czwartek, 22 grudnia 2016

15. Obietnica

Hej wszystkim! 
Rozdział dość krótki, przejściowy, ale postaram się jeszcze przed Sylwestrem dodać kolejny, mam nadzieję, bardziej porywający. Chciałam po prostu wstawić coś, bo dawno mnie tu nie było. 
Zapraszam też na Facebooka, na stronę "Ginger - opowiadania hp", gdzie będę was powiadamiać o kolejnych rozdziałach i tłumaczeniach ;) Mam nadzieję, że wszyscy się tam zobaczymy.

^^^
Louie, jak każdy Mag wiedział, był niezwykle nieśmiałą osobą, nawet w obecności przyjaciół. Rzadko wypowiadał się na jakikolwiek temat, a jak już się odzywał, wypowiadał może dwa-trzy zdania, nie rozwijając ich zbytnio. Magowie przyzwyczaili się do tego i akceptowali, dlatego Harry był niezwykle zdumiony, gdy któregoś dnia, po dość nieudanej lekcji oklumencji, Louie sam zaczął z nim luźną rozmowę. W pierwszym momencie nie odpowiedział, patrząc na Fiorda skonsternowany i dopiero, gdy dostrzegł, że policzki mężczyzny zaczynają pokrywać się lekkim rumieńcem wstydu, przeprosił, mówiąc, że się zamyślił i nie dosłyszał pytania.
- Pytałem, czy jest lepiej w tej teraźniejszości niż w tamtej? – zapytał blondyn, którego twarz nadal była nieco zarumieniona.
- Myślę, że tak. Może straciłem dawnych przyjaciół, ale… - przerwał, przygryzając wargę. Louie spojrzał na niego z lekkim uśmiechem i skinął głową.
- Oczywiście, że zyskałeś nowych – powiedział łagodnie tak, jak zwykle to robił. Harry odwzajemnił uśmiech i kontynuował.
- Poza tym, żyje mój ojciec chrzestny, ma się dobrze i jest szczęśliwy razem z Remusem. Gdy kiedyś ich poznałem byli dla mnie kompletnie obcymi ludźmi. Teraz jest inaczej.
- A nie jest ci żal zachowania rodziców? – spytał niepewnie Fiord, zaraz wyglądając, jakby chciał cofnąć pytanie.
- Trochę tak. Głównie dlatego, że powód ich zachowania jest okropnie głupi. Rozumiem, że inaczej przeżywali śmierć Harry’ego Willowa, ale to, czemu wyładowali swoją frustrację na mnie, jest okropnie dziecinne. Ojciec zachowuje się tak, bo ja przypominam mu jego samego, a mama zwyczajnie nie potrafi sprzeciwić się i mieć swojego zdania. Uważa, że tata nie robi nic szczególnie złego.
Louie skinął głową, dając mu znak, że rozumie jego niezadowolenie tą sytuacją.
- A jak się czujesz z nami? Nie krępuje cię… no wiesz, cokolwiek?
- Czasem trochę boję się odezwać, gdy prowadzicie jakąś zażartą dyskusję, ale to dlatego, że nie chcę powiedzieć czegoś głupiego.
Fiord ponownie przytaknął, wydając się zagubiony w myślach. Gdy po paru sekundach odezwał się, Harry przez moment nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.
- Ale wiesz, że my wszyscy cię w jakiś sposób kochamy? Że nam na tobie zależy, nie tylko dlatego, że musimy cię wyszkolić. Od wieków wszyscy Magowie są dla siebie jak bracia i siostry i chcę, żebyś wiedział, że ja też chciałbym traktować cię jak młodszego brata albo być dla ciebie jak wuj i chciałbym, żebyś też potrafił poczuć coś takiego, bo wiem, że my wszyscy… - urwał, nabierając głęboko powietrza i rumieniąc się zawzięcie. – Chciałem tylko powiedzieć, że…
Harry uśmiechnął się szeroko i podniósł się ze swojego miejsca, po czym przytulił się do mężczyzny.
- Mi też bardzo na was zależy. Naprawdę. Nie wyobrażam sobie, że miałbym was nie poznać.
Po tych słowach odsunął się, a widząc, że wprawił Louie’ego w zakłopotanie, uśmiechnął się nieco i wyszedł z biblioteki, by mężczyzna nie uczuł się nieswojo.
^^^
Byłby głupi, gdyby nie zauważył, jak często Magowie zerkają na niego i wymieniają ukradkowe spojrzenia, czy szepczą do siebie, jakby umawiali się na jakiś temat. Zastanawiał się, czy przyczyną tego jest jego ostatnie wyznanie. Lucas nieraz patrzył na niego w taki specyficzny sposób, który sprawiał, że Harry miał ochotę odwrócić wzrok i zarumienić się i to bynajmniej nie z powodu dobrego uczucia. Nie chciałby, żeby traktowali go inaczej, a zapowiadało się, że właśnie tak będzie.
Spojrzał na książkę, leżącą na jego kolanach i westchnął. Obiecali mu, że będą go wspierać. Może już nie zamierzali i myśleli, jak go od siebie odsunąć?
- Hej, o czym myślisz? – zagadnął Marco, siadając obok niego na sofie. – Co cię gryzie? – dodał, widząc jego minę.
- To nic. Po prostu myślałem o pewnych sprawach i…
- Chyba nie o tym, że zamierzamy złamać obietnicę, prawda?
- Jasne, że nie – zmieszał się chłopak, a przez jego głowę przemknęło, że jest strasznie przewidywalny.
- Kłamczuch – zaśmiał zielonooki mężczyzna. – Czemu uważasz, że chcemy cię zostawić teraz, gdy nam to wszytko powiedziałeś?
- Ja… Bo…
- Omawiamy pewną sprawę, wiesz? – przerwał mu Marco, rozsiadając się wygodnie na miejscu. – Zastanawiamy się, jak na to zareagujesz.
- Na co?
- Na niespodziankę.
- Jaką niespodziankę? – zniecierpliwił się chłopak, na co McCanzy zaśmiał się cicho.
- Zobaczysz.
Potter westchnął ciężko i pokręcił głową, widząc, że mężczyzna jest widocznie rozbawiony. Jeśli to nie było nic, co miałoby go skrzywdzić, to skąd te dziwne spojrzenia Lucasa?
^^^
- AU! Nie! Akira, zostaw! Puść MOJĄ poduszkę!
Jąknął, gdy kolejny raz upadł na tyłek, po nieudanej walce ze swoją psiną. Ta patrzyła na niego z wyzwaniem w oczach, zaciskając mocniej zęby na jego poduszce. Widocznie suczce nie podobało się to,  że tak szybko idzie spać i nie zamierza się z nią pobawić.
Jeszcze raz przekalkulował swoje szanse, jednak wiedział, że w starciu ze sporej wielkości psem o wyglądzie wilka ma niewielkie szanse. Mimo to zerwał się ponownie z miejsca i chwycił za róg jaśka. Ponownie zaczęli się szarpać, gdy nagle Harry usłyszał trzask i całe pierze wyleciało z poduszki w górę, po czym osiadło na jego głowie, podłodze, białej sierści Akiry i wszystkim innym dookoła.
Właśnie w tym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Lucas, widocznie zwabiony hałasami. Drgnął lekko, gdy jedno z białych piór, latających po pokoju, osiadło na jego nosie. Spojrzał na nie, robiąc zabawną minę i prychnął cicho. Piórko powoli opadło na podłogę i oboje śledzili je wzrokiem, czekając, aż osiądzie wśród innych piór. Lucas uniósł spojrzenie na Harry’ego i uniósł nieco brew, na co Harry uśmiechnął się niewinnie.
- To wina Akiry – usprawiedliwił się chłopak. Psina spojrzała na niego z pewnego rodzaju urazą i wydała z siebie dźwięk, będący czymś między oburzonym piskiem a warknięciem.
- Jasne – uśmiechnął się Lucas, zdobywając tym podobne spojrzenie suczki. – Zdawało mi się, że zamierzałeś iść spać.
- No tak, ale ktoś mi nie pozwolił – Harry spojrzał na Akirę, dając jej do zrozumienia, że to o nią mu chodziło. Psina fuknęła cicho i majestatycznie oddaliła się do swojego legowiska, ostentacyjnie ignorując pozostałą dwójkę. Potter uśmiechnął się z rozbawieniem i pokręcił głową, po czym zerknął na Lucasa. – Nic się nie dzieje, jeśli o to się pan martwił.
- To dobrze – Would wyciągnął różdżkę i jednym machnięciem naprawił rozwaloną poduszkę. Harry spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Dziękuję – powiedział, kładąc jaśka na swoim miejscu.
- Właściwie – zaczął Lucas, - chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.
Harry spojrzał na niego nieco niepewnie, ale skinął głową. Rozejrzał się po pokoju, szukając czegoś, na czym Would mógłby usiąść, jednak mężczyzna nie zawracał sobie tym głowy i opadł na skraj łóżka, ruchem ręki zapraszając chłopaka, by usiadł koło niego. Przez chwilę panowała cisza, ale nie taka niezręczna, raczej całkiem neutralna, gdy to oboje zatopili się w swoich myślach. Lucas rozważał, jak przekazać chłopcu wiadomość tak, by nie uznał tego za obrazę, podczas gdy Potter przypominał sobie ostatnie kilka dni, zastanawiając się, czy nie zrobił czegoś złego, o co Would chciałby go skarcić. Nie znalazł jednak takiej rzeczy, przynajmniej nie tak poważnej, by Lucas czuł się niepewnie.
- Wiesz, dzieciaku, zwlekam z tym od chwili, gdy nam powiedziałeś o gwałcie. Nie chcę, byś się na mnie, ani tym bardziej na resztę, obraził – przerwał na moment, zerkając na chłopaka poważnie. – Nie robimy tego z powodu twojej opowieści. Już wcześniej o tym myśleliśmy, ale teraz zaczęliśmy rozważać to bardziej zasadniczo. I tu nie chodzi o to, że ci nie ufamy, czy coś… Wiem, że umiesz się bronić i dałbyś sobie radę, ale…
- Przejdzie pan do rzeczy? – zapytał Harry z rozbawieniem.
- Chodzi o to, że zamierzam prosić Dumbledore’a, by pozwolił wszystkim Magom, których wyznaczę, zamieszkać w Hogwarcie – powiedział i zaraz dodał: - Ale to nie oznacza, że nie wierzymy w twoje umiejętności. Po prostu chcemy być pewni, że jesteś bezpieczny, szczególnie teraz, gdy Voldemort żyje. Rozumiesz, prawda?
- Oczywiście, że tak. Przecież nie mógłbym być zły o coś takiego – powiedział chłopak, chociaż wiedział, co jest przyczyną niepewności Lucasa. Pamiętał, jak bał się, że uznają go za słabeusza i będą gardzili nim za to, że nie zdołał obronić się przed mugolem.
Would spojrzał na niego i po chwili uśmiechnął się szczerze, z pewną ulgą. Przysunął się do chłopca i objął go, opierając brodę o jego głowę.
- No to się cieszę.
^^^
W salonie panował przyjemny półmrok, a ciemność powstrzymywał tylko ogień płonący w kominku. Oświetlał twarze Magów, który w różnych pozach siedzieli na kanapach. Louie miał podciągnięte kolana pod brodę, obok niego siedziała prosto Alicja i gładziła wyciągnięte nogi Marco, oparte na jej udach. McCanzy opierał głowę o kolana Harry’ego i patrzył zamyślony w wysoki sufit. Potter bawił się jego włosami, milcząco wlepiając wzrok w ścianę z portretami wszystkich Magów. Patrzył na swoją twarz, która uśmiechała się do niego z ramki. Obok jego zdjęcia znajdowało się inne, należące do jakiegoś nieznanego mu chłopaka o ciemnych włosach, wydatnych kościach policzkowych i złośliwym uśmiechu. Zawsze, gdy jego wzrok padał właśnie na tą fotografię, zastanawiał się, czy jest to właśnie ten chłopak, którego tak nie lubił Max.
A propos Liefa, mężczyzna wydawał się go polubić, a nawet jeśli tak nie było to grał zdumiewająco dobrze. Owszem, często zwracał się do Pottera złośliwie, jednak były to głównie słowne przepychanki.  Oboje często przesadzali, ponieważ gdy tylko Harry nauczył się, jak zezłościć mężczyznę, często ją wykorzystywał. Ale koniec końców zawsze godzili się w mniej lub bardziej chętny sposób.
- Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło – westchnął Michael, który siedział na kanapie naprzeciwko kominka i wlepiał spojrzenie swoich fiołkowych oczu w tańczące w nim płomienie. – Przecież dopiero co się poznaliśmy.
- Minęło jak biczem strzelił – mruknął Lucas, który zajął całą kanapę naprzeciw Harry’ego i wpatrywał się w sufit. – Już jutro znikają zaklęcia czasowe i wrócisz do chrzestnego.
- Z jednej strony nie umiem się doczekać, ale z drugiej tu wydaje się być tak beztrosko. Jakby Voldemort w ogóle nie istniał. Jakbym nie musiał się niczym przejmować – szepnął Harry z pewnego rodzaju nostalgią. – Nie chcę stąd odchodzić.
- Zawsze możesz wrócić, kiedy tylko zechcesz. Wiesz o tym – uśmiechnęła się Anastazja. – Nawet jutro. Wiemy, że tęsknisz za Syriuszem i Remusem i każdy z nas też za kimś tęskni. Ja na przykład okropnie tęsknię za Christianem – westchnęła cicho z czułym wyrazem twarzy.
Reszta zachichotała zgodnie, choć wszyscy wiedzieli, że Ana ma rację. Każdy miał poza Centrum kogoś, kogo chciałby zobaczyć po tak długiej rozłące. Michael pomyślał o swojej żonie i córce (która notabene wyglądała na starszą od niego i Clery, bo niestety moc władania Żywiołami nie jest dziedziczna), Jarred o swojej starszej mamie, Marco o kolejnej dziewczynie, która i tak pewnie nie zostanie z nim na długo, Louie o swojej młodszej siostrze, która była w ostatnim miesiącu ciąży, a jej były chłopak zostawił ją i teraz miała tylko Fiorda, Alicja o swoim kochanym chłopaku, który również władał powietrzem, jak ona, a Max pomyślał o swoim psie, którego zostawił z sąsiadkom. Tylko Lucas nie zatopił się w myślach, tylko wlepił spojrzenie w Harry’ego, który w odpowiedzi uśmiechnął lekko.
^^^
Lucas zniknął już chwilę temu z cichym trzaskiem, ale Harry nadal stał niepewnie pod drewnianym domkiem, zastanawiając się, czy zapukać i czekać na odpowiedź, czy zwyczajnie wejść? Na parterze, czyli w salonie, nie świeciło się światło, ani nie płonęło w kominku. Na piętrze też było ciemno, przynajmniej w oknach wychodzących na drogę. Dochodziła godzina osiemnasta, więc Harry’emu nie chciało się wierzyć, że mężczyźni poszli już spać. Bardziej prawdopodobne było to, że robili coś, czego Potter zdecydowanie nie chciał widzieć.
Jednak marznące powoli palce u stóp zmusiły go do tego, by w końcu podszedł do drzwi i użył dzwonka. Chwilę panowała cisza, po czym światła w przedpokoju zapaliły się i ktoś otworzył szeroko wejście. Harry zamrugał, gdy zobaczył półnagiego Syriusza, a tuż za nim Remusa, który właśnie wkładał szlafrok. To potwierdziło jego podejrzenia i tylko siła woli sprawiła, że nie wyobraził sobie tego, co musiało się dziać chwilę temu w którejś części domku. Uśmiechnął się lekko do chrzestnego, który z szerokim uśmiechem chwycił go w ramiona i przytulił mocno do siebie.
- Harry! Merlinie, nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniliśmy! – wykrzyknął Syriusz, kołysząc nim lekko. – Przysięgam, że już nigdzie cię nie puszczę!
Potter roześmiał się radośnie i wtulił w ciepłą pierś chrzestnego, słysząc, że Remus zamyka za nim drzwi i bierze jego bagaż w głąb domu. Chwilę później został też otoczony przez drugą parę ramion. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, dopiero teraz dostrzegając, jak bardzo za nimi tęsknił.
Wszyscy troje drgnęli lekko, gdy rozległo się dziwne drapanie w drzwi. Harry zarumienił się lekko, przypominając sobie, o czym zapomniał. Wyciągnął rękę w stronę klamki, ale powstrzymał go Remus.
- Tam jest jakieś zwierzę.
- Wiem – uśmiechnął się Potter i otworzył drzwi.
Akira wparowała do domu, otrzepując się z białego puchu. Wyglądała na niezwykle uradowaną i szczęśliwą. Ominęła zdumionych mężczyzn i wpadła do salonu, zostawiając za sobą mokre ślady z roztopionego śniegu.
Harry parsknął cicho i ruszył za nią, chwycił ją za sierść, zatrzymując w miejscu.
- Dokąd to? – skarcił ją lekko. Machnięciem dłoni usunął wodę z psiny i podłogi, po czym puścił suczkę, by zapoznała się z nowym pomieszczeniem. Odwrócił się do mężczyzn, którzy zszokowani dalej wodzili wzrokiem za białym, ogromnym psem, nieznanej im rasy. Chwilę trawili ten obraz, po czym spojrzeli na Harry’ego z niemym pytaniem w oczach.
- To długa historia.
- Mamy czas – odpowiedzieli mu chórem.
Potter uśmiechnął się lekko i przywołał suczkę cichym gwizdem.
- Nazywa się Akira. To taka rasa, która zawsze łączy się z czarodziejami, którzy mają takie umiejętności, jak ja.
- Masz na myśli to, że władasz wszystkimi żywiołami? – upewnił się Remus.
- Tak. Dostałem ją… tak jakby. Pozwolicie, żeby ze mną została, prawda?
- Oczywiście – uśmiechnął się Syriusz, który wyglądał na zafascynowanego psopodobnym zwierzęciem. Harry skrył uśmieszek, nie chcąc się przyznać do tego, że podejrzewał podobną reakcję. Wszyscy wiedzieli, że Black uwielbia psy.
- Mam nadzieję, że nie stanowi zagrożenia – zaniepokoił się Lupin. – Jest ogromna, jak na psa.
- Uwierz, jeszcze urośnie – zaśmiał się Harry, a Syriusz zaraz do niego dołączył, gdy zobaczył minę Lunatyka.

- Nie przejmuj się, Remi – mruknął Black, przysuwając się bliżej kochanka. – Jakby co, to cię obronię.
^^^
Żebrzę o komentarze ;)

WESOŁYCH I MAGICZNYCH ŚWIĄT!!!

9 komentarzy:

  1. Cudny rozdział
    Ciesze się, że wszystko się wyjaśniło pomiędzy magami
    Wesołych Świąt
    Mroczny Anioł

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże! Nie masz pojęcia jak ja się niecierpliwiłam! Dzień w dzień wchodziłam i sprawdzałam czy jest rozdział! Muszę przyznać że się nie zawiodłam, ale czekam na rozwinięcie akcji i coś spektakularnego, albo chociaż chwytającego za serce. I nie mówię tu o słodkich lub ckliwych słówkach. Ja pragnę akcji! A tak z innej beczki to Wesołych Świąt, Dosiego Roku i Weny! Jak najwięcej się da! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Prawie pękłam z radości, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział.
    Jak ten czas szybko mija... Szkolenie się skończyło i trza wracać do domu... I oczywiście Harry ma takie szczęście, że przerywa Syriemu i Remiemu TEN moment xD No i reakacja na Akirę xD
    Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku i Weny!
    Nakurishi

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za życzenia i piękny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha!! Reakcja na Akirę... XD Zwłaszcza na jej (przyszły) rozmiar, hahaha!! 😁😂
    Taśmy, w ogóle jak to szybko minęło, noo... Przecież dopiero co minął im tam dopiero miesiąc, a tu już proszę, o...! Masakra... No ale cóż... Co poradzić
    Jestem ciekawa, jak teraz będzie wyglądało życie Harry'ego w szkole... 😃😊 W końcu teraz będzie tam miał i Syriusza, i Remusa, i jeszcze Magów Żywiołów (przynajmniej niektórych)... Naprawdę mnie to ciekawi :)
    Wiem, że już po świętach, więc w takim razie życzę Szczęśliwego Nowego Roku, MEGA studniówki (bo pewnie też już niedługo ;p), zdania matury i spełnienia marzeń!! 😊😊 I oczywiście WENY i CZASU!! 😁😁
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest piekne!! Give me moore!! Xd
    Jakbym miala ogon, to bym wszystkie kurze z domu wydmuchala xd
    No co ja ci moge powiedziec ? Poszesz zarabiscie, to wiem...no kurcze no....tylko koncowka xd Akira niedobra psina xd

    Multum weny, pełno czasu i tysiac pięćset sto dziewiecset pomysłów na sekunde.
    Z poważaniem Kaiko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Dużo weny,
    Lilliann

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyobraziłam sobie takiego Remusa w różowym szlaforczku xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniały rozdział, czyli już to szkolenie Harreho się zakończyło, ale jest wielka szansa, że będą w Hogwarcie... Syriusz i Remus bardzo przez ten czas tęsknili za Harrym, ciekawi mnie czy Akira będzie mogła być w Hogwarcie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń