Naprawdę wyjazd na wakacje nie sprzyja ani wenie, ani chęciom. Ale uwierzcie, dwanaście godzin w pociągu i godzina w autobusie mogą wykończyć człowieka. Jak już sobie odpoczęłam na plaży to zabiła mnie podróż powrotna, także pisać rozdział zaczęłam dopiero w niedzielę. Mam nadzieję, że będziecie z niego zadowoleni.
Szczególnie dziękuję za te wszystkie 28 komentarzy. Jesteście wielcy!
A teraz już nie przedłużam, zapraszam na kolejny rozdział ;)
Betowała carmendraconi.
^^^
Gdy po raz kolejny
potknął się o wystający konar, zaklął głośno i oparł się lekko o drzewo. Mocno
padający deszcz utrudniał widoczność, a przemoknięte ciuchy bardziej chłodziły
niż grzały. Nie miał pojęcia, ile czasu już idzie w głąb lasu, co jakiś czas zerkając
na różdżkę, by upewnić się, że idzie w dobrym kierunku. Miał ochotę przekląć
samego siebie, że gdy wbiegał za chrześniakiem między drzewa, potknął się i
przewrócił, tracąc chłopca z widoku. Mimo że go wołał, Harry nie był w stanie
usłyszeć go z tak daleka. Wiedział to, ale i tak zdołał zedrzeć sobie gardło,
co jakiś czas wołając chrześniaka po imieniu. Wątpił, by w tym deszczu mógł go
znaleźć, ale parł na przód, obawiając się, co może się stać z jego maleńkim
chłopcem w samym środku lasu.
Spojrzał ponownie na
różdżkę, leżącą na jego dłoni, która zawirowała lekko i czubek wskazał mu drogę
przed nim. Spojrzał w niebo, ocierając z oczu wodę i mając głęboką nadzieję, że
zaraz przestanie padać. Głośny grzmot rozwiał jego nadzieje. Westchnął i
odgarnął za ucho przydługie włosy, ruszając do przodu.
- Harry! – krzyknął,
mimo że wiedział, że są małe szanse, by chłopak go usłyszał. – Na Merlina,
Harry! Gdzie jesteś!? Harry!
Jęknął cicho, czując
ogarniającą go bezradność. Różdżka w jego dłoni znowu zawirowała tym razem każąc
mu iść na prawo, między gęstymi krzakami. Stłumił w sobie chęć wrzaśnięcia z
wściekłości, gdy kolejne krople deszczu zalały mu oczy. Przeklął siarczyście,
ocierając twarz ręką.
- HARRY! – wrzasnął
ponownie, czując jednocześnie nieprzyjemne drapanie w gardle. Prawdopodobnie
jutro nie będzie w stanie mówić, jeśli nie zażyje jakiegoś eliksiru, ale mało
go to obchodziło. Już chciał ponownie krzyknąć imię chrześniaka, gdy do jego
uszu dotarł przytłumiony przez deszcz, lekko niepewny głos. Głos, krzyczący
jego imię.
^^^
Harry zadarł lekko
głowę, patrząc na burzowe chmury, z których lały się na niego strugi deszczu,
sprawiając, że jego ciuchy w momencie przemokły. Spojrzał na medalion na swojej
szyi i już chciał pomyśleć o Norze, gdy do jego uszu dotarł niewyraźny krzyk.
Zamarł na moment, nie wierząc własnym uszom. Przecież Syriusz wyjechał.
Zostawił go. To nie mógł być jego głos.
Jednak po paru
sekundach krzyk się powtórzył i Harry wyraźnie usłyszał swoje imię. Dopiero
teraz dotarło do niego, jakże był głupi, że od razu uwierzył ojcu. Przecież to
było oczywiste, że Syriusz nie mógłby go tak po prostu zostawić, a James wmówił
mu to z czystej złośliwości. Poczuł, że łzy pojawiają się w jego oczach. Jak
mógł tak szybko stracić zaufanie do swojego kochanego ojca chrzestnego? Jak
mógł tak szybko go spisać na straty?
Odwrócił się w stronę
głosu, a słysząc kolejny pełen strachu krzyk, ruszył biegiem w kierunku Blacka.
- Syriusz! – krzyknął,
czując łzy spływające mu po policzkach i mieszające się z kroplami deszczu.
Przebiegł koło drzewa z nisko wiszącymi gałęziami, czując, że jedno z nich
uderza go w policzek, prawdopodobnie rozcinając skórę. Nie przejął się tym.
Biegł dalej i w końcu go zobaczył. Black stał koło drzewa, ocierając wodę
spływającą mu do oczu z czarnych włosów, a jego wzrok błądził między drzewami
ze strachem i nadzieją. W końcu spojrzenie mężczyzny padło na nadbiegającego
chłopca, jego oczy się rozszerzyły, a twarz zalała ulga.
- Na Merlina,
Słoneczko, jesteś – jęknął Syriusz, chwytając go mocno w ramiona. – Tak się
martwiłem. Jak mogłeś uciec, dzieciaku? Tak się bałem – powtarzał Black,
wtulając twarz w mokre włosy chrześniaka. Stali przez chwilę aż oboje całkiem
się uspokoili i w końcu Syriusz uniósł wzrok.
- Zdawało mi się… -
przełknął cicho, a jego oczy błysły nadzieją. – Zdawało mi się, że wołałeś moje
imię.
Harry uniósł wzrok i
pomyślał, że być może to nie jest najlepszy moment na wyjawienie prawdy, ale
prawdopodobnie jedyny.
- Ja… - zaczął, ale
zaraz zamilkł, widząc łzy pojawiające się w oczach Blacka, co nie było zbyt
częstym widokiem.
- Harry, Słońce,
dziecino – wyszeptał Syriusz, przykładając usta do jego czoła. – Powiedz moje
imię. Proszę.
- Syriuszu – szepnął
chłopak nieco niepewnie. Zamarł, gdy usłyszał cichy szloch chrzestnego. Uniósł
głowę i spojrzał na mężczyznę błagalnie. – Nie płacz, proszę. Przepraszam.
- Nie przepraszaj,
Słoneczko – jęknął Syriusz, próbując się uspokoić. – Po prostu… od kiedy
przestałeś mówić, największym moim marzeniem było usłyszenie twojego głosu.
Kochany mój – szepnął Black i w końcu uśmiechnął się. – Nawet nie wiesz, jak
bardzo chciałem cię usłyszeć.
- Syriuszu, wybacz.
Jest… parę rzeczy, o których powinieneś wiedzieć – szepnął chłopak, spoglądając
na chrzestnego z niepewnością. – Ja… umiem mówić od zawsze, ale nie robiłem
tego, bo… nie chcę o tym rozmawiać, dobrze?
Black pokiwał głową,
stwierdzając w duchu, że jeszcze będzie czas, by to wyjaśnić. Martwiło go to
ogromnie, ale nie chciał stracić zaufania chrześniaka, skoro chłopak zdobył się
na odwagę, by wyznać mu, choć część prawdy.
- Może lepiej będzie,
jeśli teleportujemy się do Nory – zaproponował Syriusz, ale Harry skrzywił się.
- Póki co, chcę żebyś
tylko ty o tym wiedział. Nikt więcej.
- Aaa… Remus? – zapytał
niepewnie Black, przypominając sobie, że w końcu zgodził się być czymś w
rodzaju chłopaka Lupina, a to wiązało się z brakiem tajemnic.
- Oczywiście, że jemu
możesz powiedzieć. Nie chciałbym, żebyś musiał coś przed nim zatajać –
uśmiechnął się Harry lekko i zamrugał, gdy oczy Syriusza rozszerzyły się
gwałtownie.
- Ty też wiedziałeś! –
oburzył się Black. – Wiedziałeś, co Remus do mnie czuje!
Potter stłumił chichot
przytulając się do chrzestnego.
- Cóż…
- No wiesz! Czemu mi
nie powiedziałeś?
- Bo nie mówię? –
parsknął cicho Harry, a Black westchnął cierpiętniczo.
- Co ja z wami mam? No,
dobra. O czym jeszcze chcesz mi powiedzieć?
Harry przygryzł wargę,
poważniejąc.
- Wiesz, nie wszystko
jest takie, jak się wydaje – szepnął. – Pamiętasz takiego chłopaka? Mojego
wzrostu, z jasnymi włosami, zielonymi oczami…?
Syriusz widocznie się
spiął.
- Tak, pamiętam.
- Chodził z wami na
szósty rok i był waszym przyjacielem.
- Tak. Był dla mnie jak
brat. Kiedyś nawet myślałem, że się w nim kocham, ale to była po prostu wielka
braterska miłość. Jak do młodszego braciszka – szepnął Syriusz i zacisnął usta.
– Daczego o niego pytasz?
- Umarł, prawda?
Black odetchnął lekko i
pokiwał powoli głową.
- Umarł na oczach
twojego ojca, chroniąc go własnym ciałem. Nigdy go nie odnaleziono, bo wpadł do
jeziora.
- A gdybym ci powiedział…
że on żyje?
Syriusz popatrzył na
Harry’ego z bólem w oczach, ale gdy przyjrzał się szczeremu spojrzeniu
chrześniaka, doznał jakby olśnienia. Ten sam wzrok, ten sam uśmiech, ton głosu,
te same rysy twarzy… Jak mógł być taki ślepy?! Przecież… Chłopak uśmiechnął się
do niego, widząc, że zrozumiał.
- Wybacz. Nie chciałem
was tak bardzo zranić. Gdybym tego nie zrobił, profesor Would uratowałby ojca i
to on by umarł. Wszystko potoczyłoby się całkiem inaczej. Musiałem go uratować,
poświęcając własne życie.
Syriusz zacisnął
powieki i odsunął się lekko. Nie mógł w to uwierzyć. Przez tyle lat znał, a
raczej myślał, że zna, swojego chrześniaka, a tu taka niespodzianka. Otworzył
oczy. Sam nie wiedział, co chciał powiedzieć, ale gdy tylko spojrzał w pełen
bólu spojrzenie chłopca, zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Nie powinien się
odsuwać. Pokręcił gwałtownie głową i chwycił Harry’ego, zanim ten cofnął się o
krok.
- Przepraszam,
dzieciaku – szepnął Black, chowając twarz we włosy chłopca. – Rozumiem, że
gdybyś nie zmienił przeszłości, wiele rzeczy…
- Umarłbyś. Rodzice
też. I Dumbledore – powiedział Potter ze łzami w oczach. – Nie mogłem do tego
dopuścić. Teraz też nie jest idealnie, ale żyjecie i tylko to się liczy.
- Harry… przez tak
długi czas znosiłem żałobę po tobie…
- Wiem, wybacz – jęknął
chłopak nieco płaczliwie. – Nie chciałem…
- Ciii – szepnął
Syriusz i uśmiechnął się lekko. – Już dobrze. Będę przy tobie.
- Zostajesz w Anglii? –
spytał z nadzieją.
- Tak. Dla ciebie i dla
Remusa.
Twarz chłopka
rozpogodziła się, a na jego ustach pojawił szeroki uśmiech.
- W takim razie, chyba
możemy wracać.
- Tak. Obiecuję, że nie
powiem nikomu oprócz Remusa.
- Dzięki – szepnął
chłopak, wtulił się w chrzestnego i po chwili obaj zniknęli z cichym trzaskiem.
^^^
Pojawili się na podwórku
Nory, stojąc nogami po kostki w błocie. Syriusz przeklął cicho i chwycił mocno
chrześniaka, wyciągając go z kałuży. Odwrócili się do drzwi, które otworzyły
się gwałtownie. Z wnętrza wybiegł Remus, który nie przejmując się lejącym z
nieba deszczem, podbiegł do nich i obu mocno przytulił.
- Na Merlina, jesteście
– jęknął, owijając mocno ramiona wokół Syriusza i zamykając między ich ciałami
Harry’ego. – Tak się o was martwiłem. Powiadomiłem aurorów, że zniknęliście,
ale powiedzieli, że nie mogą przyjąć zgłoszenia, póki nie minie doba. Już
myślałem, że coś wam się stało. Że ktoś was zaatakował, albo…
- Już dobrze, Remus.
Obaj jesteśmy cali i zdrowi – uspokoił go Syriusz, chowając twarz w jego szyi.
Poczuł, że Harry, stojący między nimi, porusza się niespokojnie, więc spojrzał
na niego i z zaskoczeniem dostrzegł, że chłopak uśmiecha się dziwnie
dwuznacznie. Black odwrócił wzrok, czując lekkie rumieńce i przeniósł
spojrzenie na pełną ulgi twarz Lupina. – Jesteśmy tylko trochę mokrzy.
- Trochę mokrzy? –
zapytał z niedowierzaniem Remus. – Jesteście cali przemoczeni. Chodźcie do
środka i módlcie się, żebyście nie zachorowali, bo nie ręczę za siebie.
Syriusz zachichotał
cicho i posłusznie razem z chrześniakiem wszedł do domu. W środku była tylko
pani Weasley. Poinformowała ich, że Potterowie i reszta Weasleyów została
wysłana do Kwatery Zakonu, gdzie reszta miała dostać się następnego dnia.
Dumbledore obiecał, że pomoże w poszukiwaniach zaginionych, więc kobieta
stwierdziła, że powinna go powiadomić o odnalezieniu ich całych i zdrowych.
Chwilę później obaj
zostali owinięci najpierw w ręczniki, potem w grube koce, po czym posadzeni na
sofie, z której mieli zakaz dźwigania się. Black usiadł po turecku, oplatając
się kocem, a Harry zwinął się tuż przy nim, wtulając w jego ramię. Dopiero
teraz obaj dostrzegli, jak bardzo było im zimno. Syriusz owinął ramiona wokół
chłopca, chcąc ogrzać i siebie i chrześniaka. Uśmiechnął się lekko, gdy Remus
usiadł koło nich i zarzucił mu na plecy i głowę kolejny koc, otulając go nim jak
małe dziecko. Spojrzał w troskliwe oczy przyjaciela i poczuł, że już nie
wyobraża sobie, żeby mogłoby być inaczej. Posłał Lupinowi czarujący uśmiech i
pociągnął go lekko do siebie.
Chwilę później Remus
dostrzegł, że oczy obu zaczynają się zamykać. Pchnął lekko Blacka, żeby się
położył i z uśmiechem patrzył, jak jego ukochany owija ramiona wokół
chrześniaka, zwija się w kulkę i powoli zasypia. Ułożył się koło nich i zaczął
gładzić Blacka po nadal wilgotnych włosach. Po chwili również zasnął.
^^^
Syriusz obudził się,
czując delikatne łaskotanie w nos. Zmarszczył lekko brwi, jednocześnie czując
nikły zapach kwiatowego szamponu. Uchylił powoli powieki i uśmiechnął się,
dostrzegając, że leży koło Remusa, wtulając twarz w jego rozczochrane od snu
włosy. Poruszył się delikatnie i westchnął, gdy poczuł, że Harry przytula się
do jego brzucha, niczym do dużego, pluszowego misia. Wspomnienia wydarzeń w
lesie uderzyły w niego jak zaklęcie paraliżujące. Dopiero teraz całkiem dotarły
do niego słowa jego chrześniaka. Chłopak przeniósł się w czasie, zmienił
przyszłość i „zginął”, by ratować nauczyciela Obrony, który musiał z jakiegoś
powodu przeżyć. To lekko wstrząsnęło Syriuszem. Przygryzł lekko wargę,
wpatrując się w chrześniaka. Zdał sobie sprawę, że Harry wie wszystko. Wie o
każdym kawale, o którym mu opowiadali, wie o ich głupich wyczynach, o
szlabanach. A, co najważniejsze, wie o dawnym uczuciu, które Syriusz do niego
żywił. Black pomyślał, że pewnie to chłopca obrzydziło. Jednak po paru
sekundach stwierdził, że lekko przesadza. Spojrzał na wtulonego w niego
dzieciaka i nie mógł dłużej wierzyć w taką bzdurę. Harry go kochał i dawał mu
wszystko to, za czym tęsknił, gdy zginął jego „młodszy braciszek”. W końcu
Syriusz się odprężył. Nic się nie zmieni.
Przeniósł wzrok na
okno, za którym widać było właśnie zachodzące słońce. Oznaczało to, że nie
spali wcale tak długo. Poranna burza zdążyła się już skończyć i nastał całkiem
przyjemny wieczór.
Black odwrócił wzrok od
okna, gdy poczuł, że Remus lekko się porusza, ale nie budzi. Spojrzał na
przyjaciela i w jego głowie momentalnie pojawił się obraz ich dwóch, w jakimś
niedużym domku, przytulających się na kanapie przed kominkiem, a tuż prze ich
stopach siedział Harry i czytał książkę. To wyobrażenie było tak realne i zarazem
tak piękne, że Syriusz poczuł, że coś się w nim zaciska z tęsknoty. Pragnął, by
to stało się prawdziwe.
Nagle drgnął lekko, gdy
ktoś przeszedł z kuchni do salonu. Odwrócił głowę i spojrzał na Lily z lekkim
zdumieniem. Nie dała mu jednak dojść do słowa, bo uśmiechnęła się z pewnym
samozadowoleniem i pokiwała głową.
- Powiedział ci w
końcu.
Syriusz westchnął cicho
i przytaknął.
- Wczoraj.
- To dlatego
postanowiłeś zostać?
- Między innymi. Też ze
względu na Harry’ego.
- No tak – mruknęła,
ale nie wyglądała na niezadowoloną. Syriusz nagle zobaczył w niej dawną Lily,
która nie była w tym momencie pod wpływem złych emocji Jamesa. Ale tylko na
moment.
- Możesz mi powiedzieć,
dlaczego Harry tak wybiegł? Nie zdążyłem go wczoraj spytać.
Kobieta westchnęła
cicho i usiadła na jednym z foteli, zakładając ręce na piersi.
- James powiedział mu,
że wyjechałeś bez pożegnania – stwierdziła tylko, a Syriusz zdumiał się,
słysząc w jej głosie lekką naganę.
- Przeszkadza ci to.
- Wiesz, że czasem
irytują mnie zachowania Jamesa…
- Ala go nie
powstrzymujesz – syknął Black ze złością. Drgnął, widząc, że Remus porusza się
przez sen, mamrocząc coś. Syriusz wyplątał się z ramion chrześniaka i wstał,
rzucając na kochane osoby zaklęcie, by nie przeszkodzić im we śnie krzykami, na
które się zapowiadało. Spojrzał na Lily wyczekująco. Ona westchnęła tylko i
założyła nogę na nogę.
- James nie przepada za
Harrym. Wiesz o tym doskonale.
- Tak, wiem. I to tylko
dlatego, że Harry mu przypomina samego siebie.
- To nie tylko dlatego
– pokręciła głową. – James jest wściekły na samego siebie, ale trudno karać się
za błędy. Lepiej obwinić kogoś innego. A że Harry mu siebie przypomina, karze
jego za swoje nieposłuszeństwo.
- Nieposłuszeństwo? –
zamrugał Black.
- Gdyby James nie
sprzeciwił się i gdyby został w zamku, Harry Willow nie umarłby za niego –
wyjaśniła z westchnięciem. – To głupie, ale James robi to, by nie zwariować.
- Rani własne dziecko,
by sobie ulżyć. Tego to już kompletnie nie rozumiem – warknął Syriusz, patrząc
na nią wściekłym wzrokiem. – Poza tym, gdy Harry był mały, nie zachowywał się w
taki sposób. Póki nie urodził się Harres…
- Właśnie. James ciągle
widzi w Harresie Harry’ego Willowa. Stara się dopieścić go, żeby zmazać swoje
winy.
- I przy okazji niszczy
życie swojego drugiego dziecka – Syriusz potrząsnął głową, zdając sobie sprawę
z czegoś innego. – Harry poszedł w odstawkę już podczas ciąży.
- To nie tak – szepnęła
Lily. – Źle znosiłam drugą ciążę. Wszystko mnie bolało, a Harry był bardzo
żywym dzieckiem. James starał się jakoś go uspokoić, dawał mu kary za złe
zachowanie, a ja po prostu nie miałam siły się nim w ogóle interesować.
Syriusz zacisnął zęby,
by powstrzymać się od powiedzenia czegoś niemiłego na temat egoizmu obu
rodziców. Potrząsnął głową i odgarnął czarne włosy z oczu, zerkając na kobietę
bystro i z pewną determinacją.
- Odbiorę wam
Harry’ego.
Lily zmarszczyła brwi,
nie rozumiejąc w pierwszej chwili, o co mu chodzi.
- Jak to?
- Normalnie. Zamierzam
powiadomić Ministerstwo o waszych metodach wychowawczych. Myślę, że mam duże
szanse, zważywszy na to, że James uderzył Harry’ego na oczach świadków, którzy
mogą zeznawać na moją korzyść.
- Ale to oznacza… że
odbiorą nam również Harresa – przeraziła się Lily, patrząc na niego z
niedowierzaniem. – Nie możesz tego zrobić.
- Nie mogę? Jestem
ojcem chrzestnym Harry’ego, mam duże zaplecze pieniężne, niezły dom w Stanach i
Anglii… Nigdy go nie uderzyłem i wszyscy mogą poświadczyć, że Harry mnie
uwielbia.
- A Harres?
Syriusz spojrzał na nią
zirytowany. Jak ona może myśleć tylko o jednym dziecku? Tylko po to, by ją
zezłościć, wzruszył ramionami.
- Mało mnie to
obchodzi. Może trafi do jakiejś rodziny zastępczej, może do mugolskiego
sierocińca… Mało możliwe, że zajmą się nim dziadkowie – skłamał. – Są starzy,
nie mają wielu pieniędzy, więc…
- Syriuszu, błagam, nie
możesz…
- Mogę i zrobię to…
jeśli zobaczę jeszcze jedną taką sytuację. Jeśli będziecie dobrze odnosić się
do Harry’ego to może, ale tylko może, nie zgłoszę tego do Ministerstwa. Ach, i
macie nie utrudniać mi widywania się z nim. Jeśli będę chciał zabrać go gdzieś
na wakacje, macie się zgodzić.
Lily zacisnęła usta,
ale po paru sekundach pokiwała głową. Wstała z dumnie uniesioną głową i podeszła
do kominka.
- Dumbledore
powiedział, że macie się ogarnąć i przenieść kominkiem do kwatery. O dwudziestej
jest zebranie, a po nim wasza dwójka może wrócić do siebie.
Syriusz pokiwał głową i
uśmiechnął się z satysfakcją, gdy zniknęła w płomieniach. Na pewno nie dwójka.
Zerknął na kanapę i dwie ukochane osoby. Trójka.
^^^
Komentujcie! Po 20 komentarzach zaczynam pisać kolejny rozdział (nie obiecuję już, że wstawię od razu po tylu komentarzach, bo się nauczyłam, że jesteście w stanie napisać je w ciągu jednego dnia ^^).
coraz bardziej się zakochuję poprostu kocham to <3 scena na kanapie najlepsza
OdpowiedzUsuńScena na kanapie po prostu💕💕. Nadal czekam na więcej wątków Harry/Lucas
OdpowiedzUsuńGenialne!!!! <3 W końcu scena na którą czekałam od początku. :) W końcu Harry wyznał prawdę, niby tylko Syriuszowi, ale zawsze to coś. Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów, na które czekam ze zniecierpliwieniem.
OdpowiedzUsuńWeny, weny i jeszcze raz weny!
Boskie.
OdpowiedzUsuńDużo weny życze.
Ouuu Lily uważaj na Syriusza, bo synków stracisz. Jak dla mnie genialnie i Syri już wszystko wie i jest z Remim, nareszcie :) A co z Lucasem? Zgadnie, że Harry Willow i Harry Potter to ta sama osoba? Właściwie powinien to odkryć, jak będzie go sprawdzał, czy posiada moc żywiołów. Cała akcja rozwija się bardzo dynamicznie i obyś nie skończyła tego opowiadania za szybko. Niech Wena Będzie Z Tobą :)
OdpowiedzUsuńJestem już ślepa..Nie zauważyłam rozdziału ! Bardzo..Ale to bardzo podobała mi się scena w lesie.. Harry powiedział prawdę ! Przyznam było to dla mnie zaskoczeniem... Remus będzie wiedział o tym sekrecie..A Lucas..? Będzie wiedział? Oby tak.. W pierwszej części byli tak jakby razem.. I mam nadzieję że będą razem na stałe 😉 Syriusz dobrze dogadał Lily.. A ta ciągle..I ciągle myśli tylko o Harresie. Jak Harry z nimi wytrzymywał ?! I na dodatek zawsze milczał.. Najlepiej jak Harry będzie pod opieką Syriusza i Remusa 😏 Życzę aby Matka Pisarzy ( Jak to woli Matka Wena)dała Ci kolejny wspaniały pomysł i chęć go napisania ☺ Pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny.. Nic dodać ,nic ująć. Oby tak dalej !😊
OdpowiedzUsuńnareszcie.... się odezwał, rozdział genialny, Lili mnie mile zaskoczyła Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńrozdział super, nie spodziewałam się że Harry opowie całą historie od razu, akcja się rozkręca
OdpowiedzUsuńO matulu kochana!!!! Ubóstwiam cię *3*
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam to szczęście od Syriusza, normalnie czułam je całą sobą :)
Rozdział jak zwykle zajefajebisty 😉
Czekam na nexta i życzę mnóstwa weny, czasu i pomysłów 😘
ŁIiiiiiiiii~!!!!! Rozdział super!! Scena w lesie była słodka, ale ta na kanapie po prostu urooczaa~!! Awwww~!! Hehe, Syri dobrze zrobił dogadując Lily, ale przyznam, że mnie też raczej dość pozytywnie zaskoczyła, tą naganą na przykład. Ale i tak jeszcze długa droga przed nią, żeby choć trochę odkupiła swoje zachowanie.. przynajmniej w moim odczuciu. A James to już w ogóle nie wiem, co musiałby zrobić.. Chyba samemu cofnąć się w czasie i samemu dać sobie po pysku, tak na zapas i żeby się trochę otrzeźwić.
OdpowiedzUsuńNo, to ja MEGA WENY, CHĘCI i CZASU życzę. Pozdrawiam.
~Daga ^.^'
Nareszcie! Nareszcie mu powiedział! Nawet nie wiesz z jaką niecierpliścią czekałam na to
OdpowiedzUsuń�� bloga poleciła mi koleżanka i się zakochałam,wspaniałe opowiadanie zyskałas wierna fanke.POZDRAWIAM I CZEKAM NA WIĘCEJ <3
OdpowiedzUsuńJeszcze jeszcze jeszcze!!! Człowieku to opowiadanie. Ono jest jak miód na moje serce, jak miłość, którą dopiero odnalazłam. Więcej i więcej już chcę następny rozdział. Kocham Cię Ginger.
OdpowiedzUsuńJezuu kobieto ja chce więcej. Rozdział świetny, ciesze się że Harry w końcu powiedział Syriuszowi prawde :) .
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny i czekam niecierpliwie na następny rozdział ;)
Wreszcie! Wreszcie Harry powiedział Syriuszowi kim jest. Cieszę się, choć zataił wszystkie inne rzeczy. Dobre i to. Na wszystko przyjdzie czas. Powinien jeszcze wyjaśnić, że wcześniej jak Syriusz opowiadał mu o kawałach i takich tam to faktycznie nie był on.
OdpowiedzUsuńRozmowa z Lily także była dość satysfakcjonująca. Choć na końcu znów była tą wpatrzoną w Harresa kobietą...
Czekam z niecierpliwością!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny. Najlepsza scena jak dla mnie to rozmowa Syriusz i Lily. Nareszcie Syriusz poznał prawdę. Teraz czekam na cokolwiek związanego z Lucasem.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę dużo weny.
Boskie ! Podobało mi się wyznanie prawdy ! Takie to było piękne.. Czekam na next 😻
OdpowiedzUsuń20 komentarz!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to nareszcie było to na co wszyscy czekali! wielkie wyznanie :3
Kiedys też profesor się dowie i bedzie się działo ^^
Jemsa nigdy nie lubiłam i lubić nie zamierzam >< wkurza mnie ten typ
Twój nowo-stary czytelnik
~Kasumi
Kocham..Kocham.. I jeszcze raz kocham to opowiadanie ! Czekam na next.. Rozdział boski 😊😊😊😃😁
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D To taka bardzo miła niespodzianka po prawie 9 dniach bez Internetu ;) nie mogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie prawda ujrzala światlo ;)
OdpowiedzUsuńTeraz tylko Lucas niech sie pojawi i bede szczesliwa.
Rozdział jak zwykle extra! Cieszę się że harry w powiedział prawdę syriuszowi
OdpowiedzUsuńświetny rozdział:-) czekam z nieciepliwością na kolejny:)
OdpowiedzUsuńKiedy next? Chyba uzależniłam się od tg bloga D'; rozdział cudny *-* tak się cieszę, że Harruś powiedział Syriemu♥♥♥ teraz tylko czekać na reakcje Lunia, gdy się dowie...
OdpowiedzUsuńBoże znienawidziłam Lily i Jamesa tak płacze przy tych momentach jak go "wychowują". A harres (on nawet nie zasłguje na dużą literę na początku imienia! Ha!) czy jak on tam miał... taki kuźwa mniejszy Dudley :| uwielbiam czytać jak Syri się do niego oddzywa! ♥♥♥
A teraz czekam aż będzie mógł przejąć opiekę nad harrym...
Aaa jeszczę się wypowiem o Lucasie.... eghem.... zajebisty typek xDD i on się też ma dowiedzieć, że Harry Potter to tak naprawdę Harry Willow! Jak nie to cię znajdę xD a tak serio, to mam nadzieję, że on też się w najbliższej przyszłości o tym dowie.
Przesyłam dużooooo weny ;* do następnego ;3
Nowy komentator,
stary bywalec na blogu xddd
Pozdrawia^^
Satia ;*
Hej,
OdpowiedzUsuńno, no Harry powiedział o sobie, że to on był Willowem, niech Syriusz odbierze Potterom prawa do opieki... Lilli trochę inaczej się zachowywała, ale i tak martwiła się tylko o Harresa... w szkole będzie mówił, oby nie, ktoś kto nie powinien może o tym się dowiedzieć, Remus też powinien poznać prawdę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia