wtorek, 30 sierpnia 2016

12. Upierdliwy nauczyciel

Jest tu kto?! Halo?
Huh, mam nadzieję, że tak ;) Wiem, że strasznie długo czasu to zajęło i macie prawo być zniecierpliwieni. Także tego... Nie bijcie!
A tak na poważnie, dziękuję za wasze komentarze pod ostatnim postem. Dobrze wiedzieć, że ktoś to jednak czyta.
Wiecie, że już jutro ostatni dzień wakacji? Ja też płakam :'( I właśnie dlatego mam dla was informację. Otóż, jak dla większości z was, zaczynam kolejny rok szkolny, a konkretnie trzecią klasę liceum. A wiecie co to oznacza? MATURA (bam bam bam baaaam). Więc wiecie, rozdziały będą jeszcze rzadziej, jednak postaram się, żeby były. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli kolejne części będą krótsze, ale za to postaram się dodawać je częściej. Więc nie zdziwcie się, gdy zobaczycie niezwykle króciutki rozdzialik, bo prawdopodobnie będzie to tylko jego część. Mogę też dodawać rozdziały takiej długości, jak zwykle (czyli koło 5-6 stron w Wordzie), ale zanim napiszę takiej długości rozdział, może minąć sporo czasu. Napiszcie w komentarzu, czy wolicie krótsze rozdziały - częściej, czy dłuższe - rzadziej. Postaram się dostosować ^^

^^^


Byliście kiedyś obudzeni przez wiadro chłodnej wody, zalewającej wam usta, nos, oczy, które pod wpływem zimna otwierają się wypełnione paniką, gdy przez moment myślisz, że przyjemny sen przekształcił się nagle w koszmar na jawie? Harry do tej pory nie był. I był to dla niego taki szok, że zerwał się do gwałtownego siadu, wyciągnął różdżkę z pod poduszki, gdzie umieścił ją poprzedniego wieczora i spojrzał mocno rozszerzonymi źrenicami na przyczynę jego brutalnej pobudki. Owa przyczyna miała jeszcze czelność uśmiechnąć się szeroko, poprawić zabawnie fioletowe włosy ruchem ręki i zamrugać z czystą złośliwością we fiołkowych oczach.
- Dzień dobry, Harry. Jak się spało? Mam nadzieję, że dobrze, bo dzisiaj mamy mnóstwo roboty. No, zbieraj się. Za pięć minut widzę cię przebranego w salonie – pogonił go Michael Rodd i wyszedł, jakby właśnie nie wylał kubła zimnej wody na śpiącego ucznia. Jeśli miał on uczyć Harry’ego magii wody i w taki sposób go budził, to chłopak mógł się obawiać, w jaki sposób obudzi go reszta. Kamieniami?!
Lekko podirytowany i nadal senny Potter powlókł się do łazienki i szybko zmienił ciuchy, wyszorował zęby i minutę przed wyznaczonym mu czasem stał już na schodach, zaglądając z ciekawością do salonu. Michael siedział z szerokim uśmiechem na jednej z kanap, a gdy tylko go zobaczył, Harry miał wrażenie, że wyszczerzył się jeszcze mocniej.
- Śniadanie jemy zazwyczaj wszyscy wspólnie, ale jako że wstaliśmy dość wcześnie, sami uraczymy się jedzeniem – powiedział Rodd, wstając.
- Codziennie będzie taka wczesna pobudka? – zapytał chłopak, przecierając senne oczy.
- Wczesna? Jest już po siódmej – roześmiał się Michael, wychodząc pierwszy z salonu i kierując się w prawy korytarz. – I nie. Zwyczajnie nie chciało mi się już spać, więc stwierdziłem, że dzisiaj wcześnie zaczniemy lekcję. – Zignorował niezadowolony pomruk Harry’ego i chwilę później skręcił do niedużej jadalni, a z niej do kuchni. Wyglądała jak należąca bogatej, ekskluzywnej i wyrafinowanej restauracji z tym, że w środku nie było kucharzy i najwidoczniej samemu trzeba było zrobić sobie jedzenie. Oprócz różnych przyrządów do gotowania, także mugolskich, stał tam również duży stół z krzesłami i już przygotowaną zastawą na śniadanie. Harry patrzył przez moment, jak Rodd zagląda to do jednej półki, to do drugiej, zastanawiając się, co w ogóle zrobić na śniadanie. W końcu, zrezygnowany z powodu zbyt dużego wyboru, spojrzał na Pottera z wyczekiwaniem.
- Na co masz ochotę?
Harry uśmiechnął się nieco, rozbawiony sytuacją i w końcu przestał gniewać się za poranną pobudkę. Koniec końców zjedli wymyślne kanapki ze stanowczo zbyt dużą ilością składników, które zsuwały się z tosta.
- A więc – zaczął Michael, gdy skończyli. – Zaprowadzę cię zaraz do Sali, gdzie będziesz miał zajęcia ogólne z władania magią żywiołów. Pokój został przystosowany tak, że możesz w nim łatwiej niż w innych warunkach „dogadać się” z żywiołami. Podejrzewam, że bez problemu poradzisz sobie z zadaniami, które mam dla ciebie. Lucas mówił mi, że dość dobrze radzisz sobie także z magią uzdrawiającą, która jest ściśle związana z magią wody, więc pomogę ci kształcić się również w tym kierunku. A teraz wstawaj i postaraj się zapamiętać jak najwięcej z drogi, którą zaraz ci pokarzę. Będziesz tamtędy chodzić kilka razy dziennie, obiecuję – uśmiechnął się lekko, po czym wstał. – Więc chodźmy.
Harry bez wahania podbiegł do Rodda i po paru minutach szybkiego chodu, znaleźli się przy sporych, dwuskrzydłowych drzwiach, obramowanych dziwnymi, abstrakcyjnymi wzorkami. Weszli do pokoju,  a właściwie nie pokoju. Znaleźli się w miejscu, wyglądającym jak polana na środku lasu. Gdy przeszli przez próg, drzwi za ich plecami zniknęły, została tylko ściana stworzona z wysokich dębów o niezwykle szerokich pniach. Pośrodku polany płonął ogień, ale nie rozprzestrzeniał się, mimo tego, że nic go nie powstrzymywało. Tuż za ogniskiem z ziemi wypływał strumień, wił się parę metrów i ponownie znikał gdzieś w trawie. Mimo że Harry wiedział, że przedtem byli w budynku, teraz nad jego głową było bezchmurne niebo.
- A więc zaczniemy od tego, że pokażesz mi, co potrafisz. Tam masz strumyk, zadziw mnie – uśmiechną się Rodd i przysiadł na trawie niedaleko ognia.
Harry uśmiechnął się nieco i przez chwilę udawał, że męczy się ze zmuszeniem wody do współpracy, po czym, gdy tylko Michael odwrócił na moment wzrok, zamachnął się obiema rękami, podrywając z rzeczki gruby strumień wody i chlusnął nim nauczyciela. Rodd przez chwilkę zastanawiał się, co się właśnie stało i nie potrafiąc znaleźć satysfakcjonującego wytłumaczenia, spojrzał na Harry’ego z lekką urazą.
- Zaplanowałeś to, prawda?
- Być może – uśmiechnął się chłopiec, a jego zielone oczy zabłyszczały tryumfem. Wtedy dotarło do Michaela, dlaczego Lucas ostrzegał go przed denerwowaniem dzieciaka. Harry miał nie tylko dużą moc magiczną, ale również w jakimś stopniu potrafił nad nią panować, dzięki czemu stawał się bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Rodd zanotował sobie w pamięci, by już więcej nie budzić brutalnie chłopca, jeśli nie chce skończyć na dnie strumyka. Co prawda nie zrobiłoby mu to wielkiej krzywdy z powodu jego umiejętności, ale wolał nie ryzykować. Widząc, jak chłopak niewinnie zaczyna bawić się wodą, zmuszając ją do wymyślnych akrobacji, stwierdził, że może od razu rzucić go na głęboką wodę. I to w niemal dosłownym znaczeniu.
- Myślę, że nie ma potrzeby, byśmy tu zostawali. To miejsce dla początkujących, a z tego, co widzę, masz już spore doświadczenie z magią żywiołów.
- To gdzie idziemy?
- Zobaczysz – mrugnął do niego mężczyzna i ruszył do drzwi, które nagle pojawiły się na największym pniu drzewa. Harry szybko ruszył za nim, bojąc się, że wyjście zniknie, a on nie będzie w stanie go znaleźć. Gdy tylko wyszli na korytarz, drzwi same się za nimi zatrzasnęły.
Rodd poprowadził go w korytarz po prawej, po czym skręcił w lewo, znowu w prawo, jeszcze dwa razy w lewo, a potem Harry stracił orientację, nie będąc już pewnym, czy faktycznie skręcili, czy tylko mu się zdawało, bo zamknął na moment oczy.
Ku jego wielkiemu zdumieniu, na końcu korytarza, do którego skręcili, były ogromne na całą wysokość i szerokość ściany drzwi, zrobione całkowicie z lodu. Chłopak zatrzymał się na moment, chłonąc wzrokiem to niezwykłe zjawisko i zastanawiając się, jak to możliwe, że jeszcze się nie roztopiły. Rodd posłał mu szeroki uśmiech i stając przed wejściem, zamaszystym ruchem rozłożył ramiona na bok, a drzwi otworzyły się. W środku było jeszcze bardziej niezwykle. Dookoła połyskiwały stalaktyty i stalagmity oblepione zamrożoną wodą. Mimo że cały sufit był oblodzony, wokoło było bardzo jasno, jakby lód miał w sobie jakieś wewnętrzne światło, które promieniowało z niego jak promienie słoneczne. Gdy zamknęły się za nimi lodowe drzwi, Harry dostrzegł, że całość przypomina jaskinię. Przechodząc parę kroków do przodu, zauważył, że dalej lód pod jego nogami robi się grubszy i zniknęła spod niego poświata ziemi.
- Napatrzyłeś się? – zapytał z lekkim uśmiechem Rodd. – W takim razie chodźmy.
Poprowadził go w głąb błyszczącej niczym kryształ jaskini, aż dotarli do miejsca, gdzie lód na podłodze stawał się bardziej poszarpany i ostrzejszy, dając wrażenie, że gdyby ktoś się przewrócił, mógłby śmiertelnie nadziać się na wystające gdzieniegdzie z podłoża szpiczaste krawędzie. Po paru chwilach doszli do niższej groty, dużo mniejszej i ciemniejszej. Harry usłyszał też, że gdzieś pod ich stopami płynie woda. Spojrzał na Michaela wyczekująco, zastanawiając się, po co mężczyzna zabrał go w takie czeluści. Przecież równie dobrze mogli ćwiczyć coś w tej jaśniejszej jaskini.
- Od zawsze, gdy przyprowadzam ucznia do tej sali, zaczynamy od czegoś, co jest najtrudniejszą rzeczą w magii wody. Musisz się nauczyć oddychać pod wodą. Prawdopodobnie podtopisz się wiele razy, ale uwierz mi, jest to bardzo potrzebna umiejętność. Jesteś gotowy?
- Tak, ale na co?
Michael posłał mu lekko współczujący uśmiech, po czym pchnął go mocno, a gdy Harry upadł na tyłek, lód pod nim się załamał i wpadł do lodowatej wody. W pierwszej sekundzie poczuł ogarniający go chłód, który przeniknął go momentalnie do szpiku kości. Potem nadszedł ból w piersi. Próbował wypłynąć, ale nie był w stanie nawet zamachać rękami. Drgnął lekko, gdy poczuł otaczające go ramiona. Uchylił powieki i spojrzał w całkiem niebieskie oczy Michaela. Dostrzegł, że pierś mężczyzny delikatnie się porusza, falując w równym tempie, a jego uchylone usta to wciągają wodę, to ją wydychają. Mimo zmęczenia, które nagle ogarnęło całe jego ciało, wziął oddech, w następnej chwili krztusząc się wodą zalewającą mu usta. Michael natychmiast wyciągnął go i drgnięciem ręki, oczyścił jego drogi oddechowe z płynu.
- Bardzo dobrze, Harry. Spróbuj jeszcze raz. – Jednak nim Rodd wciągnął go z powrotem pod wodę, Harry uczepił się go niczym małpka i zapytał:
- A-a-a pa-a-anu nie-e-e je-e-est zi-i-imno-o-o? – zaszczękał zębami.
- Jest mi trochę chodno. Tego również nauczy cię to ćwiczenie. Woda jest twoim sprzymierzeńcem i nie ważne, czy jest lodowata czy wrząca, nigdy nie zrobi ci krzywdy. Musisz tylko poczuć, że naprawdę jesteście jednością.
- Czu-uję to, ale na-a-adal mi-i-i zi-i-mno-o-o.
- Będzie już tylko lepiej. Próbujemy jeszcze raz.
^^^
- Dzień dobry – przywitał się z uśmiechem Lucas, wchodząc do kuchni. Zlustrował wszystkich wzrokiem, od razu dostrzegając, że nie ma wśród nich Harry’ego i Michaela. Wiedząc, że Rodd jest bardziej niż rannym ptaszkiem, nie przejął się tym za bardzo i usiadł przy stole obok lekko naburmuszonego Maxa. Spojrzał tylko na niego przelotnie i lekko zignorował ponury humor towarzysza. Zdawał sobie sprawę, że czarnowłosy mężczyzna nie lubi nowych uczniów, szczególnie tych z czystokrwistych rodzin, a dodatkowo zły humor Liefa powodował fakt, że tuż po śniadanio-obiedzie to on miał zająć się nauką chłopaka. Nie chcąc malca za bardzo przemęczać, Lucas postanowił, że każdego dnia będzie się uczył po śniadaniu przez dwie godziny magii wody, po obiedzie dwie godziny magii ognia, godzinę przed kolacją oklumencji, a po kolacji spędzi czas z Anastazją i Markiem. Następnego dnia miał zaczynać od magii ziemi, potem magia powietrza, animagia i znowu po kolacji przygotowania do szkoły. I tak naprzemiennie. Dzięki temu mógł się jednego dnia skupić na konkretnych rzeczach. Oczywiście Lucas wiedział, że czasem będą się zmieniać i wydłużać bądź skracać godziny nauki, bo mimo wszystko nie byli w szkole i najbardziej im zależało na tym, by chłopak poczuł się z nimi dobrze.
- Wiesz, o której Mikey dzisiaj obudził Harry’ego? – zagadnęła go Anastazja, która usiadła naprzeciw.
- O której?
- Przed siódmą – posłała mu rozbawione spojrzenie, a Lucas mimowolnie spojrzał na zegar. Dochodziła dwunasta.
- Dalej się uczą?
- Chyba tak. Są w Lodowej Sali. Wiesz, że tylko magowie wody mają tam wstęp.
- Tak, tak, wiem – westchnął. – A prosiłem, by go na początek nie męczyć.
- Trochę za późno – rozległ się w drzwiach rozbawiony głos Michaela. Trzymał na rękach wymęczonego chłopca, który zdawał się przelewać przez jego ramiona. – Max, ogrzejesz go?
- Jest też magiem ognia, niech sam się ogrzeje – burknął Lief, nie przerywając jedzenia.
- Och, jesteś wstrętny – warknęła Anastazja i wstała. Rodd położył chłopca w ramiona Lucasa, a kobieta przysunęła się bliżej nich, przytulając się lekko do chłopca. Harry natychmiast poczuł, że zimno, które dotychczas go przeszywało, znika, nie pozostawiając po sobie niemal ani śladu. Podniósł wzrok na Lucasa, który wyglądał na bardzo zaniepokojonego.
- Jak się czujesz? – zapytał z troską.
- Już lepiej – mruknął chłopiec i zrobił ruch, jakby chciał się zsunąć z kolan nauczyciela, ale Would mu na to nie pozwolił. Chwycił go mocniej i przytulił do siebie.
- No i co ten wstrętny Mikey ci zrobił? Chyba mu zabronię zostawać z tobą sam na sam – mruknął łagodnie Lucas i uśmiechnął się, słysząc chichot reszty.
- Oj, bez przesady – mruknął Rodd, siadając przy stole i sięgając po zwinięte naleśniki z dżemem. – Musimy przez to przebrnąć.
- Wiem – westchnął Lucas i w końcu pozwolił chłopcu usiąść na osobnym krześle. Potter uśmiechnął się do niego uspokajająco i też zabrał się za jedzenie.
^^^
- Siadaj – warknął Max, wskazując mu ognisko na środku polanki, na której Harry był wcześniej z Michaelem. Chłopak spojrzał na niego jak na wariata.
- W ogniu?
- Oczywiście, że nie, idioto. Koło ognia – syknął Lief, a Harry stłumił w sobie narastającą irytację. Rodd kazał mu oddychać pod wodą, więc chyba mógł pomyśleć, że Max chce go nauczyć czegoś podobnego w stosunku do ognia. Spojrzał na niego z lekką niechęcią.
- Co mam robić?
- Usiąść! Czy tobie zawsze trzeba sto razy powtarzać?
Potter zacisnął zęby i udał, że w ogóle go to nie obeszło. Usiadł przy ogniu i spojrzał wyczekująco na Liefa, który usiadł nieco dalej i wydawał się go ignorować.
- Co mam robić? – powtórzył po paru minutach bezczynności chłopak, czując, że jest coraz bardziej zły.
- Skup się i nie przerywaj. Dzisiaj masz tylko poczuć ogień, nic więcej.
- Ale to bez sensu. Czuję go. Już używałem nie raz magii ognia i…
- I jak to się kończyło? Ile razy poparzyłeś siebie albo kogoś innego? Nie będę cię niczego uczył, póki nie będę pewny, że nad sobą panujesz.
- Potrafię nad sobą panować. I poparzyłem tylko jedną osobę, bo…
- Bo nad sobą nie zapanowałeś, czyż nie? – Max spojrzał na niego szyderczo. – Skup się albo jeśli ci coś nie pasuje, poproś kogoś innego o pomoc w nauce.
- Sam sobie dam radę – warknął chłopak.
- Tak? Mogę się założyć, że za dwa miesiące nie będziesz w stanie wejść do ognia i się nie poparzyć. Tylko ja mogę cię tego nauczyć.
- Dobra – mruknął nagle Harry.
- Co, dobra?
- Sam się tego nauczę.
Max parsknął.
- Jeśli ci się to uda… będę cię uczył, jak działać ogniem w sposób ofensywny.
- Stoi – Potter uniósł dumnie głowę, a Lief zmierzył go pogardliwym spojrzeniem.
- Masz dwa miesiące. Radź sobie – i po tych słowach wstał i wyszedł, zostawiając chłopca całkiem samego.
^^^
Wracając do salonu i zarazem łóżka, Harry dwa razy pomylił korytarze i zorientował się dopiero wtedy, gdy dotarł do jakiejś ślepej uliczki. Jęknął z irytacją i usiadł pod ścianą, stwierdzając, że jeśli będzie próbował się odnaleźć to tylko pogorszy swoją sytuację i zawędruje gdzieś, gdzie nawet zapoznani z tym miejscem magowie go nie znajdą. Po chwili jednak uznał, że lepiej wyjść ze ślepej uliczki i dotrzeć chociaż do jakiegoś skrzyżowania korytarzy. Może nawet uda mu się rozpoznać jakiś gobelin wiszący na ścianie i sam odnajdzie drogę. Wstał szybko i ruszył w, miał nadzieję, powrotną drogę, jednak po dwóch zakrętach znowu trafił na ścianę. Nosz, kurcze! Przecież to niemożliwe. Dokładnie pamiętał, że ostatnie dwa razy skręcał w lewo, a potem w prawo. Czyli jeśli wracał, to musiał iść najpierw w prawo, po czym w lewo, tak? No to dlaczego trafił na kolejny brak przejścia. Czyżby Centrum było jak labirynt z trzeciego zadania Turnieju Trójmagicznego? Obawiał się, że jeśli tak, to może już nigdy się nie wydostać. A to wszystko wina tego naburmuszonego snoba Liefa! Gdyby normalnie pokazał mu, co i jak, Harry nie musiałby się denerwować i spokojnie siedziałby już w salonie albo jakiejś innej sali i uczył się oklumencji.
Przeklął pod nosem, gdy po raz kolejny trafił na ścianę. Odwrócił się na pięcie i ze zdumieniem stwierdził, że po drugiej stronie długiego korytarza są jakieś drzwi. Były nieduże i nie wyróżniały się niczym szczególnym na tle ścian z czarnego kamienia. Wiedział jednak, że nieraz te niepozorne rzeczy są najniebezpieczniejsze. Przez chwilę miał ochotę odejść i wznowić poszukiwania salonu, jednak stojąc na tym pustym korytarzu, nie mając zielonego pojęcia, dokąd iść, stwierdził, że nawet jeśli za tymi drzwiami czyha na niego jakieś niebezpieczeństwo, to może sobie z nim poradzi i dzięki temu odnajdzie wyjście.
Powoli otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. W pierwszej chwili nie potrafił oszacować, czy jest duże, czy małe, bo wokół panował mrok, utrudniający zobaczenie szczegółów. Gdy przestąpił próg dostrzegł, że wszędzie walając się jakieś rzeczy, gdzieniegdzie stały stosy czegoś, co prawdopodobnie było kartonami, tworząc niewielki labirynt. Zrobił kolejny krok, ale zamarł, słysząc dziwny odgłos, przypominający warczenie wilka. Wilk absolutnie nie był czymś, z czym miał ochotę się mierzyć w takich ciemnościach. Odwrócił się na pięcie, chcąc jak najszybciej wyjść, gdy nagle coś chwyciło go za tył koszulki. Krzyknął, po czym wrzasnął jeszcze głośniej, gdy na jego pierś, niemal znikąd skoczyła wielka, biała kupa futra.
^^^
Mam dla was ostatnią prośbę. Otóż chciałabym wiedzieć, ilu was tu jest. Więc proszę każdego, kto dobrnął do tej części, żeby pozostawił po sobie choć krótki komentarz (np typu: "cześć"/"czytam"/"jestem" ilu inne takie). Zróbcie  to, nawet jeśli pojawi się już kolejny rozdział. Dzięki!

58 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Ogólnie cały blog jest super. Ja czytam jakby co. No życzę weny. I powodzenia w szkole i na maturze: ) czekam na nexta ;)
    ~niezapominajka21~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem prawie od początku opowiadania ale nie lubię komentować. Mam nadzieję że kolejny rozdział będzie jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Moim zdaniem lepsze będą krótkie rozdziały, ale częściej. :) Bo łatwiej będzie przeczekać, np tydzień, niż miesiąc. ;)
    Czo ten Harry wyprawia?! Przecież bez Lief'a tak łatwo nie nauczy się magii ognia. A pewnie i Lucas zainterweniuje, bo nie pozwoli, aby jego Harry był tak traktowany. :) Ciekawi mnie, co takiego zaatakowało Harry'ego w tej tajemniczej komnacie. Dostanie swojego własnego zwierzaczka? Byłoby fajnie. :) No jasne, że tutaj zaglądam. :) Średnio co dwa dni patrzę, czy coś dodałaś. Niech Wena Będzie Z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  4. Część.
    Czytam.
    Jestem.
    A tak na serio, rozdział fenomenalny jednak bardzo boli mnie przerwanie w takim momencie :/ ale cóż może wytrzymam do następnej notki ;)
    Pisz dalej, bo opowiadanie jest fantastyczne.
    Życzę weny
    Czerwonaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam :) Przepraszam, ale postaram się skomentować jutro...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam, czytam, i bede czytać. Nie komentuje bo nigdy nie wiem co moglabym napisac. Ale postaram sie pisac chociaz krotkie komentarze.

    Chesterfilg

    OdpowiedzUsuń
  7. Czesc
    Jestem
    Zyje
    Mam się dobrze
    Cieszę się że jest kolejny rozdział
    Kolejny DOBRY rozdział
    Zależy jak często bylyby te krótkie rozdziały

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej.
    Nie ważne ilu nas czytelników jest. Ważne że ty nadal piszesz.
    Pozdrawiam F :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem.
    Czytam.
    Będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. oczywiście że nadal czytam; i będę czytać do póki nie skończysz pisać a jak skończysz to będę czgtać od Nowa i tak cały czas, chyba za bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem ale kto by się przejmował :D

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja będę czekać na kolejne rozdziały i nie ważne czy krótkie czy długie. Ważne, że będą się pojawiać. Rozdział fantastyczny.
    Powodzenia na maturze. Za to po niej będziesz mieć bardzo długie wakacje. Do października jesli planujesz studia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Jestem. Czytam. Uwielbiam :D A tak na poważnie: bardzo podoba mi się to opowiadanie, tylko niestety zwykle czytam na telefonie a tam komentowanie jest utrudnione. Duuuużo weny :) powodzenia na maturze! A.S.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem twoim cichym czytelnikiem ^^
    Przesyłam mnóstwo weny~~
    Co do rozdziałów - sądzę, że lepiej będzie czytać krótsze, ale częściej. Jednak jeśli zdecydujesz inaczej, dalej będę stała w cieniu, z zachwytem na twarzy i serduszkami w oczach <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem i oczywiście czytam :) mnie też dopada ogromny brak czasu, a w roku szkolnym to będzie istny koszmar więc nie wiem jak to z moim komentowaniem będzie, ale jestem dalej i nie zamierzam przestać czytać twojego opowiadania :) jeśli chodzi o rozdziały, to wolałabym dłuzsze ale rzadziej, choć jak zadecydujesz i tak będzie dobrze :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne!
    Weny życze

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam ,że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie mogłam .
    Rozdziały były genialne
    Weny życzę na następne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  17. Woo obecna!

    No to tak... Jesteś wieeeelkim polsatem xd

    A tak na serio to jestem strasznie ciekawa co to za zwierze ☺

    No nie ciekawie z tą nauką ognia ;-; mam nadzieję, że Harruś dokopie Max'owi (nie umiem zapamiętywać imion, więc mam nadzieję, że dobrze napisałam)

    Ahh czekam na jakiś wątek (o ile taki będzie), o matkowaniu Syriego w liście lub Remiego i czy Lucas się do niego nie dobiera ����

    Jeżeli chodzi o rozdziały... To myślę, że lepsze byłyby krótkie.

    Życzę weny, czasu, dobrych ocen i zdania matury����

    Tak też wylałam łzy, gdy uświadomiłam sobie, że jutro szkoła ��

    ~Satia

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja trzy dni temu trafiłam na Twojego bloga i przeczytałam prawie wszystko na raz :) I z pewnością będę śledzić dalszy ciąg historii.
    Pozdrawiam cię serdecznie i życzę baaardzo dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam twoje opowiadnanie od początku i z każdym rozdziałem jestem pod większym wrażeniem że można napisać coś tak wspanialego i orygnianlnego :)
    MIKA

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem czytam będę czytać rozdział świetny życzę weny. milli

    OdpowiedzUsuń
  21. jestem, czytam, kocham to opowiadanie..

    OdpowiedzUsuń
  22. rozdział świetny, czytam jak widać ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. wreszcie, nie mogłam się doczekać, jak zwykle cudownie, jak widać czytam i czytać będę!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam, nic bardziej konstruktywnego nie napiszę bo się spieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć. Rozdział świetny. Jestem czyja będzie ta "biała kupa futra". Mam nadzieje że Harry utrze nosa Maxowi.

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam, uwielbiam to opowiadanie i czekam zawsze na dalszą część !

    OdpowiedzUsuń
  27. Hejka. Opowiadanie jest zarąbiste! "Biała kupa futra" już mi się podoba. Założę się, że to słodki futrzak.

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytam i jestem pod wrażeniem licznych talentów(czytam tez tłumaczenia).Weny i czasu życzę,aby pogodzić naukę z pisaniem.Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  29. Jestem, czytam i komentuję :)
    Weny życzę:)
    Kiruś ❤

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem, czytam i komentuję :)
    Weny życzę:)
    Kiruś ❤

    OdpowiedzUsuń
  31. jestem czyta czekam

    OdpowiedzUsuń
  32. Biedny Harry, ja sama pamiętam, jak mnie obudzili wodą...przez ponad 10 minut się krztusilam :(
    Harry wybrał sobie za cel irytowanie swojego nauczyciela ognia....hmmm może być ciekawie :)
    A na twoją prosbe: Jestem, czytam i komentuję😘😘
    Z poważaniem Kaiko

    OdpowiedzUsuń
  33. Cześć! Jestem i czytam.
    Osobiście wolałabym, aby rozdziały były krótsze, ale pojawiały się częściej, ponieważ nie należę do tych cierpliwych, zwłaszcza gdy chodzi o czekanie na kolejne rozdziały :D
    Też zaczynam trzecią klasę liceum, więc całkowicie cię rozumiem. Matura jest ważniejsza niż opowiadanie, dlatego skup się na nauce. My poczekamy. Hah, jakbyśmy mieli jakiś wybór :D
    Ahh, uwielbiam, gdy Harry pokazuje pazurki. Z nim się nie zadziera, ot co! I Lief niedługo przekona się o tym na własnej skórze, o tak. Już nie mogę się tego doczekać.
    Powodzenia w szkole i życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  34. Czytam od samego początku i będę czytać do końca wszystkie Twoje teksty.
    Co do długości rozdziałów, wolę częstsze i krótsze :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytam i uwielbiam :D Rozdział jak zwykle świetny. Szykuję się do napisania dłuższego komentarza, ale mam na razie mało czasu, więc w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  36. Hejka
    Czytam od połowy pierwszego tomu i nie moge doczekać się kolejnej części
    Życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Hej! Jestem. Czytam. Komentuje! ;D
    Rozdział jak zawsze cudo *-* Zemsta Harry'ego..To było piękne. Lief zaczyna mnie wkurzać. Jak inni magowie z nim wytrzymują? Współczuje im /* Ale nam świństwo zrobiłaś.. W takim momencie przerwać? Za jakie grzechy?
    Czekam na nexta. Życzę Ci dużo weny!

    Pozdrawiam
    Amanda ;****

    OdpowiedzUsuń
  38. Cześć. Proszę pisz dalej i co to za białą bestię dałaś magowi żywiołów?

    OdpowiedzUsuń
  39. Czytam. Uwielbiam. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  40. Czytam i czekam na nexta. Super piszesz. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  41. Jestem i bd ciągle aż do końca ^^

    OdpowiedzUsuń
  42. Kocham to opowiadanie. Właściwie to czytałam je już 2 razy. I za każdym razem ciężko mi się od niego oderwać. A teraz jest jeszcze szkoła i nie mogłam zarywać nocek! ;-; Nienawidzę szkoły.
    Pisz dalej, bo już się nie mogę doczekać~!

    OdpowiedzUsuń
  43. Podoba mi się to zakończenie rozdziału jest pełne...dramatyzmu xd
    Lekcje i nowe postacie jak najbardziej na plus.

    Szczerzę spodziewałam się czegoś innego po nazwie rozdziału ale zawiedziona nie jestem.
    I czy to dziwne, że polubiłam Lief'a?

    Krótsze rozdziały rzadziej by były dobrym pomysłem gdyby były np raz w tygodniu w określony dzień o określonej porze. Wtedy spoko.

    Jestem,czytam,czekam.
    ~Kasumi

    OdpowiedzUsuń
  44. Biała kupa futra?? Hmm~~ Ciekawe, co to może być?? Jakieś zdanie, czy dwa wcześniej pomyślałam o wilkołaki, ale teraz to w sumie nie wiem... Cóż, zobaczymy. Zwłaszcza, że mam jeszcze kilka rozdziałów do nadrobienia ;p
    Także pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI, i lecę dalej!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  45. Czytam od 2 dni. Właściwie od 2 miesięcy, ale dopiero 2 dni temu wpadłam na to, że gdzieś istnieje ciąg dalszy. Do tej pory czytałam na fanfiction.net.
    Po znalezieniu bloga zaczęłam czytać od początku i przez 2 dni dotarłam tutaj. Wniosek może być tylko jeden - ta historia wciąga i to mocno. A biorąc pod uwagę to, że bardzo rzadko zdarza mi się cokolwiek komentować, ten wpis możesz uznać za sukces.
    Za poszczególne pomysły chwalić Cię nie będę, bo jak się wchłonie kilkadziesiąt rozdziałów w 2 dni, to ciężko odnieść się do szczegółów. W każdym razie czyta się świetnie. :)
    Nie podoba mi się tylko jedna rzecz. Zostało mi zaledwie kilka rozdziałów do przeczytania, a potem trzeba będzie czekać na ciąg dalszy. :( Jak jakiś tekst mnie wciągnie, to ciężko tak nagle przerwać.
    No trudno, poczekam, bo co innego mogę zrobić. A teraz wracam do czytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Jestem
    Czytam
    Będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Hej,
    piękne, Rood przekonał się żeby nie budzić brutalnie Harrego, Lucas i tak to było slodkie, urocze, Max bardzo mnie wkurza, mam nadzieję, że Harremu się uda...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  48. hej super opowiadanie :) mam nadzieje ze rozdzialy beda szybciej dodawane :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Część czytam od niedawna,ale bardzo mi się podoba. Wełny życzę

    OdpowiedzUsuń