Cześć i czołem!
Odpowiadając na czyjeś pytanie: tak, mam nadzieję, że dam rady dodawać dużo prędzej rozdziały. Ten jest dość krótki i prawie się w nim nic nie dzieje, ale zaczęłam już kolejny i w nim coś się częściowo wyjaśni.
IvsShiro - zapytałaś, dlaczego Harry nie powiedział Syriuszowi i Remusowi o nalewce. Odpowiedź jest prosta: nie zorientował się, że tu chodzi właśnie o nią. Wy się od razu zorientowaliście, bo napisałam o niej jasno i wyraźnie, ale dla Harrusia nalewka była jakby powiązana z Travisem, bo często ją do Potterów przynosił, więc nie miał podejrzeń. No bo kto normalny podtruwa przyjaciół alkoholem? Mam nadzieję, że wyjaśniłam mój tok rozumowania ;)
Wiem, że ten rozdział jest wyjątkowo krótki, ale postaracie się o 7 komentarzy i będzie kolejny :D (tak, to szantaż *złośliwy uśmiech*).
^^^
Harry wstał bardzo wcześnie rano. Wszedł pod prysznic we
wczorajszych ciuchach, tam rozebrał je, namydlił i wyprał. Potem umył całe
ciało, a gdy wyszedł, za pomocą magii wysuszył siebie i ubrania. Ruszył do
kuchni, po drodze mijając zamknięte drzwi do sypialni mężczyzn. Przystanął.
Przez wczorajsze wydarzenie nie spał prawie pół nocy, rozmyślając, kto mógłby
rozmyślnie otruć Syriusza i w jaki sposób. Od początku coś mu się nie podobało
w zachowaniu Blacka, które przypominało mu nieco jego bezsensowne działania
podczas świąt, kiedy mieszkali u Potterów i odwiedzili ich Goldenkingowie i
Kaspar. Sądząc po tym, że nie słyszał w nocy nic dziwnego, mężczyźni szybko
zasnęli i nie działo się nic strasznego.
Jednak Harry na wszelki wypadek uchylił drzwi, by upewnić
się, że kochankom nic nie jest. Niemal natychmiast zatrzasnął je z powrotem,
czując na policzkach gorąco. Podejrzewał, że gdyby ktoś rozwalił mu na twarzy
jajko, natychmiast by się ścięło. Wtedy właśnie postanowił, że nigdy więcej nie
zajrzy do tego pokoju bez pukania. Może i widział już kilka razy goły tyłek
Syriusza, kiedy na przykład wszedł mu przypadkiem do łazienki w dormitorium,
ale co innego widok nagiego chłopaka w mniej więcej jego wieku, a co innego
dorosłego mężczyzny, dodatkowo leżącego tuż przy swoim kochanku. Nie
wspominając już o nagim ciele Lupina, który najwyraźniej wolał leżeć na
plecach… a kołdra była na podłodze.
Zacisnął oczy i westchnął. Stanowczo musi zająć się
robieniem jedzenia, żeby zająć czymś umysł i zapomnieć o tym widoku. Stając
przed pełną lodówką, zastanowił się na moment, co skłoniło mężczyzn do seksu
tuż pod jego nosem…
^^^
- Dobranoc… Kocham cię, Remi.
Przez chwilę w pokoju brzęczała cisza. Syriusz wtulił
policzek w ramię kochanka, przyciskając całe ciało do jego pleców.
- Powtórz – powiedział głucho Remus, a Black uniósł głowę
zdezorientowany.
- Co?
- Powtórz to, co przed chwilą powiedziałeś.
Syriusz zamrugał i prawie natychmiast oblał się lekkim
rumieńcem. Odchrząknął cicho.
- Kocham cię.
Remus na moment nie poruszał się, po czym gwałtownie
okręcił się w ramionach Blacka i wpił się mocno w jego wargi, wyrywając tym
zdumiony jęk z gardła Łapy. Przez chwilę całowali się tak namiętnie, jakby nie
miało być jutra, aż w końcu Syriusz oderwał się od miękkich ust kochanka, by
zaczerpnąć powietrza. Spojrzał na niego z tak mocno rozszerzonymi źrenicami, że
niemal nie było widać zwykłego, szarego koloru jego oczu.
- Remi…?
- Pierwszy raz to od ciebie słyszę – powiedział ochryple
Lupin, zaciskając mocno dłonie na koszulce Blacka. – Nawet nie masz pojęcia,
jak bardzo…
- Obiecuję, że od dzisiaj będę to mówił codziennie –
przerwał mu Syriusz, uśmiechając się szeroko. Lunatyk ponownie go pocałował, tym
razem głęboko i powoli, ale zarazem słodko.
Black przyciągnął Lupina mocniej do siebie i wsunął
dłonie pod jego koszulkę na plecach, gładząc jedwabiście miękką skórę, która
gdzieniegdzie załamywała się pod wpływem blizn. Zjechał ustami na szyję Lupina,
tym razem pamiętając, żeby nie zostawiać na niej widocznych śladów. Remus miał
dość osłoniętej skóry, którą będzie mógł naznaczyć do woli. Polizał remusowe
jabłko Adama, zmuszając tym kochanka, by odchylił głowę do tyłu. Z rozkoszą
usłyszał pierwszy pomruk przyjemności, który wyrwał się mimowolnie z gardła
Lunatyka. To go nieco otrzeźwiło. Po omacku sięgnął po różdżkę leżącą na
stoliku nocnym i machnął nią w stronę drzwi, by wyciszyć całe pomieszczenie.
Nie odrywając ust od szyi kochanka, odłożył patyk, a potem sięgnął do szafki
nocnej.
Na jego usta wpłynął psotny uśmiech, gdy wyczuł palcami
pudełko ze śliskim płynem. Postawił go na szafce. Uniósł koszulkę Lupina aż pod
jego brodę i poczekał moment, aż Remus się jej pozbędzie. Potem zaatakował
resztę skóry Lunatyka, tym razem się nie powstrzymując i zostawiając na niej
wiele czerwonych śladów.
Remus zacisnął oczy, czując swój własny, przyspieszony
oddech. Dłonie Syriusza schodziły coraz niżej, gładząc jego kości biodrowe,
podczas gdy te malinowe usta Łapy całowały mocno jego pierś, zapewne
zostawiając na niej malinki. Tylko zacisnął dłonie na pościeli, kiedy Syriusz
pchnął go całkiem płasko na łóżko i musnął językiem jeden z jego sutków. Mógł
tylko jęknąć, błagając w myślach, żeby Syriusz się nad nim zlitował i zajął
tym, co naprawdę domagało się uwagi. Black jednak nie był tak litościwy. Powoli
gładził go kciukami po biodrach, całując pierś, jakby wziął sobie za zadanie
posmakować każdego jej kawałka.
- Syriusz… proszę cię… - wydyszał Lupin, uchylając powieki.
Syriusz popatrzył na niego intensywnie i uśmiechnął się zawadiacko.
- Dzisiaj spróbujemy czegoś innego – szepnął, zsuwając
powoli spodenki z Remusa. – Oczywiście, jeśli nie będziesz miał nic przeciwko.
- Co masz na myśli? – spytał Lupin drżąco, a jego oczy
rozszerzyły się nieco, gdy Syriusz uniósł się lekko, odrzucając kołdrę na bok i
zaczął ściągać z siebie ciuchy, patrząc na Remusa w niezwykle namiętny sposób.
Gdy wszystkie jego ciuchy znalazły się na ziemi, sięgnął
po słoiczek z szafki nocnej i zamiast nałożyć lubrykant na swojego, całkiem
twardego i pokaźnego członka, zaczął go rozprowadzać po penisie Remusa. Lupin
na moment wstrzymał oddech, po czym przeniósł wzrok z własnego przyrodzenia na
oczy Syriusza. Całkiem ufne i nieco niepewne oczy. Cała chęć protestu, że może
zrobić mu krzywdę, że nigdy wcześniej tak tego nie robili, zniknęła w momencie,
gdy ich spojrzenia się spotkały. Przygryzł lekko wargę i uniósł dłonie, gładząc
nimi idealną wręcz pierś Blacka. Przesunął palcami po liniach odznaczających
się na torsie Syriusza, wywołanych długim treningiem na Aurora.
- Jesteś pewny? – Musiał zapytać.
- Proponowałbym to, gdybym nie był pewny? – odpowiedział
Syriusz pytaniem. Uśmiechnął się zadziornie. – Chyba nie stchórzysz, prawda?
- Trochę… trochę się boję.
- Nie ma czego. Będę delikatny.
- Ty będziesz delikatny – zaśmiał się Remus. Odtrącił
dłoń Syriusza i usiadł, patrząc kochankowi intensywnie w oczy. – To chyba ja
powinienem cię o tym zapewnić.
- Remus, nie ma się czego bać.
- Po prostu…
Syriusz zamknął mu usta pocałunkiem. Gdy oderwał się od
niego, Remus dopiero dostrzegł, jak bardzo Syriusz jest podniecony samą myślą
takiego seksu. Lupin pokręcił lekko głową, uśmiechając się. Oczywiście, że
Blacka ciekawiło to, co nieznane.
- W porządku, ale… masz uważać na siebie tym razem, nie
na mnie.
- Nie dam sobie zrobić krzywdy – powiedział poważnie
Syriusz, chcąc zapewnić Remusa o tym, że podjął już decyzję. – Jeśli będzie coś
nie tak, powiem ci o tym, dobrze?
- No, dobrze – westchnął Remus i ponownie został pchnięty
na poduszkę. Syriusz usiadł okrakiem na jego biodrach tak, że Remus mruknął
cicho, czując własny członek pomiędzy jędrnymi pośladkami kochanka.
- Kocham cię – szepnął Syriusz i to sprawiło, że Remus
przestał mieć jakiekolwiek wątpliwości.
^^^
Syriusz obudził się pierwszy, czując kojący chłód na
skórze. Lekkie pieczenie w tyłku powiedziało mu, że nie ma szans, będzie mu
potrzebny jakiś eliksir. Być może trochę wczoraj przesadził, ale było mu tak
przyjemnie… Westchnął i spojrzał na uśpioną twarz Lupina, a jego wzrok
prześliznął się po całym jego ciele, na moment zatrzymując na jednym miejscu.
Uśmiechnął się psotnie, ale mocny ucisk w pęcherzu nie pozwolił mu na
działanie. Wstał, krzywiąc się lekko i chwycił leżące na ziemi bokserki. Nie
chciał ryzykować, że Harry zobaczy go nago.
Pochylił się na moment nad Remusem, by złożyć na jego
rozchylonych ustach delikatny pocałunek. Lupin mruknął przez sen i uśmiechnął
się lekko, wywołując cichy chichot Syriusza.
- Śpij, Wilczku – mruknął i ruszył z pokoju, na korytarz,
do łazienki. Przy ich pokoju też była mała łazienka, ale z uwagi na rozmiar,
miała tylko toaletę i ciasny prysznic, dlatego oboje woleli korzystać z tej
dużo przestronniejszej, naprzeciwko ich pokoju.
Gdy załatwił swoje potrzeby i wyszedł na korytarz, by
wrócić do Remusa, do jego nosa dostał się przyjemny zapach śniadania. Od razu
zaburczało mu w brzuchu. Z lekkim uśmiechem na ustach ruszył do kuchni, gdzie,
przed kuchenką, stał Harry.
- Hej, dzieciaku – przywitał się radośnie, zerkając na
przygotowywaną jajecznicę, której porcja pozwalała twierdzić, że też się na nią
załapie. Przeniósł wzrok na Harry’ego, który dziwnie uniknął jego spojrzenia.
Syriusz zamrugał i podszedł do niego. – Coś się stało?
- Nie, po prostu… – zerknął na Blacka kącikiem oka i
zarumienił się, widząc na jego torsie dwa, jasnoczerwone ślady. – Obiecuję, że
będę pukać.
Syriusz zmarszczył lekko brwi, w pierwszym momencie nie
rozumiejąc, po czym syknął cicho i poczuł, że jego policzki robią się wręcz
wrzące.
- Zapomniałem o zaklęciu zamykającym.
- Nie, to moja wina. Znaczy, tak, zapomniałeś, ale to ja
nie powinienem był wchodzić – bąknął Harry, mieszając jajecznicę.
- Rozumiem, że widziałeś mój goły tyłek?
Harry posłał mu tylko zawstydzone pojrzenie.
Syriusz westchnął cicho i opadł ciężko na krzesło przy
stole, niemal od razu z sykiem podrywając się z miejsca. Spojrzał na zdumionego
chłopca i oblał się jeszcze mocniejszym rumieńcem, który zabarwił mu nawet
szyję.
- Cóż – odchrząknął. – Jakoś tak wyszło.
Widząc zawstydzenie chrzestnego, Harry nie powstrzymał
się i wybuchnął śmiechem.
- Pierwszy raz tak… no wiesz.
- Tak, pierwszy raz byłem na dole – burknął Syriusz. –
Muszę przyznać, że trochę przesadziłem. No, ale nie sądziłem, że będzie tak
boleć!
Harry parsknął cicho.
- Remus nigdy nie marudził, prawda?
Syriusz zmieszał się lekko, marszcząc brwi.
- Moje biedactwo. Będę musiał mu to wynagrodzić.
Usta Harry’ego zadrgały od powstrzymywanego śmiechu.
Doskonale wiedział, jakie niedogodności można poczuć po stosunku, ale Lucas
zawsze upewniał się, że nie będą mu za bardzo doskwierały. Syriusz
najwidoczniej nigdy wcześniej nie poczuł tego nieprzyjemnego bólu.
- No, powinieneś – mruknął z rozbawieniem, posyłając
chrzestnemu czułe spojrzenie. – I powinieneś się też ubrać. Rodzice za niedługo
będą.
Black westchnął i w duchu przyznał rację chrześniakowi.
Zwinął tylko z szafki maść na otarcia i małe rany, po czym wrócił do pokoju,
jednak zatrzymał się w drzwiach kuchni, zerkając na chłopca.
- Mam nadzieję, że załapiemy się na śniadanie?
- Nie robiłbym jajecznicy z dwunastu jajek, gdybym miał
wam jej nie dać.
- Kocham cię, dzieciaku – powiedział radośnie Syriusz i
odszedł szybko w stronę pokoju, by przebrać się i zrobić coś z własnym, bolącym
tyłkiem.
Gdy zanim wszedł do pokoju do głowy wpadł mu nieco
złośliwy pomysł na kawał. Och, nie zrozumcie źle. Kochał Lupina nad życie i
nigdy nie wyobrażał sobie, że mógłby zrobić mu krzywdę, ale w tym momencie ten
żarcik wydawał mu się tak genialny, że nie mógł go sobie odpuścić. Poza tym,
okropnie ciekawiła go reakcja Remusa. Miał tylko nadzieję, że nie będzie zbyt
gwałtowna, a tym bardziej, że nie zobaczy wściekłości lub odrzucenia. Przez
moment rozważał wszystkie za i przeciw, po czym przybrał nieco przerażoną minę
i wszedł do pokoju.
Remus siedział już na łóżku i kończył zapinać guziki
koszuli. Uniósł wzrok, a jego zadowolony uśmiech natychmiast zniknął. Spojrzał
na Syriusza z obawą.
- Syriusz? Coś jest nie tak?
- Ja… - Syriusz zamknął za sobą drzwi, przybierając
jeszcze bardziej niepewną minę. – Muszę ci o czymś powiedzieć. Błagam, nie
gniewaj się na mnie.
- Co się dzieje? – Remus wstał natychmiast, nie kończąc
zapinania koszuli i podszedł do niego. Natychmiast owinął ramiona wokół piersi
kochanka, patrząc na niego nieco z dołu, jako że był o kilka centymetrów
niższy. Zaraz został pociągnięty w stronę łóżka, na którym usiedli. – Więc?
- Ale nie będziesz zły? – Syriusz popatrzył na ukochanego
wzrokiem zbitego psa, nie umiejąc się już doczekać jego miny, gdy wypowie te
słowa.
- Obiecuję. Co jest grane?
- Ja… Remus, to co wczoraj robiliśmy… Merlinie, było
wspaniale, ale… - spojrzał w coraz bardziej spanikowane oczy Lupina i wypalił:
- Jestem w ciąży. Sprawdziłem. Proszę nie gniewaj się, wiem, że kiedyś mówiłeś,
że nie chcesz mieć dzieci, bo jesteś, kim jesteś, ale…
- Syriusz – przerwał mu Lunatyk, kręcąc lekko głową. –
Jak mogłeś?
Syriusz nieco zdębiał. Zamrugał zdezorientowany i
przełknął ciężko. Czy jednak doczeka się tej najgorszej z przewidzianych
reakcji?
- Remi, to…
Lupin odsunął się od niego, patrząc na niego w
zamyśleniu.
- To nie była prawda, kiedy mówiłem, że nie chcę mieć
dzieci – szepnął z rozpaczą. – Marzyłem o domku z ogródkiem i gromadce dzieci,
ale nawet gdy zrozumiałem, że kocham się w tobie, wiedziałem, że nie będę w
stanie zrobić dziecka z kobietą. Nie chciałbym dla niego takiego życia. A ty mi
teraz wyskakujesz z takim żartem?!
Syriusz skulił się lekko pod wpływem spojrzenia kochanka.
Już miał zacząć przepraszać, osunąć się na kolana i błagać o wybaczenie, gdy
Lupin uśmiechnął się łagodnie.
- I co? Przestraszyłem?
Black zamrugał z jeszcze większym zdezorientowaniem, po
czym dotarło do niego, że Remus zwyczajnie odegrał się za jego nie śmieszny
żart. Odetchnął z ulgą i natychmiast przytulił się do wilkołaka.
- Pseprasam – wyszeptał, robiąc skruszoną minę.
Remus parsknął cicho i wtulił twarz w zagłębienie szyi
Syriusza.
- Kocham cię, głuptasku – mruknął z lekkim uśmiechem.
Siedzieli przez chwilę wtuleni w siebie, aż w końcu
Syriusz odsunął się nieco.
-To prawda? To, co mówiłeś? – Na zdumione spojrzenie
Remusa, sprecyzował: – Naprawdę chciałbyś mieć dzieci?
Remus westchnął.
- Zawsze chciałem, ale wiesz dobrze, że lepiej nie
narażać niewinnego dziecka na takie niebezpieczeństwo. Ty się jakoś obronisz,
zmienisz w psa, uciekniesz, a dziecko?
- Ale gdybyś…
- Syriusz, nie ma żadnego gdyby. Jestem wilkołakiem. Nie
zmienisz tego. Nawet jeśli adoptujemy dziecko to… nie. Nie możemy – szepnął z
bólem.
Syriusz zacisnął mocniej ramiona wokół Lupina. Nigdy nie
sądził, że Remus chciałby mieć dziecko. Gdy Harry był maleńki, Remus raczej
bawił się z nim z daleka, czarował jego zabawki, ale nigdy nie siadał tak jak
Black i nie łaskotał chłopca, nie brał go na ręce i nie podrzucał w powietrze.
Syriusz sądził, że to dlatego, że Remus nie przepada za dziećmi, może
przypominają mu jego własne, złe dzieciństwo, wywołane ciągłymi przemianami i
dopiero teraz zrozumiał, że to nie była niechęć. To był strach. Remus
zwyczajnie bał się, że zrobi malcowi krzywdę.
Syriusz spojrzał w brązowe oczy kochanka i uśmiechnął się
czule.
- Kocham cię – szepnął i to wystarczyło.
^^^
Gdy wrócili do kuchni, Harry kończył już swoją porcję
jajecznicy i wydawał się nieco spięty. Rozumieli, dlaczego. Popatrzyli na niego
uspokajająco i usiedli razem z nim przy niewielkim stoliku, wcześniej
zabierając z blatu przygotowane dla nich jedzenie. Nim zdążyli zrobić chociaż
kęs, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę – szepnął Harry i wstał, po drodze wkładając
talerz do zlewu. Mężczyźni czekali w ciszy, słuchając szczęku zamka do drzwi.
Po paru sekundach Harry wrócił do kuchni, a za nim weszła Lily. Kobieta była
sama. Marszczyła nieco brwi i zdawała się dość mocno zamyślona. W końcu
westchnęła i usiadła naprzeciw Syriusza.
- Myślę, że ktoś mnie truje…
^^^
Nie zapomnijcie dodać komentarza ;)
Zainteresowanym dodam, że kolejny rozdział NDH będzie jakoś we wtorek, zależy od tego, ile jutro będę miała czasu (ciepło się zrobiło, to trzeba pracować w ogrodzie, a jako że mieszkam na wsi, moi dziadkowie mają niewielkie gospodarstwo, a babcia kocha te pieprzone kolorowe wylęgarnie pszczół - czyt. kwiaty, no to sami sobie dopowiedzcie -_- Dobra, przestaję marudzić. Enjoy!)
Kurde, Harry, to nie tak, że jesteś niewinnym chłopczykiem, by tak reagować na dwóch facetów w intymnej sytuacji xD Chociaż muszę przyznać, że biorąc pod uwagę kim ci faceci byli, masz jakieś usprawiedliwienie.
OdpowiedzUsuńAh, Lily zaczyna coś podejrzewać. Jestem ciekawa czy dojdą do odpowiednich wniosków.
Wgl, stwierdziłam, że przeczytam Twoje opowiadanie od początku, więc zaraz się do tego zabieram :D
Weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :D
Rozdział jak zwykle ciekawy i mam nadzieję na więcej
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu będzie więcej tego drógiego maga 4 żywiołów (imienia nie pamiętam A nie chce mi się sprawdzać)
Hercia2012
Kurde, dawno nie komentowałam, ale to z powodu lenistwa.. Dzisiaj się ogarnęłam i postanowiłam napisać.
OdpowiedzUsuńPowiem tak, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Opowiadanie jest cudowne, wszystkie wątki są ze sobą połączone - tworzą wspólną całość. Bardzo miło mi się czyta Twoje opowiadanie ^^ Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział
Rozdział może i krótki jednak interesujący :) Jak widać Lily jednak na "łeb na karku " i coś jej zaświtało, cieszy mnie to. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Akemi :)
Super rozdział. Mimo że krótki to bardzo treściwy. Pierwszy raz Syriusza genialnie opisany i jeszcze jego reakcja po fakcie :). Ja bym wolała żebyś wznowiła wątek Harry'ego i Lucasa, Doriana chyba nie będe w stanie zaakceptować, coś mi po prostu nie odpowiada w tej postaci.
OdpowiedzUsuńPS. Dobrze wiem jak to jest nie mieć czasu, ale nie da sie cały dzień siedzieć przy kwiatkach, więc może znajdziesz czas na pisanie :).
Lunatyk
No cóż, Lily... Na pewno. I to nie tylko ciebie. Ale mam nadzieję, że dojdziecie do odpowiednich wniosków... W ogóle, Harry... Naprawdę powinieneś pukać XD A Syriusz pamiętać o zamykaniu drzwi XD
OdpowiedzUsuńRozdział super! Krótki, ale za to raczej zabawny XD Choć końcówka zapowiada raczej inny klimat...
Życzę Ci WENY, CHĘCI i CZASU!!! 😋
P.S. Moja babcia też uwielbia kwiaty, ale ona na ogół sama zajmuje się ogrodem... A od prawie roku też mieszkamy na wsi, więc ma co robić XP Ale wiadomo, jak potrzebuje pomocy, to się pomoże, prawda? ;)
Nie chcę mi się pisać dużo, więc powiem świetny rozdział to 7 kom:)
OdpowiedzUsuńTwoja odpowiedź na mój komentarz wiele wyjaśnia. Podczas czytania nawet mi do głowy nie przysło że Harry może tego nie dostrzegać, ale jak wspomniałaś, to zostało napisane tak że my wiemy ale on już nie. Supcio. Co do last chapt to rozdział bardzo mi się podobał. Szczególnie to ich zawstydzenie że aż oślepia :) Ale widzę że akcja przybiera bardzo dobry kierunek. Dzięki świętej Lily, która wyskoczyła z takim tekstem, może usiądą i zrobią burzę mozgów :) Mam taką nadzieję, ale będę zadowolona z czegokolwiek byś nie napisała :)Może jak już tą sprawę rozwiążą to Lily wyzdrowieje a jej głupi mąż znormalnieje. Jak ja nie lubię tego typu ludzi... Człeków, którzy żeby się poczuć lepiej wyzywa się na innych, nawet jeśli do jego mózgu to nie dociera to i tak tego nie lubię... Ale jest okay. Pisz dalej według własnego pomysłu :) To tylko takie moje odczucie i nic więcej. A tak z innej beczki... czytając tę część po powrocie do przyszłości... czy tylko mi się wydaje, czy Potterowie hodują sobie kolejnego Czarnego Pana? Chodzi mi tu o brata Harrego. Coś mi się wydaje że moja wypowiedź jest strasznie chaotyczna ale piszę ten komentarz drugi raz bo tamtego oczywiście przez nieuwagę (cała ja) skasowałam ;( No ale cóż... mam nadzieję że w miarę sensowny ten komentarz mi wyszedł... Czekam na nexta i żeby wena była z Tobą i nigdy Cię nie opuściła. Abyś za każdy rozdział, który dasz nam na pożarcie, miała pomysł i wenę na dwa kolejne ;) Buźka i do zobaczenia przy kolejnym chapku ;)
OdpowiedzUsuńNo to ten...
OdpowiedzUsuńKocham to ff całym swoim skamieniałym serduszkiem i nie mogę doczekać się kolejnego.
mam nadzieję, że nagle ci się nie znudzi... Bo inaczej, to nic, tylko oszaleć.
Nie dam rady już normalnie funkcjonować bez czytania tego.
Więc weź się w garść i pisz dla mnie...
I rób duuużo kontynuacji i wgl.
Plosem? *_*
Łuuuuhuuuu. Jest teraz 10 komów razem z moim. *zaciera ręce* tooo... kiedy kolejny rozdział? *niewinny uśmieszek*
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Syriusz na dole, bosko, teraz musi wynagrodzić Remusowi ból tyłka ;) no i słowa Lili niech pójdą tym tropem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia