sobota, 29 października 2016

14. Cecha wspólna cz. 1



Witam!!! 
Naprawdę nie macie pojęcia, jak bardzo się męczyłam z tym rozdziałem (a raczej jego częścią, druga będzie za jakiś czas). Pierwsze dwie sceny wepchnęłam do rozdziału niemal z przymusu, bo nie miałam pojęcia, jak zacząć. Z to ostatnią napisałam na dwa razy, w ciągu niecałej godziny. Tak że ten... Rozdziały miały być częściej, a wyszło jak zwykle. No cóż -_-
W każdym razie zapraszam serdecznie ;)

^^^
Harry zadomowił się w Centrum na dobre. Poznał już drogi w miejsca, które były mu potrzebne podczas treningu, więc nie potrzebował obstawy na każdym kroku. Magowie zmniejszyli ilość lekcji, dając mu czas do samodzielnego poznania własnych możliwości i na dopracowanie nauczonych już ruchów. Polubił zamykanie się w jednej z czterech sal dostosowanych do każdego z żywiołów i spędzał tam ogromną ilość czasu, nieraz zapominając o kolejnych zajęciach. Zazwyczaj towarzyszyła mu Akira, która po trzech tygodniach sięgała mu do połowy łydki i stała się bardzo rozbrykana. Dostrzegł, że podczas jego ćwiczeń psina w jakiś sposób jest w stanie robić to, co on. Potrafiła odbić się od ziemi i poszybować na wysokość kilkunastu stóp, po czym opaść z powrotem nie robiąc sobie krzywdy.
Jednocześnie zaczynał powoli tęsknić za Syriuszem i Remusem. Wiedział, że zostało jeszcze mnóstwo czasu do momentu, aż ich ponownie zobaczy. Gdy kładł się spać, myślał, co takiego mogą robić mężczyźni i zastanawiał się, czy myślą o nim. Mimo tego, że zaprzyjaźnił się już z wszystkimi magami, chciał, żeby ci dwaj też byli w Centrum. Miał ochotę przytulić się do obydwóch i zwyczajnie zostać tak.
Westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że od dłuższego czasu patrzy na książkę do animagii, nie widząc tak naprawdę ani jednego słowa. Zamknął ją i odłożył na szklany stolik, stojący między nim a kominkiem. Już miał podciągnąć nogi pod brodę, gdy na jego kolana wskoczyła Akira, żądając pieszczot. Pogłaskał ją za uchem i ponownie westchnął, gdy suczka ułożyła się na jego udach. Nie oponował, zaczynając gładzić ją po mlecznobiałej sierści. Drgnął lekko, gdy ktoś opadł na sofę obok niego. Spojrzał w bok i wywrócił oczami, widząc Lucasa.
- Masz dość nietęgą minę – zauważył blondyn. – Co cię gryzie?
- Nic. Zwyczajnie tęsknię za Syriuszem i Remusem. To nie tak, że jest mi tu źle, ale…
- Rozumiem – uśmiechnął się Would i pogładził chłopaka po włosach. – To nic złego, że tęsknisz.
- Rok to szmat czasu, a nie minął jeszcze nawet miesiąc. Co będzie za pół roku?
- Będziesz tęsknił jeszcze bardziej – odparł szczerze mężczyzna. – Ale popatrz na to z innej strony. Przeżyjesz ten rok, a potem będziesz się z nimi widywał codziennie, aż będziesz miał ich dość – roześmiał się.
- W szkole nie będę…
- A mogę zdradzić ci tajemnicę? – zapytał konspiracyjnie Lucas, przybliżając się nieco.
- Tajemnicę?
- Dumbledore stwierdził, że szkoła na czas roku szkolnego potrzebuje dodatkowej ochrony, tak na wszelki wypadek. Chyba po ataku w 1987 nauczył się, że Voldemort umie znaleźć luki w tarczach obronnych i wie, jak dostać się do zamku. W każdym razie dostał zgodę od Ministerstwa na zorganizowanie w szkole małego oddziału składającego się z zaufanych ludzi. A jak myślisz, kto ma największe zaufanie Dumbledore’a?
- Zakon – wyszeptał chłopak, coraz bardziej się rozpromieniając.
- Aha – potwierdził Would, odchylając się nieco. – Wiem, że do tej grupki będzie na pewno należeć Syriusz oraz prawdopodobnie Remus, jeśli wypali pomysł z eksperymentalnym eliksirem na wilkołactwo.
- Eksperymentalnym eliksirem? – zaciekawił się chłopak, przypominając sobie o pewnych badaniach, które znalazł wraz z Severusem i Lily w tajemniczej biblioteczce.
- Ma go uśpić na czas pełni – odparł Lucas, a Potter westchnął. Tamten eliksir miał całkowicie wyleczyć z likantropii, więc to pewnie nie o to chodziło. – Nie martw się – uśmiechnął się Would, nieco błędne odczytując minę chłopaka. – Na pewno zadziała i Remus będzie mógł z wami zostać.
Potter pokiwał lekko głową i odwzajemnił niepewnie uśmiech.
^^^
- Zróbmy sobie dzisiaj dzień wolny – zaproponowała energicznie Anastazja, gdy kończyli jeść obiad. Harry, który był już po kolejnej wyczerpującej lekcji magii wody, spojrzał na nią z nadzieją. Wszyscy roześmieli się na ten wzrok.
- To nie jest zły pomysł – odezwał się Lucas, odkładając sztućce na talerz. – Wszystkim przyda się odrobina relaksu.
Paręnaście minut później większość siedziała w salonie, odpoczywając. Max i Jarred grali w szachy, co chwila sprzeczając się o jakiś ruch, Anastazja i Alicja plotkowały o mężu tej pierwszej, a Louie czytał książkę na jednej z kanap. Harry siedział między Michaelem a Lucasem, którzy razem z Marco omawiali postępy Pottera, chwaląc go za szybkość przyswajania wiedzy. Harry miał wrażenie, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Nie znosił słuchać o swoich własnych wyczynach, nie ważne, czy były ukazywane w dobrym, czy złym świetle. Słysząc coraz to nowe pochwały, ukrył twarz w ramionach, czując, że policzki go pieką. Na śmiech trójki mężczyzn rozchylił lekko ramiona, zerkając na nich między nimi. Wyglądali na bardzo rozbawionych, jakby właśnie udał im się wspaniały dowcip. Harry naburmuszył się lekko.
- Nie rób takiej miny, dzieciaku – zaśmiał się Would, klepiąc go po głowie. – Chcieliśmy tylko wiedzieć, jak zareagujesz.
- To już wiecie – bąknął chłopak i westchnął. – Możecie zmienić temat?
- Oczywiście – zaśmiał się Lucas, obejmując Pottera ramieniem. – To o czym chcesz rozmawiać?
^^^
„Tajemna historia. Czego nie wiecie o magicznych stowarzyszeniach?”, „Najdziwniejsze magiczne ugrupowania. Struktura i historia”, „Wampiry, wilkołaki, magowie żywiołów i wiele więcej”, „Fantastyczne pozycje seksualne, które wykona tylko mag powietrza”.
- Uh, co? – Harry spojrzał jeszcze raz na ostatnie tytuł i zarumienił się nieco. Nie miał pojęcia, co książka o takiej tematyce robiła na półce z książkami historycznymi, więc tylko potrząsnął głową i szybko ominął tytuł.
„Najstarszy Pan Żywiołów i początek Centrum”. Harry przyjrzał się niewielkiej, bardzo starej księdze. Już miał ją wyjąć, gdy jego wzrok przykuł jeszcze ciekawszy tytuł. „Panowie Żywiołów na przestrzeni wieków. Spojrzenie oczami współczesnego”. Mając nadzieję znaleźć coś w ogromnej księdze, która ledwo mieściła mu się na szerokość kolan, usiadł z nią na fotelu i otworzył spis treści. Książka nie wyglądała na bardzo starą, była pisana maszynowo, ale każdy akapit zaczynał się pięknie wykaligrafowaną literą. Zaczął czytać.
Panowie Żywiołów to niezwykli Magowie, którzy posiedli zdolność władania wszystkimi czterema żywiołami. Ich moc ujawnia się tak, jak u innych władców, poprzez kontakt magią innego Maga. Ich magia najczęściej ujawnia się już przy pierwszym kontakcie, a przejście z nieświadomego użycia magii do świadomego jest bardzo szybkie i płynne. Panowie Żywiołów są bardzo często niezwykle młodymi osobami, a najmłodszy spotkany dotąd Pan miał siedem lat.”
Harry pominął kilka kartek, omijając wstęp. Szybko otworzył na pierwszym rozdziale, gdzie jak głosił nagłówek, znajdowały się informacje na temat pierwszego znanego Pana Żywiołów.
Nie są znane dokładne dane na temat pierwszego, opisanego w starożytnych księgach Pana Żywiołów. Według zapisków z II wieku, pochodzących z Egiptu, Omar został wygnany ze swojego rodzinnego domu z powodu <władzy nad wszelkim bóstwem>. Przeniósł się na tereny współczesnej Szkocji, gdzie postanowił się osiedlić. Dzięki temu, że pisał dziennik (który niestety częściowo zaginął), wiadomo, że zdołał zebrać wokół siebie kilku ludzi władających żywiołami, tak samo jak on, wzgardzonymi przez ówczesne społeczeństwo, i dzięki ich pomocy założył Centrum, które miało być domem i schronieniem dla wszystkich potrzebujących Magów.
Uważa się, że to on nałożył na Centrum zaklęcia, które odnawiane przez kolejnych Panów Żywiołów, dotrwały do dnia dzisiejszego. We współczesności zaklęcia te są tak trwałe i silne, że nikt nie musi ich odnawiać. Nie jest wytłumaczone, dlaczego tak się stało, jednak badania dwójki Magów, którzy chcieli odkryć tajemnice Centrum teoretyzują, że jest to powodem wzrostu liczebności Magów w XIX wieku, czego przyczyną była zmiana ludzkiej mentalności. Według dwójki badaczy, Centrum samo jest w stanie pobrać magię od wszystkich władców, zamieszkujących je i dzięki temu samodzielnie utrzymuje osłony.
Omar, założyciel Centrum, zmarł nieznanych okolicznościach, w dość młodym wieku, bo mając około 70 lat. Z zapisków jego towarzyszy wynika, że pochowano go w Centrum, jednak współczesnym jeszcze nie udało się go odnaleźć.”
Harry przewrócił kolejną stronę, jednak nic więcej nie było napisane na temat założyciela Centrum. Z tego, co przeczytał wynikało, że w pierwszej kolejności było to schronienie, a nie miejsce do szkolenia młodych Magów. Zastanawiał się, dlaczego to miejsce wyglądało w sumie dość nowocześnie, skoro było wybudowane w II wieku naszej ery? Podejrzewał, że odpowiedź znajdzie w tekście, więc szybko pogrążył się w czytaniu o kolejnych znanych Panach Żywiołów.
Błyskawicznie przebrnął przez starożytnych i średniowiecznych Panów, bo nie było o nich wiele informacji, i dotarł w końcu do XIX wieku.
Jonathan Cubice urodził się w 1800 roku w arystokratycznej, czarodziejskiej rodzinie. Był jedynym dzieckiem, bardzo wyczekiwanym. Jego rodzice zmarli zanim zaczął naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart i wtedy zajęła się nim podstarzała ciotka. Jonathan od młodzieńczych lat wykazywał wielkie zdolności magiczne i był wzorowym uczniem. W wieku 15 lat na jego drodze stanął Mag wody, który wyzwolił u niego magię żywiołów. Po skończeniu Hogwartu, Jonathan zaczął naukę w Centrum, gdzie poznał swoją miłość, Eloise, bardzo drobną i wątłą kobietę, kilka lat starszą, władającą powietrzem. Niedługo po zakończeniu szkolenia, które ukończył w rekordowym tempie, bo w przeciągu trzech miesięcy, oświadczył się kobiecie, otrzymując pozytywną odpowiedź. Wzięli ślub w małej, rodzinnej miejscowości Eloise i wyjechali.
Przez niemal dziesięć lat nie było o nim żadnych wieści. Po tym czasie wrócił do Anglii i według niektórych tekstów, znalazł legendarny Pałac Żywiołów, który mogą odnaleźć tylko Magowie władający wszystkimi żywiołami.
Około roku 1830 urodził się jego syn, Dorian. Od samego początku chłopiec był bardzo słabym, chorowitym dzieckiem, więc rodzice bardzo o niego dbali, wiedząc, że kolejnego dziecka mieć nie będą z powodu komplikacji przy pierwszej ciąży. Jonathan, chcąc za wszelką cenę utrzymać syna przy życiu, ukrył go, jednocześnie szukając dla niego najlepszych uzdrowicieli. Według słów ówczesnych Magów, zamieszkujących Centrum, każdy uzdrowiciel, który zechciał pomóc, nigdy nie pamiętał, gdzie chłopiec się znajdował i w jakim był stanie, co rodziło wiele wątpliwości.
Dopiero, gdy chłopak skończył 15 lat, jego ojciec przyprowadził go do Centrum. Jak się okazało, Dorian również był Panem Żywiołów. Wielu Magów nie chciało w to uwierzyć, gdyż był to pierwszy przypadek w historii. Do tego czasu, nigdy wcześniej nie było dwóch Panów Żywiołów jednocześnie. Według niektórych, żeby narodził się kolejny Pan, musiał umrzeć poprzedni, jednak w tym niezwykłym przypadku w jednym czasie żyło dwóch Panów – ojciec i syn.
Dorian, tak jak ojciec, bardzo szybko się uczył. W bardzo krótkim czasie osiągnął poziom najstarszych Magów Żywiołów, potrafiąc władać magią w niezwykle zaawansowany sposób. Wyrósł i stał się bardzo przystojnym młodzieńcem, całkowicie różnym od dziecka, którym był. Jednak jego życie szybko dobiegło końca, tak jak życie jego ojca.
W roku 1849 rozpoczęła się ważna bitwa w dziejach magicznego świata. Mortius, czarnoksiężnik, który zapragnął przejść Ministerstwo Magii i narzucić wszystkim czarodziejom własną ideologię, oraz ludzie popierający go napadli na budynek ministralny. W jego obronie stanęli urzędnicy Ministerstwa oraz Jonathan ze swoim synem. Mortius, mimo że nie był bardzo sławnym czarodziejem, posiadał sporą moc magiczną i mimo przewagi, jaką dawali dwaj Panowie Żywiołów, pokonał większość obrońców. Jednak nie potrafił poradzić sobie z Jonathanem. Pan Żywiołów walczył dzielnie i wygrywał, już mając zadać przeciwnikowi ostateczny cios, gdy usłyszał za sobą krzyk swojego syna. Odwrócił się mimowolnie, chcąc pomóc jedynemu, ukochanemu dziecku. Mortius rzucił w chłopaka zaklęcie, które sprawiło, że Dorian wyparował, wrzeszcząc z bólu. Zdruzgotany ojciec zwrócił się do czarnoksiężnika, jednak nie był w stanie wygrać. Zginął od zaklęcia tnącego, które przecięło jego tętnicę szyjną, doprowadzając do wykrwawienia.
Losy Doriana Cubice’a nie są znane, jednak z jego zniknięciem powstała legenda, mówiąca, że zaklęcie zamknęło go w Pałacu Żywiołów, gdzie czeka na kolejnego Pana Żywiołów, który jako jedyny może mu pomóc. Owa legenda może mieć w sobie ziarnko prawdy, ale jednocześnie prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, co się stało z tym młodym chłopakiem.”
- Co tam czytasz?
Harry, całkowicie zaskoczony i przestraszony, krzyknął, podrywając się z fotelu. Książka upadła z hukiem na podłogę, sprawiając, że drgnął gwałtownie, patrząc z szeroko otwartymi oczami na stojącego za krzesłem Michaela. Chłopak odetchnął gwałtownie, nagle uświadamiając sobie, co zrobił. Spojrzał na zdumioną twarz Rodda z niedowierzaniem i urazą jednocześnie.
- Nie chciałem cię przestraszyć – uśmiechnął się niepewnie Mag wody, choć w jego oczach było widać, że ma ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. – Chciałem tylko spytać, w czym tak się zaczytałeś? – powiedział, obchodząc czerwony fotel i sięgając po leżącą na ziemi książkę.
- „Panowie Żywiołów na przestrzeni wieków” – odparł Potter, w końcu uspokajając oddech. – Chciałem tylko dowiedzieć się czegoś więcej.
- Rozumiem. I jak? Dowiedziałeś?
- Tak. Jest naprawdę ciekawa i napisana dość prostym językiem w przeciwieństwie do większości książek historycznych.
- Napisał ją mój mentor – uśmiechnął się Rodd, wskazując na autora książki. – Byłem bardzo młody, gdy go poznałem. Był wielkim badaczem i właśnie ten temat bardzo go interesował. Zebrał informacje z różnych źródeł i pisał. Zmarł w sumie dość niedawno, bo jakieś 50 lat temu. Miał koło 360 lat, ale nigdy dokładnie mi nie powiedział, kiedy się urodził… W każdym razie był dość stary – zaśmiał się Rodd i odłożył księgę na stolik, a Harry spojrzał na nią jakoś inaczej. To dziwne, że był w stanie dowiedzieć się więcej o autorze. Potrząsnął lekko głową, stwierdzając w duchu, że musi się przyzwyczaić do tego, że zawsze będzie inaczej patrzył na czas. Za sto lat on nadal będzie wyglądał młodo, będzie w pełni sił, podczas gdy jego brat, przyjaciele, którzy już nie są przyjaciółmi, Syriusz i Remus, rodzice, wszyscy oni będą starymi ludźmi, dla których czas będzie się kończył. Zmarkotniał lekko, patrząc na okładkę książki z lekką nostalgią.
- Co się stało? – zaniepokoił się Michael. – Powiedziałem coś nie tak?
- Nie, nie. Po prostu dotarło do mnie to, że kiedyś, za wiele lat, zostanę całkiem sam.
- Bzdura. Będziesz miał nas, może jakąś ładną żonę… lub męża. Wśród Magów nie patrzymy na wiek. Większość z nas łączy się z innymi Magami, wiedząc, że w taki sposób nie zostaną w którymś momencie sami.
- Tak jak Ana i jej mąż?
- Tak. Oraz tak jak Lucas i Mike. Tylko że z nimi to trochę inna historia. Musisz się przyzwyczaić do tego, że normalni ludzie będą wokół ciebie umierać – powiedział Rodd łagodnie.
Harry opadł na fotel, patrząc niemrawo w ziemię. Michael ukląkł przy nim, spoglądając na jego twarz i przeraził się, widząc, jak oczy chłopaka napełniają się łzami.
- Harry – szepnął łagodnie, a Potter zacisnął usta, próbując powstrzymać szloch.
- Przepraszam – jęknął chłopiec, a łzy spłynęły po jego policzkach.
- Już, już – Michael usiadł na podłokietniku fotela i objął chłopaka ramionami.
Harry westchnął, po czym rozpłakał się na dobre. Czuł zażenowanie swoim zachowaniem, ale wizja Syriusza i Remusa, jak starych dziadków, leżących w trumnach, z zamkniętymi oczami i bladymi twarzami, była dla niego zbyt przykra. Tak bardzo nie chciał, by ci dwaj mężczyźni go zostawiali, ale wiedział, że w końcu tak się stanie, niezależnie od tego, czy będzie Magiem, czy nie. Przez te myśli poczuł, że ucisk w gardle staje się niemal nie do zniesienia. Przytulił się do Rodda, mając nadzieję, że mężczyzna nie będzie na niego zły za moczenie mu koszulki.
Michael spojrzał ze smutkiem na chłopca, przeklinając się w duchu za niewyparzony język. Doskonale wiedział, jak źle młodzi Magowie przyjmują to, że za stosunkowo niedługi czas stracą swoje rodziny i najbliższych znajomych, ale oczywiście musiał wspomnieć coś o śmierci. Miał ochotę kopnąć sobie w tyłek. Przytulił mocno dzieciaka, szepcząc uspokajające słowa, które wydawały się nie dawać żadnego efektu.
Po paru minutach westchnął, mając wrażenie, że przegrał z kretesem i już miał odsunąć się od chłopca i iść po jakąś pomoc, gdy drzwi do biblioteki otworzyły się i pomoc przyszła do niego. W drzwiach stanął Lucas, który tylko raz zerknął na płaczącego Pottera i pełną poczucia winy twarz Michaela i już znalazł się przy nich. Usiadł na stojącym naprzeciw fotelu, biorąc chłopca na kolana. Michael tymczasem szybko się wycofał.
- Co się stało, Harry? – zapytał Would, gdy już zostali sami.
- P-p-przepraszam…
- Nie przepraszaj. Co takiego się stało?
- Ja tylko… Uświadomiłem sobie, że… No bo… Syriusz i Remus kiedyś umrą – wyszeptał w końcu chłopak, spoglądając na nauczyciela załzawionymi oczami. – W poprzednim życiu poznałem ich niedawno. Miałem trzynaście lat i byli dla mnie niemal obcymi osobami. A teraz? Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Po prostu… - jego oczy napełniły się kolejną falą łez, więc schował twarz w ramię Lucasa, by to ukryć.
- Każdy kiedyś umrze – wyszeptał Would. Chwycił policzki chłopca w dłonie i zmusił go do spojrzenia sobie w oczy. – Pomyśl sobie, że owszem, umrą, ale przecież spotkasz ich potem, gdy już sam umrzesz. I spędzicie ze sobą wieki. Znowu będziecie razem.
Harry pociągnął na nosie i uśmiechnął się przez łzy. Skinął lekko głową i pozwolił Lucasowi na złożenie na swoim nosie delikatnego pocałunku.
- Przepraszam. Strasznie mi głupio, że się tak rozkleiłem.
- Niepotrzebnie. Uwierz mi, przechodzimy to z większością nowych magów. Nigdy wcześniej nie rozmawiałem z tobą na ten temat, choć powinienem. Nie musisz się przejmować, dzieciaku.
Harry wykrzywił usta w czymś podobnym do uśmiech i schował twarz z powrotem w koszulę Lucasa. Chwilę siedzieli w bezruchu, uspokajając się i w końcu Would uśmiechnął się nieco szerzej i odsunął od siebie chłopaka.
- Właściwie to przyszedłem po was, bo mieliśmy ochotę spędzić razem trochę czasu i coś porobić. Piszesz się na to?
- Ale co porobić? – zapytał chłopak, mając nadzieję, że to odciągnie jego umysł od przykrych myśli.
- Niespodzianka. To jak? Wchodzisz w to?
- Pewnie.

^^^
KOMENTUJCIE!!!

PS: Czytaliście już HP i Przeklęte Dziecko? Ja tak i w sumie mi się podobało, choć muszę przyznać, że nie dorasta do pięt nawet najgorszemu rozdziałowi z innych książek Rowling. Jeśli czytaliście, to jak wam się podobało? Napiszcie ;)

7 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie czytałam, ale wczoraj kupiłam. Tyle tylko, że na razie powinnam czytać lekturę... Zwłaszcza, że będziemy ją zaczynać już niedługo :/
    Ale!!
    Co do rozdziału, to jakoś tak smutno się na końcu zrobiło... Ale cóż, taki temat. Ech...
    Wgl, z tego co zrozumiałam, to Harry tak szybko się uczy właśnie dlatego, że jest Panem Żywiołów i raczej nie powinno mu to zająć bardzo dużo czasu, czy tak??... Więc w sumie, może będzie mógł zobaczyć się z Takim i Syrim wcześniej... :)
    Z tego co pamiętam, to Harry znalazł już chyba wcześniej Pałac Żywiołów, prawda?? Albo przynajmniej coś, co możnaby za niego uznać... Jestem ciekawa, kiedy się zorientuje i zacznie tam szukać, erm... Doriana (mój kuzyn ma tak samo na imię xD) Cubise'a.
    Hmm, a tak ogólnie to pozdrawiam Cię serdecznie oraz życzę WENY, CZASU i CHĘCI!!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz się zorientowałam, że zamiast 'Remim' wskoczyło mi 'Takim'... T^T

      Usuń
  2. Nie czytałam. Jakoże ostatnio mam drobne problemy finansowe (pożyczyłam kase i nie mogę się doprosić zwrotu) to czekam aż będzie w bibliotece. Niestety.
    Co do rozdziału... Jak zawsze świetny, choć krótki (zawsze tak sądzę:D). Smutno się robi myśląc o śmierci, a jeezcze smutniej, gdy dotyczy to naszych bliskich. Tak nostalgicznie się robi przed Wszystkich Świętych.
    Harry dowiaduje się coraz to więcej na temat Panów Żywiołów. Czyżby był coraz bliżej rozwiązania? Dowiedzenia się więcej nt. Tajemniczego Pana Żywiołow z Legendy?
    Pozdrawiam,
    Astra

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety!!! Wczoraj musiałam przerwać w jednej trzeciej i neskończyłam ale przeczytałam teraz od początku. Prawie sama się popłakałam!!! Niestety nie czytałam, czekam aż pojawi się w bibliotece bo inaczej to chyba nigdy nie dostanę go w swoje ręce. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ale nie pospieszam! Wiem jak to jest z Weną. Dlatego więc: życzenia Weny, Czasu, Uśmiechu i jeszce raz Weny czasu i Uśmiechu życzy Sere-chan. :) Pozdrawiam serdecznie!
    SerenityEvans2305

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już przeczytałam, najbardziej polubiłam z Delphi, była to chyba najlepsza zaraz po Snape'ie postać! Fabuła Przeklętego Dziecka była fajna i oryginalna, ale postacie kanoniczne takie troche Out Character :/ Co do twojego rozdziału, nie jest dobry bo... JEST NAJLEPSZY! Kocham to... nwm czemu... ale... najbardziej lubię Akire xDD nie pytaj, serio...
    Pozdrawiam i czekam na nexta :)
    Życzę weny i chęci oraz CZASU.
    Ps. Ta książka o pozycjach seksualnych, to mam teorie jak się tam znalazła: Lucas ją czytał i tam położył... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniale, Harry robi postępy w treningach, ciekawe co to będzie za niespodzianka... och uderzyło w niego ta informacja, że za niedługo nie będzie Syriusza i Rrmusa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Na powno znajdzie swoją drugą połówkę i będzie szczęśliwy. Czytałam jest taka sobie i nie ma porównania z Rowling wena jest z tobą 😀
    Pozdrawiam Agnieszka😀

    OdpowiedzUsuń