Witam, hejka, cześć!!!
Jak wam minęły święta i sylwester? U mnie było wybuchowo, mimo że byłam w domu ;)
Nie będę się dużo rozpisywać, jednak chciałam poinformować, że osoby, które otrzymywały ode mnie e-maila z powiadomieniem przestaną go otrzymywać, gdyż strasznie trudno mi o tym pamiętać i głupio mi trochę, gdy zapominam. Dlatego zapraszam do polubienia mojej strony na fb (Ginger - opowiadania hp), gdzie raczej regularnie będą dodawane informacje o nowych postach, ponieważ na facebooka dość często zaglądam.
W każdym razie zapraszam do czytania ;)
^^^
Zielone oczy przeciwko szaro-błękitnym. Ostre kły
naprzeciw ostrym kłom. Warknięcie przeciwko warknięciu…
Harry wywrócił oczami, patrząc, jak Syriusz w swojej
psiej postaci stara się pokazać dominację nad Akirą. Nie za bardzo mu
wychodziło, bo suczka była młoda i pełna energii, a Syriusz… cóż, miał swoje
trzydzieści kilka lat i jako pies nie wypadał już tak niesamowicie, jak kiedyś.
Mimo to był okropnie uparty i samym warczeniem starał się zmusić, by usiadła i
poddała się jego woli.
Remus wstał z kanapy, na której siedział obok Harry’ego,
poklepał Syriusza po łbie i ruszył do kuchni. Black zerknął na niego spode łba,
prychnął w psi sposób i klapnął na tyłek. Harry stłumił chichot, po czym zsunął
się z kanapy i objął Łapę za szyję, całując go w nos. Akirze widocznie nie
spodobało się to, że jej pan tuli się do innego psa i usiadła obok Harry’ego
powarkując z niezadowoleniem. Potter uśmiechnął się szeroko w sierść Łapy i
przytulił go do siebie jeszcze mocniej,
czując, że Syriusz odpowiada na to zadowolonym pomrukiem. Akira prychnęła cicho
i podniosła się z gracją, by odejść, ale Harry chwycił ją jedną ręką i
przytulił do swojego drugiego ramienia.
- Głuptasy – zaśmiał się. – Oboje jesteście niemożliwi.
Poczuł, że ciało Łapy zmienia się i chwilę później przytulał
się do szerokiej piersi swojego ojca chrzestnego. Uniósł głowę, by spojrzeć w
jego oczy i uśmiechnął się na widok nieco naburmuszonej miny. Pokręcił z
rozbawieniem głową, czując jednocześnie przyjemne ciepło w piersi.
- Kocham was – szepnął.
- Ja ciebie też kocham, Harry – odpowiedział czule
Syriusz. – I myślę, że Akira również.
- A o mnie nie zapomniałeś? – doszło do nich z kuchni,
gdzie Remus przygotowywał kanapki. Syriusz zaśmiał się cicho.
- Masz swoją buzię, więc możesz sam to powiedzieć –
parsknął.
Lupin wyjrzał z pomieszczenia i uśmiechnął się szeroko do
Harry’ego.
- Kocham cię, Harry.
Potter odpowiedział równie szerokim uśmiechem, po czym
wstał i przytulił się też do wilkołaka.
- Jesteście najlepsi – mruknął w jego pierś, czując, że
podchodzi do nich Syriusz i w następnej chwili jego silne ramiona owinęły się
wokół ich dwójki. Stali przez moment w ciszy, rozkoszując się przyjemnym
uczuciem, które pojawiło się w ich piersiach. Wszyscy trzej czuli, że są na
właściwym miejscu, jednak wiedzieli, że ta sytuacja za niedługo skończy się,
dlatego przedłużali ten moment jak tylko mogli.
- Kiedy musimy wracać? – zapytał cicho Harry, przerywając
milczenie.
- Powinniśmy być wieczorem w domu twoich rodziców –
westchnął Syriusz. – Lily już pisała do nas przedwczoraj, kiedy będziemy. Nie
była zbyt zadowolona z tego, że na tak długo cię zabraliśmy.
- Nie rozumiem, dlaczego tak się mną interesuje i chce,
żebym wrócił. Przecież zwykle nie zależy im tak bardzo na mojej obecności.
- Być może to moja wina – mruknął Syriusz. – Zagroziłem
Lily, że cię im odbiorę.
- Co? – zamrugał Harry, patrząc na ojca chrzestnego w
szoku. – Dlaczego?
- Bo chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczny i
szczęśliwy. Kocham cię, dzieciaku, i nie potrafię wytrzymać tego, jak się do
ciebie odnoszą. Wiem, że nie znają całej prawdy, ale nadal jesteś ich dzieckiem
i wpienia mnie ich zachowanie – warknął Black, po czym odetchnął, starając się
uspokoić. – Nie pozwolę, by cię skrzywdzili.
^^^
Harry skrzywił się nieco, siadając na łóżku w swoim
pokoju. Wrócili już z Alp i właśnie skończył rozpakowywanie i przysiadł, by
odpocząć przed męczącym psychicznie dniem, na jaki się zapowiadało. Gdy Syriusz
z Remusem przekroczyli tylko próg domu zaczęło się piekło. James był w
zdumiewająco złym nastroju i pierwsze, co zrobił to wyżył się na bogu ducha
winnym mężczyznom. Oczywiście Syriusz nie byłby Syriuszem, gdyby nie odpyskował
i wtedy zaczęła się otwarta wojna. W ruch poszły zaklęcia i nawet rozkazujący
głos Remusa nie był w stanie powstrzymać Blacka przed rzuceniem porządnej
klątwy na byłego przyjaciela. Koniec końców zainterweniowała Lily. Zaciągnęła
męża do sypialni, gdzie mógł przeczekać skutki zaklęcia, a Syriuszowi i
Remusowi kazała wyjść. Mężczyźni bardzo niechętnie pożegnali się z Harrym,
obiecując mu cicho, że gdyby coś złego się działo, ma do nich zafiukać, a oni
zaraz po niego przybędą. Potter uśmiechnął się tylko do nich milcząco i pokiwał
głową. W końcu animag z wilkołakiem wyszli z domu, rzucając mu jeszcze na
odchodne przepraszające spojrzenia. Harry miał ochotę zatrzymać ich wtedy i błagać, by zostali, lub chociaż by została z nim Akira, jednak wiedział, że i mężczyźni i jego psina nie mogą zostać. Akira miała zostać z Syriuszem i Remusem, którzy mięli zamiar zamieszkać w jednej z posiadłości Blacka, gdyż rodzice nie byliby zadowoleni z jej obecności. Jednak wilkołak i animag obiecali, że zabiorą ją do Hogwartu.
Teraz młody Mag siedział w pokoju, widząc, że po
interwencji Syriusza nie powinien schodzić na parter, by nie denerwować Jamesa,
ale jednocześnie okropnie mu się nudziło. Nie znosił bezczynności i siedzenia w
jednym miejscu równie mocno jak jego ojciec chrzestny. Rozejrzał się w
poszukiwaniu chociażby jakiejś książki, jednak na półce przy szafie z ubraniami
leżało tylko kilka pozycji, które już dawno przeczytał. Co prawda w jego
kufrze, na samym dnie, leżało kilka ksiąg o Magii Żywiołów, ale nie chciał
wyciągać ich tutaj, gdzie groziło to konfiskatą. Choć z drugiej strony, gdyby
rodzice zobaczyli książki, które czyta… Nie wiedział, czy chce im powiedzieć.
Może to naprawiłoby ich stosunki, ale obawiał się, co się stanie z Harresem.
Dzieciak był rozwydrzony, to fakt, ale był jednocześnie jego bratek, który nie
zawinił niczym. To rodzice uczynili z niego bezdusznego palanta. Harry nie mógł
zaprzeczyć temu, że nie lubi młodszego brata, jednak było mu go trochę szkoda.
Pobyt u Weasleyów i gra w Quidditcha uświadomiły mu, że Harres nie będzie miał
łatwo, ani w szkole, ani w późniejszym życiu, jeśli nie zmieni swojego
zachowania.
Obawiał się, że jeśli powie rodzicom prawdę, ci odwrócą
się od młodszego z rodzeństwa i zaczną uwielbiać Harry’ego tak, jak wcześniej
Harresa. Nie chciał tego. Marzył o prawdziwej rodzinie, takiej, jaką miała
Lily, jaką ma Ron, czy nawet Remus. Jego dziadkowie od strony mamy byli
najwspanialsi na świecie. Rodzina Weasley była przykładek najbardziej
harmonijnej familii i to tam poznał, co oznacza miłość rodzicielska czy
braterska. Pamiętał także, jak ojciec Remusa patrzył na swojego syna, gdy
przyszedł do niego po wypadku z eliksirami. Chciał, by jego tata również tak na
niego patrzył.
Westchnął i opadł na plecy, rozkładając szeroko ręce. Ku
jego lekkiemu zaskoczeniu, pościel była świeżo wyprana, mimo że nie prosił o to
mamy. Uśmiechnął się delikatnie i wtulił twarz w poduszkę. Przymknął oczy,
jednak nim do końca je zamknął, dostrzegł niemal niedostrzegalny błysk od
strony biurka. Było ono pod oknem, a na nim leżały porozwalane pergaminy z
niezaczętą pracą domową oraz on. Naszyjnik, który dostał od elfów w Pałacu
Żywiołów. Był pewny, że miał go cały czas w kufrze, jednak widocznie musiał z
niego wypaść, gdy Syriusz pakował jego rzeczy na szkolenie w Centrum.
Zastanawiał się, jak to możliwe, że rodzice nie zaczęli wypytywać go o tą błyskotkę.
Gdyby Harres ją znalazł, zapewne przywłaszczyłby ją sobie, jednak rodzice
zadawaliby pytania. Co sprawiło, że tego nie robili?
Wstał z posłania i podszedł do biurka. Nie było na nim
żadnej karteczki z informacją, że ma kłopoty i że rodzice chcą porozmawiać.
Naszyjnik leżał na jednym z pergaminów i nie wyglądało na to, by był jakoś
przeklęty czy zaczarowany. Harry chwycił go niepewnie i gdy nic się nie
wydarzyło, założył go na szyję, stwierdzając, że tam będzie najbezpieczniejszy.
Rozejrzał się ponownie po pokoju i westchnął. Nie miał tu
nic do roboty, więc najlepiej będzie jeśli przejdzie się gdzieś albo… Spojrzał
na wisiorek w kształcie płomienia i uśmiechnął się lekko. Może to najlepszy
czas, by odwiedzić ponownie Pałac Żywiołów i poznać jego zawartość?
Naskrobał szybko wiadomość dla rodziców, że wyszedł się
przejść do pobliskiego lasku i mając nadzieję, że to nie rozwścieczy zbyt mocno
ojca, chwycił naszyjnik i w następnej chwili teleportowało go wprost do
okrągłego pomieszczenia z szklanym sufitem. Podszedł do drzwi kuchni i niepewnie
je otworzył. W środku zdawało się, że nie ma nikogo, jednak wiedział, że to
tylko iluzja.
- Halo? Dzień dobry – powiedział cicho, by nie
przestraszyć elfów. – Jest tu ktoś?
Drgnął lekko, gdy poczuł za sobą jakiś ruch. Odwrócił się
natychmiast i westchnął nieco zaskoczony wpatrzonymi w siebie szaro-różowymi
oczami.
- Witaj, Lennox – uśmiechnął się lekko do elfa, który
odpowiedział tym samym.
- Witaj, Harry. Jesteś może głodny? Możemy zrobić ci coś
do jedzenia.
- Dziękuję, ale na razie nie. Mogę się rozejrzeć?
- Oczywiście. Ten pałac należy do ciebie – zamrugał nieco
zdumiony elf. – Nie musisz nas pytać o zdanie.
Potter skinął głową i zerknął na inne elfy, które
wystawiały główki z kryjówek.
- Dlaczego… dlaczego się mnie boicie? Przecież nie zrobię
wam krzywdy.
Stworzonka jak jeden mąż pochowały się z powrotem. Harry
przeniósł wzrok na Lennoxa, który uśmiechnął się niepewnie.
- Poprzedni Pan Żywiołów był dość temperamentny i nie
szczędził na nas zaklęć. Mieszkał tu tylko przez jakiś czas, a potem zmarł, jednak
większość z nas boi się teraz tego, że ponownie zostaniemy tak potraktowani –
powiedział elf, spuszczając na ziemię swoje niezwykłe oczy.
- Przysięgam, że nigdy nie podniosę na was ani ręki ani
różdżki – obiecał uroczyście Harry. Elfy spojrzały na niego w milczeniu, więc
uśmiechnął się tylko i zostawił je, by przyjęły jego oświadczenie do
wiadomości.
Wróciwszy do okrągłej Sali, starał sobie przypomnieć,
które drzwi były do jakich pomieszczeń. Obok kuchni drzwi prowadziły bodajże do
biblioteki. Skierował się najpierw tam. Dotknął niepewnie klamki, ale ku jego
zadowoleniu nie stało się nic strasznego. Zamek kliknął i drzwi stanęły przed
nim otworem. Gdy przekroczył próg, w pomieszczeniu zapłonęły wszystkie
pochodnie, oświetlając wszystko dookoła. Biblioteka była większa nawet niż ta
hogwardzka. Po środku pomieszczenia biegł korytarz, a po lewej i prawej rzędy
półek z książkami. Harry ruszył na przód, oglądając boki każdej z wielkich regałów.
”Uzdrowicielstwo”, „Uzdrowicielstwo – Najnowsze odkrycia”, „Eliksiry –
Średniowiecze”, „Eliksiry – Współczesność”, „Zielarstwo i Ziołolecznictwo”, „Sztuki
walki”, „Magia Żywiołów”, „Ofensywa i Defensywa” i wiele innych. A każdy z
regałów był wysoki na niemal cztery metry i długi na dziesięć. Harry
podejrzewał, że zabrakłoby mu całego życia, nawet mimo tego, że będzie dłuższe
niż wszystkich innych, by przeczytać chociaż jedną czwartą całego zbioru.
Gdy doszedł do ostatniego regału, na którym widniał
napis: „Wróżbiarstwo” (i na którym pozycje nie były tak upchane, jak na innych,
z czego wywnioskował, że jest ich tu dużo mniej), odwrócił się i ruszył w
stronę najbardziej ciekawych półek. Przez dobrą godzinę przeglądał pobieżnie
zawartość regału z napisem „Magia Żywiołów”, a mimo to nie udało mu się
przeczytać nawet każdego tytułu. Zdawało się, że półka jest dłuższa niż w rzeczywistości i Harry
podejrzewał, że winę ponoszą za to jakieś zaklęcia, które pozwalały upakować
tak wiele tomów w jednym miejscu.
W końcu chwycił jedną z książek, która go zaciekawiła („Wszystkie
cztery żywioły; jak używać ich jednocześnie”) i wrócił do okrągłej sali,
opadając na bordową kanapę. Zatopił się w lekturze. Z tego, co wyczytał, użycie
jednocześnie wszystkich żywiołów sprawia, że oczy Maga zmieniają kolor. Gdy
ktoś miał błękitne oczy, jego tęczówki zmieniały kolor na tęczowe i przeważał w
nich kolor niebieski. Analogicznie, gdy ktoś miał brązowe, stawały się tęczowe
z przewagą brązu. Książka ostrzegała też, że kolor ten zmieniał się już do
końca życia i tylko chwilę po przebudzeniu oczy miały swój naturalny kolor. Gdy
chciało się ukryć swoje umiejętności trzeba było używać zaklęcia maskującego,
podanego w książce.
Westchnął cicho, zamykając książkę. Nie przeczytał nawet
dziesięciu stron, a już czuł, że wszystko coraz bardziej się komplikuje.
Używanie zaklęcia maskującego nie jest trudne, ale łatwo je wykryć, a wtedy
zaczną się pytania. Dlaczego? Po co mu to? Co zakrywa to zaklęcie? Jęknął
cicho, wiedząc jednocześnie, że nie mógłby pokazać się w szkole z tęczowymi
oczami, bo to wywołałoby jeszcze większe poruszenie niż wiadomość o powrocie
Voldemorta. Nie czuł się na siłach, by wywoływać kolejną sensację.
Odłożył książkę na stolik i wstał, przeciągając się
lekko. Drgnął, gdy zaburczało mu głośno w brzuchu. To oznaczało, że musi wrócić
do domu i poprosić mamę o coś do jedzenia. Jeśli rodzice źle odebrali liścik,
który im zostawił, może się okazać, że w domu spotka go tylko awantura.
Westchnął cicho i już miał użyć naszyjnika, gdy jego
wzrok padł na kuchnię. Właśnie! Poprosi elfy, by zrobiły mu coś do jedzenia,
ewentualnie sam się obsłuży. Przecież małe stworzonka powiedziały, że to
miejsce należy do niego, więc skoro tak, nie mogły mieć mu tego za złe.
Skierował się w stronę kuchni i niepewnie otworzył drzwi, zerkając do środka.
Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, na jednej z szafek, ustawionych pośrodku kuchni,
czekała już na niego taca z talerzem kremowej zupy, udkiem z kurczaka,
sałatkami i pucharkiem lodów czekoladowo-waniliowych.
- Dziękuję! – krzyknął w przestrzeń, nie widząc żadnego z
elfów. Wziął tacę i rozsiadł się w okrągłej sali, zaczynając zajadać pyszności,
które były nawet lepsze niż te w Hogwarcie.
Po skończonym posiłku odniósł puste naczynia do kuchni,
po drodze zerkając na zegar w niej wiszący. Dochodziła czternasta, co
oznaczało, że był tu już dwie godziny i rodzice mogli zacząć się jeszcze
bardziej denerwować. Rzucił w przestrzeń ciche „do zobaczenia” i chwycił za
naszyjnik, znikając i pojawiając się na skraju działki Potterów.
^^^
Do Pałacu mógł wrócić dopiero dwa dni później, bo rodzice,
a raczej sama Lily, cały czas chciała, by coś z nią robił. Gdy Potterowie
oświadczyli, że po południu idą do Weasleyów Harry udał, że gorzej się czuje i
został w łóżku, dzięki czemu, gdy Potterowie wraz z Harresem wyszli, spokojnie
teleportował się do okrągłej sali. Wiedział, że minie co najmniej pięć godzin,
zanim rodzice z bratem wrócą do domu, więc udał się do kolejnych drzwi, które
miały prowadzić do Komnaty Równowagi. Gdy dotknął klamki, drzwi rozbłysły kolorowym
światłem i pojawiły się w nich dziwne, jakby szklane, okrągłe wypukłe pudełka,
a w każdym z nich był jeden żywioł. Harry natychmiast wiedział, co musi zrobić.
Uniósł dłonie i najpierw poruszył delikatnie ogniem, co sprawiło, że szkło
rozbłysło na czerwono. Zrobił to samo z kulami wypełnionymi wodą, powietrzem i
ziemią. Gdy wszystkie cztery rozbłysły, zamek w drzwiach kliknął i Harry mógł
je swobodnie otworzyć.
W pomieszczeniu nie było nic. Nie było ścian, sufitu,
mebli czy czegokolwiek. Jedyna rzecz, która rzuciła się Harry’emu w oczy to
bryła lodu, połyskująca kilkanaście metrów przed nim. Oprócz tego w
pomieszczeniu, o ile można to było nazwać pomieszczeniem, nie było nic. Tylko
wielka przestrzeń, wypełniona bielą. Harry ruszył niepewnie do przodu,
podchodząc do bryły lodu. Miał niejasne wrażenie, że coś w niej jest dziwnego.
Gdy tylko znalazł się od niej na wyciągnięcie ręki, sapnął cicho i cofnął się o
krok. W lodzie uwięziony był człowiek. Chłopak we wnętrzu wyglądał na nie
więcej niż osiemnaście lat, miał brązowe włosy i szeroko otwarte, jakby w
szoku, czekoladowe oczy.
Serce Harry’ego ścisnęło się, gdy uświadomił sobie, kto
to może być. Najwidoczniej legenda, którą opowiadał mu Lucas, była prawdą. Wiedząc,
że nie jest w stanie pomóc bez odpowiednich eliksirów czy zaklęć, skierował się
do wyjścia, by zapytać o radę elfy.
Parę minut później stał już w obszernym laboratorium,
które na pewno przypadłoby Snape’owi do gustu. Z niego można było przejść do
wielkiego składziku, gdzie znajdowały się różne ingrediencje i Harry
podejrzewał, że są to wszystkie istniejące na świecie składniki eliksirów.
Lennox wyjaśnił mu, że musi uwarzyć dość prosty eliksir,
który zapobiegnie natychmiastowej śmierci chłopaka z lodu, gdy go rozmrożą. Gdy
Potter przejrzał dokładnie opis tego, co ma zrobić stwierdził, że faktycznie
jest to coś, co wykonałby średnio uzdolniony drugoklasista. Szybko przygotował
kociołek, nalał do niego wody i poczekał zgodnie z instrukcją, aż zacznie
wrzeć. Starł w moździerzu cztery liście smoczego ziela i uzyskaną papkę zalał
pięcioma kroplami wywaru z mandragory, który znalazł w składziku. Wszystko wlał
do gotującej się wody i zmniejszył płomień na minimalny. Następne posiekał na
drobno róg dwurożca i dodał do wszystkiego. Pomieszał dwa razy w prawo, dwa
razy w lewo i odstawił na moment, by wystygło. W tym czasie zmiażdżył trzy
skarabeusze i gdy dodał je do wywaru, całość nieco zawirowała i zmieniła kolor
na czerwony. Pomieszał cztery razy w lewo, a eliksir nieco zbladł i zaczął
błyszczeć. Potter przyjął to z satysfakcją. Udało mu się. Przelał płyn do
fiolki i spojrzał na czekającego w milczeniu Lennoxa.
- Chyba wszystko gotowe. Zdaje mi się, że to poszło aż za
łatwo – powiedział Harry, uśmiechając się lekko.
- Nic jeszcze nie mów. Musimy go wydostać z lodu i podać
mu w odpowiedniej chwili eliksir – szepnął elf i wyleciał z pomieszczenia,
czekając, aż Harry ruszy za nim.
- Wiedziałeś, że tam jest, prawda?
- Tak. Ale nie mogłem nic powiedzieć, bo nie pozwalało mi
na to zaklęcie.
Potter pokiwał głową, rozumiejąc go. Stanęli przed bryłą
lodu i zamilkli. Harry przez chwilę zastanawiał się, czy użyć magii ognia i
roztopić lód, czy raczej magii wody. Wahał się przez kilka sekund, po czym
podniósł rękę, a jego oczy zmieniły kolor na błękitny. Patrzył, jak lód zmienia
się w wodę i chłopak zostaje uwolniony z więzienia. Chwilę wisiał jeszcze w
powietrzu po czym opadł powoli w kałużę. Harry szybko podbiegł do niego i podał
mu eliksir. Niemal sina cera natychmiast nabrała więcej barw, jednak uwolniony
czarodziej nie obudził się. Potter uniósł go delikatnie za pomocą powietrza i
przeniósł szybko przez okrągłą salę i korytarz, aż do pokoju na jego końcu.
Ułożył chłopaka na obszernym łóżku i przykrył go najpierw kołdrą a potem
jeszcze dwoma kocami, by upewnić się, że nie zmarznie.
W końcu usiadł zmęczony na brzegu łóżka, patrząc na niezaprzeczalnie
przystojną twarz. Teraz, gdy Harry spojrzał na niego z bliska, dostrzegł, że
nie jest to już chłopak, a raczej mężczyzna. Wyglądał na kilka lat starszego,
ale jeśli był Magiem to mógł mieć równie dobrze pięćdziesiąt lat. Miał ciemne
włosy w kolorze kasztanu, dobrze zarysowaną szczękę i nieco wystające kości
policzkowe.
Potter pochylił się nad mężczyzną, zastanawiając się,
jakiego dokładnie koloru ma oczy i czy dostrzeże je mimo zamkniętych powiek. W
tym momencie oczy Maga otworzyły się gwałtownie i początkowy brąz, który Harry
zobaczył, zmienił się niemal natychmiast we wszystkie kolory tęczy.
^^^
Nie zapomnijcie skomentować ;) 20 komentarzy i zaczynam pisać kolejny rozdział :D
Ale cieszę się ,że rozdział juz się pojawił i nie mogę się doczekać następnego bo ten został zakończony w takim momencie
OdpowiedzUsuńToż to paskudy szantaż! :D I w dodatku przerwałaś w takim momencie... Kobieta bez serca :P Ale tak na poważnie to rozdział świetny. Wciągnęło mnie zwiedzanie pałacu. Weny życzę! :D
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej interesujące
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, z resztą jak zwykle ;) Nie mogę się doczekać reakcji na "pobudkę" i wyjazdu do Hogwartu. Życzę mnóstwo weny i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńSuper się rozkręca. Bardzo przepraszam za tak długą przerwe w komentowaniu. Mam nadzieje że znajdziesz więcej czasu dla siebie i na rozwijanie swojej twórczej strony, w tym roku. Życze dużo radości, czasu, weny, wszystkiego co dobre i tego co niekoniecznie dobre jeśli to lubisz 😊.
OdpowiedzUsuńO kurde... *piszczy* Iiiii~~ O rany... Kurde, nie wiem co napisać xD Wciągnął mnie ten rozdział... A jakoś tak szybko się skończył xp ^^' I to jeszcze w takim momencie... No wiesz co 😣 Szczerze, to jestem koszmarnie ciekawa reakcji Harry'ego na pobudkę Maga i reakcji obudzonego na wiszącego nad nim Harry'ego XP (o proszę, zrymowałam XD) No i oczywiście nie mogę się też doczekać powrotu Harry'ego do Hogwartu... I reakcji Magów na wieść o Pałacu Żywiołów i odnaleziony Władcy Żywiołów... Dorianie, tak?? (Czy nie...?? 😰😰 Nie jestem pewna, czy dobrze pamiętam 😥) Ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI do pisania!!!
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
P.S. Czyżby przyszłym ukochanym Harry'ego miał być właśnie znaleziony Mag?? 😏😉
Zazwyczaj nie piszę komentarzy, ale nie mogłam się oprzeć. Rozdział świetny tak jak całe opowiadanie z niecierpliwością czekam na to co wydarzy się dalej życzę weny i czasu do pisania.
OdpowiedzUsuńBoskie świetne zakonczenie co zrobisz z tym Panem Żywiołów? Jak to sie potoczy dalej? Czy Harry i On będą się mieli ku sobie? Nie moge się doczekać dalszych rozdziałów mam coraz więcej pytani i myśli czekam z niecierpliwością na następny rozdział życzę dużo bardzio dużo weny
OdpowiedzUsuńZuza
W takiej sytuacji trzeba napisać ech...
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne opko I no weź w polsat się bawisz kończąc w takim momencie jak ja od samego początku czekam na ich spotkanie!?
Dużo weny i czekam na kontynuację
Akurat gdy pomyślałam sobie "kiedy będzie nowy rozdział hp i pdp?"! Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńGenialny Rozdział ^^ Zastanawiam się czy Harry będzie z tym chłopakiem czy z Lucasem?! Ale jestem zbyt leniwa, by rozwinąć ten tok myślenia.. eeh.. Dużooo Weny :3
OdpowiedzUsuńTy cholerny Polsacie! W takim momencie przerwać... Rozdział świetny (jak zawsze). Czekam na konfrontacje z Potterami. Po prostu nie mogę się doczekać! Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPowinnaś zmniejszyć liczbę kom. do 15, bo nie damy rady do wielkanocy dobić 20... :( Jeszcze raz dużo weny i uśmiechu. (<--- kropka nienawiści xD)
OdpowiedzUsuńCo to za przerwa;( nieładnie nie ładnie ale rozdział super:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie dalej
Życzę weny
uwielbiam to opowiadanie ! Jest ekstra, zaskakujące i inne, różne tak od tego co czytałam weny weny i weny !
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie.Najlepsze jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Mam pytanie, czy Harry będzie z tym chłopakiem z lodu? Jeżeli dobrze pamiętam to on śnił o chłopaku- kochanku o kolorowych oczach. Mam rację? A jjak będzie w szkole? Już nie mogę się doczekać. Życzę Ci dużo weny do tej histori. 😄😄😄
OdpowiedzUsuńTy szantazystko, nieładnie tak!! Popieram Kawaii Tenshi,20 komentarzy to za dużo... W każdym razie, rozdział super. Mam nadzieję na niedługą aktualizację, bo zakończenie strasznie polsatowskie
OdpowiedzUsuńtak się cieszę, że już jest kolejny rozdział. ciekawiło mnie kiedy wreszcie go znajdzie. Z jednej strony wydawało mi się dziwne, że go nie było w sypielni czy głównej sali, ale nie przypuszczałam że będzie zamrożony... Może powinnam była się domyślić dego albo chociaż przypuszczać takie rozwiązanie. Teraz czeka ich chyba pogawędka, co? Pisz szybko bo aż wysiedzieć nie można, tak bardzo nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Powodzenia i trzymam kciuki ;*
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział :D Swoją drogą jak mogłaś skończyć w takim momencie? Naprawdę spać nie będę mogła zanim nie dowiem się co będzie dalej. Życzę dużo, dużo weny. :D
OdpowiedzUsuńŚwietne :) czekam na kolejny rozdział ? Życzę weny . :)
OdpowiedzUsuńRozdział super. Niedawno znalazłam to opowiadanie i nie moge doczekać się kontynuacji nie wiem czy jakiekolwiek opowiadanie mnie kiedyś tak wciągnęło jak to. Życzę wiec dużo weny ��
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo. A tak w ogóle : jak zamierzasz poruszyć temat Severusa?
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę.
Lilliann
Też się nad tym zastanawiałam 😜
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze zresztą a co z dambledorem będzie wiedział ze Harry wrócił? Życzę weny....milli
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Lili trochę się teraz zmieniła, och Harremu udało się go uwolnić, ciekawe jak inni zareagowali by na wieść, że odnalazł pałac...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia