilkach. Do poczytania :)
//Mika
Świetny rozdział. Czejam na następny. Życzę weny. ��
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuńbardzo dawno nie komentowałam, ale nadrobiłam już prawie wszystkie rozdziały, więc niebawem się to zmieni, obiecuję <3
Tym czasem mam do ciebie wielką prośbę. Mogłabyś zajrzeć pod ten link i zapoznać się ze sprawą?
mogłabyś zajrzeć pod ten link i zapoznąć się ze sprawą?
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=896445413862982&id=533315690175958
Niestety znowu chodzi o sprawę plagiatu mojego opowiadania...
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Severus nie był aż tak bardzo zaskoczony tym... widział podobieństwo, no i uważał Wilków za przyjaciela...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia