Ladies and gentelmen!
Od razu muszę przeprosić (as always -_-), bo miały być częściej, a wyszły dwa tygodnie. I do tego rozdział okropnie krótki (wiem o tym, ale możecie mi to wypomnieć). Ale obiecuję, że będzie lepiej, bo w tym tygodniu zdaję teorię z prawka, więc będę miała jedną mniej rzecz do nauki ^^ Także trzymajcie za mnie kciuki, cobym zdała :D
A teraz zapraszam już do czytania!
^^^
Ponownie spojrzał zirytowany na Lucasa, zastanawiając
się, dlaczego mężczyzna tak uparcie nie chce mu powiedzieć, co będą robić.
Spytał się o to już paręnaście razy, za każdym razem nieco inaczej, ale Would
był nieubłagany i nie zamierzał wyjaśnić mu celu, w jakim szli do salonu. Harry
wiedział, że to właśnie w tym kierunku zmierzają.
- Czy… potem pójdziemy gdzieś indziej? – zapytał Potter,
zastanawiając się, czy może będą staczać jakiś pojedynek.
- Nie – odparł krótko Would, uśmiechając się pod nosem.
- No to co będziemy robić?
- Dzieciaku, cierpliwości – zaśmiał się Lucas, obejmując
go ramieniem. Wyciągnął rękę i otworzył drzwi prowadzące do salonu. – Chodź.
W pomieszczeniu znajdowali się już wszyscy Magowie i
wszyscy zdawali się być w niezwykle dobrych humorach. Potter poczuł, że jemu
też udziela się ten nastrój. Uśmiechnął się szeroko i ruszył w kierunku kanapy,
siadając obok Anastazji, a Lucas opadł koło niego.
- Więc…
- Umiesz śpiewać, Harry? – zapytała Collins z błyskiem w
oku. Potter wzruszył ramionami i zerknął na Woulda.
- Chyba tak, a dlaczego?
- Jestem pewna, że potrafisz, bo każdy Mag potrafi
śpiewać. Jest to cecha, którą wszyscy dysponujemy. Śpiewałeś kiedykolwiek?
- Och, śpiewał – uśmiechnął się Would, a jego oczy
błysnęły pewnego rodzaju nostalgią. – Było to jakieś dwadzieścia lat temu, jak
nie więcej. Pamiętasz, Harry? Byłeś wtedy na próbie chóru, razem z matką.
- Tak, pamiętam – bąknął chłopak. – Ale wcale nie śpiewam
tak ładnie.
- Bzdura – powiedział Lucas i objął Pottera ramieniem. –
No, ale zaraz się przekonamy. Skoro zrobiliśmy sobie wolny dzień to
postanowiliśmy umilić go sobie małym karaoke. I – dodał, widząc, jak chłopiec
się krzywi, - obrażę się, jeśli mi odmówisz.
Harry westchnął cierpiętniczo, ale wiedział, że nie ma
wyjścia i Would jest gotowy naprawdę trzymać urazę za taką głupotę, oczywiście
nie na poważnie, ale jednak. Poza tym, gdyby tak się głębiej zastanowić, śpiew
nie był taką złą rzeczą. Pozwalał zapomnieć o pewnych sprawach, a tego teraz
Harry potrzebował najbardziej. Spojrzał na Lucasa i uśmiechnął się nieco, dając
mężczyźnie znak, że też dołączy.
- To może ja zacznę – powiedziała Anastazja i przygryzła
lekko wargę, zastanawiając się, jaką piosenkę wybrać. – Hymm…
- Może to – zaproponowała Alicja. – „You can be amazing,
you can turn a phrase into a weapon or a drug*.”
- „You can be the outcast, or be the backlash of
somebody’s lack of love, or you can start speaking up, nothing’s gonna hurt you
the way that words do and they settle ‘neath your skin**” – dołączyła się
Anastazja i obie zaczęły naprzemiennie śpiewać.
Harry spojrzał na nie z podziwem, urzeczony pięknem ich
głosów. Kiedy skończyły śpiewać, przez chwilę siedział, patrząc na nie z lekko
uchylonymi ustami. Opanował się dopiero wtedy, gdy wszyscy zaczęli chichotać, a
kobiety zarumieniły się lekko, uznając to za wielką pochwałę.
- To może teraz ty pokażesz, co potrafisz, Harry –
zaproponował Jarred, a reszta zachęciła go okrzykami.
Potter zastanawiał się przez chwilę, co wybrać i w końcu
wybrał za niego Lucas.
- „Once I was seven years old my momma told me, go make
yourself some friends or you'll be lonely, once I was seven years old…***”
Harry uśmiechnął się nieco i zaczął z nim śpiewać. Od
razu dostrzegł, że swoim głosem wzbudził w innych Magach zdumienie i zarazem
zachwyt. Zarumienił się lekko, ale nie przestał.
- „I only see my goals I don't believe in failure,
‘course I know the smallest voices they can make it major. I got my boys with
me, at least those in favor and if we don't meet before I leave I hope I'll see
you later****”
Gdy ostatnia nuta melodii przebrzmiała, wszyscy Magowie
zaklaskali jednocześnie, patrząc na chłopaka z podziwem.
- Masz śliczny głos, Harry. Nie rozumiem, dlaczego go nie
używasz – powiedziała Alicja, patrząc na niego z ciekawością. Potter wiedział,
że nie chodziło jej o to, że rzadko się odzywa, tylko pięła do faktu, że jest
uważany za niemowę. Przez chwilę walczył ze sobą, czy im powiedzieć prawdę,
przyczynę tego stanu. Wiedział, że może im całkowicie zaufać, bo czuł to od
samego początku. Był jednak pewien wstyd, który nie dawał o sobie zapomnieć.
Nie chciał, by jego, bądź co bądź, jedyni przyjaciele, pomijając Remusa i
Syriusza, dowiedzieli się o tym, że jest tak słaby i dał sobie zrobić krzywdę
jakiemuś napalonemu facetowi. Z drugiej strony, chciał mieć kogoś, kto będzie o
tym wiedział oprócz Huncwotów.
Spojrzał na Magów, oceniając ich możliwe zachowanie. Podejrzewał,
że kobiety zaczną zalewać się łzami i biadolić, jak ktoś mógł potraktować tak
maleńkie dziecko. Anastazja na pewno wkrótce zacznie się wściekać i być może
kląć, na czym to świat stoi. Lucas przytuli go, zapewne zacznie też
przepraszać, że kiedykolwiek ośmielił się z nim spać, mimo że działo się to
przed gwałtem. Louie nic nie powie, będzie tylko patrzył na niego z tym
ogromnym współczuciem, jak wtedy, gdy przypadkiem wdarł się w jego umysł
podczas lekcji i zobaczył to, jak traktowało go wujostwo. Jarred, Marco i
Michael zapewne, na równi z Anastazją, zaczną się wściekać i obiecywać, że
gdyby drań nie byłby martwy, to zabiliby go gołymi rękami. Co do Maxa to nie
miał pewności. Trudno było powiedzieć, co zrobi ten porywczy mężczyzna. Może
będzie szalał razem z innymi mężczyznami, a może zostanie na swoim miejscu i
zapatrzy się w ogień, nie wiedząc, co na to powiedzieć.
Popatrzył po kolei w każdą parę zaciekawionych oczu.
Wiedział, że będą go wspierać, jak przyjaciele, że Lucas nieco powariuje, ale
jednocześnie nie zamkną go w klatce, by chronić go przed całym złym światem,
tylko będą wspierać.
Gorzej, jeśli nie doceniał opiekuńczości Magów i wszyscy
zaczną na niego uważać, jak na niemowlę. Nie chciał być tak traktowany. Mógłby
teraz powiedzieć, że nie chce o tym mówić i sprawa by się kończyła, ale jakoś
nie potrafił.
- To dość skomplikowane, wiecie? – zaczął nieco
niepewnie. – Przestałem mówić, jak miałem jakieś cztery lata. Miało na to wpływ
pewne wydarzenie. Podejrzewam, że pan wie już jakie – spojrzał na Lucasa, który
zapewne po raz tysięczny oburzyłby się za mówienie do niego per pan, gdyby nie
to, że był zbyt skupiony na słowach Harry’ego.
- Co takiego stało się, gdy miałeś cztery lata?
- Rozmawiał pan o tym z Syriuszem i Remusem, gdy pan do
nas przyszedł.
- Mówiłem o śledztwie… Och… - Lucas popatrzył na niego z
przerażeniem. – Co takiego się stało?
- Ten mężczyzna… Zaprowadził mnie nad taki mały potoczek,
który płynie niedaleko domu moich rodziców. Nie wiedziałem, czego ode mnie
chce. Myślałem, że po prostu ma się mną zająć, bo rodzice są skupieni na moim bracie, a ja sprawiam zbyt wiele
kłopotów. Wykorzystał mnie – powiedział, nie podnosząc wzroku. Czuł, że jego
policzki płoną wstydem. – Gdy chciał to zrobić drugi raz, zabiłem go. Byłem tak
przerażony, że ukryłem jego ciało dzięki magii ziemi i uciekłem do domu. Nie
wiedziałem, co mam zrobić. Chciałem powiedzieć tacie, ale jak tylko
przyszedłem, dostałem lanie za zbyt głośne zachowanie. Po tym przestałem mówić.
Nastała głucha cisza. Czuł, że wszyscy patrzą na niego,
ale nie potrafił określić, w jaki sposób. Może są zawiedzeni, że jest taki
słaby? Może rozbawieni jego idiotycznym zachowaniem? W końcu jakie rozsądne
dziecko idzie z niemal obcym mężczyzną, gdy czuje, że coś jest nie tak? Drgnął
lekko, gdy poczuł, że Lucas obejmuje go ramionami i przytula do siebie, robiąc
właśnie to, co podejrzewał Harry.
- Nie musiałeś nam mówić, jeśli to dla ciebie za trudne –
powiedziała łagodnie Anastazja.
- Chciałem, żebyście wiedzieli – wyszeptał Potter.
- Ale boisz się naszej reakcji? Dzieciaku, przecież nikt
nie będzie cię potępiał. To nie była twoja wina. Och, gdybym dorwała tego
drania w swoje ręce to, uwierz mi, bardzo kreatywnie użyłabym magii ognia i,
być może, różnych ostrych przedmiotów.
- Myślę, że Harry nie boi się, że będziemy go potępiać,
tylko, że go wyśmiejemy, że nie umie się bronić, mam rację?
Potter przełknął szloch i skinął głową. Poczuł, że silne
ramiona Lucasa obejmują go jeszcze mocniej i mężczyzna całuje go w skroń.
- Nikt nie zamierzał tego robić. Byłeś małym dzieckiem i
wiem, że gdyby coś takiego stało się teraz, zareagowałbyś o wiele doroślej i
dałbyś radę się obronić.
Harry z wdzięcznością przytulił się do nauczyciela,
czując, że w końcu ma prawdziwych przyjaciół. Spojrzał na pozostałych Magów,
którzy na głos wymieniali opinie, co który zrobiłby oprawcy Harry’ego. To w
jakiś sposób podniosło Pottera na duchu.
- Wiesz, dzieciaku, jeszcze tylko jedna rzecz mnie
zastanawia. Wiemy już, że podróżowałeś w czasie i że byłeś Harrym Willowem. Ale
jak wyglądało twoje życie, zanim zacząłeś tą podróż. No bo przecież coś musiało
się zmienić, prawda?
- To… bardzo długa historia.
- Mamy czas – powiedział Marco i razem z innymi
uśmiechnął się zachęcająco.
Więc Harry zaczął mówić, nie pomijając żadnej rzeczy. A
Magowie słuchali jak zaklęci i żaden nie odezwał się, póki chłopka nie
zakończył opowieści mówiąc o zmieniaczu czasu, który rozpoczął jego kolejną
przygodę.
^^^
- To było… niesamowite – zdołała powiedzieć Anastazja.
Od dłuższej chwili w salonie Magów była całkowita cisza.
Harry poszedł już do sypialni, by umyć się i pójść spać, podczas gdy reszta
czarodziei została przy kominku, pod pretekstem rozmowy nad planem kolejnych
zajęć. Jednak nie rozmawiali na ten temat. Przez ponad pięć minut siedzieli
zatopieni we własnych myślach, starając się przetrawić to, co powiedział im
chłopak. Od samego początku wiedzieli, że ten młody Mag jest kimś niezwykłym i
doszli do tego wniosku nie tylko ze względu na jego umiejętność władania
wszystkimi żywiołami. Było coś w tym dzieciaku, co przyciągało i nie dawało o
sobie zapomnieć. Najpierw, jeszcze w przeszłości, doświadczył tego Lucas, teraz
rozumieli to inni Magowie.
Harry był całkiem inny niż normalni czarodzieje. Przez
to, co przeszedł w swoim życiu, inaczej postrzegał rzeczywistość i faktycznie
wydawał się bardziej dorosły niż był.
- Musimy coś z tym zrobić – powiedział Michael. – Mam
wrażenie, że Harry myśli, że wszystko spoczywa na jego barkach. Tak nie może
być. Jest tylko czternastoletnim chłopcem, który zbyt wiele przeszedł i naszym
zadaniem teraz będzie upewnienie go, że zawsze mu pomożemy i że nie musi radzić
sobie sam, że może w każdej chwili zwrócić się do nas. Z jego opowieści
wynikało, że wcześniej nie miał takich osób. Sam poszedł po kamień
filozoficzny, bo nie ufał żadnej dorosłej osobie na tyle, by ją powiadomić o
tym, o czym się dowiedział. Teraz my musimy być dla niego takimi osobami.
Jakbyście zobaczyli, że ma z czymkolwiek problem, że czegoś nie rozumie z
lekcji i szuka w podręcznikach, poszukajcie z nim. Trenujcie z nim na takiej
zasadzie, że pomagacie mu, gdy czegoś nie potrafi. Wiem, że dotychczas też to
robiliście, ale teraz musi to poczuć bardziej. Rozumiecie, o co mi chodzi,
prawda?
- Myślę, że tak – powiedział Lucas. – Harry musi być
zwyczajnie pewny, że jeśli przyjdzie do nas z czymkolwiek, my go wysłuchamy,
nie wyśmiejemy, tylko zrozumiemy i pomożemy.
- Właśnie tak – uśmiechnął się Rodd i przyjrzał wszystkim
przyjaciołom po kolei. – Niech nam ufa. Tak zwyczajnie. Bo jeśli nie będzie nam
ufał, a jego szczęście kiedyś się skończy… Nie chcę wiedzieć, co się wtedy
stanie.
Magowie pokiwali poważnie głowami, już się zastanawiając,
jak przekonać chłopaka, by zaczął mówić im o całkowicie wszystkim, co go trapi.
^^^
*Możesz być niesamowity, możesz przekształcić zdanie w
broń albo lek. – Sara Barilles „Brave”
**Możesz być wyrzutkiem albo sprzeciwem na czyjś brak
miłości albo możesz zacząć się odzywać, nic nie zrani cię tak, jak słowa, one
siedzą pod Twoją skórą. – Sara Barilles „Brave”
***Kiedy miałem siedem lat, mama mi powiedziała, żebym
poszedł znaleźć sobie przyjaciół albo będę samotny, kiedy miałem siedem lat. –
Lukas Graham „7 years”
****Widzę tylko moje cele, nie wierzę w porażkę, bo wiem,
że najmniejsze głosy mogą stać się ważne. Są ze mną moi chłopcy, a przynajmniej
ci, którzy zostali i jeśli nie zobaczymy się, zanim odejdę, mam nadzieję, że
spotkamy się późnej. – Lukas Graham „7 years”
^^^
Komentujcie!
I zapraszam również na bloga z tłumaczeniami, gdzie wstawiłam ankietę. Proszę o zostawienie choć jednego głosu ;) Bardzo mi na tym zależy. Z góry dzięki :*
Powodzenia na egzaminie!
OdpowiedzUsuńA teraz do rozdziału (części rozdziału?). Zaufanie Harry'ego do Magów, mimo że wcale nie znają się długo jest piękne. Szczególnie, że tak wiele przeżył. Jedyne "ale" jakie mogę mieć, odnosi się do długości. Jednak rozumiem, nauka i inne sprawy zaprzątały Ci głowę. Mogę mieć tylko nadzieję, że następna część będzie dłuższa i zobaczymy ją już niebawem :) Weny!
To tylko u mnie, czy to normalne, że godzina dodania komentarza cofa się o jakieś 8h? O godzine jeszcze rozumiem (Pozdrowienia z Islandii i innej lini czasowej!), ale aż 8? Oh, nie ważne. Wybacz. Późna pora - dziwne przemyślenia.
UsuńTo normalne, mi cofłono 9 godzin...
Usuń*cofło o
UsuńO rany... Aż normalnie nie wiem co powiedzieć, a raczej napisać... To było/jest takie jakieś wzruszające trochę, to zaufanie Harry'ego. Naprawdę nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać. Może po prostu to, że cieszę się z reakcji Magów - postanowili wspierać Harry'ego najlepiej jak umieją.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci WENY, CZASU i CHĘCI!! No i oczywiście POWODZENIA na prawku!! Pozdrawiam!
~Daga ^^'
Ten rozdzial byl taki nostalgiczny i podnoszący na duchu.
OdpowiedzUsuńZ powodu egzaminu, wybaczam Ci wspanialomyslnie dlugosc tej części rozdzialu ^^
Nie mogę już się doczekać powrotu Harrego do normalnego świata! Tyle rzeczy może sie stać. Np. pewne małżeństwo się dowie prawdy o podróży w czasie i będzie im głupio xD
Witam!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam!!! Moja wina, moja bardzo wielka wina!!! Jestem najgorszą czytelniczką na świecie!!! Wiem i przyznaję się do tego!!! Od tylu rozdziałów nie zostawiłam żadnego komentarza. Bardzo, bardzo przepraszam. Ale czytam i jestem na bieżąco. Tylko widzisz to jest tak, ja sobie siadam do komputera z mocnym postanowieniem napisania komentarza. Tak i sobie tak myślę przeczytam to jeszcze raz aby być bardziej na bieżąco i jako że piszesz fenomenalnie i ja szczerze uwielbiam te opowiadanie to przeczytam raz potem drugi raz i trzeci raz pod rząd (wiem jestem dziwna). I zwykle gdy przeczytam te trzy razy pod rząd to zwykle czas mi się kończy i muszę zrobić coś innego. Niektóre twe rozdziały przeczytałam nawet 50 razy tak mi się podobały (tak jestem wariatką która kocha twoje opowiadanie). A wracając do twego opowiadania to cieszę się że Harry rozwija tak wspaniałe przyjaźnie! To jest po prostu piękne.
Widziałam również twoją zakładkę (bohaterowie) z dodatkowymi postaciami są bardzo pomocne bo pomimo że przeczytałam to tyle razy odzywa się moja amnezja do nazwisk.
Życzę dużo weny i jeszcze więcej weny!!!
PS.: Zagłosowałam w ankiecie na NDH i NS nie potrafię odróżnić które tłumaczenie bardziej mi się podoba, ale zdecydowanie wiem że z twojej twórczości najbardziej na sercu leży mi HPiPDP.
PS. 2: W końcu udało mi się napisać komentarz. :D Pozdrawiam i jeszcze raz życzę weny!!
PS. 3: Co do prawka to też Ci życzę byś zdała. Ja w tym tygodniu się zapisuję na prawko, więc niedługo będę wiedziała co to za stres.
Usuń.......... Nie wiem.... raany!!! Świetny rozdział, aż nie wiem co powiedzieć.Dlatefo wiec wenh usmiechu radosci checi weny i czasu. Irzepraszam za bledy ale. To tablet trzylwtniej siostry i strasznie xiezko cos napisac na nim. Lozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKurczę świetna historia! Nie mogę się doczekać dalszych części. Kiedy dodasz dalszą cześć? Zastanawiam się jak pies zareaguje na Jamesa... Mam nadzieję że Harry zaufa magą i znajdzie prawdziwych przyjaciół. Życzę Ci dużo weny, mnóstwo komentarzy i ogólnie szczęścia.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, opowiedział im wszystko, jak dobrze, że chcą dać mu wsparcie, że zawsze może do nich przyjść...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia