sobota, 1 października 2016

13. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, cz. 3



Hej!
Marina masz rację. Miałam na myśli część siódmą i wydarzenia w dworze Malfoyów, gdy Złota Trójca została złapana przez szmalcowników. 
To ostatnia część tego rozdziału i nie mam teraz pojęcia jak kontynuować XD 
Ale nie obawiajcie się, kolejny będzie za jakiś czas.
^^^

- No chodź!
- Przecież idę! – wydyszał Harry.
- Szybciej!
- Kiedy nie nadążam!
- Gdybyś urósł to byś nadążał – stwierdziła Anastazja, idąc parę kroków przed niemal biegnącym za nią Harrym. Chłopak spojrzał na nią spode łba, ale nie skomentował, bo właśnie doszli do biblioteki, w której miał niedawno lekcję z Louie’em. Collins weszła pierwsza, w ostatnim momencie uchylając się przed lecącą w jej stronę klątwą. Posłała tylko Markowi mordercze spojrzenie i podeszła do niewielkiego stolika, na którym leżały zapisane drobnym pismem papiery. Potter stwierdził, że musiała być przyzwyczajona do dziwnych wybryków McCanzy’ego i w ogóle nie zrobiło to na niej wrażenia. Chłopak pomyślał, że trochę mu to przypomina obcowanie z Syriuszem, po którym też nie zawsze szło się czegoś spodziewać. I Marco i Black mięli jakby swój świat, do którego trzeba było się przyzwyczaić.
Potter usiadł na jednym z czerwonych, skórzanych foteli, zerkając cały czas na dyskutującą parę nauczycieli. Zdawali się kłócić, od czego zacząć. Harry, stwierdzając, że nie będzie sprzeczał się z ich wyborem, postanowił zignorować ich sprzeczkę i zaczął przyglądać się książkom na półkach. Od razu stwierdził, że gdy tylko zacznie się nudzić będzie musiał tu przyjść i wziąć jeden z woluminów. Większość tytułów brzmiała naprawdę zachęcająco.
- Dobra! – wybuchła Anastazja, widocznie kapitulując. Marco uśmiechnął się szeroko i z niezwykłym zadowoleniem.
- Świetnie – wyszczerzył się i odwrócił do Harry’ego. – Dzisiaj zaczniemy od małej powtórki z transmutacji. Mam nadzieję, że pamiętasz choć część zaklęć z poprzednich lat?
- Co nieco pamiętam – mruknął niepewnie chłopak.
- Wystarczy co nieco. Dzisiaj wszystko przypomnimy – odwrócił się zamaszyście w stronę stolika, ponownie przypominając chłopakowi Syriusza, który również wszystko robił z charakterystyczną dla siebie niespożytą energią. Potter czasem śmiał się w myślach, że gdyby Blacka zamknąć z wielkim reaktorze jądrowym to wytworzyłby więcej energii niż rozpad uranu*.
- A może jednak zaczniemy od eliksirów – zaproponowała, widocznie po raz kolejny, Collins.
- Wiesz, że ich nie znoszę – bąknął Marco z naburmuszoną miną.
- Ale może Harry je lubi – spojrzała na Pottera i westchnęła, widząc jego krzywą minę. – Okej, już się nie odzywam.
Marco spojrzał to na nią, to na Pottera i westchnął.
- Zdecydujcie się.
- Przecież powiedziałam, że niech już będzie ta transmu…
- Widzę, że ci to nie odpowiada.
- Zgodziłam się.
- Ale nie wewnętrznie!
- Czy ty zawsze musisz się kłócić?
- Nie kłócę się…
- Sprzeczasz się ze mną o pierdołę!
- Wcale nie!
- A właśnie, że tak!
Harry nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, zwijając się na fotelu. Dorośli spojrzeli to na siebie, to na chłopaka i ostatecznie dołączyli do niego, śmiejąc się głośno.
^^^
Harry siedział naprzeciw Alicji, z książką na kolanach i starał się czytać zadany mu temat. Okazało się, że nauka animagii nie będzie taka łatwa, jak mu się wydawało. Musiał wykuć na pamięć kilkanaście zaklęć, które będzie powtarzał przy każdym etapie przemiany. Brown powiedziała mu, że gdy nabierze wprawy będzie się zmieniał automatycznie, ale póki jest początkujący musi znać odpowiednie czary.
Siedzieli w niewielkiej bibliotece i oboje zagłębiali się w swoje lektury. Potter dostrzegł, że kobieta czyta jakąś książkę o walkach wampirów w średniowieczu, ale zaraz zganił się, przypominając sobie, że ma się skupić na tekście. Nie szło mu to zbyt dobrze. Był nieco rozkojarzony i zmęczony po całym dniu zajęć, a po kolacji czekała go kolejna sesja z Anastazją i Marco. Nie żeby nie lubił tych lekcji. Oboje byli bardzo zabawni i wyluzowani, ale był już naprawdę zmęczony, szczególnie po porannej lekcji magii wody i poobiedniej magii powietrza.
Westchnął, układając się nieco wygodniej na fotelu, czym sprowadził na siebie uwagę kobiety. Uśmiechnęła się do niego ze zrozumieniem i odłożyła książkę.
- Możemy skończyć na dzisiaj. Dam ci na kartce zapisane dwa zaklęcia, które się musisz na początek nauczyć i możesz iść odpocząć.
- Mogę?
- Harry, nie jesteśmy tu, by cię zamęczyć nauką. Owszem, chcemy pokazać ci nasz świat, ale najbardziej mamy nadzieję cię poznać. Jeśli jesteś śpiący i chcesz odsapnąć przed zajęciami z Aną i Marco, to możemy iść do salonu.
Chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością i odłożył książkę. Kobieta szybko napisała mu inkantacje zaklęć i podała mu pergamin.
- Te zaklęcia są naj, naj, najważniejsze – zaznaczyła z uśmiechem. – Dasz sobie z nimi rady?
- Aha – potwierdził.
^^^
Co jakiś czas przecierał oczy, starając się nie zasnąć na kanapie. Alicja właśnie poszła po coś słodkiego, stwierdzając, że to może go obudzi. Wątpił, że to pomoże, ale nie zamierzał oponować, szczególnie, że wspomniała coś o czekoladzie.
Nagle drgnął lekko, gdy usłyszał ciche skomlenie od strony schodów. Uniósł głowę i uśmiechnął się nieco, widząc, jak Akira próbuje zejść ze stromych schodów. Była już w połowie, ale i tak postanowił podejść do niej i znieść ją na dół. Mimo że psina była z nim tylko trzy dni, już była niemal dwa razy większa, a przynajmniej bardziej puszysta. Miała sierść jak szpic wilczy, ale ogon jak retriever. I jeszcze te sterczące, wilcze uszka. Harry roześmiał się, gdy psina wspięła się na niego, starając się polizać go mokrym języczkiem w policzek.
- Słodziutka jak właściciel – usłyszał chłopak od strony drzwi. Odwrócił się do Alicji i uśmiechnął nieco zażenowany.
- Nie jestem słodki – bąknął.
- A oglądałeś się ostatnio w lustrze? – zachichotała z rozbawieniem. – Jesteś, szczególnie, gdy jesteś tak zarumieniony.
Potter mruknął coś pod nosem i odwrócił wzrok, skupiając się na Akirze.
- Harry, powiedz mi szczerze, jak to się stało, że znalazłeś się w przeszłości? No bo to dość niezwykłe, prawda?
- Dyrektor mnie tak wysłał. Widocznie uważał, że to dobry pomysł.
- A ty tak nie uważasz?
- Nie wiem. Zmieniłem przyszłość, z jednej strony na lepszą, ale z drugiej na gorszą. Nie wiem, co o tym myśleć. Choć nie mogę zaprzeczyć, że miło było żyć chociaż rok w czasach, gdzie nie było słychać na każdym kroku o wojnie.
Kobieta zamilkła rozumiejąc, że to nieco trudny temat. Patrzyła tylko, jak chłopak drapie suczkę za uchem, tuląc ją do siebie. Miała nadzieję, że psina pomoże chłopcu poza Centrum i dzieciak nie będzie czuł się tak samotny, jak się wydawał.
^^^
Harry szedł przodem razem z kłócącymi się Anastazją i Marco. Stwierdzenie, że magowie często się o coś sprzeczali, było niedopowiedzeniem. Jednak nie były to kłótnie, po których następował wielogodzinny „foch”, ale raczej złośliwe wymiany zdań, które kończyły się wybuchem śmiechu, ewentualnie paroma klątwami. Potter od razu dostrzegł, że raczej sprawia im to przyjemność i pomaga się odstresować, dlatego gdy tylko zaczynali kolejną rundę, milkł i przysłuchiwał im się z rozbawieniem. Teraz było inaczej. Szedł przed nimi, całkowicie odcinając się od ich słów. Był piekielnie zmęczony, lepiły mu się oczy i nie miał absolutnie żadnej ochoty na słuchanie czyjejś wymiany zdań. Wszedł do salonu, od razu dostrzegając, że są w nim wszyscy magowie i rozmawiają ze sobą wesoło. Nie mając tyle energii, by w ogóle otworzyć usta w odpowiedzi na jakieś pytanie, skierował się od razu do łóżka.
- Potter!
Harry westchnął słysząc za sobą głos Maxa. Był już niemal w połowie schodów i naprawdę nie chciało mu się wracać, a mimo to odwrócił się, chociaż starając się wyglądać przyjaźnie. Lief zmierzył go oceniającym wzrokiem, po czym westchnął.
- Chciałem przeprosić.
W pomieszczeniu wszyscy zamilkli, patrząc na maga ognia w szoku.
- Nie powinienem oceniać cię przy pierwszym spotkaniu. Widzę, że nieźle sobie ze wszystkim radzisz i umiesz się wpasować w nasze towarzystwo i wiem, że to ja źle postąpiłem i zachowałem się głupio i… Przepraszam – bąknął Max, odwracając wzrok. – Zrozumiem, jeśli…
- Ja też przepraszam.
Lief podniósł na niego wzrok, nie wiedząc, o co w ogóle chłopiec miałby przepraszać, ale w końcu skinął głową, nie drążąc tematu. Podszedł do Harry’ego i wyciągnął rękę.
- Zgoda?
Potter popatrzył na niego przez moment i ostatecznie uśmiechnął się.
- Zgoda.
Max uścisnął mu rękę i pozwolił sobie na lekki uśmiech.
- Jak to mówią: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, prawda?
^^^
*Jestem na biol-chemie. Wybaczcie ^^’’ 
^^^
Komentarze karmią wenę!!! Pamiętajcie ;)

8 komentarzy:

  1. Taaak, kolejna część! Co tu dużo gadać, piszesz świetnie. Zastanawiałaś się nad opublikowaniem opowiadania również na fanfiction.net? Na pewno trafiłoby do o wiele większej liczby osób. Poza tym, niektórzy są uprzedzeni do opowiadań na blogach. Nie oszukujmy się - zwykle blogi z ff naprawę są nieprofesjonalne i pełno w nich błędów. Oczywiście są wyjątki, na przykład ty :) Twoje fanfiction jest bardzo wysokiej jakości. Co do rozdziału mam jedno malutkie zastrzeżenie, a mianowicie odmiana imienia Louie - Louie'em jest błędne, poprawnie powinno być Louie'm. Przepraszam, że wytykam błędy ale taka już moja natura. Na koniec tylko życzę ci mnóstwa weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny jak zawsze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez urazy, ale... Jak ty wytrzymujesz na biol-chemie?! A tak w ogóle tocfajny rozdział. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej kolejny rozdział! ^^
    Cieszę się, że Max przeprosił Harry'ego z wzajemnością. Choć według mnie to dość zaskakujące wydarzenie. Mam nadzieję, że będzie jakiś moment z "gryzieniem" pomiędzy postaciami, uwielbiam czytać ich wypowiedzi xd



    Co do twojego opowiadania zgadzam się z Marvaid na Fanfiction.NET o wiele więcej osób zobaczy twoje opo. A że jest to dobra historia będzie często czytana przez innych. Ludzie także źle oceniają blogi, bo w większości no coż... Są po prostu słabe lecz twój jest wyśmienity!

    //Satia

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejny rozdział . juz 3 tygodnie czekam ! wkręciłam sie:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha!! No i się pogodzili :D Mam nadzieję, że dobrze się będą dogadywać
    I dowiedziałam się też (mniej więcej ;p), jak szybko rośnie psinka, z czego też się cieszę ;D
    Pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI (i tak trochu współczuję profilu ^.^")!!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie dotarłam do końca ale szkoda że tak mało. Pięnie napisane i wciąga. Już noe mogę się doczekać ciągu dalszego! Pozdrowionka oraz życzonka WENY, UŚMIECHU, WENY, CZASU, WENY, UŚNIECHU i CZASU życzy Sere-chan!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniale, bardzo się cieszę, że Max przeprosił Harrego za swoje zachowanie, no u Harry wciąż się uczy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń