wtorek, 6 czerwca 2017

21. Misja do wykonania

Hejka wszystkim! 
Muszę przyznać, że rozdział miał być o czymś całkiem innym, ale postanowiłam nieco wcześniej wznosić pewien wątek. Mam też lekkie wrażenie, że wszystko potoczyło się odrobinę zbyt szybko, ale jakoś nie potrafiłam przebrnąć przez tą część rozdziału i naprawdę musiałam się zmuszać, by coś napisać. W takich momentach zawsze mam wrażenie, że wszystko wyszło jakoś tak płytko. No, ale cóż. Już napisane i nie mam siły niczego zmieniać. Mam nadzieję, że wam się spodoba ;)
Mogę was pocieszyć faktem, że już mam całkiem dobry pomysł (przynajmniej w moim mniemaniu) na kolejny rozdział i może uda mi się go dokończyć do soboty. W międzyczasie mam zamiar skończyć tłumaczyć rozdział NDH, ale jakoś ciężko mi to idzie... Bywa. 
W każdym razie nie zanudzam dłużej i zapraszam do czytania :D

^^^
- Myślę, że ktoś mnie truje – szepnęła Lily, patrząc na siedzącego naprzeciw niej Syriusza z uporem w oczach. – Przez ostatni tydzień czułam się całkiem nieźle, aż do wczorajszego spotkania Zakonu. To było dziwne. Naprawdę. Nie wiem kiedy i kto mi coś podał, ale po przyjściu do domu, gdy James i Harres już zasnęli, wzięłam pewien eliksir. Wymiotowałam po nim czyś czarnym przez dobre pół godziny, z nosa ciekła mi krew. To było okropne. A teraz… - przełknęła, a jej oczy zaszły łzami. – Jak ja mogłam na to pozwolić. – Przeniosła wzrok na Harry’ego i zdawało się, że zaraz wybuchnie płaczem. – To, co robił James, zachowanie Harresa, MOJE zachowanie… - urwała, gdy szloch wyrwał się z jej gardła. – Zawsze myślałam, że taka już się stałam po tej ciężkiej ciąży, po tym jak się dowiedziałam, że… - spojrzała na mężczyzn i odważyła się kontynuować, – że mogę albo stracić magię, albo zwariować, albo nawet umrzeć… byłam pewna, że to MOJE zachowanie, MÓJ prawdziwy charakter i że taka już jestem. Dopiero ostatnio zrozumiałam, że cały czas coś było nie tak.
- Lily, spokojnie – odezwał się Remus. – Pomożemy ci. Jesteś pewna, że ktoś cię otruł?
- Tak. Nie zareagowałabym tak na ten eliksir, gdybym nie była pod wpływem jakiejś trucizny.
Syriusz i Remus wymienili spojrzenia.
- Bo widzisz – zaczął Lupin. – Wczoraj, gdy wróciliśmy ze spotkania, okazało się, że ktoś otruł też Syriusza. Zdaje mi się, że to jednak był przypadek.
- Co masz na myśli? – zapytała kobieta, patrząc na nich z narastającą nadzieją w oczach.
- Też mu podałem ten sam eliksir i też wymiotował, ale tylko przez chwilę. Widocznie nie miał w organizmie tak dużo trucizny, co ty.
Nastała chwila ciszy, którą w końcu przerwała Lily.
- Jak myślicie… kto mógłby to zrobić?
- Na początku myśleliśmy, że to James specjalnie mnie podtruł, ale teraz to się kupy nie trzyma – powiedział Syriusz w zamyśleniu. – Czy piliśmy coś, czego inni nie pili?
- Nie mam pojęcia. Ja wypiłam tylko herbatę, zjadłam jedno ciasteczko Molly i wypiłam trochę nalewki od Travisa.
Syriusz wciągnął gwałtownie powietrze.
- Ten cały Travis… Długo go znacie?
- Jest dobrym kumplem Jamesa od wielu lat. Pracuje w Departamencie Substancji Odurzających i często do nas wpada. W sumie to nie… znam… go… zbyt – urwała, patrząc na mężczyzn ze zdezorientowaniem. – Myślicie, że to on?
- Tyle razy piłem i jadłem jedzenie Molly, że to nie może być jego wina. Zostaje Travis. Zrobiłem parę łyków jego nalewki na samą myśl, że macie mnie rano odwiedzić z Jamesem – mruknął Syriusz, przyglądając się wyrazowi jej twarzy. Widocznie się zarumieniła.
- Prze…
- Nie przepraszaj – powiedział Syriusz. – Też byłem pod wpływem tego eliksiru i wiem, co to znaczy. – Zerknął na Remusa wzrokiem pełnym poczucia winy. Lupin tylko uśmiechnął się łagodni i pochylił się, by pocałować go w skroń.
- Przestań – skarcił go miękko, po czym spojrzał na Lily. – Miałaś po prostu pecha, że nikt nie zauważył zmian. Ktoś musiał was podtruwać już od jakiegoś czasu, skoro nikt nie uznał waszego zachowania za dziwne.
- Nie ktoś, tylko Travis – warknął Syriusz. – Jestem pewny, że to on. Wygląda na takiego.
- Nie należy oceniać po pozorach – skarcił go Remus.
- Ale…
- Jestem wilkołakiem. Wilkołaki są wstrętnymi, krwiożerczyni bestiami, czyż nie?
Lily mimowolnie zaczęła chichotać, widząc minę Blacka. Starszy mężczyzna naburmuszył się nieco i skrzywił.
- Dobrze wiesz, że… - zaczął, ale Remus przerwał mu pocałunkiem.
- Po prostu bądź już cicho – uśmiechnął się i przeniósł wzrok na Lily. – MOŻLIWE, że to Travis, ale nie mamy dowodów…
- Więc musimy je znaleźć – szepnęła kobieta.
Harry tylko siedział cicho w kącie pokoju, już układając w głowie plan.
^^^
Lily wyszła z mieszkania Remusa i Syriusza, zostawiając u nich Harry’ego. Wszyscy stwierdzili, że tak będzie najbezpieczniej, biorąc pod uwagę to, jaki James wczoraj był wściekły. Postanowili na razie zostawić go w spokoju i nie podawać mu odtrutki. Jednogłośnie stwierdzili, że Rogacz zawsze był zbyt impulsywny i może zrobić coś, co zaszkodzi ich planom. A plan był w sumie dość prosty. Harry wraz z Lily mieli odwiedzić Travisa w jego domu. Podczas gdy Lily będzie zagadywać mężczyznę, Harry miał przeszukać dom, pod pretekstem pójścia do łazienki. Mieli iść do niego jeszcze tego samego dnia, jednak okazało się, że Bickle wyjechał na jakiś czas do swojej rodziny. Wiedząc, że włamanie się do pustego domu może wywołać pytania, w szczególności, gdyby okazało się, że facet jest niewinny, postanowili odłożyć to na jego powrót, który zapowiedział pod koniec sierpnia. Mieli więc prawie dwa tygodnie na przygotowania i dogłębne przemyślenie sprawy. Harry miał tylko nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
^^^
Harry szedł niepewnie przez korytarz w Pałacu Żywiołów, szukając Doriana. Skrzaty powiedziały mu, że podczas nieobecności Pottera, Cubice gorzej się poczuł i prawie całe dnie spędza w sypialni, niemal nic nie jedząc. Harry’ego nieco to zaniepokoiło. Polubił tego chłopaka, tym bardziej, że dostał od niego obietnicę, że będzie z nim ćwiczył magię żywiołów.
Otwierając drzwi do pokoju Pana Żywiołów, od razu zauważył, że jest w nim nieprzyjemnie zimno. Zadrżał lekko i szybko zlokalizował Doriana, leżącego w łóżku.
- Dorian? Wszystko w porządku? Dlaczego jest tu tak zimno? – podszedł do chłopaka i z przerażeniem dostrzegł, że jego usta są niemal całkiem sine, a twarz szara. – Dorian!
Ukląkł przy nim i po chwilowym zawahaniu, rzucił zaklęcie ogrzewające. Nie poczuł jednak żadnej różnicy. Starszy czarodziej wciąż miał zamknięte oczy i słabo oddychał. Dotknął chłodnych policzków chłopaka, gładząc je lekko.
- Dorian. Obudź się. Co się dzieje?
Rozejrzał się dookoła, szukając źródła zimna, ale zdawało się, że promieniuje ono od Cubice’a. Stwierdzając, że sam sobie nie poradzi, podniósł się z klęczek i pobiegł szybko do kuchni.
- Lennox! Coś z nim jest nie tak! Potrzebuję pomocy! – spojrzał z rozpaczą na elfa, którego oczy zaszły łzami.
- Jest tylko jeden sposób, by mu pomóc, ale nie mogę ci wyjawić, jaki. Jeśli to zrobię, on od razu zmieni się z powrotem w bryłę lodu i będzie musiał czekać na kolejnego Pana Żywiołów.
- Więc co mam… Daj mi chociaż jakąś podpowiedź.
Elf jednak tylko pokręcił ze smutkiem głową i odleciał, chowając się za jakąś szafką. Harry wrócił do sypialni powoli, rozważając dokładnie, co mógłby zrobić. Po pierwsze powinien podnieść temperaturę chłopaka, bo jak tak dalej pójdzie, Dorian zamarznie. Zatrzymał się na środku korytarza i ruszył do każdego z czterech pokoi, by zabrać z nich koce. Dopiero po tym wszedł do ostatniej sypialni. Zdało mu się, że jest w niej jeszcze chłodniej, niż poprzednio. Położył koce w nogach łóżka i po kolei zaczął nimi okrywać Doriana. Po tym, ponownie dotknął jego szarych policzków i westchnął. Nic nie pomogło. Ukląkł obok łóżka, kładąc głowę obok czoła chłopaka. Po paru chwilach poczuł, że Dorian porusza się nieco niespokojnie i w końcu otwiera oczy.
- H-harry… - szepnął, szczękając zębami.
- Jak ci pomóc?
- Nie mogę… nie mog-gę ci powi-wiedzieć.
Harry spojrzał na niego ze smutkiem i rozpaczą. Przysunął się bliżej chłopaka, patrząc w jego niezwykłe, kolorowe oczy, które nagle rozszerzyły się niemal niewidocznie. Harry już kiedyś widział takie spojrzenie, a właściwie to widział je stosunkowo niedawno i dość często. Nie mógł zliczyć, ile razy był świadkiem, kiedy Remus patrzył w taki sposób na Syriusza, gdy Łapa nie widział. Ze smutkiem, tęsknotą i zrezygnowaniem. Gdy Harry zdał sobie z tego sprawę, cofnął się nieco gwałtownie, upadając na tyłek. Patrzył, jak Dorian zamyka oczy i ponownie traci przytomność.
Harry wstał szybko i ruszył niemal biegiem do okrągłej komnaty. Tam chwycił naszyjnik i chwilę później pojawił się w „swoim” pokoju w mieszkaniu Syriusza i Remusa. Pech chciał, że robiąc krok do przodu, potknął się o kołdrę, której jeszcze nie ułożył ładnie na łóżku, i narobił nieco hałasu, upadając na podłogę i po drodze zrzucając kilka przedmiotów z komody. Skrzywił się, słysząc gwałtownie otwierane drzwi.
- Co się stało, ciamajdo? – parsknął Syriusz, gdy już dostrzegł, że Harry’emu nic nie jest. – Chyba wszyscy w kamienicy cię słyszeli. Jeśli tu przyjdą i oskarżą nas o znęcanie się nad tobą to im powiem, że to ty znęcasz się nad nami.
- Na pewno uwierzą – bąknął chłopak, podnosząc się z ziemi. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że Syriusz podszedł do niego bliżej i stoją teraz parę cali od siebie.
- Co się stało? – zapytał z podejrzliwością Black, po raz kolejny udowadniając, jak dobrze zna chrześniaka. – Jesteś z jakiegoś powodu roztrzęsiony.
- To nic…
- Nie okłamuj mnie. – Syriusz zaplótł ręce na piersi, patrząc na chłopca uparcie. – Wyjaśnij. – Widząc, jak Potter spogląda w bok, westchnął i rozplótł ramiona, kładąc dłonie na barkach chrześniaka. – Jeśli nie powiesz, nie będziemy w stanie ci pomóc.
- To skomplikowane.
- Mamy dużo czasu.
Harry przygryzł wargę. Z jednej strony nie chciał za bardzo mówić im o swoim znalezisku, jednak z drugiej, naprawdę potrzebował porady. Nie wiedział, co zrobić z Dorianem, a poza tym, zdawało się, że nie ma wiele czasu na rozmyślania. Potrzebował kogoś, kto mu podpowie, jak ma to rozegrać. Uniósł wzrok na chrzestnego i westchnął.
- Dobrze. Gdzie Remus?
^^^
Gdy skończył mówić w salonie zapadła cisza. Mężczyźni patrzyli to na siebie, to na Harry’ego, trawiąc to, co usłyszeli. Milczenie przeciągało się tak długo, że Potter zaczął się obawiać, że mężczyźni może są na niego źli, że nie powiedział im o tym wcześniej, ale potem Syriusz westchnął i zacisnął oczy.
- Cholera by to – warknął. – Z jednej strony chciałbym ci powiedzieć, żebyś dał gościowi szansę, bo wiem, że się to opłaca – zerknął na Remusa z lekkim uśmiechem. – Ale z drugiej, do diabła, masz tylko piętnaście lat! Nie pozwolę jakiemuś starszemu facetowi cię całować, ani, tym bardziej, robić z tobą inne rzeczy.
- Syriusz… - zaczął Remus.
- Cicho! Próbuję podjąć racjonalną decyzję, nie podyktowaną uczuciami!
Lupin pokręcił głową z łagodnym uśmiechem.
- Mam ci przypomnieć, co sam robiłeś z dziewczynami w wieku piętnastu lat?
- Nie mieszaj mnie do tego. Byłem głupi. Poza tym, nikt nie powinien robić tego, co ja kiedyś – mruknął Black, robiąc kwaśną minę. Remus zaśmiał się cicho i cmoknął kochanka w policzek.
- Tu masz rację. Nikt nie powinien powtarzać tego, co ty robiłeś.
Syriusz przewrócił oczami. Przeniósł wzrok na chrześniaka i westchnął.
- Jeśli jest w tobie naprawdę zakochany, daj mu szansę. Ale jeśli kiedykolwiek poczujesz, że coś jest nie tak i to nie jest to, zakończ to. A jeśli będziesz miał szczęście… - zerknął na Remusa, – to zdobędziesz prawdziwą miłość do końca życia.
Harry spuścił wzrok. Nie wiedział, co powoduje dziwny stan Doriana, a Huncwoci też niewiele w tej kwestii pomogli. Nie mógł jednak pozbyć się spojrzenia jego oczu i uczucia, jakie ono wywołało. Podejrzewał, że gdy mężczyźni zobaczą, jak młodo wygląda Cubice, złagodnieją trochę, a przynajmniej Syriusz, ale czy on sam chciał się z nim wiązać?
Wstał i rzucił Huncwotom pełne wdzięczności spojrzenie.
- Wrócę za niedługo – powiedział.
Syriusz skinął głową, jednak jego spojrzenie było nieco surowe.
- Jeśli wrócisz i zobaczę na twoim ciele jakiekolwiek ślady, świadczące o… - musiał urwać, gdy na jego ustach wylądowała dłoń Remusa.
- Idź, Harry, ale bądź rozważny. Wiemy, że jesteś mądrym chłopcem i dobrze to rozegrasz.
Chłopiec rzucił jeszcze chrzestnemu rozbawione spojrzenie i zignorował jego naburmuszoną minę, po czym chwycił za naszyjnik, ponownie przenosząc się do okrągłej sali ze szklanym sufitem. Wszędzie panowała głucha cisza. Ruszył dość niepewnie do sypialni, a gdy stanął w drzwiach, serce aż podeszło mu do gardła. Dorian leżał na boku, półprzytomny, a wokół niego latało parę elfów, z ciepłymi ręcznikami w dłoniach, starając się ogrzać swojego pana. Lennox siedział na poduszce, obok głowy Cubice’a i szeptał mu coś do ucha. Harry zdołał usłyszeć tylko, żeby Dorian nie poddawał się i walczył. Wtedy zauważył go jeden z elfów i natychmiast śmignął do reszty. Sekundę później, koło głowy nieprzytomnego chłopaka, latał tylko Lennox, patrząc na Harry’ego ze smutkiem.
- Chyba nie zostało mu już wiele czasu – szepnął, rzucił Potterowi ostatnie, przygnębione spojrzenie i wyleciał za resztą.
Harry został sam z Dorianem, który mamrotał coś, nie do końca przytomny. Przez chwilę zmagał się ze sobą, zastanawiając się, czy dobrze odczytał poprzednie spojrzenie Doriana, w końcu mężczyzna był już wtedy na wpół przytomny i mógł coś opacznie zobaczyć, albo wmówić sobie, że widzi coś, czego tak naprawdę nie ma.
Czując jednak, że tak powinien postąpić, wdrapał się na łóżko obok Doriana i wsunął się pod pięć koców. Natychmiast zrobiło mu się gorąco, choć nie z powodu przykrycia. Nie pamiętał, kiedy ostatnio był z kimś tak blisko. Opanował jednak emocje i przybliżył się do chłopaka, dotykając łagodnie jego sinej twarzy.
- Dorian – szepnął. – Powiedz mi, jak ci pomóc.
Chłopak jednak nie odpowiedział. Jego kolorowe oczy były zasłonięte powiekami. Wyglądał coraz gorzej i był coraz chłodniejszy. Nie wiedząc, co robić, Harry puścił jego twarz i owinął wokół niego ramiona. Nie rozumiał, dlaczego tak się działo. Dorian nie wspominał, by oberwał jakimś zaklęciem, ani że wypił jakiś eliksir i dlaczego elfy nie mogły powiedzieć, jak pomóc ich panu?
Delikatny ruch Doriana sprawił, że Harry drgnął. Uniósł wzrok, odnajdując niezwykłe, tęczowe oczy.
- Harry… - wychrypiał Cubice, patrząc na niego nieco rozszerzonymi oczami.
Potter poczuł, jak chłopak obejmuje go ramionami i przyciąga do siebie niemal niezauważalnie. Harry czuł, jak całe jego rozgrzane ciało przylega do chodnego ciała Doriana. Nie mogąc już patrzeć w zdumione oczy Cubice’a, Harry spuścił wzrok, czując jednocześnie, jak Dorian wtula nos w jego włosy.
- Merlinie – mruknął starszy czarodziej. – Nie wiem, jakiego szamponu używasz, ale jest genialny.
- Czujesz się lepiej? – spytał chłopak, wciąż patrząc w błękitną koszulkę chłopaka.
- Trochę.
- Bo jestem tak blisko, prawda? Przedtem, gdy się przybliżyłem, też poczułeś się lepiej.
Dorian nie odpowiedział. Harry jeszcze przez chwilkę nie podnosił wzroku, ale czując, jak Dorian drży z zimna, odchylił głowę i spojrzał w jego oczy. Miał wrażenie, że Cubice patrzy na niego tak, jakby widział go pierwszy raz w życiu. Jego oczy były rozszerzone tak mocno, że niemal nie było widać kolorowej tęczówki, tylko czarne źrenice. Dorian przeniósł wzrok na usta Harry’ego, a jego oddech nieznacznie przyspieszył, gdy Potter mimowolnie przejechał językiem po dolnej wardze. Młody mężczyzna powoli schylił się, odszukując jego usta, a Harry zamknął oczy, czekając na pocałunek. Poczuł, jak Dorian delikatnie muska jego wargi w niemal przedszkolnym pocałunku. Usta Doriana, w pierwszej sekundzie chłodne, momentalnie stały się gorące, tak jak całe jego ciało. Po paru sekundach, Dorian odsunął się, patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
- Nawet nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem. Uwolniłeś mnie od klątwy.
- Jak to? Przecież już dawno wyciągnąłem cię z lodu.
- Klątwa obejmowała coś więcej. Tak jak w bajkach – zaśmiał się cicho Dorian, patrząc na niego z radością w oczach. – Pocałunek. Czarodziej, który mnie przeklął powiedział, że wrócę do lodu za każdym razem, gdy Pan Żywiołów, który mnie uwolni i którego pokocham, odmówi mi pocałunku. Dopiero on miał wszystko zakończyć. Miałem niewiele czasu, ale nie mogłem ci powiedzieć prawdy o klątwie, bo już byś mnie nie odnalazł.
Harry jednak skupił się na czymś innym.
- Ten, którego pokochasz?
Dorian westchnął i odwrócił wzrok z nieśmiałym uśmiechem.
- Cóż… Masz piękne oczy – mruknął. – I były pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem po obudzeniu. Chyba zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.
Harry poczuł, że jego policzki robią się czerwone. Chciał uciec wzrokiem, ale wtedy Dorian łagodnie chwycił jego podbródek i ponownie go pocałował, tym razem odrobinę mocniej. Harry westchnął cicho i przeniósł ręce we włosy Doriana, który zamruczał w jego usta. Gdy Cubice się odsunął, jego oddech był ciężki i nieco urywany. Odsunął się, choć widać było, że chce zrobić coś całkiem przeciwnego. Harry spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
- Powinienem iść.
- Och. – Dorian skrzywił się lekko, ale po chwili uśmiechnął się ze zrezygnowaniem. – Ktoś na ciebie czeka.
- Tak. Mój bardzo nadopiekuńczy ojciec chrzestny.
- W takim razie faktycznie, lepiej idź. Nie chcę, żebyś miał kłopoty.
- Ja? Bardziej martwię się o ciebie – parsknął Harry. – Syriusz jest okropnie troskliwy. Obawiam się, co zrobi, jeśli mu powiem, że mnie pocałowałeś. Opowiedziałem mu o tobie i myślę, że wyobraża sobie ciebie jako dorosłego faceta z siwiejącymi włosami.
Dorian roześmiał się.
- Chyba jeszcze nie siwieję, co nie? – Przejechał dłonią po brązowych kosmkach i uśmiechnął się szeroko. – Jest bardzo temperamentny?
- Bardziej – powiedział Harry, starając się powstrzymać śmiech.
- Czyli powinienem obawiać się o moje przyrodzenie?
- Nie martw się. Obronię cię.
Słysząc śmiech w głosie Pottera, Cubice parsknął łagodnie i ponownie pocałował chłopca. Gwałtownie przerwał pocałunek i odsunął się z lekkim przerażeniem w oczach.
- Ale… ale nie jesteś prawiczkiem, prawda? – zapytał, uświadamiając sobie, co może zrobić nadopiekuńczy opiekun, jeśli się dowie, że zrobił coś całkiem niedoświadczonemu chłopakowi.
Harry zarumienił się lekko i wzruszył ramionami.
- Teoretycznie tak, ale w praktyce nie. Znaczy… to dość długa historia. Opowiem ci jutro, dobrze?
- Przyjdziesz?
- Jeśli tego chcesz – mruknął, patrząc wszędzie, byle nie w oczy Doriana.
- Jasne, że chcę – szepnął i chwycił ponownie brodę Harry’ego, niemal rozpływając się pod wpływem jego intensywne zielonego spojrzenia. Schylił się, by ostatni raz pocałować chłopca i zamruczał, kiedy otrzymał naprawdę namiętny pocałunek. Uśmiechnął się krzywo i parsknął. – Nikt, kto tak całuje nie może być prawiczkiem.
Harry poczuł, że jego policzki ponownie robią się czerwone, mimo uśmiechu, cisnącego mu się na usta. Dorian parsknął, gdy to zobaczył.
- Choć to może nieźle zmylić – stwierdził i odsunął się, odrzucając wszystkie pięć koców, które na nich leżały. Harry dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak mu było gorąco. – Może pójdę z tobą, żeby twój ojciec chrzestny przekonał się, że nie jestem jakimś starym zboczeńcem z siwiejącymi włosami.
- To chyba dobry pomysł, ale nie dzisiaj. Sam muszę się z tą myślą trochę oswoić.
- Tą myślą?
- Że ktoś się we mnie kocha – mruknął, odwracając wzrok.
Dorian uśmiechnął się lekko i pochylił się nad nim, muskając ustami jego nosek.
- Idź. Będę tu czekał jutro.
Gdy Harry wychodził, czuł, że jego nogi są dziwnie miękkie.
^^^
Pojawił się w pokoju bezszelestnie, ale kilka sekund później, Syriusz już stał w drzwiach. Harry posłał mu rozbawione spojrzenie.
- Zaklęcie monitorujące?
- Yup.
- Czy można być jeszcze bardziej nadopiekuńczym, bo nie umiem sobie tego wyobrazić?
Syriusz wzruszył ramionami, patrząc na chłopca oceniająco.
- Masz wymiętą koszulkę. Mam wyciągnąć swoje wnioski i zabić tego faceta w tym momencie, czy opowiesz mi, jak poszło?
Harry westchnął. Zerknął na Remusa, który stanął tuż za swoim kochankiem i pokręcił ze zrezygnowaniem głową, widząc jego zaciekawione spojrzenie. Najwidoczniej nie ma już sojusznika w Lupinie.
^^^
Gdy Harry obudził się następnego ranka, poczuł delikatny dotyk na swoim nosie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że to właśnie to wyciągnęło go z przyjemnego snu. Zmarszczył nos, mając nadzieję, że jeśli przyłoży Syriuszowi za zakłócanie mu snu, Black nie obrazi się za bardzo. Uchylił powieki, chcąc spojrzeć na chrzestnego najbardziej zirytowanym spojrzeniem, na jakie było go stać, gdy dostrzegł przed sobą kolorowe tęczówki. Gwałtownie podniósł się do siadu, omal nie uderzając Doriana głową w czoło.
- Hej, hej – zaśmiał się Cubice, patrząc na Pottera z rozbawieniem. – Skąd ta panika?
- Nie spodziewałem się ciebie. Mieliśmy się spotkać w Pałacu. Co tutaj robisz?
Dorian uśmiechnął się lekko i pchnął chłopca, ponownie go kładąc, po czym złożył na jego ustach słodki pocałunek.
- Skoro klątwa została złamana, mogłem wyjść. I tęskniłem, więc pomyślałem…
- Wiesz, co zrobi Syriusz, jeśli zobaczy nas w takiej sytuacji? Nie będziesz się już musiał martwić o swoje przyrodzenie, bo szybko się go pozbędziesz.
Dorian uśmiechnął się szeroko.
- Zaryzykuję. – I ponownie pochylił się, całując Harry’ego. Powoli muskał jego wargi, aż Harry miał ochotę wpleść mu dłonie we włosy i pociągnąć go do prawdziwego, głębokiego pocałunku. Nie zdążył jednak. Drzwi skrzypnęły cicho i rolety zasłaniające okno, nagle się uniosły, wpuszczając do pomieszczenia więcej światła.
Dorian natychmiast przekręcił się, spadając z łóżka, a Harry uniósł z powrotem do siadu. Widząc Syriusza, który zastygł w bezruchu, widocznie starając się ogarnąć scenkę przed sobą, Potter miał ochotę chwycić Doriana za ramię i teleportować się jak najdalej od pytań i nadopiekuńczości Blacka. Opanował się jednak, gdy za Syriuszem pojawił się Remus, widocznie zwabiony hałasem.
- Harry? Kto to jest? – zapytał Lupin, zapobiegawczo chwytając Syriusza za ramię.
- To… Dorian. Opowiadałem wam o nim wczoraj. – Harry zerknął na leżącego w bezruchu chłopaka, jednocześnie starając się nie roześmiać.
- To jest… och – mruknął Syriusz. – Inaczej go sobie wyobrażałem.
- Mogę pana zapewnić, że nie jestem starym zboczeńcem z siwiejącymi włosami i nie zamierzam zrobić Harry’emu krzywdy. Przysięgam – powiedział szybko Dorian, zerkając na Harry’ego, którego usta dziwnie zadrżały, jakby powstrzymywał śmiech.
- Cóż, po prostu myślałem, że jesteś starszy od nas…
- Dorian jest dużo od was starszy, ale wygląda na… czy ja wiem… dwadzieścia?
- Nie dałbym ci więcej niż dziewiętnaście – stwierdził Syriusz i uśmiechnął się nieco niebezpiecznie. – Ale jeśli zrobisz Harry’emu jakąkolwiek krzywdę, obiecuję, że już nikt nie będzie w stanie oszacować twojego wieku z twarzy.
Remus tylko westchnął.
- Nie przejmuj się nim – spojrzał na kochanka karcąco, po czym przeniósł wzrok na niezwykłe, kolorowe oczy. – Zjesz z nami śniadanie?
- Ja… - Dorian przeniósł wzrok na Harry’ego, a widząc jego lekki uśmiech, skinął głową, uśmiechając się z wdzięcznością. – Chętnie.
^^^

PS Zdaję sobie sprawę z tego, że sporo osób niezbyt polubiło Doriana, ale zrzucam to na fakt, że póki co rzadko występował w opowiadaniu. Napiszcie, co się wam w nim podoba, a co nie :) Lubię znać wasze opinie ^^
Bye!


15 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jest nowy rozdzial ale irytuje mnie fakt że TO DORIAN...eh...
    Wolałabym pewnego nauczyciela :P
    Jeśli go nie polubie, to zostają mi wątki z Jamesem i Lily. Tak czy inaczej, weny!
    Crudeoil

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział superowy, ale przeszkadza mi w nim fakt romansu między moim ukochanym Harrusiem, a Dorianem. Ta postać mi jakoś nie pasuje. Cóż... chyba pora się oswoić z tą myślą. Może go jeszcze polubię. Nasza ekipka poprawnie wydedukowała, że to Travis ich otruł. To samo podejrzewałam. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział, bo zakochałam się w Twoim opowiadaniu od pierwszego wejrzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ja chce Lucas i Harry a nie Dorian i Harry. Nic nie mam do Doriana ale widziałam bym go lepiej w parze z Max Lief taki ognisty temperament pasowali by do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się marzy Dorian i Severus. Dawno nie było nic o Snape

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się tam podoba Dorian Harry (co z tego, że zdanie właściwie zmieniłam dopiero po tym rozdziale?). Lucas mimo wszystko był z Willowem, a nie Potterem, mimo że to jedna i ta sama osoba.
    Podoba mi się taki nadopiekuńczy Syriusz i będę jak jastrząb wypatrywać kolejnych takich scenek :D
    Czekam na kolejny rozdział~

    OdpowiedzUsuń
  6. Dorian jak widać nie mógł opuszczać Pałacu z powodu klątwy i dlatego dotychczas zachowywał się tak a nie inaczej�� Nie mam nic do pary tej dwójki to może być nawet interesujące, czytać jak się do siebie zbliżają ����
    Cieszę się że Lily odkryła że ktoś( Travis ) ją i jej męża tróje to może dobrze wpłynąć na dalszy ciąg opowiadania��
    Dużo weny życzę ��������

    OdpowiedzUsuń
  7. Oto 8 komentarz. Ile jeszcze, żeby było kolejny rozdział? Bo to jest takie super, że normalnie nie wytrzymam. Ja bardzo ładnie proszę o kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze... Wcześniej Doriana nie lubiłam, teraz go kocham.
    Weny życzę, świetnych pomysłów i czego sobie jeszcze życzysz.
    A ja czekam na nowy rozdział, który mam nadzieję, pojawi się za niedługo :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam dylemat... Na początku II Tomu chciałam aby Lucas był znowu z Harrym, ale teraz z całego serca kibicuję Dorianowi i Harry'emu

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział bardzo mi się podoba. Jest lepiej niż gdybyś miała lać wodę :) Co do Doriana to co prawda na początku miałam mieszane uczucia co do niego ale to pewnie dlatego, że nie rozumiałam jego zachowania. Rozumiesz, chodzi mi o to jak widział "światełko w tunelu". Teraz wyjaśniłaś dlaczego. Przez klątwę źle się czuł. Tzn tak zrozumiałam. A tak z ciekawości. Dużo planujesz rozdziałów zanim Harry będzie musiał pojechać do szkoły? Na pewno będzie rozdział z tą misją pod koniec sierpnia ale do tego zostało jakieś 2-3 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super, nie wiem czy przeboleje związek Harry'ego i Doriana. Na razie wolę Lucasa :D. Najbardziej mnie zastanawia jak rozwiążesz wątek z Severusem, czy Harry mu powie czy nie ? Ciekawe jest też to czy James zmądrzeje po tym jak go odtrują...
    Lunatyk

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany... Syri, zluzuj trochę, proszę cię... XD
    Cóż, przynajmniej Remi zachowuje się rozsądniej... choć nie wątpię, że Dorian miałby na karku wściekłego wilkołaka, gdyby tylko skrzywdził Harry'ego ;)
    Co do pary... Mi tam się podoba :p Co prawda z Lucasem też mi się podobała... heh... I, tak szczerze, mimo że na początku opowiadania miałam jeszcze nadzieję, że może Harry będzie jakoś z Sevem - nie wiem czemu, ale uwielbiam ten pairing - to teraz sobie tego nie wyobrażam, nie w tym ff... Jakoś by mi to nie pasowało... Ale z Dorianem mi pasuje ;P
    Nie mogę się doczekać, aż w końcu James przejrzy na oczy!!! Choćby trochę... Oby szybko dorwali dowody przeciw Travisowi ;)
    Życzę WENY, CZASU i CHĘCI do pisania!!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    wspaniale, czy oni zupełnie nie kojarzą, że zachowują się normalnie, a potem Travis przynosi nalewki i... bum zmiana zachowania, jeszcze pracuje w takim departamencie, w pewien sposób lubię Doriana, ale co z Lucasem? śmierć Harrego bardzo przeżył...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. To było do przewodzenia z tymi nalewkami jak Harry przypominał sobie wyjazd. Dorian podoba mi się nie ma takiego doświadczenia jak Lucas 19 a 70 to wielka różnica. To 51 lat życia a nie sterczenie w lodzie. Wena jest z tobą Agnieszka😀

    OdpowiedzUsuń