Hejka, cześć i czołem!
Czy wam też się zdaje, że na koniec roku szkolnego nauczyciele powariowali? Ja mam wrażenie, że niektórzy biorą coś nie-do-końca legalnego (mój biolog na lekcji zaczął śpiewać O,o). Zresztą nieważne. Jeszcze tylko niecałe cztery tygodnie.
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Dzisiaj sporo Remiego i Syriuszka. Postaram się w kolejnych rozdziałach opisać dokładnie (jak bardzo dokładnie chcecie ^^?) ich relację. Myślę, że kolejne rozdziały pojawią się stosunkowo szybko, bo są właściwie ciągiem wydarzeń i będę musiała je pisać najlepiej jednego wieczoru, by nie stracić wątku.
W każdym bądź razie, zapraszam do czytania.
Rozdział zbetowany.
^^^
Popołudniu Potterowie wraz z dziećmi i Syriuszem udali
się do domu Weasleyów. Harry nie szedł ta z radością, bo wiedział, że będzie
musiał się zmierzyć z młodymi Weasleyami. Fred i George nie byli źli, raczej go
ignorowali, ale Ron i Ginny patrzyli na niego w bardziej pogardliwy sposób.
Czuli do niego odrazę z powodu artykułu z gazety i nie starali się nawet tego
ukryć. Reszta, to jest Bill, Charlie i Percy, traktowali go raczej miło, ale
nie przyjaźnili się jakoś specjalnie. Chłopcu zdawało się, że w jakiś sposób
czują się odpowiedzialni za biednego, niewinnego niemowę, nagabywanego przez
ich młodsze, nieodpowiedzialne rodzeństwo.
Do Nory dotarli późnym popołudniem. W domu znajdowało się
już parę osób, ale
Harry
i Harres nawet nie zdążyli wejść do środka. Wszyscy młodzi Weasleyowie,
nienależący do Zakonu, zostali odesłani na polankę, by nie szwendali się po
domu. Starszy z braci Potter ruszył z nimi ze sporą niechęcią. Chwycił jednak
miotłę, którą podał mu Charlie i uśmiechnął się lekko niepewnie. Chłopak
odpowiedział tym samym i odwrócił do reszty.
- Jest nas… hymm… - przeliczył szybko, zerkając na
Harry’ego, by upewnić się, że również gra i uśmiechnął się, - dziewięciu. Kto
chce sędziować?
- Ja będę najbardziej sprawiedliwy – zgłosił się Percy. –
Dzielcie się po czterech.
- Ja chcę być z Ginny, Charlie’m i Billem – wykrzyknął
natychmiast Ron, zerkając z pogardą na Harry’ego i, ku zdumieniu starszego
Pottera, również na Harresa. To lekko wstrząsnęło oboma chłopcami. Harresem, bo
myślał, że wszyscy go uwielbiają i
uważają za kogoś niezwykłego, a Harrym, bo nie sądził, że tak nie jest.
Spojrzał na młodszego brata i nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten zapatrzony
w siebie dzieciak nie będzie miał w szkole tak łatwo.
- Nie, Ron. Podzielimy się zaklęciem losującym –
stwierdził najstarszy Weasley, patrząc nieco karcąco na brata.
Po chwili Harry mógł niezaprzeczalnie stwierdzić, że jest
okropnym szczęściarzem. Był w drużynie z bliźniakami i Charlie’m.
Percy dał im znak do startu i podrzucił kafla. Ustalili,
że Harry na razie będzie na bramkach, a chłopak nie oponował. Nie chciał się
wychylać, mimo że całe jego ciało rwało się do szybkiego lotu w kierunku piłki.
Zagryzł wargę, widząc, że Fred zbliża się do przeciwległych pętli, celuje i…
Jęknął, gdy piłka została złapana przez Ginny. Dziewczyna zrobiła szybki zwrot,
ale nim dotarła, potrącił ją George, wytrącając jej piłkę. Przelatujący pod
nimi Charlie chwycił ją i tym razem trafił. Starszy Potter wyszczerzył się do
najstarszego Weasleya, kiedy ten podleciał do niego i przybił mu piątkę.
- Jeśli chcesz, mogę cię na chwilę zmienić – powiedział
rudzielec, a oczy Pottera rozbłysły. Pokiwał szybko głową i wystartował.
Momentalnie ruszył na Harresa, który dość niepewnie trzymał się na miotle,
mając w ręce kafla. Gdy tylko się do niego zbliżył, młodszy Potter przestraszył
się i puścił piłkę, którą Harry natychmiast złapał. Usłyszał za sobą wściekły
wrzask brata, ale zignorował to. Momentalnie podał do Freda, omijając szybko
nadlatującego Rona. Wyszczerzył się, widząc, że bliźniak rzuca do pętli i
zdobywa kolejny punkt. Nagle poczuł, że ktoś do niego uderza. Utrzymał się
jednak na miotle i odwrócił, zauważając wściekłą twarz brata.
- To twoja wina! Chciałem rzucić, a ty mi przeszkodziłeś!
- Hola, hola – odezwał się Charlie, podlatując bliżej. –
To tylko gra.
- Ale ja muszę wygrać! Zawsze wygrywam!
Weasleyowie wymienili spojrzenia, po czym zerknęli na
Harry’ego, a chłopiec dostrzegł, że trójka najstarszych rudzielców patrzy na
niego z pewnego rodzaju współczuciem. Reszta raczej z oczekiwaniem czy zrobi
coś z niesfornym bratem. On jednak tylko westchnął, spojrzał na blondyna
obojętnie i podał kafla George’owi.
***
Syriusz uśmiechnął się lekko, gdy Artur postawił przed
nim szklankę Ognistej Whiskey. Siedział przy stole w salonie Nory, przyglądając
się członkom Zakonu, którzy właśnie weszli do domu. Patrzył chwilę na dwa
młodziki, które pewnie niedawno skończyły Hogwart, gdy poczuł czyjąś dłoń na
ramieniu. Uniósł spojrzenie i napotkał brązowe tęczówki Remusa. Uśmiechnął się
szeroko i poklepał krzesło koło siebie, dając przyjacielowi do zrozumienia, by
usiadł. Lupin odpowiedział łagodnym uśmiechem i opadł na siedzenie.
- Jutro wyjeżdżasz. – Remus bardziej stwierdził, niż
zapytał.
- Tak, rano. Ale noc spędzam tutaj, z Potterami.
- Ja też zostaję. Molly powiedziała, że umieści mnie w
pokoju Charliego, razem z tobą. Jak za dawnych czasów, nie sądzisz?
- O tak – zaśmiał się Black. – Masz zamiar powspominać?
- Nie, raczej porozmawiać o przyszłości – stwierdził
Lupin z powagą.
- O czym dokładnie? – zaciekawił się Syriusz,
przybliżając lekko do przyjaciela. Remus odwrócił twarz, czując, że jego
policzki oblewają się czerwienią, a jego serce zaczyna uderzać nieco szybciej.
- Porozmawiamy wieczorem – bąknął tylko i odwrócił twarz
do Dumbledore’a, który właśnie wszedł do salonu.
- Witam wszystkich! Zacznijmy spotkanie, moi drodzy.
***
Zaczęli wracać do Nory, gdy ciemne chmury pojawiły się na
niebie, grożąc nagłym załamaniem pogody. Harry szedł z tyłu, ale szeroki
uśmiech nie schodził z jego twarzy. Gra była naprawdę fantastyczna. Gdy Weasleyowie
dostrzegli, że nieźle trzyma się na miotle, zdawali się odnosić do niego
lepiej. Za to Harres szedł sam z samiusieńkiego przodu, parę metrów przed
rozmawiającymi wesoło Weasleyami, i zaciskał usta w zdenerwowaniu. Nie trafił
ani jedną piłką do pętli i pod koniec nikt już do niego nie podawał. Był
ogromnie niezadowolony, bo do Harry’ego podawali i nawet przybijali mu piątki.
To było całkiem niesprawiedliwe. Przecież latał całkiem nieźle, no i co że nie
trafiał. Przecież mama mówi, że we wszystkim jest najlepszy. Odwrócił głowę i
spojrzał z wściekłością na brata. Starszy Potter właśnie przyspieszył, gdy
zawołali go bliźniacy i szedł teraz między nimi, słuchając pochwał na temat
gry. Gdy Harres usłyszał, że rudzielce chcieliby, żeby był w drużynie Gryfonów,
aż poczerwieniał ze złości. Przecież on teraz idzie do Hogwartu. Miał zostać
wielką gwiazdą! Dostać się do drużyny na pierwszym roku! I Harry to wszystko
zniszczy. Harres zacisnął usta i odwrócił się przyspieszając do biegu. Jeszcze
to naprawi.
***
Po tym, jak ustalił z Dumbledorem, że wraz z przyjacielem
ze Stanów, Johnem Brennanem, będą rekrutować nowych członków, praktycznie
wyłączył się z dyskusji. Prawie półtorej godziny wpatrywał się w Remusa,
zastanawiając, dlaczego przyjaciel tak wytrwale unika jego wzroku. Zdawało się,
że za każdym razem, gdy brązowe oczy napotykały jego szaro-błękitne, Lupin
peszył się i przez dłuższą chwilę ignorował, jakby nie zauważył jego natrętnego
spojrzenia. Syriusz pomyślał, że może Remus jest na niego o coś zły. Gdy tylko
ten pomysł wpadł mu do głowy, miał ochotę klepnąć się w czoło. Mógł się
założyć, że Lunatyk ma mu za złe planowany wyjazd do Ameryki. Nie raz kłócili
się o to, a po każdej takiej sprzeczce, Syriusz czuł się gorzej niż po
wyzwiskach Jamesa. Nie, Remus nigdy na niego nie krzyczał, nie wyzywał, nie
obrażał. Po prostu na koniec patrzył na niego tym wzrokiem i odwracał się, wychodząc
bez słowa. Black miał wrażenie, że to najgorsza kara, jaką mógłby mu dać
przyjaciel.
Przechylił lekko głowę w bok, zastanawiając się, czy
dzisiejsza rozmowa z Lupinem też doprowadzi do kłótni. Miał nieodparte
wrażenie, że Remus chce mu powiedzieć coś bardzo ważnego, coś, co od dawna leży
mu na sercu. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie nic złego.
Nagle poczuł, że ktoś patrzy na niego. Rozejrzał się
dyskretnie i napotkał błękitne spojrzenie Woulda.
Lucas dotarł do Nory z lekkim opóźnieniem tłumacząc się
obowiązkami związanymi z magią żywiołów. Widząc zmęczone spojrzenie nauczyciela
Obrony, nikt nie pytał o dokładny powód. Black zerknął zdumiony w mieniące się
oczy Woulda, ale ten tylko uśmiechnął się tajemniczo. Posłał mu dziwne,
znaczące spojrzenie, którego Syriusz nie był w stanie odszyfrować. Uniósł brew,
ale Lucas odwrócił wzrok, skupiając się na wypowiedzi Dumbledore’a. Black
potrząsnął głową i westchnął cierpiętniczo. Dlaczego wszyscy zdają się wiedzieć
coś, czego on nie dostrzega? Miał ochotę wrzasnąć, i na Lily, i na Woulda, a
nawet na nieobecnego w tej chwili Harry’ego, którzy coraz częściej patrzyli na
niego w taki znaczący sposób. I to zawsze, gdy chodziło o Remusa. To go
zastanowiło. Przechylił głowę w drugą stronę i ponownie skupił się na
przyjacielu. Co takiego znajdowało się w tym brązowym spojrzeniu, czego nie
zauważał?
Nie zdążył się nad tym głębiej zastanowić, bo Dumbledore
ogłosił koniec spotkania. Członkowie Zakonu powoli zaczęli się rozchodzić, więc
Syriusz wstał, by pożegnać się z paroma osobami. Rozmawiał właśnie z
Kingsleyem, gdy dosłyszał wściekły głos Jamesa.
- Ty cholerny gówniarzu! Mówiłem ci, jeden wyskok, jeden,
a przetrzepię ci tyłek! Czy ty, do diabła, nie masz mózgu? Patrz na niego! No
PATRZ! Co ty sobie idioto wyobrażasz?!
- Co tam się dzieje? – zaniepokoił się Black, patrząc na
wyjście z Nory. Większość osób zerkało niepewnie w tamtą stronę, przerywając
poprzednie rozmowy.
- Potter wydziera się na syna – mruknął Szalonooki,
patrząc magicznym okiem przez ścianę budynku. – Młodszy jest nieźle poobijany.
Syriusz natychmiast ruszył do drzwi. Stanął w progu w
momencie, gdy James uniósł dłoń i mocno uderzył starszego syna w twarz.
Chłopiec zatoczył się i upadł na wilgotną od rosy trawę, patrząc szeroko
otwartymi oczami na wściekłego ojca. Black w momencie podbiegł w jego stronę,
ale poczuł, że ktoś chwyta go za ramię. Obejrzał się i spojrzał zdumiony na
Lily, w której oczach czaiło się przerażenie.
- Jest wściekły. Proszę, nie pogarszaj sytuacji.
- Mam patrzeć, jak bije Harry’ego? Po moim trupie –
syknął Black i wyrwał ramię z jej uścisku. Ruszył w stronę byłego przyjaciela i
stanął między nim a chrześniakiem. Przez chwilę dorośli patrzyli sobie w oczy z
zaciętością.
- Odsuń się, Black. To nie jest twoja sprawa.
- Bijesz mojego chrześniaka. To jest moja sprawa.
- Patrz, co ten gówniarz zrobił mojemu synowi – wskazał
wściekły na Harresa. Chłopak wyglądał, jakby ktoś uderzył go gałęzią w czoło.
Syriusz pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, że jego chrześniak mógłby coś
takiego zrobić. Spojrzał na Jamesa ze złością.
- Chcę ci przypomnieć, że obaj są twoimi synami –
warknął. Potter zmrużył oczy i zignorował żonę, która podeszła do niego,
starając się go uspokoić.
- Gówno mnie to obchodzi. Nie pozwolę, by ten bachor bił
Harresa.
- Ale proszę pana – odezwał się niepewnie Charlie, robiąc
krok w ich stronę. Zmieszał się widząc wlepione w niego wściekłe spojrzenie,
ale kontynuował. – Harry nie mógł tego zrobić. Cały czas był z nami. Harres się
oddalił i... – przerwał, spoglądając niepewnie na rodzeństwo. Ci, ku jego
zdumieniu wszyscy, pokiwali głowami, zgadzając się z nim. – Nie było go z nami
przez ostatnie pół godziny. Wracaliśmy do domu, a on poszedł przodem. To na
pewno nie stało się przy nas.
- Harres twierdzi, że to Harry zrobił mu krzywdę –
warknął James, widocznie całkowicie wierząc w słowa syna. Odwrócił się do
niego, a widząc, że jego oczy zaczynają napełniać się łzami, odwrócił się
ponownie do młodych Weasleyów. – A może to wy mu to zrobiliście i teraz
bronicie się nawzajem?
- O nie, James – oburzyła się pani Weasley. – Twój syn
mówi, że to jego brat, a nie moje dzieci. Trzymaj się faktów.
- To on mi to zrobił, tatusiu. Chwycił gałąź i mnie
uderzył – zaszlochał Harres, patrząc na brata. Nikt nie dostrzegł mściwości,
ukrytej w tym spojrzeniu.
Harry pokręcił głową i spojrzał na ojca błagalnie.
Policzek piekł go mocno, ale póki co było to do zniesienia. Jak miał
potwierdzić swoją niewinność? Przeniósł wzrok na chrzestnego, który zauważył to
i momentalnie znalazł się przy nim. Chłopiec odetchnął lekko, gdy silne ramiona
Syriusza owinęły się wokół niego, sprawiając, że poczuł się dużo bezpieczniej.
Jednak sekundę później miał ochotę wybuchnąć płaczem, gdy James zbliżył się do
nich szybko i wyrwał go z ciepłych ramion.
- O nie – syknął Potter. – My sobie porozmawiamy, a ty
wynoś się do Stanów – spojrzał na Blacka szyderczo. – To mój syn i mogę go
ukarać, a ty nie masz prawa się ze mną spierać.
- Och, nagle też uważasz go za swojego syna? – zadrwił
Syriusz zaciskając zęby z wściekłości. – Gdy trzeba mu coś kupić, czy
zwyczajnie go przytulić, to jakoś…
- Jeszcze jedno słowo, Black, a oberwiesz – warknął
Rogacz, zaciskając boleśnie rękę na ramieniu chłopca.
Patrzyli na siebie długo, ignorując stojących wokół
gapiów. Nagle Syriusz zdał sobie sprawę, że musi jakoś na to zareagować, że nie
da rady zostawić tego w ten sposób.
- Puść
Harry’ego.
James
uniósł brew drwiąco.
- Nie będziesz mi rozkazywał – szarpnął chłopcem i ruszył
do domu. Syriusz pokręcił gwałtownie głową i chwycił go momentalnie za ramię. W
jednej chwili odepchnął chłopca od jego ojca, pchając go w ramiona najbliżej
stojącego Woulda, a w następnej z całej siły uderzył byłego przyjaciela pięścią
w twarz.
Wszystko potoczyło się bardzo szybko i Harry przez dobrą
chwilę nie wiedział, co się właściwie stało. Poczuł, że Would ciągnie go do
domu, z dala od wściekłości Jamesa. Uniósł na niego wzrok i dopiero wtedy zdał
sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Poczuł pieczenie w oczach i
nieprzyjemne dławienie w gardle, więc spuścił wzrok, pozwalając, by nauczyciel
zaprowadził go delikatnie do kuchni, gdzie usadził go na krześle.
- Harry? – usłyszał po chwili i nagle zdał sobie sprawę,
że od dłuższego czasu siedzi, zagryzając wargę niemal do krwi. Odetchnął lekko
i uniósł wzrok. – Już dobrze. Pokaż to. – Mężczyzna uniósł różdżkę i zaklęciem
usunął tworzącego się na policzku siniaka. – Jak się czujesz? Och, przepraszam.
Nie umiem się przyzwyczaić do tego, że nie mówisz – Would uśmiechnął się lekko.
– Pokiwaj głową, jeśli jest okej.
Chłopiec skinął lekko i pociągnął cicho nosem, czując, że
nie przestaje go dławić w gardle. Spojrzał na Woulda, starając się przekazać
tym spojrzeniem całą wdzięczność. Nauczyciel uśmiechnął się nieco szerzej i
trochę niepewnie poczochrał mu włosy.
- Wiesz, gdzie będziesz spać? – Harry pokiwał głową. – W
takim razie, najlepiej będzie, jak pójdziesz się umyć i ukryjesz się w pokoju.
Jamesowi w końcu przejdzie, ale teraz lepiej zejdź mu z oczu.
Młody Potter ponownie skinął głową i wstał. Spojrzał
ostatni raz na nauczyciela, po czym czmychnął czym prędzej do pokoju
bliźniaków.
***
Syriusz syknął cicho, gdy Remus delikatnie przyłożył lód
do jego oka. Przymknął oczy i pozwolił, by Lupin otarł krew z jego rozciętej
wargi i zaleczył ranę dyptamem. Słyszał, że wilkołak narzeka cicho na jego
zachowanie, ale całkowicie to zignorował, wiedząc, że dobrze zrobił,
sprowadzając Jamesa na ziemię.
- Kładź się – mruknął Lunatyk, odsuwając na bok kołdrę
jednego z łóżek w pokoju Charliego. Syriusz stwierdził, że lepiej nie kłócić
się z rozeźlonym Remusem, więc wykonał polecenie, nadal przytrzymując zimną
torebkę przy oku. Zerknął na przyjaciela i uśmiechnął się lekko.
- Nie bądź zły. Należało mu się.
Remus westchnął.
- Wiesz, że prawdopodobnie złoży na ciebie skargę do
Ministerstwa.
- Trudno. Nie mam zamiaru patrzeć, jak leje własnego
syna.
- Za niedługo nie będziesz musiał – mruknął Lupin,
odwracając wzrok. – W końcu wyjeżdżasz, prawda?
Syriusz westchnął słysząc jego oskarżający ton.
- Wiesz, że muszę. John…
- Dałby sobie radę – przerwał mu Lunatyk. – Zwyczajnie
uciekasz.
Black podniósł się do siadu i zdjął lód z oka, by lepiej
widzieć przyjaciela.
- Dobrze wiesz, że nie o to…
- Wiem, że masz dość kłótni z Jamesem. Wiem, że chcesz od
tego uciec i nie obwiniam cię. Ale, do diabła, wiem też, co się stanie, gdy
ciebie nie będzie.
- Nie rozumiem – Syriusz pokręcił głową. – Wszystko się
uspokoi.
- Naprawdę tak myślisz? – Remus spojrzał na niego jak na
wariata. – Dopiero się zacznie. James stał się okropnie cięty na Harry’ego, bo
Harres idzie do Hogwartu. Rogacz się boi, że Młody przyćmi brata.
- Przyćmi? – zamrugał Black i skrzywił się, czując ból w
oku. Remus westchnął i wstał, zaczynając szukać w skrzynce maści na siniaki.
- Wiesz, że James chce, by Harres był najlepszy,
najfajniejszy i w ogóle naj.
Łapa westchnął lekko i pokręcił głową.
- Kompletnie nie rozumiem, jak to możliwe, że tak bardzo
się zmienił. Przecież na szóstym roku…
- Śmierć Willowa go zmieniła – mruknął Lupin i podszedł
do przyjaciela z maścią. Zaczął delikatnie nakładać ją na spuchnięty policzek i
pod okiem. – Wiesz, że wpłynęła na nas wszystkich. Byliśmy jeszcze dziećmi,
które nie powinny musieć znosić czegoś takiego.
Syriusz odwrócił spojrzenie, a przez jego twarz przemknął
ból.
- Delikatnie – bąknął, starając się ukryć fakt, że to
wspomnienie ich małego przyjaciela ta bardzo zabolał.
Remus jednak to wiedział. Spojrzał łagodnie na Blacka i
uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- Też za nim tęsknię. Był fantastycznym przyjacielem –
westchnął, widząc, że Syriusz mocniej odwraca twarz. – Nie wstydź się tego,
Łapo. Kochałeś go jak brata. To normalne, że tęsknisz.
- Tyle lat… - Black spojrzał na Lupina z bólem. – Tyle
czasu minęło, a to nadal jest świeże.
- Wiem – szepnął łagodnie Lunatyk.
Syriusz odetchnął głęboko i oparł się o wezgłowie łóżka.
Podciągnął kolana do piersi i objął je ramionami, sprawiając, że Remus
spostrzegł, jak bardzo Black jest niepewny, jeśli chodziło o uczucia. Siedzieli
przez chwilę w ciszy, ciesząc się tylko swoją obecnością. Dopiero po paru
minutach, Syriusz uniósł wzrok na przyjaciela i uśmiechnął się lekko.
- Mówiłeś przed spotkaniem, że chcesz o czymś
porozmawiać.
Remus pokiwał w zamyśleniu głową, ale nie zaczął od razu.
Zdawał się dokładnie obmyślać, co chce powiedzieć animagowi. W końcu uniósł
wzrok i spojrzał prosto w oczy Syriusza, sprawiając, że Black zachłysnął się
powietrzem.
- Od dawna zastanawiałem się, jak ci to powiedzieć –
zaczął Lupin, zrywając kontakt wzrokowy. Wbił spojrzenie w dywan, śledząc
wzrokiem wymyślne, brązowe wzory. – Wiem, że jutro wyjeżdżasz do Stanów i wiem,
że prawdopodobnie nie wrócisz, ani na święta, ani na przyszłe wakacje. Może nie
wrócisz nigdy, chyba że wojna będzie tego wymagała. Dlatego chcę, żebyś
wiedział, że bardzo mi na tobie zależy i że nie mówię tego, by cię zatrzymać,
czy wymagać czegoś w zamian – uniósł na moment wzrok, spoglądając w zaszokowane
oczy Blacka. – Zrozumiem, jeśli zerwiesz ze mną kontakt. Zrozumiem, jeśli nie
będziesz chciał mnie znać. Chciałem po prostu, żebyś wiedział.
- Od jak dawna…? – zaczął Syriusz, ale nie był w stanie
skończyć pytania.
- Uświadomiłem to sobie na szóstym roku. Harry o tym
wiedział – dodał i uśmiechnął się nieco melancholijnie. – Właściwie, mówię ci
to, bo on tego chciał. Chciał, żebym wyznał ci prawdę. Może mówię o tym trochę
za późno i może oczekiwał innego końca tego uczucia, ale nie zawsze mamy to, co
chcemy.
- Kto jeszcze…?
- Myślę, że Lily wie. I Would – stwierdził. – Nie raz nas
obserwowali.
- Nie miałem pojęcia, Remi. Merlinie – jęknął Black,
pocierając twarz rękami. – Naprawdę aż tak jestem ślepy?
Remus uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Chwilę
milczeli.
- Co ja mam z tym zrobić? – zapytał w końcu Black z
pewnym przerażeniem w głosie.
- Nic nie musisz robić. Wyjeżdżasz jutro, pamiętasz? Po
prostu zapomnij.
- Mam zapomnieć to, że mój przyjaciel się we mnie
zakochał? – oburzył się gwałtownie.
- Jeśli to takie trudne, to pomyśl, że nic się nie
zmieniło. Kochałem cię już od jakiegoś czasu i nie zamierzam zmieniać się w
stosunku do ciebie.
- A jeśli będę chciał, byś się zmienił? – spytał Syriusz,
nie patrząc na Lunatyka. Jego wzrok był wlepiony w drzwi będące naprzeciwko
łóżka.
- Chyba nie rozumiem – szepnął Remus, całkiem zbity z
tropu.
- Na przykład, gdybym chciał spróbować. I chciałbym, no
nie wiem, żebyś zachowywał się jak mój kochanek a nie przyjaciel. Zrobiłbyś to?
- Syriuszu, przestań. Wyjeżdżasz. Wiesz, że nie mogę
jechać z tobą, bo jestem wilkołakiem. Nie rób mi nadziei – szepnął Lupin, kręcąc
głową. – Nie chcę mieć później złamanego serca.
Syriusz zacisnął wargi. Jego myśli pędziły setki mil na
godzinę, analizując każde zachowanie Remusa, każde jego słowo czy spojrzenie.
Black pokręcił gwałtownie głową i wbił wzrok w brązowe tęczówki. Po paru
sekundach widocznie udało mu się coś w nich znaleźć, bo uśmiechnął się szeroko.
Chwilę później wstał i wyszedł bez słowa, zostawiając
zszokowanego Remusa samego w pokoju.
^^^
Po 15 komentarzach wstawiam następny rozdział!!! ;)
Super rozdział. :) Błędów chyba nie widziałam. Czekam na wiecejjjjj *,*
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej nie lubię Jamesa. Jasne śmierć odbija piętno na ludziach ale bicie syna to moim zdaniem przesada.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, niecierpliwie czekam na next.
Życzę dużo weny ;*
ZABIĆ....ZABIĆ....ZABIĆ....ZABIJ HARRESA. To moja tyci tyci prośba. Głupi, pyskaty, ignorancki bachor który się puszy jak durny paw. Rozdział Superowy. Czekam na rozwój zdarzeń w Hogwarcie. Niech ktoś się dowie tej przeklętej prawdy ! Jeśli chodzi o Syriusza I Remusa to poproszę w następnym rozdziale bardzo dokładne relacje.. James to paskudny dupek. Wrr.. Miałam ochotę mu przywalić.. Jak zwykle wyczekuje rozdziału... * Modli się* Oby był szybko.. Oby był szybko...
OdpowiedzUsuńŻyczę , aby matka Wena przyszła do Ciebie i dała kolejny świetny rozdział.
Twoja wierna czytelniczka Amanda Black :****
Ps.Chcę więcej akcji z Harrym i Lucasem . :D
Kochana odcinek swietny <3 Ale teraz trzeba znów czekać. No i ostatecznie co to miało znaczyć, że Syriusz wyszedł ja się pytam?! Mam tyle pytań, że głowa mała. Pisz, pisz bo już nie mogę się doczekać xd
OdpowiedzUsuńKiruś <3
Niedawno przeczytałam całe opowiadanie i muszę przyznać że bardzo mi się podoba. Widać, na przestrzeni całego opowiadania, że piszesz już bardzo dobrze, a historia jest bardzo ciekawa i jasna ( rzeczy, które czasem nie rozumiałam, teraz już kumam ;-) ).
OdpowiedzUsuńDruga czes jest fajna, aczkolwiek cieżko mi zrozumieć zachowanie rodziców Harrego ( za którymi ogólnie i gdziekolwiek nie przepadam ). W tym opowiadaniu cieżko mi ich znieść, chciałabym aby Harry nigdy im nie wybaczył oraz swojemu "braciszkowi".
Pozywana postać to oczywiście Syriusz i Remus, uwielbiam ich, oby ich było dużo więcej i Harrego i Lucasa :-)
Pozdrawiam serdecznie i dużo weny
Ayane
Jak ja nie lubię Jamesa i Harresa
OdpowiedzUsuńJames nie powinien tak się zachowywać w stosunku do Harr'ego
Zastanawiam się co chce zrobić Syri gdy wybiegł z pokoju
Przesyłam dużo weny
Mroczny Anioł
Biedny Harry :( Czy ten James się w końcu ogarnie? W końcu nie tylko Harres jest jego synem! Czy Syri poszedł do Dumbledore'a aby wycofać się z akcji w Stanach? Oby bo Remi naprawdę zasługuje na szczęście po tylu latach cierpień. Rozdział genialny i nie mogę się doczekać następnego :) Niech Wena Będzie Z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńWitaj droga Ginger, dziś przeczytałam twoje opowiadanie w całości i chcialam ci tylko napisać... Jak moglas mi to zrobic ? I pewnie nie tylko mi, prosze wstaw wczesniej rozdzial, bo ja sie tu strasznie nakrecilam i czekam juz 3 rozdzialy az Harry powie wszystko Syriuszowi i nadal nic ! :/ Nie wiem co mam zrobić z zyciem...
OdpowiedzUsuńświetny rozdział.... czekam na wiecej...:-)
OdpowiedzUsuńsuper...czekam na kolejną część... oby krótko
OdpowiedzUsuńKiedy czytam o Harresie to pięści same się zaciskają, a tak poza tym to tylko pozostaje zaapelować: Piszcie komentarze ludziska bo ja tu czekam na następny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńŚledzę to opowiadanie od samego początku, ale jeszcze nigdy nie miałam takiej motywacji jak teraz. Bardzo mi się podoba. Jedyny zgrzyt jak dla mnie to underage Harry/Lucas - wolałabym, żeby chłopak miał przynajmniej te 16 lat. Ogólnie - pomysł świetny, czyta się lekko i przyjemnie. Weny życzę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w szkole Harry'emu najlepiej. Nie musi się martwić o ojca... Co wogóle odbiło Jamesowi? Zwariował do końca. I Ci ludzie... Nikt prócz Syriusza nie zareagował na to, że bite jest dziecko.
Szkoda, że Harry nie powiedział jak bardzo ojca nienawidzi.
I wreszcie... Syriusz. Znów. Myślę, że spróbuje i dlatego poszedł do Albusa. Powiedzieć mu, że nie wyjeżdża.
Czekam na kontynuacje. Mam nadzieje, że szybko ktoś się dowie o tym kim naprawdę jest Harry.
Bardzo bardzo i coraz bardziej mi się to opowiadanie podoba.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak czytam o Jamesie to mam ochotę go zabić!!! On jest taki okropny! Jak on może bić Harrego, bo ten spaślak (jogo syn) kłamie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Syri mu przywalił, może trochę rozumu mu do głowy wlał.
Pozdro :)
Super...
OdpowiedzUsuńSyriusz niedomyślny - tytuł rozdziału dobrze się odnosi :)
James się zmienił. Rozumiem, że śmierć Woulda na niego wpłynęła, ale żeby aż tak? I jeszcze Lilka na to pozwala! Jaka matka tak traktowałaby swoje dziecko? Albo pozwoliłaby by tak je traktowano, bito?
Czekam aż Harry im wygarnie! I co wtedy zrobią?
Czekam :)
Tak wogóle czemu tu (skomentowane) jest czas 17:03, a ja mam 02:03 w nocy?
UsuńChodziło ci chyba o Willowa bo to on przecież umarł a nie Would :)
UsuńJuż jest ponad 15!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na kolejny. Harres jest okropny, na Jamesa brak słów.
OdpowiedzUsuńHarry mógłby w końcu powiedzieć komuś prawdę.
Ciesze się że Remus w końcu przyznał się do swoich uczuć bezpośrednio Syriuszowi. Mam nadzieje że teraz w końcu Black podejmie decyzje o pozostaniu na Wyspach. Mógłby przejąć opieke nad Harry'm, w końcu coś się młodemu od życia należy. No i może Remi znalazłby troszkę szczęścia dla siebie...
OdpowiedzUsuńRemus ma zdecydowanie rację co do sprawy przyćmiewania Harres'a. Niema takich szans żeby Harry nie był bardziej zauważalny niż jego mały braciszek.
Harres posunął się zdecydowanie zadaleko, co będzie następne skoro już teraz robi krzywde sobie by wpędzić brata w kłopoty? James to właśnie udowodnił że zapomniał dorosnąć albo w tym procesie zgubił kilka klepek, matoł. Kto to widział żeby bić dziecko bo "gówniarz" "skrzywdził" jego synka. Szkoda tylko że zapomniał że Harry też jest jego dzirckiem. Co za matka powstrzymuje ludzi gdzy chcą interweniować kiedy biją jej dziecko? A reszta tych obrińców światłości też nie lepsza, tylko stać i obserwować jak ojciec "wychowuje" chłopaka. Molly taka wspaniała matka zawsze ale też jedyna jek interwencja następuje dopiero kiedy to słowa jej dzieci poddawane są pod wątpliwoś i Potter kieruje na nie oskarżenia o współudział w tym "zamachu" na Harres'a.
Lucas mam moje przebaczenie, w końcu długo go nie było, a na zebranie też wbił spóźniony i zmęczony. Co prawda zadziałał dopiero gdy dostał chłopaka w rence ale był skuteczny, dobrze że go uleczył ale dlaczego później ograniczył się do dania "dobrej" rady. Kto to by pomyślał że jedyne rozwiązanie jakie przychodzi im do głowy to zejście z oczu, bo może się uspokoii, może mu przejdzie.
Biedny Harry, wreszcie troszkę szczęścia, super mecz, poprawa relacji z rudymi i nagle do akcji wkracza Harres, sytuacja zmienia się o 180°. Bardzo nie podoba mi się że w jego odczuciu ten ból po spoliczkowaniu przez Pottera seniora jest "narazie" do zniesienia. On nie powinien przechodzić w życiu tyle by to tak odczuwać.
Czekam niecierpliwie co dalej, mam nadzieję na troszkę więcej szczęścia dla naszych ulubieńców. Chce zobaczyć jak potoczy się tym razem znajomość z Wouldem oraz co jeszcze wymyślą Potterowie, czy ktoś w końcu pozna prawde o Harry'm i kto to będzie. Mam też chęć poczytać o tym jak to młody nie będzie miał tak kolorowo w szkole przez ten cały zaszczepiony mu przez rodziców egocentryzm.
Życze owocnej współpracy z weną, mniej szalonych nauczycieli i powpdzenia.
Znalazłam dzisiaj tego bloga, mam dzień urlopu i zamiast pielić ogródek siedzę od rana i czytam, a tu co brakuje zakończenia.. teraz mnie skręca żeby poznać dalszy ciąg. Liczę że szybciutko pojawi się kolejna część bo czytelnicy już swoje zrobili, komentarzy pod dostatkiem. Liczę że Harry odezwie się w najmniej spodziewanym momencie i wywoła tym trzęsienie ziemi!
OdpowiedzUsuńGenialne! Jak James mógł zrobić coś takiego! Nie lubiłam go już w orginalnym HP, ale tutaj to po prostu go nienawidzę. Biedny Harry.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny i pomysłów na to opowiadanie, które jest świetne.
Musisz podnieść poprzeczke. Ilość komentarzy już dawno przekroczyła wyznaczoną liczbę. Zresztą nic diwnego. Twój blog jest genialny.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno nawet Wesleyowie się zmienili i stanęli w jego obronie... co za podły gówniarz wymyślił, i jak skończyła się ta bójka, Temus wyznał swoje uczucia, mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, nawet Wesley'owie się zmienili i stanęli;teraz w obronie Harrego... co za podły gówniarz wymyślił, i jak skończyła się ta bójka? Remus wyznał w końcu swoje uczucia, no mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga