niedziela, 29 stycznia 2017

17. Niespodzianka cz. 1

Witajta, ludzie! 
Nie wiem, kto napisał, że nie dacie rady z 20 komentarzami, ale owa osoba powinna się wstydzić za niedowiarstwo :*. Ja od razu wiedziałam, że nie będę musiała długo czekać, bo przecież jesteście moimi wspaniałymi czytelnikami :D
Tak, tak, schlebiam wam, bo niestety nie udało mi się dopisać całego rozdziału i wstawiam tylko połowę :( Kończą mi się ferie i znowu będę musiała chodzić do tej przeklętej szkoły (muszę zapisać sobie na przyszłe życie, żeby nigdy więcej nie wybierać biol-chemu). Jednak podejrzewam, że gdy będę musiała całe dnie siedzieć w szkole to więcej zrobię w domu, bo nie będę tak leniwa -_- 
W każdym razie mam nadzieję, że nie będziecie mi mięli za złe takiego zakończenia rozdziału (ponownie ^^'').
^^^
Oczy Harry’ego rozszerzyły się gwałtownie, gdy kolorowe tęczówki spoczęły na nim. Potter  natychmiast zerwał się z miejsca, niemal przewracając się o kremową poduszkę, która spadła na ziemię.
- Och… Hej – pisnął, nieco za wysoko jak na jego gust.
Chłopak o tęczowych oczach uchylił usta, wydając z siebie chrapliwy dźwięk.
- Pi-ić – wychrypiał, patrząc na niego z błaganiem.
Harry szybko rozejrzał się i dostrzegł szklankę wody, stojącą na szafce nocnej. Delikatnie podtrzymał głowę młodego mężczyzny i pomógł mu się napić. Gdy cała woda zniknęła, Harry pomógł mu ułożyć się z powrotem na poduszce i zakrył go mocniej przykryciem, widząc, że przez ciało mężczyzny przechodzą niekontrolowane dreszcze.
- Jak się nazywasz? – zapytał Harry, siadając na brzegu łóżka.
- Dorian. Dorian Cubice. A ty?
- Harry Potter.
Zapadła nieco niezręczna cisza, podczas której młody mężczyzna otulił się mocniej kocem, zerkając na chłopaka spod lekko przymrużonych powiek.
- Jesteś Panem Żywiołów, prawda? – zapytał po chwili milczenia. – Uratowałeś mnie.
Harry zmieszał się i pokiwał niepewnie głową. Kolorowe tęczówki zdawały się prześwietlać go na wylot. Dopiero teraz zrozumiał, dlaczego oczy wszystkich magów zawierały w sobie jakieś cienie tęczy. Był to znak, że gdzieś w ich wnętrzu czaił się żywioł i mimo że był zazwyczaj tylko jeden, odbijał się on w ich oczach. Gdy użyło się wszystkich czterech żywiołów na raz, oczy stawały się całkowicie kolorowe.
- Ile masz lat? Wyglądasz na niezwykle młodego – doszedł do niego cichy i trochę ochrypły głos Doriana.
- Piętnaście – odparł szybko.
- Długo władasz żywiołami?
Harry przygryzł wargę, nie do końca wiedząc, jak odpowiedzieć. W końcu westchnął i zerknął na przystojnego mężczyznę z lekkim uśmiechem.
- Pierwszy raz użyłem magii żywiołów, gdy miałem jakieś cztery lata.
- Och… - mruknął ze zdumieniem Cubice, po czym pokręcił lekko głową. – To dlatego wyglądasz na tak młodego. Dałbym ci nie więcej niż dwanaście lat. Jesteś strasznie drobniutki.
Harry przez moment zastanawiał się, czy nie zjeżyć się na ten komentarz, jednak stwierdził, że za krótko zna tego człowieka, by od razu się na niego obrażać. Wzruszył lekko ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
Ponownie nastała między nimi cisza, ale teraz wydawało się, że starszy Pan zastanawia się nad czymś głęboko. Harry czuł, że pod wpływem tego prześwietlającego spojrzenia robi mu się nieco duszno. Spuścił wzrok na podłogę, wodząc nim po bladoniebieskim dywanie, który leżał pod jego stopami.
- Który mamy rok? – zapytał w końcu Dorian.
Harry musiał zastanowić się przez moment, zanim odpowiedział:
- 1995. Jest dokładnie 21 lipca.
Cubice westchnął zauważalnie i pokiwał głową.
- Wychodzi na to, że powinienem mieć… emmm… 165 lat… Wyglądam staro? – zerknął na Harry’ego, który zamrugał ze zdumieniem.
- Nie. Gdybym nie wiedział, ile naprawdę masz lat, powiedziałbym, że niedawno skończyłeś 20.
- To nieźle, skoro jako ostatnie obchodziłem 19-naste urodziny – uśmiechnął się lekko do chłopaka, nie wyglądając na urażonego. – Cóż… Chyba tu nie mieszkasz, prawda?
- Nie, nie. Obiecuję, że zaraz się stąd wyniosę i jeśli chcesz to więcej mnie nie tu nie zobaczysz – powiedział szybko Harry, źle odbierając pytanie Doriana. Wstał szybko z brzegu łóżka, jednak młody mężczyzna chwycił go szybko za rękę.
- Nie gadaj bzdur. To Pałac Żywiołów. Należy do każdego Pana Żywiołów, a tak się składa, że ty też nim jesteś.
- No tak, ale…
- Daj spokój. Póki nie poczuję się lepiej i nie będę mógł spokojnie stąd wyjść, będzie mi niezmiernie miło, jeśli mnie ktoś odwiedzi – uśmiechnął się Dorian, a w jego policzkach pojawiły się czarujące dołeczki. Harry poczuł, że się rumieni. Pokiwał lekko głową i odpowiedział na uśmiech lekkim uniesieniem kącików ust.
- Z chęcią cię odwiedzę.
- Mam nadzieję, że często. – Cubice spojrzał na Harry’ego swoimi tęczowymi oczami, niemal prześwietlając chłopaka na wylot.
- Postaram się – bąknął Potter i odwrócił wzrok, który przypadkiem padł na zegar. – Och! Muszę już iść. Rodzice będą się… niepokoili.
- Jasne, rozumiem – mruknął Dorian, choć Harry dostrzegł w jego spojrzeniu lekki zawód. – Gdy będziesz wychodził, poproś, proszę, któregoś ze skrzatów, by przyniósł mi coś co jedzenia.
- Dobrze. Więc… Do zobaczenia.
- Tak. Do zobaczenia.
^^^
- Jeśli go zranisz, panie, będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobisz w życiu – powiedział ostrzegawczy głos.
- Nie zrobię tego. Muszę się po prostu stąd wydostać.
- Pamiętaj…
- Będę delikatny, przysięgam.
- Jeśli nie…
- Wiem…
^^^
Harry opadł z westchnięciem na łóżko, ciesząc się, że tym razem miał szczęście i wrócił do domu przed rodzicami. Powinni być już jakąś godzinę temu, ale widocznie coś ich zatrzymało. Nie narzekał jednak, bo przynajmniej nie naraził się im nagłym pojawieniem w pokoju. Mógł to nieco lepiej przemyśleć i chociaż teleportować się dzięki naszyjnikowi w pobliże lasku znajdującego się obok ich posesji, ale był tak przestraszony perspektywą zdenerwowania ojca, że nie wpadł na to, że może natknąć się na niego we własnym pokoju.
Całe szczęście udało mu się nie wpaść w tarapaty. Wiedząc, że rodzice za niedługo mogą wrócić, chwycił za piżamę i ruszył do łazienki wziąć długi, odprężający prysznic. Gdy krople wody spadały na jego ciało, zaczął rozmyślać o nowo poznanym Magu. Coś w jego zachowaniu go niepokoiło, jednak nie potrafił sprecyzować tego uczucia. Miał wrażenie, że Dorian jest z nim w jakiś sposób nieszczery. To dlatego czuł się przy nim jakoś tak niepewnie i dziwnie, ale jednocześnie coś go do niego przyciągało, jak do większości Magów, tylko że zdecydowanie mocniej. Te sprzeczne uczucia wywoływały mętlik w jego głowie. Nie rozumiał tego.
Nieodparte wrażenie sprawiało, że mężczyzna ma co do niego jakieś niezrozumiałe zamiary, ale Harry nie był do końca pewny, czy to nie był wymysł jego bujnej wyobraźni. Ostatecznie znał go od kilku minut, a przecież po tak krótkim czasie nie można powiedzieć o kimś, że jest definitywnie zły. No, dobra, może i można, patrząc na Voldemorta, ale on był szalonym psychopatom, po którym od razu było widać złe zamiary. Dorian miał po prostu w sobie coś, co lekko niepokoiło.
Wyłączył wodę, słysząc trzask frontowych drzwi. Wytarł się szybko pierwszym z brzegu ręcznikiem i ubrał w piżamę, gotując się do spania. Gdy wychodził z łazienki, Harres przemknął koło drzwi, popychając je specjalnie. Harry nie zdążył chwycić drewna i jęknął, gdy spotkało się ono z jego nosem. Natychmiast poczuł kropelkę krwi na górnej wardze, za którą potoczyły się kolejne. Starając się powstrzymać łzy bólu, cisnące się mu do oczu, zawrócił do łazienki, chwytając kawałek papieru toaletowego, leżącego na półeczce nad sedesem. Wzdychając cicho, przysiadł na wannie, czekając aż krwotok się skończy.
Drgnął lekko, gdy drzwi otworzyły się szerzej i stanęła w nich Lily. Kobieta podeszła do niego w milczeniu i zdumiewająco delikatnie odsunęła papier przytykany do nosa. Dotknęła krótko nosek i westchnęła.
- Nic ci nie będzie. Całe szczęście, nie jest złamany – szepnęła i ku zdumieniu Harry’ego, usiadła koło niego i podała mu świeży kawałek papieru. Zerknął na nią ze skrytą ciekawością i wziął z wdzięcznością prowizoryczny opatrunek. To było coś nowego ze strony Lily. Owszem, Harry nieraz widział, jak pomagała w ten sposób Harresowi, gdy dzieciak miał krwotok z nosa, ale chyba tylko raz usiadła tak przy Harrym. Miał wtedy kilka lat, może siedem, i kobieta zrobiła to tylko dlatego, że nos był złamany i nie chciała wyjść na wyrodną matkę przy widowni, jaką tworzyli pacjenci św. Mungo.
Siedzieli w ciszy, czekając, aż krew przestanie lecieć. Harry widział, że jego mama patrzy na podłogę i wygląda na nieco zamyśloną i zastanawiał się, czy kobieta nie odkryła prawdy. A może powiedział jej Lucas lub Syriusz, by przestała traktować go jak powietrze?
Wstał i podszedł do umywalki, by umyć nos i usta, na których została odrobina zaschniętej krwi. Gdy odwrócił się, szukając po omacku ręcznika, ku jego zdumieniu, Lily nie tylko podała mu go, ale też delikatnie pomogła się wytrzeć. Po wszystkim uśmiechnęła się do niego lekko, prawie niedostrzegalnie.
- Idź do łóżka. James jest w strasznie złym humorze, bo Molly okrzyczała Harresa. Dobranoc – powiedziała i wyszła, kierując się do swojej sypialni.
Harry szybko przemknął przez korytarz i zamknął za sobą drzwi do swojego pokoju. Z zamyśloną miną opadł na łóżko i wyjął spod koszulki naszyjnik z językiem ognia, który dostał od elfów. Ktoś znalazł go i odłożył bezpiecznie na biurko… Jeśli zrobiła to jego mama, to wyjaśniło by, dlaczego ostatnio tak dziwnie się zachowywała. Zdawało się, że go obserwuje i ocenia każdy jego krok, ale nie w taki sposób, jak robiła to, kiedy był młodszy. Nie było w jej spojrzeniu chłodu, tylko raczej coś na kształt ciekawości, jakby zastanawiała się nad nim.
Słysząc, że zegar w salonie wybija pełną godzinę, westchnął i ułożył się na łóżku, zakrywając kołdrą niemal po uszy. Był już na granicy snu i nie usłyszał, jak drzwi otwierają się cichuteńko i przez moment do pokoju zerka rudowłosa osoba.
^^^
Powoli zbliżał się koniec lipca, a co się z tym wiązało, urodziny Harry’ego. Jednak było jakoś inaczej niż zwykle. Zazwyczaj, gdy dochodziła połowa wakacji, James starał się robić jak najwięcej prezentów Harresowi, by „wynagrodzić” mu fakt, że jego brat za niedługo dostanie całą furę paczek od ojca chrzestnego i niektórych członków zakonu. W tym roku Lily ZABRONIŁA tego Jamesowi, tłumacząc się tym, że zbyt wiele wydali na młodszego syna podczas całego roku szkolnego, gdy Harres bardzo otwarcie domagał się rekompensaty za to, że nie poszedł jeszcze do Hogwartu. Mężczyzna początkowo próbował przekonać żonę, ale gdy ta zagroziła, że przeprowadzi się z dziećmi do matki, odpuścił, ku wielkiej rozpaczy Harresa.
Harry nie miał pojęcia, co kierowało matką. Przez ostatni tydzień, gdy prawie cały czas był w domu, kobieta owszem znajdowała mu do pracy różne, dość ciężkie rzeczy, ale gdy tylko z pola widzenia znikał James, pomagała mu się z tym uporać. Wyglądało to tak, jakby próbowała zmylić męża, a zielonooki nie pojmował, dlaczego.
Dziwiło go też zachowanie Doriana. Mężczyzna póki co postanowił zostać w Pałacu, gdyż nie czuł się jeszcze najlepiej i podejrzewał, że łapie go jakieś choróbsko. To nie było niczym dziwnym, zważywszy na to, że przez okropnie długi czas był uwięziony w lodzie. Jednak gdy Harry pojawiał się, choć na chwilę w Pałacu, Dorian zdawał się nie odstępować go na krok. Chodził za nim wszędzie, owinięty w gruby koc i siadał nieco zbyt blisko, wprawiając Harry’ego w zakłopotanie. I jeszcze te dziwne spojrzenia i teksty, które wyjęte były rodem z filmów romantycznych. Może nie było to bardzo nieprzyjemne, ale na pewno dziwiło Pottera, który nie wiedział, co o tym myśleć. Miał nadzieję, że jest to spowodowane tylko samotnością, która prawdopodobnie doskwierała mężczyźnie. I właśnie z powodu tego przypuszczenia nie robił nic, by odtrącić Doriana. Czasem nawet uśmiechał się na jego niewinny dotyk, zauważając, że mężczyzna nigdy nie przekracza pewnej granicy, za którą to, co robił mogłoby być źle przyjęte.
W dniu urodzin Harry obudził się zdumiewająco późno. Zwykle nie mógł się wylegiwać do takiej godziny, więc szybko wstał, ogarnął się i zszedł na parter. Zmarszczył lekko brwi, gdy nie dostrzegł nikogo w salonie. Przeszedł szybkim krokiem do kuchni, gdzie na lodówce dostrzegł zawieszoną karteczkę. Uśmiechnął się, podejrzewając, że ktoś robi sobie z niego żarty, jednak postanowił podjąć grę.
„Uprowadziłem ci rodziców. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Żeby ich odzyskać (choć nie wiem, czy jest to twoje największe marzenie) musisz znaleźć w domu coś. Jest to w pewnym miejscu, ale by się dowiedzieć, w jakim mniej więcej musisz szukać, masz do rozwiązania zagadkę, a więc skup się:
Auror z wydziału zabójstw bada sprawę śmierci mężczyzny, którego ciało leży przed opuszczonym budynkiem. Sądząc po położeniu ciała nieboszczyka i układzie okien budynku wydaje się oczywiste, że mężczyzna wyskoczył i popełnił samobójstwo.
Auror prosi zespół o zabezpieczenie śladów, a sam idzie do budynku i wchodzi do pomieszczenia na pierwszym piętrze. Wygląda przez okno, na wprost widzi leżące na chodniku ciało, zapala papierosa, otwiera okno i wyrzuca papierosa. Później idzie na kolejne piętra i za każdym razem robi to samo. Po wizycie na ostatnim piętrze zjeżdża windą na dół i stwierdza, że to nie było samobójstwo, tylko morderstwo.
Spróbuj znaleźć odpowiedź dzięki tej zagadce, a jeśli ci się nie uda to, cóż, będziesz musiał przetrząsnąć cały dom. Powodzenia”
Harry zamrugał, czytając zagadkę jeszcze raz. Dlaczego papierosy utwierdziły Aurora w przekonaniu, że to nie było samobójstwo? Wyobraził sobie tą sytuację, patrząc, jak mężczyzna, przypominający mu nieco Kingsleya, wchodzi na pierwsze piętro otwiera okno i rzuca papierosa, na drugim piętrze otwiera okno i… chwila… Robi tak na każdym piętrze, ale jeśli to byłoby samobójstwo to przecież okno byłoby otwarte, a nie zamknięte. Harry wyszczerzył się radośnie i pognał na piętro, zerkając do swojego pokoju. Otworzył okno, a na zewnętrznym parapecie leżała kolejna karteczka, przyciśnięta niewielkim kamieniem.
„Udało ci się zgadnąć, czy musiałeś przetrząsać dom? Mam nadzieję, że nie myliłem się co do twojej inteligencji. Gotowy na kolejną zagadkę? To zaczynamy:
Co to jest: ma średnicę około 3 centymetrów i sprawia kobietom niebywałą przyjemność?
Jak to mówią, kto szuka nie błądzi. Powodzenia”
Harry zarumienił się, czytając zagadkę. Chyba nie chodziło o… Zerknął na swoje krocze i oblał się jeszcze gwałtowniejszym rumieńcem. Nie. Nie mogło o to chodzić. Co mogło mieć taką średnicę i uszczęśliwiać kobiety? A co w ogóle sprawia kobietom radość? Wyszedł z pokoju, a gdy przechodził koło sypialni rodziców, przypadkiem dostrzegł torby po zakupach w sklepie z ciuchami. Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. No jasne! Pieniądze! Galeon ma mniej więcej taką średnicę. Zbiegł szybko do salonu, gdzie zdawało mu się, że widział portmonetkę mamy. Szybko otworzył ją i dostrzegł, że jeden pieniążek wyróżnia się spośród reszty. Chwycił go, zastanawiając się, jaka kolejna zagadka może go spotkać, gdy nagle poczuł szarpnięcie w okolicach pępka.
Upadł na podłogę, stękając cicho. Uniósł niepewnie głowę, dostrzegając, że znajduje się w ciemnym pomieszczeniu, którego okna były zasłonięte czarnymi zasłonami tak, że nie wpuszczały do środka ani grama światła. Już miał się podnieść, gdy coś sporego powaliło go z powrotem na ziemię…
^^^
Nie zlinczujcie mnie *ładnie patrzy niczym kot ze Shreka* i zostawcie po sobie komentarz ;) Czekam na wasze teorie, co się stało i od kogo były liściki :*


22 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle genialny.Moim zdaniem był on od Doriana.Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Czyżby świstoklik przenosił na impreze urodzinową? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam jak piszesz i uwielbiam te opowiadanie.
    Czyzby od Syriusza lub Remusa? Albo od Lukasa? Na pewno od kogoś kto go zna i wie jak wyglada jego sytuacja. I przenioslo go na impreze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc to w 100 % Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  5. Na serio? W takim momencie. Rozdział świetny! Nie zastanawiałaś się żeby pisać jednak na czymś bardziej popularnym np. na wattpadzie albo fanfiction?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że to Syriusz z Remusem, głównie Syriusz, wymyślili taką zagadkę. W końcu wiadomo, że chrzestny Harry'ego jest ciut dziecinny i chce szczeniakowi sprawić jak najwięcej radości. A ten tekst, o "choć nie wiem, czy na pewno chcesz ich odzyskać" jest wprost genialny. Zresztą Dorian raczej za mało wie o Harry'm, aby sprawiać mu takie prezenty. Mam nadzieję, że nie planujesz związać ze sobą Doriana i Harry'ego? O co chodziło z tą rozmową na początku? Brzmiało, jakby Lucas przestrzegał przed czymś Doriana, może aby nie skrzywdził Harry'ego. Sama nie wiem, stworzyłaś mętlik w mojej głowie. Powodzenia w szkole, ja dopiero czekam na ferie i ten błogi odpoczynek. Na co Ci bio-chem? Ponoć w Chiny trudny kierunek, moja koleżanka jest i nie poleca. ;) Niech Wena Będzie Z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgaduję, że to Syriusz. Tylko on wydaje się być na tyle szalony, by wymyśleć coś takiego :D No i, oczywiście, przeniosło go na imprezkę, a tym co go powaliło mogła być jego psia przyjaciółka bądź sam Syri xD
    Weny i czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Liściki to srawiam na syriusza. A co do upadku wydaje mi się, že to Akira. Świetne. Czekam na kolejny. Co knuje Dorian?

    A propo nauki dzięki za ostrzeżenie. Też wybieram się na biol-chem. ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zdania że to Syri, Remi, Lucas i Akira. :) Trzymam kciuki żeby wena się przykleiła do ciebie kropelką, bo gdybyś miała zaprzestać pisać (Merlin broń) to bym się załamała... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biol-chem to dopiero początek wszystkiego co złe, jeśli zamierzasz potem kontynuować w tę stronę ;D
    Czekam na kolejny rozdział, licząc po cichu, że to Lucas z Remusem i Syrim.

    OdpowiedzUsuń
  11. *Zawstydzona spuszcza głowę* Zwracam honor!
    Rozdział dobry, ale nie było akcji. Mam nadzieję że nie za długo będziesz kazała nam czekać na następny (ciekawy i pełen akcji) rozdział. Jako twoja fanka życzę weny!
    (Za każdy błąd ort. serdecznie przepraszam 🙁)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm...wygląda na to ze nie mogę tu przychodzić bo wtedy nie ma rozdziałów... A tak na poważnie MUSIAŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? Eh... Jeżeli odebrałaś to jego wyrzuty czy coś podobnego to przepraszam. Nie miałam takiego zamiaru. Życzę weny i powodzenia w szkole ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Superrr :D życzę weny i mam naprawde dziwne uczucia co do Doriana
    Dobra postać czy neutralna ? Hymmm

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wrażenie że Dorian jest zły. Serio takie przeczucie. Że Dorian spróbuje/próbuje rozkochać w sobie harrego żeby go potem wykorzystać... Może jest uwięziony w pałacu i potrzebuje jego poocy do ucieczki?
    Niemniej sądze że jest zły i wykorzysta harrego. A ten tajemniczy ,,ktoś " ostrzega go by nie naciskał na harrego tak by ten mu w pełni zaufał
    Ma to jakiś sens?
    Ogólnie rozdział bardzo ciekawy. Nigdy cię nie komentowałam ale teraz za bardzo sie rozpiszę wiec może pod ostatnim rozdziałęm napisze moje wrażenia co do całości? tak chyba będzie najlepiej.
    Przy okazji powalił go albo Syri albo ta jego psina.
    Dużo weny autorko!
    Niepoprawna Wiki

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział świetny, ale musiałaś skończyć akurat w takim momencie :) Co do listu to wydaje mi się że to Syriusz lub Lucas, oni znają sytuację Harrego. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczaczek no xd ja żem wiedziala, ze sie spoznie, no kirde jak zawsze xdd
    Hmmm....ten Dorian mi sie podoba....nawet...hehehe
    A co do zagadki obstawiam Syriusza I Remusa, gdyz, iz, poniewaz skoro cos na Harrego skoczylo, to albo jego poczciwy piesek ( ktory jest oto u tej szanownej parki) albo sam Syriusz xd
    No coz....co ja jeszcze moge....no tradycyjnie!!!
    Multum weny, czasu I checi !! :*
    Kaiko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmm, tym, co... lub może raczej kto powalił go na podłogę jest zapewne jego psina, a więc czyżby puścili zostawił Syriusz?? Hmm~
    Cóż, to w 100% wyjaśnione w następnym rozdziale, a ja jestem trochę do tyłu, także czym prędzej lecę czytać dalej! Pozdrawiam i WENY życzę~!! 😊😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh... -.-
      Nie 'puścili' a 'liściki' miało być...

      Usuń
  18. Czekam na romans dwóch panów żywiołu. Choć ten Dorian wydaje się podejrzany. Może wykorzysta Harry'ego...

    Jestem zła, ale chciałabym, aby tak było 😏

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,
    czyżby przeniósł się na imprezę urodzinową, Lili trochę się zmieniła, a Dorian i jego zachowanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział fajny, przecież nie musi działać się cały czas coś ekscytujacego. Mam nadzieję że akcja rozkręci się. Stawiam na Syriusza, Remusa i Akire. Wena jest z tobą powodzenia Agnieszka😀

    OdpowiedzUsuń