Hej!
Marina masz rację. Miałam na myśli część siódmą i wydarzenia w dworze Malfoyów, gdy Złota Trójca została złapana przez szmalcowników.
To ostatnia część tego rozdziału i nie mam teraz pojęcia jak kontynuować XD
Ale nie obawiajcie się, kolejny będzie za jakiś czas.
^^^
- No chodź!
- Przecież idę! – wydyszał Harry.
- Szybciej!
- Kiedy nie nadążam!
- Gdybyś urósł to byś nadążał – stwierdziła Anastazja,
idąc parę kroków przed niemal biegnącym za nią Harrym. Chłopak spojrzał na nią
spode łba, ale nie skomentował, bo właśnie doszli do biblioteki, w której miał
niedawno lekcję z Louie’em. Collins weszła pierwsza, w ostatnim momencie
uchylając się przed lecącą w jej stronę klątwą. Posłała tylko Markowi mordercze
spojrzenie i podeszła do niewielkiego stolika, na którym leżały zapisane
drobnym pismem papiery. Potter stwierdził, że musiała być przyzwyczajona do
dziwnych wybryków McCanzy’ego i w ogóle nie zrobiło to na niej wrażenia.
Chłopak pomyślał, że trochę mu to przypomina obcowanie z Syriuszem, po którym
też nie zawsze szło się czegoś spodziewać. I Marco i Black mięli jakby swój
świat, do którego trzeba było się przyzwyczaić.
Potter usiadł na jednym z czerwonych, skórzanych foteli,
zerkając cały czas na dyskutującą parę nauczycieli. Zdawali się kłócić, od
czego zacząć. Harry, stwierdzając, że nie będzie sprzeczał się z ich wyborem,
postanowił zignorować ich sprzeczkę i zaczął przyglądać się książkom na
półkach. Od razu stwierdził, że gdy tylko zacznie się nudzić będzie musiał tu
przyjść i wziąć jeden z woluminów. Większość tytułów brzmiała naprawdę
zachęcająco.
- Dobra! – wybuchła Anastazja, widocznie kapitulując.
Marco uśmiechnął się szeroko i z niezwykłym zadowoleniem.
- Świetnie – wyszczerzył się i odwrócił do Harry’ego. –
Dzisiaj zaczniemy od małej powtórki z transmutacji. Mam nadzieję, że pamiętasz
choć część zaklęć z poprzednich lat?
- Co nieco pamiętam – mruknął niepewnie chłopak.
- Wystarczy co nieco. Dzisiaj wszystko przypomnimy –
odwrócił się zamaszyście w stronę stolika, ponownie przypominając chłopakowi
Syriusza, który również wszystko robił z charakterystyczną dla siebie
niespożytą energią. Potter czasem śmiał się w myślach, że gdyby Blacka zamknąć
z wielkim reaktorze jądrowym to wytworzyłby więcej energii niż rozpad uranu*.
- A może jednak zaczniemy od eliksirów – zaproponowała,
widocznie po raz kolejny, Collins.
- Wiesz, że ich nie znoszę – bąknął Marco z naburmuszoną
miną.
- Ale może Harry je lubi – spojrzała na Pottera i
westchnęła, widząc jego krzywą minę. – Okej, już się nie odzywam.
Marco spojrzał to na nią, to na Pottera i westchnął.
- Zdecydujcie się.
- Przecież powiedziałam, że niech już będzie ta transmu…
- Widzę, że ci to nie odpowiada.
- Zgodziłam się.
- Ale nie wewnętrznie!
- Czy ty zawsze musisz się kłócić?
- Nie kłócę się…
- Sprzeczasz się ze mną o pierdołę!
- Wcale nie!
- A właśnie, że tak!
Harry nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, zwijając się na
fotelu. Dorośli spojrzeli to na siebie, to na chłopaka i ostatecznie dołączyli
do niego, śmiejąc się głośno.
^^^
Harry siedział naprzeciw Alicji, z książką na kolanach i
starał się czytać zadany mu temat. Okazało się, że nauka animagii nie będzie
taka łatwa, jak mu się wydawało. Musiał wykuć na pamięć kilkanaście zaklęć,
które będzie powtarzał przy każdym etapie przemiany. Brown powiedziała mu, że
gdy nabierze wprawy będzie się zmieniał automatycznie, ale póki jest początkujący
musi znać odpowiednie czary.
Siedzieli w niewielkiej bibliotece i oboje zagłębiali się
w swoje lektury. Potter dostrzegł, że kobieta czyta jakąś książkę o walkach
wampirów w średniowieczu, ale zaraz zganił się, przypominając sobie, że ma się
skupić na tekście. Nie szło mu to zbyt dobrze. Był nieco rozkojarzony i
zmęczony po całym dniu zajęć, a po kolacji czekała go kolejna sesja z Anastazją
i Marco. Nie żeby nie lubił tych lekcji. Oboje byli bardzo zabawni i
wyluzowani, ale był już naprawdę zmęczony, szczególnie po porannej lekcji magii
wody i poobiedniej magii powietrza.
Westchnął, układając się nieco wygodniej na fotelu, czym sprowadził na siebie uwagę kobiety. Uśmiechnęła się do niego ze zrozumieniem i odłożyła książkę.
Westchnął, układając się nieco wygodniej na fotelu, czym sprowadził na siebie uwagę kobiety. Uśmiechnęła się do niego ze zrozumieniem i odłożyła książkę.
- Możemy skończyć na dzisiaj. Dam ci na kartce zapisane
dwa zaklęcia, które się musisz na początek nauczyć i możesz iść odpocząć.
- Mogę?
- Harry, nie jesteśmy tu, by cię zamęczyć nauką. Owszem,
chcemy pokazać ci nasz świat, ale najbardziej mamy nadzieję cię poznać. Jeśli
jesteś śpiący i chcesz odsapnąć przed zajęciami z Aną i Marco, to możemy iść do
salonu.
Chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością i odłożył
książkę. Kobieta szybko napisała mu inkantacje zaklęć i podała mu pergamin.
- Te zaklęcia są naj, naj, najważniejsze – zaznaczyła z uśmiechem.
– Dasz sobie z nimi rady?
- Aha – potwierdził.
^^^
Co jakiś czas przecierał oczy, starając się nie zasnąć na
kanapie. Alicja właśnie poszła po coś słodkiego, stwierdzając, że to może go
obudzi. Wątpił, że to pomoże, ale nie zamierzał oponować, szczególnie, że
wspomniała coś o czekoladzie.
Nagle drgnął lekko, gdy usłyszał ciche skomlenie od
strony schodów. Uniósł głowę i uśmiechnął się nieco, widząc, jak Akira próbuje
zejść ze stromych schodów. Była już w połowie, ale i tak postanowił podejść do
niej i znieść ją na dół. Mimo że psina była z nim tylko trzy dni, już była
niemal dwa razy większa, a przynajmniej bardziej puszysta. Miała sierść jak szpic
wilczy, ale ogon jak retriever. I jeszcze te sterczące, wilcze uszka. Harry
roześmiał się, gdy psina wspięła się na niego, starając się polizać go mokrym
języczkiem w policzek.
- Słodziutka jak właściciel – usłyszał chłopak od strony
drzwi. Odwrócił się do Alicji i uśmiechnął nieco zażenowany.
- Nie jestem słodki – bąknął.
- A oglądałeś się ostatnio w lustrze? – zachichotała z
rozbawieniem. – Jesteś, szczególnie, gdy jesteś tak zarumieniony.
Potter mruknął coś pod nosem i odwrócił wzrok, skupiając
się na Akirze.
- Harry, powiedz mi szczerze, jak to się stało, że
znalazłeś się w przeszłości? No bo to dość niezwykłe, prawda?
- Dyrektor mnie tak wysłał. Widocznie uważał, że to dobry
pomysł.
- A ty tak nie uważasz?
- Nie wiem. Zmieniłem przyszłość, z jednej strony na
lepszą, ale z drugiej na gorszą. Nie wiem, co o tym myśleć. Choć nie mogę
zaprzeczyć, że miło było żyć chociaż rok w czasach, gdzie nie było słychać na
każdym kroku o wojnie.
Kobieta zamilkła rozumiejąc, że to nieco trudny temat.
Patrzyła tylko, jak chłopak drapie suczkę za uchem, tuląc ją do siebie. Miała
nadzieję, że psina pomoże chłopcu poza Centrum i dzieciak nie będzie czuł się
tak samotny, jak się wydawał.
^^^
Harry szedł przodem razem z kłócącymi się Anastazją i
Marco. Stwierdzenie, że magowie często się o coś sprzeczali, było
niedopowiedzeniem. Jednak nie były to kłótnie, po których następował
wielogodzinny „foch”, ale raczej złośliwe wymiany zdań, które kończyły się
wybuchem śmiechu, ewentualnie paroma klątwami. Potter od razu dostrzegł, że
raczej sprawia im to przyjemność i pomaga się odstresować, dlatego gdy tylko
zaczynali kolejną rundę, milkł i przysłuchiwał im się z rozbawieniem. Teraz
było inaczej. Szedł przed nimi, całkowicie odcinając się od ich słów. Był
piekielnie zmęczony, lepiły mu się oczy i nie miał absolutnie żadnej ochoty na
słuchanie czyjejś wymiany zdań. Wszedł do salonu, od razu dostrzegając, że są w
nim wszyscy magowie i rozmawiają ze sobą wesoło. Nie mając tyle energii, by w
ogóle otworzyć usta w odpowiedzi na jakieś pytanie, skierował się od razu do
łóżka.
- Potter!
Harry westchnął słysząc za sobą głos Maxa. Był już niemal
w połowie schodów i naprawdę nie chciało mu się wracać, a mimo to odwrócił się,
chociaż starając się wyglądać przyjaźnie. Lief zmierzył go oceniającym
wzrokiem, po czym westchnął.
- Chciałem przeprosić.
W pomieszczeniu wszyscy zamilkli, patrząc na maga ognia w
szoku.
- Nie powinienem oceniać cię przy pierwszym spotkaniu.
Widzę, że nieźle sobie ze wszystkim radzisz i umiesz się wpasować w nasze
towarzystwo i wiem, że to ja źle postąpiłem i zachowałem się głupio i…
Przepraszam – bąknął Max, odwracając wzrok. – Zrozumiem, jeśli…
- Ja też przepraszam.
Lief podniósł na niego wzrok, nie wiedząc, o co w ogóle
chłopiec miałby przepraszać, ale w końcu skinął głową, nie drążąc tematu.
Podszedł do Harry’ego i wyciągnął rękę.
- Zgoda?
Potter popatrzył na niego przez moment i ostatecznie
uśmiechnął się.
- Zgoda.
Max uścisnął mu rękę i pozwolił sobie na lekki uśmiech.
- Jak to mówią: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego,
prawda?
^^^
*Jestem na biol-chemie. Wybaczcie ^^’’
^^^
Komentarze karmią wenę!!! Pamiętajcie ;)
Taaak, kolejna część! Co tu dużo gadać, piszesz świetnie. Zastanawiałaś się nad opublikowaniem opowiadania również na fanfiction.net? Na pewno trafiłoby do o wiele większej liczby osób. Poza tym, niektórzy są uprzedzeni do opowiadań na blogach. Nie oszukujmy się - zwykle blogi z ff naprawę są nieprofesjonalne i pełno w nich błędów. Oczywiście są wyjątki, na przykład ty :) Twoje fanfiction jest bardzo wysokiej jakości. Co do rozdziału mam jedno malutkie zastrzeżenie, a mianowicie odmiana imienia Louie - Louie'em jest błędne, poprawnie powinno być Louie'm. Przepraszam, że wytykam błędy ale taka już moja natura. Na koniec tylko życzę ci mnóstwa weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze!!!!
OdpowiedzUsuńBez urazy, ale... Jak ty wytrzymujesz na biol-chemie?! A tak w ogóle tocfajny rozdział. Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńJej kolejny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Max przeprosił Harry'ego z wzajemnością. Choć według mnie to dość zaskakujące wydarzenie. Mam nadzieję, że będzie jakiś moment z "gryzieniem" pomiędzy postaciami, uwielbiam czytać ich wypowiedzi xd
Co do twojego opowiadania zgadzam się z Marvaid na Fanfiction.NET o wiele więcej osób zobaczy twoje opo. A że jest to dobra historia będzie często czytana przez innych. Ludzie także źle oceniają blogi, bo w większości no coż... Są po prostu słabe lecz twój jest wyśmienity!
//Satia
kiedy kolejny rozdział . juz 3 tygodnie czekam ! wkręciłam sie:P
OdpowiedzUsuńHahaha!! No i się pogodzili :D Mam nadzieję, że dobrze się będą dogadywać
OdpowiedzUsuńI dowiedziałam się też (mniej więcej ;p), jak szybko rośnie psinka, z czego też się cieszę ;D
Pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI (i tak trochu współczuję profilu ^.^")!!
~Daga ^.^'
Nareszcie dotarłam do końca ale szkoda że tak mało. Pięnie napisane i wciąga. Już noe mogę się doczekać ciągu dalszego! Pozdrowionka oraz życzonka WENY, UŚMIECHU, WENY, CZASU, WENY, UŚNIECHU i CZASU życzy Sere-chan!!!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bardzo się cieszę, że Max przeprosił Harrego za swoje zachowanie, no u Harry wciąż się uczy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia