Huh, mam nadzieję, że tak ;) Wiem, że strasznie długo czasu to zajęło i macie prawo być zniecierpliwieni. Także tego... Nie bijcie!
A tak na poważnie, dziękuję za wasze komentarze pod ostatnim postem. Dobrze wiedzieć, że ktoś to jednak czyta.
Wiecie, że już jutro ostatni dzień wakacji? Ja też płakam :'( I właśnie dlatego mam dla was informację. Otóż, jak dla większości z was, zaczynam kolejny rok szkolny, a konkretnie trzecią klasę liceum. A wiecie co to oznacza? MATURA (bam bam bam baaaam). Więc wiecie, rozdziały będą jeszcze rzadziej, jednak postaram się, żeby były. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli kolejne części będą krótsze, ale za to postaram się dodawać je częściej. Więc nie zdziwcie się, gdy zobaczycie niezwykle króciutki rozdzialik, bo prawdopodobnie będzie to tylko jego część. Mogę też dodawać rozdziały takiej długości, jak zwykle (czyli koło 5-6 stron w Wordzie), ale zanim napiszę takiej długości rozdział, może minąć sporo czasu. Napiszcie w komentarzu, czy wolicie krótsze rozdziały - częściej, czy dłuższe - rzadziej. Postaram się dostosować ^^
^^^
Byliście kiedyś obudzeni przez wiadro chłodnej wody,
zalewającej wam usta, nos, oczy, które pod wpływem zimna otwierają się
wypełnione paniką, gdy przez moment myślisz, że przyjemny sen przekształcił się
nagle w koszmar na jawie? Harry do tej pory nie był. I był to dla niego taki
szok, że zerwał się do gwałtownego siadu, wyciągnął różdżkę z pod poduszki,
gdzie umieścił ją poprzedniego wieczora i spojrzał mocno rozszerzonymi
źrenicami na przyczynę jego brutalnej pobudki. Owa przyczyna miała jeszcze czelność
uśmiechnąć się szeroko, poprawić zabawnie fioletowe włosy ruchem ręki i
zamrugać z czystą złośliwością we fiołkowych oczach.
- Dzień dobry, Harry. Jak się spało? Mam nadzieję, że
dobrze, bo dzisiaj mamy mnóstwo roboty. No, zbieraj się. Za pięć minut widzę
cię przebranego w salonie – pogonił go Michael Rodd i wyszedł, jakby właśnie
nie wylał kubła zimnej wody na śpiącego ucznia. Jeśli miał on uczyć Harry’ego
magii wody i w taki sposób go budził, to chłopak mógł się obawiać, w jaki
sposób obudzi go reszta. Kamieniami?!
Lekko podirytowany i nadal senny Potter powlókł się do
łazienki i szybko zmienił ciuchy, wyszorował zęby i minutę przed wyznaczonym mu
czasem stał już na schodach, zaglądając z ciekawością do salonu. Michael
siedział z szerokim uśmiechem na jednej z kanap, a gdy tylko go zobaczył, Harry
miał wrażenie, że wyszczerzył się jeszcze mocniej.
- Śniadanie jemy zazwyczaj wszyscy wspólnie, ale jako że
wstaliśmy dość wcześnie, sami uraczymy się jedzeniem – powiedział Rodd,
wstając.
- Codziennie będzie taka wczesna pobudka? – zapytał
chłopak, przecierając senne oczy.
- Wczesna? Jest już po siódmej – roześmiał się Michael,
wychodząc pierwszy z salonu i kierując się w prawy korytarz. – I nie.
Zwyczajnie nie chciało mi się już spać, więc stwierdziłem, że dzisiaj wcześnie
zaczniemy lekcję. – Zignorował niezadowolony pomruk Harry’ego i chwilę później
skręcił do niedużej jadalni, a z niej do kuchni. Wyglądała jak należąca
bogatej, ekskluzywnej i wyrafinowanej restauracji z tym, że w środku nie było
kucharzy i najwidoczniej samemu trzeba było zrobić sobie jedzenie. Oprócz
różnych przyrządów do gotowania, także mugolskich, stał tam również duży stół z
krzesłami i już przygotowaną zastawą na śniadanie. Harry patrzył przez moment,
jak Rodd zagląda to do jednej półki, to do drugiej, zastanawiając się, co w
ogóle zrobić na śniadanie. W końcu, zrezygnowany z powodu zbyt dużego wyboru,
spojrzał na Pottera z wyczekiwaniem.
- Na co masz ochotę?
Harry uśmiechnął się nieco, rozbawiony sytuacją i w końcu
przestał gniewać się za poranną pobudkę. Koniec końców zjedli wymyślne kanapki
ze stanowczo zbyt dużą ilością składników, które zsuwały się z tosta.
- A więc – zaczął Michael, gdy skończyli. – Zaprowadzę
cię zaraz do Sali, gdzie będziesz miał zajęcia ogólne z władania magią
żywiołów. Pokój został przystosowany tak, że możesz w nim łatwiej niż w innych
warunkach „dogadać się” z żywiołami. Podejrzewam, że bez problemu poradzisz
sobie z zadaniami, które mam dla ciebie. Lucas mówił mi, że dość dobrze radzisz
sobie także z magią uzdrawiającą, która jest ściśle związana z magią wody, więc
pomogę ci kształcić się również w tym kierunku. A teraz wstawaj i postaraj się
zapamiętać jak najwięcej z drogi, którą zaraz ci pokarzę. Będziesz tamtędy
chodzić kilka razy dziennie, obiecuję – uśmiechnął się lekko, po czym wstał. –
Więc chodźmy.
Harry bez wahania podbiegł do Rodda i po paru minutach
szybkiego chodu, znaleźli się przy sporych, dwuskrzydłowych drzwiach,
obramowanych dziwnymi, abstrakcyjnymi wzorkami. Weszli do pokoju, a właściwie nie pokoju. Znaleźli się w
miejscu, wyglądającym jak polana na środku lasu. Gdy przeszli przez próg, drzwi
za ich plecami zniknęły, została tylko ściana stworzona z wysokich dębów o
niezwykle szerokich pniach. Pośrodku polany płonął ogień, ale nie rozprzestrzeniał
się, mimo tego, że nic go nie powstrzymywało. Tuż za ogniskiem z ziemi wypływał
strumień, wił się parę metrów i ponownie znikał gdzieś w trawie. Mimo że Harry
wiedział, że przedtem byli w budynku, teraz nad jego głową było bezchmurne
niebo.
- A więc zaczniemy od tego, że pokażesz mi, co potrafisz.
Tam masz strumyk, zadziw mnie – uśmiechną się Rodd i przysiadł na trawie
niedaleko ognia.
Harry uśmiechnął się nieco i przez chwilę udawał, że
męczy się ze zmuszeniem wody do współpracy, po czym, gdy tylko Michael odwrócił
na moment wzrok, zamachnął się obiema rękami, podrywając z rzeczki gruby
strumień wody i chlusnął nim nauczyciela. Rodd przez chwilkę zastanawiał się,
co się właśnie stało i nie potrafiąc znaleźć satysfakcjonującego wytłumaczenia,
spojrzał na Harry’ego z lekką urazą.
- Zaplanowałeś to, prawda?
- Być może – uśmiechnął się chłopiec, a jego zielone oczy
zabłyszczały tryumfem. Wtedy dotarło do Michaela, dlaczego Lucas ostrzegał go
przed denerwowaniem dzieciaka. Harry miał nie tylko dużą moc magiczną, ale
również w jakimś stopniu potrafił nad nią panować, dzięki czemu stawał się
bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Rodd zanotował sobie w pamięci, by już
więcej nie budzić brutalnie chłopca, jeśli nie chce skończyć na dnie strumyka.
Co prawda nie zrobiłoby mu to wielkiej krzywdy z powodu jego umiejętności, ale
wolał nie ryzykować. Widząc, jak chłopak niewinnie zaczyna bawić się wodą,
zmuszając ją do wymyślnych akrobacji, stwierdził, że może od razu rzucić go na
głęboką wodę. I to w niemal dosłownym znaczeniu.
- Myślę, że nie ma potrzeby, byśmy tu zostawali. To
miejsce dla początkujących, a z tego, co widzę, masz już spore doświadczenie z
magią żywiołów.
- To gdzie idziemy?
- Zobaczysz – mrugnął do niego mężczyzna i ruszył do
drzwi, które nagle pojawiły się na największym pniu drzewa. Harry szybko ruszył
za nim, bojąc się, że wyjście zniknie, a on nie będzie w stanie go znaleźć. Gdy
tylko wyszli na korytarz, drzwi same się za nimi zatrzasnęły.
Rodd poprowadził go w korytarz po prawej, po czym skręcił
w lewo, znowu w prawo, jeszcze dwa razy w lewo, a potem Harry stracił
orientację, nie będąc już pewnym, czy faktycznie skręcili, czy tylko mu się
zdawało, bo zamknął na moment oczy.
Ku jego wielkiemu zdumieniu, na końcu korytarza, do
którego skręcili, były ogromne na całą wysokość i szerokość ściany drzwi,
zrobione całkowicie z lodu. Chłopak zatrzymał się na moment, chłonąc wzrokiem
to niezwykłe zjawisko i zastanawiając się, jak to możliwe, że jeszcze się nie
roztopiły. Rodd posłał mu szeroki uśmiech i stając przed wejściem, zamaszystym
ruchem rozłożył ramiona na bok, a drzwi otworzyły się. W środku było jeszcze
bardziej niezwykle. Dookoła połyskiwały stalaktyty i stalagmity oblepione
zamrożoną wodą. Mimo że cały sufit był oblodzony, wokoło było bardzo jasno,
jakby lód miał w sobie jakieś wewnętrzne światło, które promieniowało z niego
jak promienie słoneczne. Gdy zamknęły się za nimi lodowe drzwi, Harry
dostrzegł, że całość przypomina jaskinię. Przechodząc parę kroków do przodu,
zauważył, że dalej lód pod jego nogami robi się grubszy i zniknęła spod niego
poświata ziemi.
- Napatrzyłeś się? – zapytał z lekkim uśmiechem Rodd. – W
takim razie chodźmy.
Poprowadził go w głąb błyszczącej niczym kryształ
jaskini, aż dotarli do miejsca, gdzie lód na podłodze stawał się bardziej
poszarpany i ostrzejszy, dając wrażenie, że gdyby ktoś się przewrócił, mógłby
śmiertelnie nadziać się na wystające gdzieniegdzie z podłoża szpiczaste
krawędzie. Po paru chwilach doszli do niższej groty, dużo mniejszej i
ciemniejszej. Harry usłyszał też, że gdzieś pod ich stopami płynie woda.
Spojrzał na Michaela wyczekująco, zastanawiając się, po co mężczyzna zabrał go
w takie czeluści. Przecież równie dobrze mogli ćwiczyć coś w tej jaśniejszej
jaskini.
- Od zawsze, gdy przyprowadzam ucznia do tej sali,
zaczynamy od czegoś, co jest najtrudniejszą rzeczą w magii wody. Musisz się
nauczyć oddychać pod wodą. Prawdopodobnie podtopisz się wiele razy, ale uwierz
mi, jest to bardzo potrzebna umiejętność. Jesteś gotowy?
- Tak, ale na co?
Michael posłał mu lekko współczujący uśmiech, po czym
pchnął go mocno, a gdy Harry upadł na tyłek, lód pod nim się załamał i wpadł do
lodowatej wody. W pierwszej sekundzie poczuł ogarniający go chłód, który
przeniknął go momentalnie do szpiku kości. Potem nadszedł ból w piersi. Próbował
wypłynąć, ale nie był w stanie nawet zamachać rękami. Drgnął lekko, gdy poczuł
otaczające go ramiona. Uchylił powieki i spojrzał w całkiem niebieskie oczy
Michaela. Dostrzegł, że pierś mężczyzny delikatnie się porusza, falując w
równym tempie, a jego uchylone usta to wciągają wodę, to ją wydychają. Mimo
zmęczenia, które nagle ogarnęło całe jego ciało, wziął oddech, w następnej
chwili krztusząc się wodą zalewającą mu usta. Michael natychmiast wyciągnął go
i drgnięciem ręki, oczyścił jego drogi oddechowe z płynu.
- Bardzo dobrze, Harry. Spróbuj jeszcze raz. – Jednak nim
Rodd wciągnął go z powrotem pod wodę, Harry uczepił się go niczym małpka i
zapytał:
- A-a-a pa-a-anu nie-e-e je-e-est zi-i-imno-o-o? –
zaszczękał zębami.
- Jest mi trochę chodno. Tego również nauczy cię to
ćwiczenie. Woda jest twoim sprzymierzeńcem i nie ważne, czy jest lodowata czy
wrząca, nigdy nie zrobi ci krzywdy. Musisz tylko poczuć, że naprawdę jesteście
jednością.
- Czu-uję to, ale na-a-adal mi-i-i zi-i-mno-o-o.
- Będzie już tylko lepiej. Próbujemy jeszcze raz.
^^^
- Dzień dobry – przywitał się z uśmiechem Lucas, wchodząc
do kuchni. Zlustrował wszystkich wzrokiem, od razu dostrzegając, że nie ma
wśród nich Harry’ego i Michaela. Wiedząc, że Rodd jest bardziej niż rannym
ptaszkiem, nie przejął się tym za bardzo i usiadł przy stole obok lekko
naburmuszonego Maxa. Spojrzał tylko na niego przelotnie i lekko zignorował
ponury humor towarzysza. Zdawał sobie sprawę, że czarnowłosy mężczyzna nie lubi
nowych uczniów, szczególnie tych z czystokrwistych rodzin, a dodatkowo zły
humor Liefa powodował fakt, że tuż po śniadanio-obiedzie to on miał zająć się
nauką chłopaka. Nie chcąc malca za bardzo przemęczać, Lucas postanowił, że
każdego dnia będzie się uczył po śniadaniu przez dwie godziny magii wody, po
obiedzie dwie godziny magii ognia, godzinę przed kolacją oklumencji, a po
kolacji spędzi czas z Anastazją i Markiem. Następnego dnia miał zaczynać od
magii ziemi, potem magia powietrza, animagia i znowu po kolacji przygotowania
do szkoły. I tak naprzemiennie. Dzięki temu mógł się jednego dnia skupić na
konkretnych rzeczach. Oczywiście Lucas wiedział, że czasem będą się zmieniać i
wydłużać bądź skracać godziny nauki, bo mimo wszystko nie byli w szkole i
najbardziej im zależało na tym, by chłopak poczuł się z nimi dobrze.
- Wiesz, o której Mikey dzisiaj obudził Harry’ego? –
zagadnęła go Anastazja, która usiadła naprzeciw.
- O której?
- Przed siódmą – posłała mu rozbawione spojrzenie, a
Lucas mimowolnie spojrzał na zegar. Dochodziła dwunasta.
- Dalej się uczą?
- Chyba tak. Są w Lodowej Sali. Wiesz, że tylko magowie
wody mają tam wstęp.
- Tak, tak, wiem – westchnął. – A prosiłem, by go na
początek nie męczyć.
- Trochę za późno – rozległ się w drzwiach rozbawiony
głos Michaela. Trzymał na rękach wymęczonego chłopca, który zdawał się
przelewać przez jego ramiona. – Max, ogrzejesz go?
- Jest też magiem ognia, niech sam się ogrzeje – burknął
Lief, nie przerywając jedzenia.
- Och, jesteś wstrętny – warknęła Anastazja i wstała.
Rodd położył chłopca w ramiona Lucasa, a kobieta przysunęła się bliżej nich,
przytulając się lekko do chłopca. Harry natychmiast poczuł, że zimno, które
dotychczas go przeszywało, znika, nie pozostawiając po sobie niemal ani śladu.
Podniósł wzrok na Lucasa, który wyglądał na bardzo zaniepokojonego.
- Jak się czujesz? – zapytał z troską.
- Już lepiej – mruknął chłopiec i zrobił ruch, jakby
chciał się zsunąć z kolan nauczyciela, ale Would mu na to nie pozwolił. Chwycił
go mocniej i przytulił do siebie.
- No i co ten wstrętny Mikey ci zrobił? Chyba mu zabronię
zostawać z tobą sam na sam – mruknął łagodnie Lucas i uśmiechnął się, słysząc
chichot reszty.
- Oj, bez przesady – mruknął Rodd, siadając przy stole i
sięgając po zwinięte naleśniki z dżemem. – Musimy przez to przebrnąć.
- Wiem – westchnął Lucas i w końcu pozwolił chłopcu
usiąść na osobnym krześle. Potter uśmiechnął się do niego uspokajająco i też
zabrał się za jedzenie.
^^^
- Siadaj – warknął Max, wskazując mu ognisko na środku
polanki, na której Harry był wcześniej z Michaelem. Chłopak spojrzał na niego
jak na wariata.
- W ogniu?
- Oczywiście, że nie, idioto. Koło ognia – syknął Lief, a
Harry stłumił w sobie narastającą irytację. Rodd kazał mu oddychać pod wodą,
więc chyba mógł pomyśleć, że Max chce go nauczyć czegoś podobnego w stosunku do
ognia. Spojrzał na niego z lekką niechęcią.
- Co mam robić?
- Usiąść! Czy tobie zawsze trzeba sto razy powtarzać?
Potter zacisnął zęby i udał, że w ogóle go to nie
obeszło. Usiadł przy ogniu i spojrzał wyczekująco na Liefa, który usiadł nieco
dalej i wydawał się go ignorować.
- Co mam robić? – powtórzył po paru minutach bezczynności
chłopak, czując, że jest coraz bardziej zły.
- Skup się i nie przerywaj. Dzisiaj masz tylko poczuć
ogień, nic więcej.
- Ale to bez sensu. Czuję go. Już używałem nie raz magii
ognia i…
- I jak to się kończyło? Ile razy poparzyłeś siebie albo
kogoś innego? Nie będę cię niczego uczył, póki nie będę pewny, że nad sobą
panujesz.
- Potrafię nad sobą panować. I poparzyłem tylko jedną
osobę, bo…
- Bo nad sobą nie zapanowałeś, czyż nie? – Max spojrzał
na niego szyderczo. – Skup się albo jeśli ci coś nie pasuje, poproś kogoś
innego o pomoc w nauce.
- Sam sobie dam radę – warknął chłopak.
- Tak? Mogę się założyć, że za dwa miesiące nie będziesz
w stanie wejść do ognia i się nie poparzyć. Tylko ja mogę cię tego nauczyć.
- Dobra – mruknął nagle Harry.
- Co, dobra?
- Sam się tego nauczę.
Max parsknął.
- Jeśli ci się to uda… będę cię uczył, jak działać ogniem
w sposób ofensywny.
- Stoi – Potter uniósł dumnie głowę, a Lief zmierzył go
pogardliwym spojrzeniem.
- Masz dwa miesiące. Radź sobie – i po tych słowach wstał
i wyszedł, zostawiając chłopca całkiem samego.
^^^
Wracając do salonu i zarazem łóżka, Harry dwa razy
pomylił korytarze i zorientował się dopiero wtedy, gdy dotarł do jakiejś ślepej
uliczki. Jęknął z irytacją i usiadł pod ścianą, stwierdzając, że jeśli będzie
próbował się odnaleźć to tylko pogorszy swoją sytuację i zawędruje gdzieś,
gdzie nawet zapoznani z tym miejscem magowie go nie znajdą. Po chwili jednak
uznał, że lepiej wyjść ze ślepej uliczki i dotrzeć chociaż do jakiegoś
skrzyżowania korytarzy. Może nawet uda mu się rozpoznać jakiś gobelin wiszący
na ścianie i sam odnajdzie drogę. Wstał szybko i ruszył w, miał nadzieję,
powrotną drogę, jednak po dwóch zakrętach znowu trafił na ścianę. Nosz, kurcze!
Przecież to niemożliwe. Dokładnie pamiętał, że ostatnie dwa razy skręcał w lewo,
a potem w prawo. Czyli jeśli wracał, to musiał iść najpierw w prawo, po czym w
lewo, tak? No to dlaczego trafił na kolejny brak przejścia. Czyżby Centrum było
jak labirynt z trzeciego zadania Turnieju Trójmagicznego? Obawiał się, że jeśli
tak, to może już nigdy się nie wydostać. A to wszystko wina tego naburmuszonego
snoba Liefa! Gdyby normalnie pokazał mu, co i jak, Harry nie musiałby się
denerwować i spokojnie siedziałby już w salonie albo jakiejś innej sali i uczył
się oklumencji.
Przeklął pod nosem, gdy po raz kolejny trafił na ścianę.
Odwrócił się na pięcie i ze zdumieniem stwierdził, że po drugiej stronie
długiego korytarza są jakieś drzwi. Były nieduże i nie wyróżniały się niczym
szczególnym na tle ścian z czarnego kamienia. Wiedział jednak, że nieraz te
niepozorne rzeczy są najniebezpieczniejsze. Przez chwilę miał ochotę odejść i
wznowić poszukiwania salonu, jednak stojąc na tym pustym korytarzu, nie mając
zielonego pojęcia, dokąd iść, stwierdził, że nawet jeśli za tymi drzwiami czyha
na niego jakieś niebezpieczeństwo, to może sobie z nim poradzi i dzięki temu
odnajdzie wyjście.
Powoli otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. W
pierwszej chwili nie potrafił oszacować, czy jest duże, czy małe, bo wokół
panował mrok, utrudniający zobaczenie szczegółów. Gdy przestąpił próg
dostrzegł, że wszędzie walając się jakieś rzeczy, gdzieniegdzie stały stosy
czegoś, co prawdopodobnie było kartonami, tworząc niewielki labirynt. Zrobił
kolejny krok, ale zamarł, słysząc dziwny odgłos, przypominający warczenie
wilka. Wilk absolutnie nie był czymś, z czym miał ochotę się mierzyć w takich
ciemnościach. Odwrócił się na pięcie, chcąc jak najszybciej wyjść, gdy nagle
coś chwyciło go za tył koszulki. Krzyknął, po czym wrzasnął jeszcze głośniej,
gdy na jego pierś, niemal znikąd skoczyła wielka, biała kupa futra.
^^^
Mam dla was ostatnią prośbę. Otóż chciałabym wiedzieć, ilu was tu jest. Więc proszę każdego, kto dobrnął do tej części, żeby pozostawił po sobie choć krótki komentarz (np typu: "cześć"/"czytam"/"jestem" ilu inne takie). Zróbcie to, nawet jeśli pojawi się już kolejny rozdział. Dzięki!
Rozdział świetny. Ogólnie cały blog jest super. Ja czytam jakby co. No życzę weny. I powodzenia w szkole i na maturze: ) czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuń~niezapominajka21~
Jestem prawie od początku opowiadania ale nie lubię komentować. Mam nadzieję że kolejny rozdział będzie jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepsze będą krótkie rozdziały, ale częściej. :) Bo łatwiej będzie przeczekać, np tydzień, niż miesiąc. ;)
Czo ten Harry wyprawia?! Przecież bez Lief'a tak łatwo nie nauczy się magii ognia. A pewnie i Lucas zainterweniuje, bo nie pozwoli, aby jego Harry był tak traktowany. :) Ciekawi mnie, co takiego zaatakowało Harry'ego w tej tajemniczej komnacie. Dostanie swojego własnego zwierzaczka? Byłoby fajnie. :) No jasne, że tutaj zaglądam. :) Średnio co dwa dni patrzę, czy coś dodałaś. Niech Wena Będzie Z Tobą!
Część.
OdpowiedzUsuńCzytam.
Jestem.
A tak na serio, rozdział fenomenalny jednak bardzo boli mnie przerwanie w takim momencie :/ ale cóż może wytrzymam do następnej notki ;)
Pisz dalej, bo opowiadanie jest fantastyczne.
Życzę weny
Czerwonaa
Czytam :) Przepraszam, ale postaram się skomentować jutro...
OdpowiedzUsuńCzytałam, czytam, i bede czytać. Nie komentuje bo nigdy nie wiem co moglabym napisac. Ale postaram sie pisac chociaz krotkie komentarze.
OdpowiedzUsuńChesterfilg
Czesc
OdpowiedzUsuńJestem
Zyje
Mam się dobrze
Cieszę się że jest kolejny rozdział
Kolejny DOBRY rozdział
Zależy jak często bylyby te krótkie rozdziały
Pozdrawiam
Hej.
OdpowiedzUsuńNie ważne ilu nas czytelników jest. Ważne że ty nadal piszesz.
Pozdrawiam F :)
Jestem.
OdpowiedzUsuńCzytam.
Będę czytać :)
oczywiście że nadal czytam; i będę czytać do póki nie skończysz pisać a jak skończysz to będę czgtać od Nowa i tak cały czas, chyba za bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem ale kto by się przejmował :D
OdpowiedzUsuńA ja będę czekać na kolejne rozdziały i nie ważne czy krótkie czy długie. Ważne, że będą się pojawiać. Rozdział fantastyczny.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze. Za to po niej będziesz mieć bardzo długie wakacje. Do października jesli planujesz studia ;)
Hej! Jestem. Czytam. Uwielbiam :D A tak na poważnie: bardzo podoba mi się to opowiadanie, tylko niestety zwykle czytam na telefonie a tam komentowanie jest utrudnione. Duuuużo weny :) powodzenia na maturze! A.S.
OdpowiedzUsuńJestem twoim cichym czytelnikiem ^^
OdpowiedzUsuńPrzesyłam mnóstwo weny~~
Co do rozdziałów - sądzę, że lepiej będzie czytać krótsze, ale częściej. Jednak jeśli zdecydujesz inaczej, dalej będę stała w cieniu, z zachwytem na twarzy i serduszkami w oczach <3
Jestem i oczywiście czytam :) mnie też dopada ogromny brak czasu, a w roku szkolnym to będzie istny koszmar więc nie wiem jak to z moim komentowaniem będzie, ale jestem dalej i nie zamierzam przestać czytać twojego opowiadania :) jeśli chodzi o rozdziały, to wolałabym dłuzsze ale rzadziej, choć jak zadecydujesz i tak będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńK.
Genialne!
OdpowiedzUsuńWeny życze
Przepraszam ,że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie mogłam .
OdpowiedzUsuńRozdziały były genialne
Weny życzę na następne rozdziały
Nareeeszcieeeee!!!!
OdpowiedzUsuńWoo obecna!
OdpowiedzUsuńNo to tak... Jesteś wieeeelkim polsatem xd
A tak na serio to jestem strasznie ciekawa co to za zwierze ☺
No nie ciekawie z tą nauką ognia ;-; mam nadzieję, że Harruś dokopie Max'owi (nie umiem zapamiętywać imion, więc mam nadzieję, że dobrze napisałam)
Ahh czekam na jakiś wątek (o ile taki będzie), o matkowaniu Syriego w liście lub Remiego i czy Lucas się do niego nie dobiera ����
Jeżeli chodzi o rozdziały... To myślę, że lepsze byłyby krótkie.
Życzę weny, czasu, dobrych ocen i zdania matury����
Tak też wylałam łzy, gdy uświadomiłam sobie, że jutro szkoła ��
~Satia
Ja trzy dni temu trafiłam na Twojego bloga i przeczytałam prawie wszystko na raz :) I z pewnością będę śledzić dalszy ciąg historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie i życzę baaardzo dużo weny.
Genialne
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadnanie od początku i z każdym rozdziałem jestem pod większym wrażeniem że można napisać coś tak wspanialego i orygnianlnego :)
OdpowiedzUsuńMIKA
Jestem czytam będę czytać rozdział świetny życzę weny. milli
OdpowiedzUsuńCzytam i będę czytać
OdpowiedzUsuńjestem, czytam, kocham to opowiadanie..
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, czytam jak widać ;)
OdpowiedzUsuńwreszcie, nie mogłam się doczekać, jak zwykle cudownie, jak widać czytam i czytać będę!!!
OdpowiedzUsuńCzytam, nic bardziej konstruktywnego nie napiszę bo się spieszę :)
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńCześć. Rozdział świetny. Jestem czyja będzie ta "biała kupa futra". Mam nadzieje że Harry utrze nosa Maxowi.
OdpowiedzUsuńCzytam, uwielbiam to opowiadanie i czekam zawsze na dalszą część !
OdpowiedzUsuńHejka. Opowiadanie jest zarąbiste! "Biała kupa futra" już mi się podoba. Założę się, że to słodki futrzak.
OdpowiedzUsuńCzytam i jestem pod wrażeniem licznych talentów(czytam tez tłumaczenia).Weny i czasu życzę,aby pogodzić naukę z pisaniem.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńJestem, czytam i komentuję :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę:)
Kiruś ❤
Jestem, czytam i komentuję :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę:)
Kiruś ❤
jestem czyta czekam
OdpowiedzUsuńBiedny Harry, ja sama pamiętam, jak mnie obudzili wodą...przez ponad 10 minut się krztusilam :(
OdpowiedzUsuńHarry wybrał sobie za cel irytowanie swojego nauczyciela ognia....hmmm może być ciekawie :)
A na twoją prosbe: Jestem, czytam i komentuję😘😘
Z poważaniem Kaiko
Cześć! Jestem i czytam.
OdpowiedzUsuńOsobiście wolałabym, aby rozdziały były krótsze, ale pojawiały się częściej, ponieważ nie należę do tych cierpliwych, zwłaszcza gdy chodzi o czekanie na kolejne rozdziały :D
Też zaczynam trzecią klasę liceum, więc całkowicie cię rozumiem. Matura jest ważniejsza niż opowiadanie, dlatego skup się na nauce. My poczekamy. Hah, jakbyśmy mieli jakiś wybór :D
Ahh, uwielbiam, gdy Harry pokazuje pazurki. Z nim się nie zadziera, ot co! I Lief niedługo przekona się o tym na własnej skórze, o tak. Już nie mogę się tego doczekać.
Powodzenia w szkole i życzę dużo weny ^^
Czytam od samego początku i będę czytać do końca wszystkie Twoje teksty.
OdpowiedzUsuńCo do długości rozdziałów, wolę częstsze i krótsze :)
Czytam.
OdpowiedzUsuńCzytam i uwielbiam :D Rozdział jak zwykle świetny. Szykuję się do napisania dłuższego komentarza, ale mam na razie mało czasu, więc w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńHejka
OdpowiedzUsuńCzytam od połowy pierwszego tomu i nie moge doczekać się kolejnej części
Życzę dużo weny ;)
Hej! Jestem. Czytam. Komentuje! ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudo *-* Zemsta Harry'ego..To było piękne. Lief zaczyna mnie wkurzać. Jak inni magowie z nim wytrzymują? Współczuje im /* Ale nam świństwo zrobiłaś.. W takim momencie przerwać? Za jakie grzechy?
Czekam na nexta. Życzę Ci dużo weny!
Pozdrawiam
Amanda ;****
Cześć. Proszę pisz dalej i co to za białą bestię dałaś magowi żywiołów?
OdpowiedzUsuńCzęść
OdpowiedzUsuńCzytam. Uwielbiam. Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam na nexta. Super piszesz. ^.^
OdpowiedzUsuńJestem i bd ciągle aż do końca ^^
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie. Właściwie to czytałam je już 2 razy. I za każdym razem ciężko mi się od niego oderwać. A teraz jest jeszcze szkoła i nie mogłam zarywać nocek! ;-; Nienawidzę szkoły.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, bo już się nie mogę doczekać~!
Podoba mi się to zakończenie rozdziału jest pełne...dramatyzmu xd
OdpowiedzUsuńLekcje i nowe postacie jak najbardziej na plus.
Szczerzę spodziewałam się czegoś innego po nazwie rozdziału ale zawiedziona nie jestem.
I czy to dziwne, że polubiłam Lief'a?
Krótsze rozdziały rzadziej by były dobrym pomysłem gdyby były np raz w tygodniu w określony dzień o określonej porze. Wtedy spoko.
Jestem,czytam,czekam.
~Kasumi
Czytam
OdpowiedzUsuńBiała kupa futra?? Hmm~~ Ciekawe, co to może być?? Jakieś zdanie, czy dwa wcześniej pomyślałam o wilkołaki, ale teraz to w sumie nie wiem... Cóż, zobaczymy. Zwłaszcza, że mam jeszcze kilka rozdziałów do nadrobienia ;p
OdpowiedzUsuńTakże pozdrawiam, życzę WENY, CZASU i CHĘCI, i lecę dalej!
~Daga ^.^'
💜
OdpowiedzUsuńCzytam od 2 dni. Właściwie od 2 miesięcy, ale dopiero 2 dni temu wpadłam na to, że gdzieś istnieje ciąg dalszy. Do tej pory czytałam na fanfiction.net.
OdpowiedzUsuńPo znalezieniu bloga zaczęłam czytać od początku i przez 2 dni dotarłam tutaj. Wniosek może być tylko jeden - ta historia wciąga i to mocno. A biorąc pod uwagę to, że bardzo rzadko zdarza mi się cokolwiek komentować, ten wpis możesz uznać za sukces.
Za poszczególne pomysły chwalić Cię nie będę, bo jak się wchłonie kilkadziesiąt rozdziałów w 2 dni, to ciężko odnieść się do szczegółów. W każdym razie czyta się świetnie. :)
Nie podoba mi się tylko jedna rzecz. Zostało mi zaledwie kilka rozdziałów do przeczytania, a potem trzeba będzie czekać na ciąg dalszy. :( Jak jakiś tekst mnie wciągnie, to ciężko tak nagle przerwać.
No trudno, poczekam, bo co innego mogę zrobić. A teraz wracam do czytania. :)
Jestem
OdpowiedzUsuńCzytam
Będę czytać :)
Hej,
OdpowiedzUsuńpiękne, Rood przekonał się żeby nie budzić brutalnie Harrego, Lucas i tak to było slodkie, urocze, Max bardzo mnie wkurza, mam nadzieję, że Harremu się uda...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
hej super opowiadanie :) mam nadzieje ze rozdzialy beda szybciej dodawane :)
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńCzęść czytam od niedawna,ale bardzo mi się podoba. Wełny życzę
OdpowiedzUsuń