środa, 7 września 2016

13. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, cz. 1

Witajcie!
Nadal nie mogę się otrząsnąć z tych niemal 50 komentarzy. Nie sądziłam, że jest was aż tak wielu!
Postanowiłam, że rozdziały będę dzielić na trzy-nawet cztery części, ale będą się pojawiały co mniej więcej tydzień (nie mówię, że zawsze, bo może się zdarzyć gorszy tydzień i nie będę w stanie nawet zdania napisać), ale jak będę miała więcej czasu (w co wątpię) to postaram się dodawać kolejne części od razu, jak je napiszę (co może skutkować tym, że w którymś momencie znikną i mogą się zmienić. Postaram się po jakimś czasie łączyć części rozdziałów w jeden, więc wtedy może wprowadzę jakieś zmiany. Pożyjemy, zobaczymy. Może nie będę musiała ;)).
Ta część jest króciutka i nie spodziewajcie się dłuższych, ale za to będą częściej (mam nadzieję ^^'').
Miłego czytania!

^^^
Krzyknął głośno, mając nadzieję, że ktoś go jednak usłyszy. Ostre zęby wbiły się w jego łydkę, pociągając go do tyłu. Upadł na brzuch jednocześnie z przerażeniem dostrzegając, że drzwi do pomieszczenia same się zamykają. Gdy zamek kliknął, wokół niego nastała pełna grozy cisza. Leżał przez dłuższą chwilę w bezruchu, starając się opanować mdłości, które zaatakowały go wraz z piekącym bólem nogi. Nie widział własnych obrażeń, ale sądząc po reakcji jego organizmu, coś dość mocno musiało wbić się w jego nogę. Podejrzewał, że silnie krwawił, ale czując, że nie powinien się ruszać, nie obejrzał się, by sprawdzić, ile życia jeszcze mu zostało. Może to i lepiej. Przynajmniej nie zwróci naleśników z obiadu, gdy zobaczy poszarpaną ranę.
Miał wrażenie, że leży na kamiennej podłodze już dobre kilka godzin, jednak wiedział, że to tylko złudzenie. Po paru sekundach, otworzył oczy, powoli unosząc głowę. W pomieszczeniu panował mrok. Żadna lampa nie dawała światła, a tak jak w większości Centrum, nie było tu też okien. Tylko szpara pod drzwiami wpuszczała do środka blade światło. Drgnął lekko, czując delikatny ruch tuż przy swojej rannej nodze. Podejrzewając, że znajduje się w pomieszczeniu z jakimiś dzikimi zwierzętami, nawet nie drgnął, chociaż miał ochotę zerwać się na równe nogi i czym prędzej wybiec. Wciągnął nieco gwałtowniej powietrze, gdy coś mokrego dotknęło jego rany. Jego ciało zalała nieoczekiwana ulga.
Z jego ust wyrwał się zaskoczony pisk, gdy poczuł, że zęby jakiegoś zwierzęcia zaciskają się na jego koszulce, tuż przy karku i pociągają go do tyłu. Nie opierał się, pozwalając, by sporej wielkości czworonożne stworzenie zaciągnęło go na środek pomieszczenia. Tak opadł na tyłek, czekając na egzekucję. Przez chwilę słyszał tylko niewyraźne powarkiwania i zaczął się zastanawiać, czy zwierzęta umawiają się, czyją jego część dostaną. To wyobrażenie wywołało u niego lekkie mdłości. Nie tak miał zginąć. Miał umrzeć jak bohater, a nie jak zagubiona w wielkim Centrum sierotka, którą rozszarpały dzikie zwierzęta.
Drgnął lekko, gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się i w świetle pochodni z korytarza stanął czworonożny zwierzak. Miał wygląd mieszańca wilka z psem, białą jak śnieg sierść i niezwykle bystre oczy, mieniące się wszystkimi kolorami świata. Harry mógł jednoznacznie stwierdzić, że to najpiękniejsze psopodobne stworzenie, jakie kiedykolwiek widział. Zwierzak podszedł do niego na odległość ramion i wtedy Potter zdał sobie sprawę, że olbrzymi pies wielkości małego niedźwiadka, trzyma w pysku maleńkiego szczeniaka. Dorosły osobnik położył jedwabiście miękką kulkę futra na jego kolanach i odsunął się, pokazując mu, że może odejść. Chłopak przez chwilę siedział nieruchomo, ale słysząc ciche, ponaglające warknięcie, owinął ramiona wokół szczeniaka i wstał, szybko wychodząc z pomieszczenia. Drzwi zatrzasnęły się za nim, a gdy się obejrzał, już ich nie było.
Spojrzał na maleńkie stworzonko w swoich ramionach, dostrzegając, że szczeniak ma równie śnieżno białą sierść, jak tamte stworzenie. Jedyne, co go odróżniało to wielkość i czarna błyskawica na tylnej, lewej nodze, odznaczająca się na tle bielutkiej sierści. Malec był wielkości królika miniaturki i spał w najlepsze. Harry wiedział, że cokolwiek miało znaczyć to, co zrobił starszy pies, miało to związek z Panami Żywiołów.
Przez moment zastanawiał się, w którą stronę ma iść, by wrócić do salonu. Nie musiał długo myśleć, bo do jego uszu dotarł głos Michaela. Ruszył pędem w jego stronę.
^^^
-… a gdy wyszedłem, usłyszałem Michaela i pobiegłem w jego stronę. Nawet nie sądziłem, że zaszedłem tak daleko – dokończył opowiadać Harry.
Siedział na kanapie w salonie, na kolanach trzymając śpiącego szczeniaka i głaskając go mimowolnie. Gdy tylko Michael go znalazł, z wielką ulgą zaprowadził go z powrotem do bezpiecznego miejsca, gdzie czekał na niego lekki chaos. Powiedzenie, że Harry był zaskoczony, widząc Lucasa krzyczącego na Maxa, było niedopowiedzeniem. Pierwszy raz widział, by Would był tak wściekły. I również pierwszy raz dostrzegł w jego oczach taką ulgą, gdy ich spojrzenia się spotkały. Mężczyzna natychmiast przerwał łajanie kolegi i podszedł szybko do chłopca, biorąc go w ramiona. Wyglądał na naprawdę wstrząśniętego faktem, że mag ognia zostawił na pastwę losu nie znającego Centrum Pottera. Lief prychnął nieco, na widok uścisku, ale widać było w jego oczach lekką ulgę, prawdopodobnie spowodowaną wyobrażeniem, co się mogło stać z tym chudym dzieciakiem, gdyby wszedł do jakiejś sali, do której nawet oni się nie zapuszczali. A było takich pomieszczeń kilka. Gdy pierwsze emocje opadły, Lucas dostrzegł małą, białą kulkę w ramionach chłopca. Od razu rozpoznał stworzenie, wyglądające na mieszankę wilka i psa. Czworonóg z pyszczka wyglądał nieco jak labrador, choć jego uszy sterczały jak u wilczka, a nie opadały. Mimo że zafascynowani nim magowie podawali go sobie z rąk do rąk, malec nawet nie otworzył oczu, tylko niewyraźnie skomlał, póki nie wrócił z powrotem do ramion Harry’ego. Władcy żywiołów posadzili chłopca na sofie i zażądali konkretnych wyjaśnień. Więc Potter opowiedział im, jak zgubił się w labiryncie korytarzy i dotarł do dziwnego pokoju.
- Miałeś szczęście, że stwierdziłem, że w ogóle mogłeś się tak daleko zapuścić – mruknął Michael, patrząc na niego z lekko zmarszczonymi brwiami. – Nie mogę sobie wyobrazić, co mogłoby ci się stać, gdybyś zawędrował jeszcze dalej.
- Musimy ustalić jakieś zasady – odezwał się Lucas z powagą. – Nie mogę zmusić Maxa, by pomagał ci w magii ognia. Musicie się dogadać. Jeśli będę naciskał, tylko pogorszę sprawę. – Spojrzał na schody, na których paręnaście minut temu zniknął Lief, nie mając ochoty słuchać o „wielkich wyczynach Harry’ego Pottera”. – Postaram się delikatnie przemówić mu do rozsądku, ale resztę musisz załatwić sam. Wiem, że Max wydaje się oschły i nieprzyjemny, ale uwierz mi, jak go poznasz bliżej dogadacie się lepiej niż ci się wydaje. Jednak faktem pozostaje to, że nie potrafisz jeszcze poruszać się po Centrum i wszędzie będziesz musiał chodzić z którymś z nas. Nawet, gdy będą przypadały lekcje z Maxem, ktoś musi cię odprowadzić do sali, póki nie nauczysz się choć trochę rozkładu Centrum.
Potter pokiwał głową, wiedząc, że tak będzie najlepiej. Nie chciał się ponownie zgubić, bo mimo że jego przygoda skończyła się dobrze, kolejny raz może nie mieć tyle szczęścia.
- A co z… nim? Nią? – zapytał chłopak, wskazując na szczeniaka.
- Sądzę, że to ona – uśmiechnęła się Anastazja, wyciągając rękę, by pogładzić szczeniaka po głowie. – Zostanie z tobą w pokoju. To gatunek wilka, który od wieków łączy się z Panami Żywiołów. Masz wielkie szczęście, bo nie każdy Pan jakiegoś miał. Będzie twoim ochroniarzem i przyjacielem. Musisz jej tylko na to pozwolić.
Harry uśmiechnął się nieco i pogładził suczkę za sterczącym uchem. Oczywiście, że jej pozwoli.
^^^
CDN…

PS Trzymajcie kciuki nie tylko za moją wenę, ale też za moje oceny ;) Już jutro pierwszy w tym roku szkolnym sprawdzian z chemii. Zabijcie mnie... 
PS2 Dla tych, którzy czytają moje tłumaczenia: może być lekkie opóźnienie z, cóż, wszystkimi tekstami. Jednak zainteresowanych mogę poinformować, że za jakiś tydzień zacznę publikować krótkie opowiadanie Wolfstar (znajdziecie je w "Short-stories yaoi"). Potem mam zamiar zabrać się za "Kocham cię, Lily" i mam wielkie plany wyrobić się z tym w dwa-trzy miesiące. A potem kontynuacja Nocnego Strażnika (a piszę to dlatego, że mam wrażenie, że większość czeka właśnie na to^^). 
Dzięki za komentarze! Motywują mnie do wszystkiego!

12 komentarzy:

  1. hej!!! rozdział świetny, Harry ma białego puchatego słodziaka...hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry ma szczeniaczka! O.O Kocham psy, fajnie że wprowadziłaś ten wątek :) Rozdział (a w zasadzie jego część) świetny, z resztą jak zawsze. Życzę weny i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh wiedziałam, futrzak będzie zarąbisty! Ciekawe jak da na imię szczeniaczkowi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział (a właściwie jego część). Biały szczeniak z błyskawicą od razu skojarzył mi się z Piorunem z Disneya xD Wiem, że właściwie to wilk i wygląda inaczej, ale nic nie poradzę, tak mi się po prostu skojarzyło xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej tego się nie spodziewałam.
    Myślałam, że go zje xd

    Oj znam twój ból :/ ja już miałam sprawdzian i kartkówkę. Teraz czekają mnie 4 kartkówki oraz 1sprawdzian w przeciągu dwóch dni... Ehhh

    Rozdział świetny, czekam na next i życzę: dużo czasu, dobrych ocen i przedewszystkim weeny c;

    ~Satia

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooooo Harry ma swojego zwierzaczka. :) Jak uroczo. Hmmm rozdziały krótkie, ale częściej? Mi pasuje. :) Ciekawa jestem, co będzie z Lief'em. Przestanie się w końcu boczyć na Harry'ego? O co właściwie mu chodzi? Bi normalnie nie można się tak boczyć na obcą osobę. Chyba, że zakochał się w Lucasie i teraz jest zazdrosny? Heh Harry ma "ochronę" w Centrum i teraz nigdzie sam się nie ruszy. Będzie się działo. :) Niech Wena Będzie Z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. taki puszek...supeeeeeeer!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo dobry rozdział...czekam na następny...niecierpliwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm...coraz ciekawiej..teraz Harrego czeka tresura tego stworka..hehe

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech szokła....tylko sprawdziany i sprawdziany...powodzenia życzę i czekam na next..:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki ten szczeniak musi być urooczyy~~ *^*
    Jestem ciekawa, jak szybko Harry dogada się z Liefem... Zajmie mu to miesiąc, dwa, a może tydzień... Hmm~ Naprawdę jestem ciekawa, również tego, jak szybko ten zwierzaczek urośnie xP
    Pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI (i dobrych ocen... xP też mam w tym roku matury, także no...;p), i lecę czytać dalej
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    wspaniały rozdział, cieszę się, że Harremu nic się nie stało, całe szczęście, Lucas bardzo się martwił, mam nadzieję, że w końcu Max przestanie być taki i zaprzyjaźni się z Harrym, o otrzymał szczeniaka, który będzie jego opiekunem i przyjacielem zarazem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń