Hej!
Jak zapewne większa część z was wie, właśnie rozpoczęłam studia, ale tak, jak obiecałam, przychodzę z nowym rozdziałem. Jednak mam kilka ogłoszeń. Rozdziały będą pojawiały się rzadko, nieregularnie i będzie to uzależnione od mojej weny i wolnego czasu. Co do tłumaczeń, postaram się wstawić choć jedno tygodniowo, ale już widzę, że może być z tym problem. Lubię pisać i tłumaczyć w samotności, a w akademiku mieszkam z dwoma współlokatorkami, więc zobaczę, jak to będzie.
Jednak nie martwcie się. Nie zamierzam przestawać tłumaczyć i pisać. To opowiadanie na pewno dokończę, ale jak mówiłam, nie wiem, kiedy. Musicie mi po prostu życzyć weny, czasu i zdanych na czas kolokwiów ;)
^^^
Wszyscy wspólnie zgodzili się, że muszą utrzymać w
tajemnicy swoją wiedzę, ponieważ niewiele osób im uwierzy, że Travis przez tyle
lat truł Potterów, dlatego potrzebowali silnych dowodów, a najlepiej
przyłapania go na gorącym uczynku. Sprawę utrudniał fakt, że Bickle podrzucił
Jamesowi kilka butelek bimbru, gdy Lily nie było w domu i ponownie wyjechał,
tym razem zastrzegając, że na pewno nie wróci do Anglii przed początkiem roku
szkolnego. Dlatego mieli dwa tygodnie na zorganizowanie czegoś, co pomogłoby im
legalnie schwytać truciciela i osądzić na długie lata.
Dzień po pełni, gdy Remus i Syriusz odpoczywali w swoim
pokoju, Harry postanowił zabrać się z Dorianem do Centrum. Potter wiedział, że
Magowie nie mają pojęcia o jego znalezisku, więc przygotował się na wykład.
Najbardziej niepokoiła go reakcja Lucasa, ponieważ byli kiedyś kochankami, mimo
że teraz mężczyzna traktował go raczej jak przyjaciela i podopiecznego. Wciąż
jednak mógł zareagować gwałtownie. Dorian nieco uspokoił go, poprzez posłanie
mu szerokiego uśmiechu, w którym Harry bez problemu mógł dostrzec zauroczenie.
Nie miał wątpliwości, co do tego, że Dorian się w nim kocha.
A on zaczynał zakochiwać się w nim.
Ta myśl nieco go przerażała, bo nigdy wcześniej nie był w
prawdziwym związku, jako że tego, co miał z Lucasem, nie szło nazwać związkiem.
Prędzej romansem. Od początku wiedział, że Would nie bierze go tak całkiem na
poważnie i nigdy nie widział, by jego były nauczyciel posyłał mu takie
spojrzenia, jak Dorian. Bywał czuły i opiekuńczy, ale nie spoglądał na niego
tak, jakby świata poza nim nie widział. A to często widział u Cubice’a.
Szli szybkim krokiem przez korytarz, kierując się do
salonu. Harry wcześniej wysłał przyjaciołom notkę, żeby wpadli do Centrum,
jeśli będą mogli, więc miał nadzieję, że tam wszystkich zastanie. A
przynajmniej część z nich. Poczuł wielkie zdumienie, kiedy otwierając drzwi,
dostrzegł całą grupę Magów, siedzących na kanapach. Wszyscy wyglądali na
podekscytowanych i nieco podenerwowanych. Oczywiście nie napisał im w liście,
dlaczego chce się z nimi spotkać. Poczuł lekkie wyrzuty sumienia, bo wydawało
się, że nieco ich przeraził, ale widząc, jak ich miny zmieniają się ze spiętych
w szeroko uśmiechnięte na jego widok, poczuł ulgę i wystrzelił w ich stronę,
ciesząc się ze spotkania. Pierwsza owinęła wokół niego ramiona Anastazja, a
zaraz za nią reszta Magów. Ostatni był Lucas, który przytulił go mocno i
zerknął na niego z niepokojem w błękitnych oczach.
- Więc? Co się stało, że chciałeś się z nami wszystkimi
zobaczyć?
- Nie chciałem wam napędzić stracha – powiedział
przepraszająco. – Nic złego się nie stało. Chciałem wam przedstawić… - odwrócił
się, by zerknąć na Doriana, ale… Doriana nie było. Harry zamrugał i zmarszczył
brwi. – Eee… Dajcie mi chwilę. – Czmychnął za drzwi, od razu dostrzegając
Cubice’a stojącego pod ścianą. Podszedł do niego, przerażony, że coś się stało.
Widząc jego minę, Dorian spuścił wzrok zarumieniony.
- Przepraszam. Od tak dawna nie rozmawiałem z innymi
magami… Ja…
- Nie masz się czego bać. Przecież cały czas będę przy
tobie – powiedział łagodnie Harry, owijając ramiona wokół piersi Doriana.
Poczuł, jak chłopak zaciska wokół niego ręce.
- Ty i ten… w blond włosach… wy…
- To przeszłość – szepnął Harry. – Zależy mi na tobie.
Dorian uniósł na niego niepewne spojrzenie, po czym
przeniósł je na drzwi do salonu. Wszyscy Magowie natychmiast schowali się z
powrotem do środka. Cubice westchnął, czując mocny rumieniec na twarzy. Czuł,
że bardzo się wygłupił, uciekając z salonu. W końcu właśnie po to tu przyszedł
– żeby poznać innych Magów. Ci, których znał, już nie żyli albo byli bardzo,
ale to bardzo starzy. W końcu większość z tych, których poznał, miało już wtedy
coś między sto pięćdziesiąt a trzysta lat. Poza tym, z tego, co powiedział mu
Harry, w tych czasach nie żyło wielu Magów, nie żeby wtedy było inaczej.
Dorian spojrzał na Harry’ego, stojącego w jego ramionach.
Na ustach chłopca widniał lekki, zachęcający uśmiech. Wiedząc, że Potter mu
pomoże, Cubice uniósł kąciki ust i skinął głową.
- Chodźmy do nich. Ale zostań przy mnie, proszę.
- Zawsze – szepnął Harry i stanął na palcach, całując
Doriana w policzek.
^^^
-Więc, powtórz, ile masz lat? – Zapytała Anastazja,
pochylając się w stronę chłopaka i wpatrując z zachwytem w jego kolorowe oczy.
- O ile dobrze policzyłem, to mam 165 lat – szepnął
Dorian, onieśmielony spojrzeniami reszty. Harry niemal parsknął śmiechem. Czy
to na pewno był ten sam chłopak, który przy większości okazji podrywał go i
uśmiechał się szarmancko?
Potter przeniósł wzrok z Cubice’a, siedzącego tuż obok
niego, jakby jego obecność utrzymywała go przy życiu, na Lucasa, który siedział
dokładnie naprzeciw nich. Would był dziwnie milczący. Choć w jego spojrzeniu
nie było wrogości, Harry czuł, że jego nauczyciel jest bardzo ostrożny w
stosunku do nowo poznanego Pana Żywiołów. Wcale mu się nie dziwił, jednak było
w tym coś onieśmielającego. Tym bardziej, że inni Magowie byli równie niepewni.
Harry miał ochotę parsknąć i powiedzieć im, że nie mają się co obawiać Doriana,
ale powstrzymał się, bo ostatecznie sam nie wiedział, do czego zdolny był
Cubice.
Gdy Anastazja wciągnęła Doriana w dyskusję, opisując mu,
co zmieniło się przez ostatnie kilkadziesiąt lat, Lucas dyskretnie skinął na
Harry’ego, prosząc go o rozmowę na osobności. Potter wymówił się przed Cubicem
pójściem do łazienki i ruszył na piętro, do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i
po paru chwilach, dołączył do niego Would.
Mężczyzna zamknął cicho drzwi i spojrzał na niego
poważnie.
- Jesteś go pewny?
Harry zmieszał się. Lucas brzmiał tak, jakby podejrzewał
o coś Doriana i nie było to nic dobrego.
- Dlaczego pytasz?
- Po prostu chcę wiedzieć, że jesteś pewny tego, co
robisz – stwierdził Lucas, przyglądając mu się.
- Nadal nie rozumiem.
- Kochasz go?
Harry zamarł i skrzywił się. Nie potrafił jednoznacznie
odpowiedzieć na to pytanie, ale jednego był pewny: Dorian nie był mu obojętny,
a on nie był obojętny Dorianowi. Nie wiedział, czy można to już nazwać
miłością, jednak z pewnością pewnym zauroczeniem.
- Ciebie nie kochałem, a jednak robiłem z tobą różne
rzeczy.
Tym razem Lucas skrzywił się lekko i westchnął. Pewne
poczucie winy przemknęło przez jego twarz. Harry drgnął na ten widok. Żałował
tego?
- Źle ci z tym? – zapytał nauczyciela, przyglądając mu
się uważnie.
- To nie chodzi o to. Po prostu… nawet jeszcze się wtedy
nie urodziłeś. Wciąż mnie to lekko męczy. Nie żałuję, jeśli to cię martwi.
Naprawdę mi na tobie zależało, nadal zależy, choć już nie w taki sam sposób.
Źle mi, bo robiłem takie rzeczy z dzieckiem i…
- Nie byłem dzieckiem i nie jestem – przerwał mu Harry,
patrząc na niego tak poważnie, jak nigdy. Lucas aż cicho sapnął. Nie. To
zdecydowanie nie było spojrzenie dziecka. – Zanim przeniosłem się w czasie
miałem siedemnaście lat. Chciałem tego wszystkiego i byłem świadomy, co takiego
robimy. Teraz może i mam piętnaście, bo moje ciało tyle ma, ale wciąż uważam,
że jestem dużo straszy. Syriusz powiedział mi raz, że gdy patrzy się w moje
oczy widzi się starca – szepnął, odwracając wzrok. – Nie chcę, żebyś miał
wyrzuty sumienia z powodu przeszłości. Ja nie mam. To, co robiliśmy było za
obopólną zgodą. – Harry wstał i podszedł do Lucasa, patrząc mu z bliska w oczy.
– I jestem pewny, że Dorian to zdecydowanie coś innego niż ty. O to się
martwisz, prawda? On… coś do mnie czuje, wiem to. – Uśmiechnął się lekko na
ulgę na twarzy Lucasa. – Aż tak bardzo się o mnie troszczysz?
- Nawet nie masz pojęcia, dzieciaku – zaśmiał się Would i
schylił się, by pocałować chłopca w czoło. – Więc… skoro jesteś pewny, że
chcesz w to wchodzić, to kim jestem, żeby się martwić o twoje dobre czy złe
decyzje?
Harry uśmiechnął się szeroko i przytulił krótko do
blondyna.
- Dzięki. Więc… widzimy się za tydzień, w szkole.
- Tak. Albus powiedział, że z radością przyjmie też kilku
innych Magów, więc może nie będzie miał nic przeciwko Dorianowi – spojrzał na
chłopca sugestywnie i z zadowoleniem stwierdził, że wciąż jest w stanie wywołać
rumieniec na jego policzkach.
- Zaproponuję mu to – obiecał Harry, myśląc o
błyszczących radością oczach Doriana, kiedy ten się dowie, że może z nim
spędzić nadchodzące dziesięć miesięcy.
^^^
Koniec wakacji zbliżał się wielkimi krokami i mimo że
Harry był na to przygotowany, czuł lekkie przerażenie za każdym razem, gdy o
tym pomyślał. Do Hogwartu pójdzie z nim Dorian, co już bardzo podnosiło go na
duchu, a w obronie zamku staną Syriusz, Remus, być może, co jakiś czas, jego
rodzice oraz część Magów, których zaprosił Dumbledore i Lucas. Mimo to,
wiedział, że będzie trudno. Owszem, w pewnym sensie dogadał się z Weasleyami,
ale nie byli oni jedynymi osobami, które utrudniały mu życie w Hogwarcie. Miał
szczerą nadzieję, że to nieco ułatwi, jednak już nie łudził się, że zostanie z
Ronem i Hermioną przyjaciółmi, jakimi byli wcześniej. Nie przeżył z nimi tego,
co przed podróżą w czasie. A dodatkowo sam się zmienił. Nie czuł się na
piętnaście lat, a co najmniej na trzydzieści, mimo że nawet tyle nie miał. Nie
wiedział, czy byłby w stanie spokojnie słuchać o problemach sercowych
nastoletnich przyjaciół czy głupich pomysłach utrudnienia życia Flichowi i
nauczycielom.
W końcu nastał ten dzień. Hogwart Express wyglądał tak
niezwykle jak zawsze, gdy Harry przybył na stację z Harresem, rodzicami,
Syriuszem i Remusem. Dwaj ostatni również mieli swój bagaż, gdyż mieli
patrolować pociąg, na wypadek ataku. Harry jednak podejrzewał, że zajmą jakiś
przedział i będą się tam migdalić. W sumie nie mógł im mieć tego za złe, gdyż
Dorian obiecał mu to samo, gdy się z nim ostatni raz widział, twierdząc, że
jeszcze nigdy nie obmacywał się z nikim w pociągu. Uznał to za podniecające,
choć Harry nie do końca mógł zrozumieć, dlaczego.
Harry szybko pożegnał się z rodzicami i marudzącym
Harresem, którego nagle dopadła świadomość, że będzie daleko od swoich
rozpieszczających go rodziców. Co prawda, młodszy z braci Potter dostał w
ostatnim tygodniu nieźle w kość od mamy, która odstawiwszy eliksir, przejrzała
na oczy i uznała, że nie będzie wychowywać samoluba. Dlatego ostatni tydzień
wakacji był dla Harry’ego rajem, a dla Harresa piekłem. James obiecał Lily nie
wtrącać się, choć widać było, że robi to z wielkim bólem serca i tylko patrzył,
jak jego żona nakazuje Harresowi… sprzątać za sobą. Cóż. To była pierwsza
rzecz, jaką miał chłopczyk zrobić. Nie uznał tego za sprawiedliwe, choć pół
godziny siedzenia w kącie pokazało mu, że chyba lepiej nie wrzeszczeć na matkę.
Może nie było w tej karze nic wielkiego, jednak Harres uznał ją za tak
upokarzającą, że przemógł się i sprzątnął zabawki z salonu do swojego pokoju.
Harry był tym wniebowzięty, choć z drugiej strony nieco
mu się nudziło. Zwykle robiłby to on, a tak musiał znaleźć sobie inne zajęcie,
gdyż nie mógł nawet wpaść do Doriana. Po wizycie w Centrum, obiecał chłopakowi,
że nie będzie do niego wpadał bez zapowiedzi, gdyż Cubice poprosił go o to,
sugerując coś o przygotowywanej niespodziance. Harry niezbyt je lubił, ale
uznał, że chce zrobić Dorianowi przyjemność i obiecał mu spotkać się z nim
dopiero w pociągu i tam zażądać rekompensaty za tydzień bez swojego chłopaka.
Cóż, Harry nawet nie wiedział, kiedy zaczął w myślach
nazywać Doriana swoim chłopakiem. Być może wtedy, gdy Syriusz go zaakceptował
albo gdy zrobił to Lucas. Niemniej jednak, Harry czuł, że coraz bardziej
zakochuje się w pełnym energii, humoru i koloru spojrzeniu Doriana.
Szybko znalazł wolny przedział i zerknął przez okno, widząc,
że Syriusz i Remus oddalili się od jego rodziców, którzy wciąż próbowali
uspokoić Harresa. Coś najwidoczniej bardzo zezłościło chłopca, a Harry
podejrzewał, co. Wczoraj mama powiedziała mu, że dostanie pieniądze
przeznaczone do Hogsmeade także dla Harresa. Wiedząc, że jej młodszy syn i tak
nie może wyjść do wioski, poprosiła Harry’ego, żeby wziął te pieniądze i za nie
kupił coś również bratu. Harry zgodził się nieco opornie, bo wiedział, jaki
jest Harres – będzie żądał od niego więcej, niż go stać. Oboje dostali po
trzydzieści galeonów na Hogsmeade oraz po dziesięć, które mogli udać w pociągu
na słodycze. Te dziesięć Harres posiadał w swojej kieszeni, ale kolejne
trzydzieści pilnował Harry. Podejrzewał,
że jego brat przyjdzie do niego po zwrot, ale miał już na to plan. W końcu,
jeśli odda młodszemu chłopakowi pieniądze, ten i tak nic sobie nie kupi. Miał
tylko nadzieję, ze logika jakoś przemówi do blondynka.
W końcu jednak Lily musiała użyć tego argumentu, bo
Harres zamilkł i z naburmuszoną miną ruszył do pociągu, nawet nie ściskając na
pożegnanie rodziców. Harry tylko pokręcił głową. Jak to w ogóle możliwe, że
dzieciak był jego bratem?
Usiadł i wyjął sakiewkę, by sprawdzić, czy tutaj schował
pieniądze, które dostał również od Syriusza – całe pięćdziesiąt galeonów, za co
miał ochotę puknąć go w ten głupi czerep. Stwierdzając jednak, że dzięki temu w
ferie będzie mógł wymienić galeony na mugolskie pieniądze i zabrać się gdzieś z
Dorianem, na przykład na lodowisko, przemilczał nadgorliwość chrzestnego i tylko
mu podziękował.
Schował pieniądze do kieszeni, od razu obiecując sobie,
że wykorzysta je nieco, gdy dołączy do niego Dorian i przyjedzie wózek ze
słodyczami, po czym wstał i zerknął ponownie na peron. Jego rodzice stali w tym
samym miejsc, gdzie przed chwilą. Mama wyglądała na bardzo podminowaną, podczas
gdy ojciec na nieco wściekłego. James zmienił się, od kiedy Lily zabrała mu
nalewki Travisa, wyjaśniając tylko, że nie lubi, gdy jej mąż jest pijany.
Potter senior zdawał się to
zaakceptować, choć wydać było, że nie jest zadowolony z tego powodu. Lily
powiedziała Harry’emu, że podejrzewa, że w eliksirze, którym poił ich Bickle
jest jakaś substancja uzależniająca, przez co miała wielki kłopot, by wypić
odtrutkę i odstawić truciznę. James, mimo że już nie pił, dalej wydawał się być
pod wpływem trutki, choć już nie aż tak bardzo. Wciąż nieco chodził z głową w
chmurach, bywał agresywny, ale przynajmniej częściej zadawał sobie pytanie,
dlaczego tak się zachowuje. Lily nie przyznała tego synowi, ale któregoś wieczora
jej mąż przyszedł do niej z zagubioną miną i pytał, który mają dzień tygodnia.
Gdy mu odpowiedziała, mężczyzna zmarszczył brwi, potrząsnął głową, wymamrotał
coś do siebie i zniknął w łazience. Potem wyszedł i zachowywał się tak, jakby
nic się wcześniej nie stało. Przez to wydarzenie, Lily stwierdziła, że poszuka
czegoś na temat podawanego im eliksiru. Mimo że mieli antidotum, uważała, że
warto przyjrzeć się bliżej miksturze. Postanowiła jednak nie wplątywać w to
Harry’ego, zauważając, że chłopiec stresuje się powrotem do Hogwartu. Miała
tylko nadzieję, że ten rok będzie dla jej syna łaskawszy.
Przyglądając się tłumowi na peronie, Harry nie usłyszał,
że ktoś cicho wsunął się do przedziału, zabezpieczając drzwi. Dopiero ręce
obejmujące go w pasie, sprawiły, że drgnął zaskoczony, ale cichy pomruk znanego
mu głosu powstrzymał go przed atakiem. Odwrócił się przodem do Doriana,
posyłając mu krzywe spojrzenie.
- Gdybym się nie opanował, byłbyś szybciej na korytarzu,
niż wszedłeś – poinformował chłopaka i dopiero wtedy dostrzegł w jego oczach
zmianę. Były brązowe, nie kolorowe. – Co ci się stało z oczami? – zapytał z
przerażeniem.
- Nic. Zamaskowałem je. Nie chciałem, żeby wszyscy
uczniowie się na mnie gapili.
- I tak będą się gapić. Nie dość, że jesteś nowy, to
jeszcze umawiasz się z chłopcem, który przeżył – parsknął Harry.
Dorian roześmiał się cicho i pocałował chłopaka w czoło.
- Nie masz zamiaru tego trzymać w tajemnicy?
- A ty masz taki zamiar? – zapytał Harry niepewnie. –
Jeśli nie chcesz…
- To nie tak. Myślałem, że nie będziesz chciał robić
dodatkowego rozgłosu.
- Bo nie chcę. Ale zależy mi na tobie i nie obchodzi mnie
zdanie innych. Mogą sobie mówić, co chcą, mam to gdzieś – zapewnił Harry i
uśmiechnął się na widok ulgi w oczach Doriana. Chyba nie przyzwyczai się do
tego koloru. Co prawda, oczy Doriana zawsze tuż po obudzeniu były brązowe, ale
zaraz zmieniały kolor i były tęczowe. Harry uwielbiał je takie, ale musiał
przyznać, że nawet gdy miały swój zwyczajny kolor, było w nich coś niezwykłego
i pociągającego. Nagle uderzyła w niego myśl, że będzie musiał się nieco
postarać. W końcu nie chciałby, żeby Dorian spodobał się jakiejś dziewczynie,
która mogłaby mu go zabrać.
- Pamiętasz, że mówiłem ci o niespodziance? Właśnie,
dziękuję, że dotrzymałeś słowa i nie odwiedzałeś mnie bez zapowiedzi. Dzięki
temu miałem czas stworzyć bazę.
- Bazę?
- Bazę, podstawę, jak zwał tak zwał. Do eliksiru. Będzie
się robił przez jeszcze jakieś cztery miesiące, ale przed Świętami chciałbym go
skończyć.
- Co za eliksir? – zapytał zaciekawiony Harry,
przyglądając się błyszczącym oczom Doriana.
- Niespodzianka…
- Dorian! Miałeś mi dać niespodziankę w pociągu.
- W pociągu
miałem ci zrekompensować stracony tydzień.
- Ale… - Umilkł, kiedy usta Doriana musnęły jego szyję. –
A kiedy pokażesz mi niespodziankę?
- Kiedy ty pokażesz mi swój tajemniczy pokój w
bibliotece.
- Zgoda – mruknął Harry, po czym jęknął, gdy Dorian mocno
pocałował go w usta.
^^^
Harry’ego obudziło delikatne potrząsanie w ramię. Mruknął
niezadowolony i uchylił oczy, czując, jak przód jego bokserek wciąż lepi się od
pewnej wydzieliny jego ciała. Skrzywił się, a potem z ulgą odkrył, że plama
zniknęła. Uniósł wzrok na Doriana, który uśmiechał się radośnie.
- Mówili, że zaraz dojeżdżamy – powiedział. – Powinniśmy się
chyba ubrać w szaty.
- Racja – mruknął Harry, wciągając na siebie spodnie.
Wciąż miał ubraną koszulkę, gdyż dotychczas nie posunęli się z Dorianem daleko,
jeśli chodziło o seks. Dotykali się, pieścili ustami, ale na razie Dorian nie
przekroczył granicy i nawet nie sugerował czegoś więcej. Harry podejrzewał, że
boi się, że zada to pytanie za szybko.
Niedługo później wysiadali już z powozu i wchodzili do
Sali Wejściowej. Po drodze Harry dostrzegł Syriusza i Remusa, jednak obaj
mężczyźni, i kilku innych członków Zakonu, byli zbyt zajęci utrzymywaniem
porządku, by ich zauważyć. Potter wszedł do Wielkiej Sali z Dorianem przy boku.
Cubice miał na sobie szkolną szatę, gdyż dyrektor pozwolił mu chodzić na piąty
rok, razem z Harrym. Cubice przyznał, że oficjalnie jest martwy i nie ma
żadnego wykształcenia, mimo że naprawdę wiele potrafił. Dlatego Dumbledore
stwierdził, że może dołączyć do piątej klasy, żeby napisać pod koniec roku
SUM-y, które były przepustką do OWTM-ów. Dorian nie protestował, mimo że miał
ochotę zwyczajnie napisać tylko ostatnie testy, gdyż to oznaczało, że spędzi
kolejne trzy lata z Harrym, nawet w szkole. Dorian zastanawiał się tylko, jak
długo jego chło… Harry zamierzał trzymać w tajemnicy to, że umie mówić. Miał
nadzieję, że już niedługo Potter wygada się i dzięki temu będą mogli rozmawiać
nawet w obecności innych uczniów.
Teraz jednak milcząco usiedli przy stole Gryffindoru. A
raczej próbowali usiąść, gdyż McGonagall natychmiast poprosiła Doriana, by ten
dołączył do pierwszorocznych, gdyż musi być przydzielony. Harry więc został
sam, snując przykre myśli, że Dorian jednak nie trafi do Gryffindoru i nie będą
mogli zamieszkać w jednym dormitorium.
Rozpoczęła się ceremonia przydziału. Dorian miał być na
końcu, więc najpierw Harry miał okazję dowiedzieć się, gdzie trafi jego brat.
Ku jego szczeremu zdumieniu, Harres wylądował w Gryffindorze, choć Tiara mocno
się wahała. W końcu nadszedł moment na Cubice’a. Harry zauważył, że sporo
Gryfonek spogląda na jego chł… chłopaka z oczekiwaniem, jakby przydzielenie go
do Gryffindoru oznaczało, że mogą go poderwać. W chwili, gdy Tiara opadła na
brązową czuprynę Doriana, krzyknęła głośno i wyraźnie:
- Gryffindor!
Harry miał ochotę piszczeć z radości. Uśmiechnął się
szeroko do Doriana, który momentalnie pospieszył do niego i usiadł bardzo,
bardzo blisko, przez co większość uczniów nie miała wątpliwości, co do ich
relacji. Dziewczyny wyglądały na zawiedzione i zarazem lekko obrzydzone. Harry
się tym nie przejął tylko posłał Dorianowi jeszcze radośniejszy uśmiech.
Dostrzegł, że Cubice z ledwością powstrzymuje wybuch śmiechu, ale zignorował
to, gdy na stole przed nimi pojawiły się potrawy. Mimo tego, że zjedli co nieco
w pociągu, oboje byli bardzo głodni i spragnieni, więc rzucili się na jedzenie.
Dopiero gdy Harry się najadł, rozejrzał się po Wielkiej
Sali, zauważając, że w obu kątach, niedaleko drzwi wejściowych, stały dwa
mniejsze stoliki, przy których siedzieli członkowie obrony. Łączenie było około
dwadzieścia osób, choć Harry podejrzewał, że nie zawsze będą w całym składzie.
Dostrzegł wśród nich wszystkich Magów, Syriusza i Remusa oraz parę członków
zakonu, choć nie wszystkich kojarzył. Sporo było nowych twarzy. Uśmiechnął się
lekko go Alicji, która zdołała złapać jego wzrok, po czym skupił się na
Dumbledorze, który właśnie powstał, by wygłosić krótkie przemówienie.
Nie różniło się ono od innych. Dyrektor przedstawił
nowego nauczyciela obrony – Lucasa Woulda, oraz wyjaśnił uczniom, kim są ludzie
siedzący niedaleko drzwi. Przypomniawszy jeszcze o paru zakazach, odesłał ich
do dormitoriów. Harry wiedział, że nie potrzebuje hasła, by dostać się do wieży
Gryffindoru, więc zatrzymał Doriana w miejscu, by przeczekać najbardziej
cisnących się do wyjścia uczniów. Harry zauważył, że wraz z pierwszakami
wychodzi Harres. Osoby stojące koło niego wyglądały na zirytowane, podczas gdy
Harres nieustannie mówił coś do nich. Harry podejrzewał, co, ale mógł tylko
westchnąć na głupotę brata. Jeśli sądził, że przechwalając się znajdzie jakiś
przyjaciół to grubo się mylił.
W końcu Harry i Dorian podeszli na krótko do Magów, gdy
już cała Sala opustoszała, a potem udali się do wieży. W pokoju wspólnym stały
tylko pojedyncze grupki osób. Nie przejęli się nimi, tylko szybko pobiegli do
dormitorium. Stwierdzając, że nie będą się tak bardzo afiszować, umyli się i
każdy położył się w swoim łóżku. Oboje zasnęli, gdy tylko ich głowy dotknęły
poduszek.
^^^
Następnego ranka
była środa, więc oboje obudzili się wcześnie, by przygotować się na zajęcia. Na
śniadaniu otrzymali identyczne plany lekcji i Harry z lekkim uśmiechem
dostrzegł, że pierwszą mają opiekę nad magicznymi stworzeniami. To oznaczało,
że spotka się ze swoją psiną, Akirą.
Syriusz i Remus oddali ją Hagridowi już jakiś czas temu,
nie tylko ze względu na niezadowolenie sąsiadów z kamienicy, którzy ciągle
skarżyli się, że pies szczeka (choć kochankowie zarzekali się, że nie robiła
tego zbyt często), ale też planowali romantyczną wycieczkę przed końcem roku,
która ostatecznie nie wypaliła z powodu obaw przed Travisem. A jako że Akira
miała się całkiem dobrze u Hagrida, gdzie miała kompana w postaci Kła,
postanowili zostawić ją u niego. Harry stęsknił się za nią strasznie i nie
umiał doczekać, kiedy zanurzy twarz w białej sierści psiny.
Dorian zauważył jego podekscytowanie i szybko zjadł śniadanie,
żeby obaj mogli wcześniej przyjść na lekcje. Na błoniach byli dużo przed
czasem, ale nie przejęli się tym, tylko popędzili do chatki Hagrida. Już mieli
zapukać, gdy drzwi się otworzyły wyszedł półolbrzym, a tuż koło jego nogi
śmignęła biała kulka, sięgająca mu prawie biodra.
Harry wyszczerzył się szeroko, gdy Akira rzuciła się na
niego, szaleńczo merdając ogonem i piszcząc ze szczęścia. Dorian roześmiał się,
gdy Harry upadł na ziemię pod ciężarem suczki.
- Ho, ho, chyba tęskniła – zaśmiał się Hagrid. –
Poradzicie sobie?
Gdy uczniowie pokiwali głową, odszedł za chatkę, gdzie
pewnie miał przygotowane jakieś zwierzę na zajęcia.
- Jest piękna – wyszeptał Cubice, gdy Akira opadła na
leżącego na wznak Harry’ego, stale liżąc jego twarz. – I dość duża.
- No co ty – mruknął Harry, odsuwając delikatnie psiaka i
zaczynając głaskać ją po całkiem białej sierści.
- Też kiedyś miałem swojego. Nie wiem, gdzie teraz Lucky
jest, ale podejrzewam, że już nie żyje. Tyle lat mnie nie było, więc… - urwał i
westchnął.
- Przykro mi – szepnął Harry, wstając i owijając ramiona
wokół Doriana.
- W porządku. Te psy są naprawdę dobrymi kompanami. Nie
trzeba ich bardzo tresować, a jakoś instynktownie wiedzą, co jest dobre, a co
złe.
Harry spojrzał na sunię, która przytulała głowę do jego
nogi i pogłaskał ją między uszami.
- Na razie będziesz musiała zostać u Hagrida – powiedział
miękko. – Ale na święta wezmę cię do domu. Obiecuję.
Akira popatrzyła na niego rozumnie i zaskomlała cicho,
choć widać było, że zgodziła się z tym losem. Pozwoliła się jeszcze chwilę
głaskać, a potem wystrzeliła w kierunku Kła, który mimo że nie był już młody,
starał się nadążyć za pełną energii towarzyszką.
Harry spojrzał na Doriana i uśmiechnął się.
- Idziemy?
- Tak. Wszyscy się już schodzą.
- To chodźmy.
^^^
Harry zacisnął usta, powstrzymując rosnące w nim
rozbawienie na widok Doriana, kręcącego się po tajemniczej, a szczególnie przy
notatkach zostawionych na stoliku. Widział wielką ciekawość w jego oczach, gdy
chłopak patrzył na luźne kartki, przerzucając je z boku na bok. Po chwili
podszedł do swojej torby, wyjął z niej jakieś kartki i pokazał Harry’emu.
Potter uniósł brwi, zerkając na łudząco podobny charakter pisma na kartkach
trzymanych przez Doriana do papierów na stole.
- Czy to…?
- Brakujące kartki. Wraz z przepisem na eliksir, mogący wyleczyć
wilkołaka z likantropii. Skończyłem wczoraj rano bazę do tego eliksiru. Mam ją
tu ze sobą – poklepał się po torbie, – i jeśli dzisiaj rozpoczniemy warzenie,
eliksir będzie gotowy około grudnia. Myślę, że to będzie idealny prezent
gwiazdkowy do twojego wilczego opiekuna…
Nim Dorian dokończył zdanie, zszokowany i zachwycony
Harry rzucił się na niego i gwałtownie go pocałował, owijając ramiona wokół
jego szyi. Cubice owinął ręce wokół pasa chłopaka i cofnął się o dwa kroki,
pchnięty rozpędem, i uderzył plecami o szafkę z książkami po lewej. Nie zdążył
się o nią dobrze oprzeć, gdy ustąpiła ona pod jego wagą i nagle razem z
uczepionym do niego chłopcem, poleciał do tyłu, opadając na plecy na dość
miękki dywan. Stęknął cicho, gdy kolano Harry’ego wbiło się w jego udo.
Odsunęli się i rozejrzeli ze zdumieniem.
- Hymm – mruknął Potter, patrząc na nieco ciemną
sypialnię, zaopatrzoną w duże, dwuosobowe łóżko, dwie szafki nocne, kanapę
stojącą przy nogach łóżka i niewielki kominek naprzeciw kanapy. – Chyba ktoś
próbuje nam coś zasugerować.
- Więc chyba powinniśmy posłuchać – zaśmiał się Dorian,
po czym dotarło do niego, co zaproponował i nieco się zmieszał. – Znaczy, nie
chcę cię do czegoś zmuszać.
- A wyglądam na zmuszanego? – zapytał Harry, parskając. –
Muszę ci się odwdzięczyć za Remusa.
- Nie. – Dorian spojrzał na niego nieco ostro. – Nie
chcę, żebyś się za to odwdzięczał. Niech to będzie dla niego prezent od naszej
dwójki.
- Cóż… - Harry spuścił nieco nieśmiało wzrok, ale gdy
spojrzał z powrotem na Doriana, jego źrenice były mocno rozszerzone z
podniecenia. – Zależy mi na tobie i chcę kochać się z tobą w tym łóżku –
szepnął, a jego policzki mimowolnie pokryły się rumieńcem. Nie sądził, że
kiedykolwiek powie coś takiego.
Dorian wyglądał na nieco zaskoczonego, ale jednocześnie
jego oddech stał się cięższy, a jego oczy rozbłysły pożądaniem. Łagodnie
chwycił podbródek Harry’ego i złączył ich usta w delikatnym pocałunku, który
szybko zmienił się w gwałtowny i pełny pragnienia. Dłoń Doriana zsunęła się na
kark Pottera, a druga na jego pas. Poczuł, jak Harry chwyta w ręce jego twarz i
napiera na niego całym ciałem. Po paru sekundach rozdzielili się i spojrzeli
sobie głęboko w oczy.
- Harry, nie chcę, żeby to było za szybko. Jeśli nie
czujesz…
- Och, przymknij się – sapnął chłopak. Usiadł okrakiem na
biodrach Doriana, pociągając go do siadu. – Chcę to z tobą zrobić. Najlepiej
teraz. – Pochylił się i ponownie pocałował Cubice’a. Ten mruknął w jego usta i
przeniósł dłonie pod jego pośladki, po czym wstał razem z nim. Sekundę później
Harry opadł plecami na łóżko. Dorian wsunął dłonie pod jego koszulkę i ściągnął
ją, a Harry zabrał się za guziki jego koszuli. Półnadzy, ponownie połączyli się
w głębokim pocałunku. Potter uśmiechnął się lekko i przygryzł dolną wargę
Doriana, wydobywając z niego jęk. Poczuł, jak dłonie Cubice’a niecierpliwie
zsuwają się po bokach jego ciała, aż do paska spodni. Brunet spojrzał mu
ostatni raz w oczy, by upewnić się, czy robi dobrze, po czym odpiął guzik i
zamek jego spodni i wsunął w nie dłoń. Harry odrzucił głowę do tyłu,
przygryzając dolną wargę, by nie jęczeć, gdy przed jego oczami rozbłysły
gwiazdy. Uniósł nogi i owinął je wokół bioder Doriana.
- Jesteś całkowicie pewny? – zapytał Cubice, pieszcząc go
powoli jedną ręką, podczas gdy drugą zaczął odpinać własne spodnie. Harry tylko
uniósł gwałtownie biodra i pozwolił, by jęk wymknął się z jego ust. Zapewniony
tym Dorian, rozebrał najpierw swoje spodnie, a potem wyjął rękę z bokserek
Harry’ego i pomógł rozebrać się jemu. Całkiem nadzy opadli z powrotem na miękką
narzutę i pocałowali się. Ich dłonie błądziły po ciele tego drugiego,
odkrywając coraz to nowe miejsca na skórze, których dotknięcie powodowało
dreszcze przyjemności.
Harry owinął mocniej nogi wokół bioder Doriana, dociskając
do siebie ich krocza. Mimowolnie szarpnął się lekko, czując coraz większą
przyjemność, rozlewającą się w jego podbrzuszu. Przygryzł dolną wargę swojego
chłopaka i uśmiechnął się, słysząc jego jęk.
- Jesteś pewny? – wydyszał Cubice, odsuwając się od niego
na parę centymetrów. – Całkowicie?
- Tak. Ja… - Harry przygryzł wargę i spojrzał na Doriana
nieśmiało. – Kocham cię.
Zobaczył, jak źrenice bruneta rozszerzają się nieco i
później w pokoju było słychać tylko głośne jęki.
^^^
Przebudził się, czując, że nie spał długo, jednak uparte
wrażenie, że ktoś mu się przygląda, nie pozwoliło mu spać. Uchylił powieki i na
jego ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy zobaczył pochylonego nad nim
Doriana. Chciał unieść się, by pocałować te zaczerwienione wargi, przygryźć je
i ponownie posmakować wnętrze jego ust, ale Cubice przytrzymał go na leżąco.
- To, co wcześniej zrobiliśmy było… Merlinie, nie jestem
w stanie tego opisać – szepnął Dorian, wpatrując się w Harry’ego kolorowymi
oczami. Najwyraźniej zaklęcie maskujące straciło swoją moc. – Ale jestem
największym idiotą, jaki chodzi po świecie.
- Och? – szepnął Harry, czując nieprzyjemny skurcz w
żołądku.
- Tak. Powiedziałeś mi, że mnie kochasz – mruknął brunet,
patrząc na rumieniec, rozlewający się na policzki Harry’ego. – A ja, idiota,
nie odpowiedziałem, że też cię kocham.
Wielka ulga zalała umysł Pottera. Parsknął z
niedowierzaniem i położył dłoń na karku Doriana, pociągając go do delikatnego pocałunku.
- Faktycznie jesteś idiotą. Myślałem, że żałujesz!
- Nigdy w życiu – uśmiechnął się Dorian. – Kocham cię.
- Ja ciebie też.
I Harry wiedział, że jest to całkowita prawda.
^^^
Czekam na wasze opinie :D
Awww <3
OdpowiedzUsuńPrzysięgam, że miałam w głowie komentarz bardziej ambitny, niż ten, ale końcówka tak mnie rozczuliła, że wszystko wyparowało mi z głowy.
Tak podejrzewałam, że mogło chodzić o eliksir na likantropię!
Dorian potrafi być uroczy <3
"(choć kochankowie zarzekali się, że nie robiła tego zbyt często)" <-- Za pierwszym razem przeczytałam "nie robili" i wyobraziłam sobie Remusa i Syriusza siedzących pod drzwiami i szczekających xD
Weny, czasu i zdanych na czas kolokwiów!
Czekam na następny rozdział! :D
Dużo się działo w tym rozdziale, ale w sumie dobrze że akcja poszła do przodu. Ja osobiście bym chciała żebyś włączyła w ważenie tego eliksiru Severusa. W tym opowiadaniu jest na tyle przystępną osobą że dobrze by wyglądała ich współpraca.(planujesz całkowite wyleczenie likantropii czy tylko złagodzenie objawów ?) Niecierpliwie czekam na lekcje eliksirów.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i przedewszystkim czasu na pisanie (a lokatorki wyganiaj z mieszkania jak masz ochote pisac ;p )
Licze że wyrobisz się jeszcze w listopadzie z rozdziałem.
Cieszę się że pojawił się rozdział, bardzo go wyczekiwałam (sprawdzając co dwa dni czy może się pojawił). Akcja coraz bardziej jest ciekawa, a fabuła wciągająca. Jestem ciekawa jak rozwinie się wątek eliksir dla Remusa i czy Harres zmieni się choć trochę poprzez doświadczenie jakie zdobędzie w Hogwarcie. Czy pogodzi się z Harrym i zrozumie że jego wcześniejsze zachowanie był po prostu głupie. Tyle pytań a jak na razie trzeba czekać na odpowiedzi w postaci kolejnych rozdziałów, dlatego życzę dużo weny czasu i jak najmniej problemów (najlepiej żadnych) na studiach.
OdpowiedzUsuńAkira!!! Mordko!! :D
OdpowiedzUsuńWgl - "James obiecał Lily nie wtrącać się, choć widać było, że robi to z wielkim bólem serca i tylko patrzył, jak jego żona nakazuje Harresowi… sprzątać za sobą" AHHAHAHAhahahahahaha!! BUhahahahaha!! *płacze ze śmiechu* Hihihihihi!! :D Genialnie!! W końcu!! :D
A propos Harresa... W sumie to nawet nie dziwne, że Tiara się wahała. Sama nie wiem, gdie niby miałaby go posłać, biorąc pod uwagę to, jaki jest :/ Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z czasem choć trochę się zmieni ("this is the end of all hope"... ;p)
A co do Doriana, to myślałam, że przy nim Tiara będzie miała problemy, no ale cóż... Jest git? Jest git. No i fajnie ;P
Wgl, zdążyłam już zapomnieć o tych notatkach ^.^" Ale grunt, że da się je wykorzystać i Lunio będzie miał fajny prezent (choć przyznam szczerze, że trochę szkoda by mi było, gdyby z wilkołactwa nie zostało mu nic... Może niech chociaż przemienia się w wilka albo coś? Albo wtedy, kiedy sam tego chce, a nie tylko podczas pełni i to tak boleśnie? Animag? Co? Co?? Proszę??? *^*)
Ale przy końcówce też się wystraszyłam, tak jak Harry... OOOH, CUBICE, STRASZYSZ, CZŁOWIEKU!!!
Pozdrawiam, życzę WENY, CZASU, CHĘCI i ZDANYCH NA CZAS KOLOKWIÓW~!! ;D
~Daga ^.^'
P.S. Jak chcesz się na chwilę odciąć od rzeczywistości, to polecam wykonywane przez niego piosenki *^* <3.<3
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=JEz1qGS0T1Q
A właśnie!! W końcu zapomniałam dodać, że jestem też strasznie ciekawa, czy Lucas urządzi wieczór pojedynków, tak na wzór wcześniejszych lat...?
Usuń;) ;p
podpisuje sie pod klubem pojedynków, albo chociaz pojedynek Harry'ego i Lucasa z Dumbem i Minerwą. I chyba przyda się rozmowa Pottera z dyrektorem ;p
UsuńJejku uwielbiam to opowiadanie. Uważam ze to jedno z najlepszych opowiadań hp z motywem cofania w czasie. Na początku drugiej części nie podobało mi się opowiadanie , nie ze względu stylu pisania ,tylko fabuły . Przestałam czytać bo się stresowałam co z harrym i jak to będzie dalej kiedy nie mówi. Wczoraj wróciłam do opowiadania i nie żałuję . Jest świetnie ❤ Bardzo podoba mi się że polaczylas doriana z harrym . Fabuła jest genialna! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudownie, to zachowanie Doriana jak spierniczył przed poznaniem innych było urocze, oby to odstawienie tych nalewek w końcu oczyściło umysł Jamesa, ale zastanawiam się dlaczego ten to robił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia