wtorek, 31 maja 2016

5. Aż taki byłem ślepy?



Hejka, cześć i czołem!
Czy wam też się zdaje, że na koniec roku szkolnego nauczyciele powariowali? Ja mam wrażenie, że niektórzy biorą coś nie-do-końca legalnego (mój biolog na lekcji zaczął śpiewać O,o). Zresztą nieważne. Jeszcze tylko niecałe cztery tygodnie.
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Dzisiaj sporo Remiego i Syriuszka.  Postaram się w kolejnych rozdziałach opisać dokładnie (jak bardzo dokładnie chcecie ^^?) ich relację. Myślę, że kolejne rozdziały pojawią się stosunkowo szybko, bo są właściwie ciągiem wydarzeń i będę musiała je pisać najlepiej jednego wieczoru, by nie stracić wątku. 
W każdym bądź razie, zapraszam do czytania.
Rozdział zbetowany.
^^^
Popołudniu Potterowie wraz z dziećmi i Syriuszem udali się do domu Weasleyów. Harry nie szedł ta z radością, bo wiedział, że będzie musiał się zmierzyć z młodymi Weasleyami. Fred i George nie byli źli, raczej go ignorowali, ale Ron i Ginny patrzyli na niego w bardziej pogardliwy sposób. Czuli do niego odrazę z powodu artykułu z gazety i nie starali się nawet tego ukryć. Reszta, to jest Bill, Charlie i Percy, traktowali go raczej miło, ale nie przyjaźnili się jakoś specjalnie. Chłopcu zdawało się, że w jakiś sposób czują się odpowiedzialni za biednego, niewinnego niemowę, nagabywanego przez ich młodsze, nieodpowiedzialne rodzeństwo.
Do Nory dotarli późnym popołudniem. W domu znajdowało się już parę osób, ale HaHHHHHHHHaHHHHHHHHarry i Harres nawet nie zdążyli wejść do środka. Wszyscy młodzi Weasleyowie, nienależący do Zakonu, zostali odesłani na polankę, by nie szwendali się po domu. Starszy z braci Potter ruszył z nimi ze sporą niechęcią. Chwycił jednak miotłę, którą podał mu Charlie i uśmiechnął się lekko niepewnie. Chłopak odpowiedział tym samym i odwrócił do reszty.
- Jest nas… hymm… - przeliczył szybko, zerkając na Harry’ego, by upewnić się, że również gra i uśmiechnął się, - dziewięciu. Kto chce sędziować?
- Ja będę najbardziej sprawiedliwy – zgłosił się Percy. – Dzielcie się po czterech.
- Ja chcę być z Ginny, Charlie’m i Billem – wykrzyknął natychmiast Ron, zerkając z pogardą na Harry’ego i, ku zdumieniu starszego Pottera, również na Harresa. To lekko wstrząsnęło oboma chłopcami. Harresem, bo myślał, że wszyscy go uwielbiają  i uważają za kogoś niezwykłego, a Harrym, bo nie sądził, że tak nie jest. Spojrzał na młodszego brata i nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten zapatrzony w siebie dzieciak nie będzie miał w szkole tak łatwo.
- Nie, Ron. Podzielimy się zaklęciem losującym – stwierdził najstarszy Weasley, patrząc nieco karcąco na brata.
Po chwili Harry mógł niezaprzeczalnie stwierdzić, że jest okropnym szczęściarzem. Był w drużynie z bliźniakami i Charlie’m.
Percy dał im znak do startu i podrzucił kafla. Ustalili, że Harry na razie będzie na bramkach, a chłopak nie oponował. Nie chciał się wychylać, mimo że całe jego ciało rwało się do szybkiego lotu w kierunku piłki. Zagryzł wargę, widząc, że Fred zbliża się do przeciwległych pętli, celuje i… Jęknął, gdy piłka została złapana przez Ginny. Dziewczyna zrobiła szybki zwrot, ale nim dotarła, potrącił ją George, wytrącając jej piłkę. Przelatujący pod nimi Charlie chwycił ją i tym razem trafił. Starszy Potter wyszczerzył się do najstarszego Weasleya, kiedy ten podleciał do niego i przybił mu piątkę.
- Jeśli chcesz, mogę cię na chwilę zmienić – powiedział rudzielec, a oczy Pottera rozbłysły. Pokiwał szybko głową i wystartował. Momentalnie ruszył na Harresa, który dość niepewnie trzymał się na miotle, mając w ręce kafla. Gdy tylko się do niego zbliżył, młodszy Potter przestraszył się i puścił piłkę, którą Harry natychmiast złapał. Usłyszał za sobą wściekły wrzask brata, ale zignorował to. Momentalnie podał do Freda, omijając szybko nadlatującego Rona. Wyszczerzył się, widząc, że bliźniak rzuca do pętli i zdobywa kolejny punkt. Nagle poczuł, że ktoś do niego uderza. Utrzymał się jednak na miotle i odwrócił, zauważając wściekłą twarz brata.
- To twoja wina! Chciałem rzucić, a ty mi przeszkodziłeś!
- Hola, hola – odezwał się Charlie, podlatując bliżej. – To tylko gra.
- Ale ja muszę wygrać! Zawsze wygrywam!
Weasleyowie wymienili spojrzenia, po czym zerknęli na Harry’ego, a chłopiec dostrzegł, że trójka najstarszych rudzielców patrzy na niego z pewnego rodzaju współczuciem. Reszta raczej z oczekiwaniem czy zrobi coś z niesfornym bratem. On jednak tylko westchnął, spojrzał na blondyna obojętnie i podał kafla George’owi.
                                                                                 ***
Syriusz uśmiechnął się lekko, gdy Artur postawił przed nim szklankę Ognistej Whiskey. Siedział przy stole w salonie Nory, przyglądając się członkom Zakonu, którzy właśnie weszli do domu. Patrzył chwilę na dwa młodziki, które pewnie niedawno skończyły Hogwart, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Uniósł spojrzenie i napotkał brązowe tęczówki Remusa. Uśmiechnął się szeroko i poklepał krzesło koło siebie, dając przyjacielowi do zrozumienia, by usiadł. Lupin odpowiedział łagodnym uśmiechem i opadł na siedzenie.
- Jutro wyjeżdżasz. – Remus bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Tak, rano. Ale noc spędzam tutaj, z Potterami.
- Ja też zostaję. Molly powiedziała, że umieści mnie w pokoju Charliego, razem z tobą. Jak za dawnych czasów, nie sądzisz?
- O tak – zaśmiał się Black. – Masz zamiar powspominać?
- Nie, raczej porozmawiać o przyszłości – stwierdził Lupin z powagą.
- O czym dokładnie? – zaciekawił się Syriusz, przybliżając lekko do przyjaciela. Remus odwrócił twarz, czując, że jego policzki oblewają się czerwienią, a jego serce zaczyna uderzać nieco szybciej.
- Porozmawiamy wieczorem – bąknął tylko i odwrócił twarz do Dumbledore’a, który właśnie wszedł do salonu.
- Witam wszystkich! Zacznijmy spotkanie, moi drodzy.
                                                                                ***
Zaczęli wracać do Nory, gdy ciemne chmury pojawiły się na niebie, grożąc nagłym załamaniem pogody. Harry szedł z tyłu, ale szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Gra była naprawdę fantastyczna. Gdy Weasleyowie dostrzegli, że nieźle trzyma się na miotle, zdawali się odnosić do niego lepiej. Za to Harres szedł sam z samiusieńkiego przodu, parę metrów przed rozmawiającymi wesoło Weasleyami, i zaciskał usta w zdenerwowaniu. Nie trafił ani jedną piłką do pętli i pod koniec nikt już do niego nie podawał. Był ogromnie niezadowolony, bo do Harry’ego podawali i nawet przybijali mu piątki. To było całkiem niesprawiedliwe. Przecież latał całkiem nieźle, no i co że nie trafiał. Przecież mama mówi, że we wszystkim jest najlepszy. Odwrócił głowę i spojrzał z wściekłością na brata. Starszy Potter właśnie przyspieszył, gdy zawołali go bliźniacy i szedł teraz między nimi, słuchając pochwał na temat gry. Gdy Harres usłyszał, że rudzielce chcieliby, żeby był w drużynie Gryfonów, aż poczerwieniał ze złości. Przecież on teraz idzie do Hogwartu. Miał zostać wielką gwiazdą! Dostać się do drużyny na pierwszym roku! I Harry to wszystko zniszczy. Harres zacisnął usta i odwrócił się przyspieszając do biegu. Jeszcze to naprawi.
                                                                                   ***
Po tym, jak ustalił z Dumbledorem, że wraz z przyjacielem ze Stanów, Johnem Brennanem, będą rekrutować nowych członków, praktycznie wyłączył się z dyskusji. Prawie półtorej godziny wpatrywał się w Remusa, zastanawiając, dlaczego przyjaciel tak wytrwale unika jego wzroku. Zdawało się, że za każdym razem, gdy brązowe oczy napotykały jego szaro-błękitne, Lupin peszył się i przez dłuższą chwilę ignorował, jakby nie zauważył jego natrętnego spojrzenia. Syriusz pomyślał, że może Remus jest na niego o coś zły. Gdy tylko ten pomysł wpadł mu do głowy, miał ochotę klepnąć się w czoło. Mógł się założyć, że Lunatyk ma mu za złe planowany wyjazd do Ameryki. Nie raz kłócili się o to, a po każdej takiej sprzeczce, Syriusz czuł się gorzej niż po wyzwiskach Jamesa. Nie, Remus nigdy na niego nie krzyczał, nie wyzywał, nie obrażał. Po prostu na koniec patrzył na niego tym wzrokiem i odwracał się, wychodząc bez słowa. Black miał wrażenie, że to najgorsza kara, jaką mógłby mu dać przyjaciel.
Przechylił lekko głowę w bok, zastanawiając się, czy dzisiejsza rozmowa z Lupinem też doprowadzi do kłótni. Miał nieodparte wrażenie, że Remus chce mu powiedzieć coś bardzo ważnego, coś, co od dawna leży mu na sercu. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie nic złego.
Nagle poczuł, że ktoś patrzy na niego. Rozejrzał się dyskretnie i napotkał błękitne spojrzenie Woulda.
Lucas dotarł do Nory z lekkim opóźnieniem tłumacząc się obowiązkami związanymi z magią żywiołów. Widząc zmęczone spojrzenie nauczyciela Obrony, nikt nie pytał o dokładny powód. Black zerknął zdumiony w mieniące się oczy Woulda, ale ten tylko uśmiechnął się tajemniczo. Posłał mu dziwne, znaczące spojrzenie, którego Syriusz nie był w stanie odszyfrować. Uniósł brew, ale Lucas odwrócił wzrok, skupiając się na wypowiedzi Dumbledore’a. Black potrząsnął głową i westchnął cierpiętniczo. Dlaczego wszyscy zdają się wiedzieć coś, czego on nie dostrzega? Miał ochotę wrzasnąć, i na Lily, i na Woulda, a nawet na nieobecnego w tej chwili Harry’ego, którzy coraz częściej patrzyli na niego w taki znaczący sposób. I to zawsze, gdy chodziło o Remusa. To go zastanowiło. Przechylił głowę w drugą stronę i ponownie skupił się na przyjacielu. Co takiego znajdowało się w tym brązowym spojrzeniu, czego nie zauważał?
Nie zdążył się nad tym głębiej zastanowić, bo Dumbledore ogłosił koniec spotkania. Członkowie Zakonu powoli zaczęli się rozchodzić, więc Syriusz wstał, by pożegnać się z paroma osobami. Rozmawiał właśnie z Kingsleyem, gdy dosłyszał wściekły głos Jamesa.
- Ty cholerny gówniarzu! Mówiłem ci, jeden wyskok, jeden, a przetrzepię ci tyłek! Czy ty, do diabła, nie masz mózgu? Patrz na niego! No PATRZ! Co ty sobie idioto wyobrażasz?!
- Co tam się dzieje? – zaniepokoił się Black, patrząc na wyjście z Nory. Większość osób zerkało niepewnie w tamtą stronę, przerywając poprzednie rozmowy.
- Potter wydziera się na syna – mruknął Szalonooki, patrząc magicznym okiem przez ścianę budynku. – Młodszy jest nieźle poobijany.
Syriusz natychmiast ruszył do drzwi. Stanął w progu w momencie, gdy James uniósł dłoń i mocno uderzył starszego syna w twarz. Chłopiec zatoczył się i upadł na wilgotną od rosy trawę, patrząc szeroko otwartymi oczami na wściekłego ojca. Black w momencie podbiegł w jego stronę, ale poczuł, że ktoś chwyta go za ramię. Obejrzał się i spojrzał zdumiony na Lily, w której oczach czaiło się przerażenie.
- Jest wściekły. Proszę, nie pogarszaj sytuacji.
- Mam patrzeć, jak bije Harry’ego? Po moim trupie – syknął Black i wyrwał ramię z jej uścisku. Ruszył w stronę byłego przyjaciela i stanął między nim a chrześniakiem. Przez chwilę dorośli patrzyli sobie w oczy z zaciętością.
- Odsuń się, Black. To nie jest twoja sprawa.
- Bijesz mojego chrześniaka. To jest moja sprawa.
- Patrz, co ten gówniarz zrobił mojemu synowi – wskazał wściekły na Harresa. Chłopak wyglądał, jakby ktoś uderzył go gałęzią w czoło. Syriusz pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, że jego chrześniak mógłby coś takiego zrobić. Spojrzał na Jamesa ze złością.
- Chcę ci przypomnieć, że obaj są twoimi synami – warknął. Potter zmrużył oczy i zignorował żonę, która podeszła do niego, starając się go uspokoić.
- Gówno mnie to obchodzi. Nie pozwolę, by ten bachor bił Harresa.
- Ale proszę pana – odezwał się niepewnie Charlie, robiąc krok w ich stronę. Zmieszał się widząc wlepione w niego wściekłe spojrzenie, ale kontynuował. – Harry nie mógł tego zrobić. Cały czas był z nami. Harres się oddalił i... – przerwał, spoglądając niepewnie na rodzeństwo. Ci, ku jego zdumieniu wszyscy, pokiwali głowami, zgadzając się z nim. – Nie było go z nami przez ostatnie pół godziny. Wracaliśmy do domu, a on poszedł przodem. To na pewno nie stało się przy nas.
- Harres twierdzi, że to Harry zrobił mu krzywdę – warknął James, widocznie całkowicie wierząc w słowa syna. Odwrócił się do niego, a widząc, że jego oczy zaczynają napełniać się łzami, odwrócił się ponownie do młodych Weasleyów. – A może to wy mu to zrobiliście i teraz bronicie się nawzajem?
- O nie, James – oburzyła się pani Weasley. – Twój syn mówi, że to jego brat, a nie moje dzieci. Trzymaj się faktów.
- To on mi to zrobił, tatusiu. Chwycił gałąź i mnie uderzył – zaszlochał Harres, patrząc na brata. Nikt nie dostrzegł mściwości, ukrytej w tym spojrzeniu.
Harry pokręcił głową i spojrzał na ojca błagalnie. Policzek piekł go mocno, ale póki co było to do zniesienia. Jak miał potwierdzić swoją niewinność? Przeniósł wzrok na chrzestnego, który zauważył to i momentalnie znalazł się przy nim. Chłopiec odetchnął lekko, gdy silne ramiona Syriusza owinęły się wokół niego, sprawiając, że poczuł się dużo bezpieczniej. Jednak sekundę później miał ochotę wybuchnąć płaczem, gdy James zbliżył się do nich szybko i wyrwał go z ciepłych ramion.
- O nie – syknął Potter. – My sobie porozmawiamy, a ty wynoś się do Stanów – spojrzał na Blacka szyderczo. – To mój syn i mogę go ukarać, a ty nie masz prawa się ze mną spierać.
- Och, nagle też uważasz go za swojego syna? – zadrwił Syriusz zaciskając zęby z wściekłości. – Gdy trzeba mu coś kupić, czy zwyczajnie go przytulić, to jakoś…
- Jeszcze jedno słowo, Black, a oberwiesz – warknął Rogacz, zaciskając boleśnie rękę na ramieniu chłopca.
Patrzyli na siebie długo, ignorując stojących wokół gapiów. Nagle Syriusz zdał sobie sprawę, że musi jakoś na to zareagować, że nie da rady zostawić tego w ten sposób.
- Puść Harry’ego.
James uniósł brew drwiąco.
- Nie będziesz mi rozkazywał – szarpnął chłopcem i ruszył do domu. Syriusz pokręcił gwałtownie głową i chwycił go momentalnie za ramię. W jednej chwili odepchnął chłopca od jego ojca, pchając go w ramiona najbliżej stojącego Woulda, a w następnej z całej siły uderzył byłego przyjaciela pięścią w twarz.
Wszystko potoczyło się bardzo szybko i Harry przez dobrą chwilę nie wiedział, co się właściwie stało. Poczuł, że Would ciągnie go do domu, z dala od wściekłości Jamesa. Uniósł na niego wzrok i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Poczuł pieczenie w oczach i nieprzyjemne dławienie w gardle, więc spuścił wzrok, pozwalając, by nauczyciel zaprowadził go delikatnie do kuchni, gdzie usadził go na krześle.
- Harry? – usłyszał po chwili i nagle zdał sobie sprawę, że od dłuższego czasu siedzi, zagryzając wargę niemal do krwi. Odetchnął lekko i uniósł wzrok. – Już dobrze. Pokaż to. – Mężczyzna uniósł różdżkę i zaklęciem usunął tworzącego się na policzku siniaka. – Jak się czujesz? Och, przepraszam. Nie umiem się przyzwyczaić do tego, że nie mówisz – Would uśmiechnął się lekko. – Pokiwaj głową, jeśli jest okej.
Chłopiec skinął lekko i pociągnął cicho nosem, czując, że nie przestaje go dławić w gardle. Spojrzał na Woulda, starając się przekazać tym spojrzeniem całą wdzięczność. Nauczyciel uśmiechnął się nieco szerzej i trochę niepewnie poczochrał mu włosy.
- Wiesz, gdzie będziesz spać? – Harry pokiwał głową. – W takim razie, najlepiej będzie, jak pójdziesz się umyć i ukryjesz się w pokoju. Jamesowi w końcu przejdzie, ale teraz lepiej zejdź mu z oczu.
Młody Potter ponownie skinął głową i wstał. Spojrzał ostatni raz na nauczyciela, po czym czmychnął czym prędzej do pokoju bliźniaków.
                                                                                  ***
Syriusz syknął cicho, gdy Remus delikatnie przyłożył lód do jego oka. Przymknął oczy i pozwolił, by Lupin otarł krew z jego rozciętej wargi i zaleczył ranę dyptamem. Słyszał, że wilkołak narzeka cicho na jego zachowanie, ale całkowicie to zignorował, wiedząc, że dobrze zrobił, sprowadzając Jamesa na ziemię.
- Kładź się – mruknął Lunatyk, odsuwając na bok kołdrę jednego z łóżek w pokoju Charliego. Syriusz stwierdził, że lepiej nie kłócić się z rozeźlonym Remusem, więc wykonał polecenie, nadal przytrzymując zimną torebkę przy oku. Zerknął na przyjaciela i uśmiechnął się lekko.
- Nie bądź zły. Należało mu się.
Remus westchnął.
- Wiesz, że prawdopodobnie złoży na ciebie skargę do Ministerstwa.
- Trudno. Nie mam zamiaru patrzeć, jak leje własnego syna.
- Za niedługo nie będziesz musiał – mruknął Lupin, odwracając wzrok. – W końcu wyjeżdżasz, prawda?
Syriusz westchnął słysząc jego oskarżający ton.
- Wiesz, że muszę. John…
- Dałby sobie radę – przerwał mu Lunatyk. – Zwyczajnie uciekasz.
Black podniósł się do siadu i zdjął lód z oka, by lepiej widzieć przyjaciela.
- Dobrze wiesz, że nie o to…
- Wiem, że masz dość kłótni z Jamesem. Wiem, że chcesz od tego uciec i nie obwiniam cię. Ale, do diabła, wiem też, co się stanie, gdy ciebie nie będzie.
- Nie rozumiem – Syriusz pokręcił głową. – Wszystko się uspokoi.
- Naprawdę tak myślisz? – Remus spojrzał na niego jak na wariata. – Dopiero się zacznie. James stał się okropnie cięty na Harry’ego, bo Harres idzie do Hogwartu. Rogacz się boi, że Młody przyćmi brata.
- Przyćmi? – zamrugał Black i skrzywił się, czując ból w oku. Remus westchnął i wstał, zaczynając szukać w skrzynce maści na siniaki.
- Wiesz, że James chce, by Harres był najlepszy, najfajniejszy i w ogóle naj.
Łapa westchnął lekko i pokręcił głową.
- Kompletnie nie rozumiem, jak to możliwe, że tak bardzo się zmienił. Przecież na szóstym roku…
- Śmierć Willowa go zmieniła – mruknął Lupin i podszedł do przyjaciela z maścią. Zaczął delikatnie nakładać ją na spuchnięty policzek i pod okiem. – Wiesz, że wpłynęła na nas wszystkich. Byliśmy jeszcze dziećmi, które nie powinny musieć znosić czegoś takiego.
Syriusz odwrócił spojrzenie, a przez jego twarz przemknął ból.
- Delikatnie – bąknął, starając się ukryć fakt, że to wspomnienie ich małego przyjaciela ta bardzo zabolał.
Remus jednak to wiedział. Spojrzał łagodnie na Blacka i uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- Też za nim tęsknię. Był fantastycznym przyjacielem – westchnął, widząc, że Syriusz mocniej odwraca twarz. – Nie wstydź się tego, Łapo. Kochałeś go jak brata. To normalne, że tęsknisz.
- Tyle lat… - Black spojrzał na Lupina z bólem. – Tyle czasu minęło, a to nadal jest świeże.
- Wiem – szepnął łagodnie Lunatyk.
Syriusz odetchnął głęboko i oparł się o wezgłowie łóżka. Podciągnął kolana do piersi i objął je ramionami, sprawiając, że Remus spostrzegł, jak bardzo Black jest niepewny, jeśli chodziło o uczucia. Siedzieli przez chwilę w ciszy, ciesząc się tylko swoją obecnością. Dopiero po paru minutach, Syriusz uniósł wzrok na przyjaciela i uśmiechnął się lekko.
- Mówiłeś przed spotkaniem, że chcesz o czymś porozmawiać.
Remus pokiwał w zamyśleniu głową, ale nie zaczął od razu. Zdawał się dokładnie obmyślać, co chce powiedzieć animagowi. W końcu uniósł wzrok i spojrzał prosto w oczy Syriusza, sprawiając, że Black zachłysnął się powietrzem.
- Od dawna zastanawiałem się, jak ci to powiedzieć – zaczął Lupin, zrywając kontakt wzrokowy. Wbił spojrzenie w dywan, śledząc wzrokiem wymyślne, brązowe wzory. – Wiem, że jutro wyjeżdżasz do Stanów i wiem, że prawdopodobnie nie wrócisz, ani na święta, ani na przyszłe wakacje. Może nie wrócisz nigdy, chyba że wojna będzie tego wymagała. Dlatego chcę, żebyś wiedział, że bardzo mi na tobie zależy i że nie mówię tego, by cię zatrzymać, czy wymagać czegoś w zamian – uniósł na moment wzrok, spoglądając w zaszokowane oczy Blacka. – Zrozumiem, jeśli zerwiesz ze mną kontakt. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał mnie znać. Chciałem po prostu, żebyś wiedział.
- Od jak dawna…? – zaczął Syriusz, ale nie był w stanie skończyć pytania.
- Uświadomiłem to sobie na szóstym roku. Harry o tym wiedział – dodał i uśmiechnął się nieco melancholijnie. – Właściwie, mówię ci to, bo on tego chciał. Chciał, żebym wyznał ci prawdę. Może mówię o tym trochę za późno i może oczekiwał innego końca tego uczucia, ale nie zawsze mamy to, co chcemy.
- Kto jeszcze…?
- Myślę, że Lily wie. I Would – stwierdził. – Nie raz nas obserwowali.
- Nie miałem pojęcia, Remi. Merlinie – jęknął Black, pocierając twarz rękami. – Naprawdę aż tak jestem ślepy?
Remus uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Chwilę milczeli.
- Co ja mam z tym zrobić? – zapytał w końcu Black z pewnym przerażeniem w głosie.
- Nic nie musisz robić. Wyjeżdżasz jutro, pamiętasz? Po prostu zapomnij.
- Mam zapomnieć to, że mój przyjaciel się we mnie zakochał? – oburzył się gwałtownie.
- Jeśli to takie trudne, to pomyśl, że nic się nie zmieniło. Kochałem cię już od jakiegoś czasu i nie zamierzam zmieniać się w stosunku do ciebie.
- A jeśli będę chciał, byś się zmienił? – spytał Syriusz, nie patrząc na Lunatyka. Jego wzrok był wlepiony w drzwi będące naprzeciwko łóżka.
- Chyba nie rozumiem – szepnął Remus, całkiem zbity z tropu.
- Na przykład, gdybym chciał spróbować. I chciałbym, no nie wiem, żebyś zachowywał się jak mój kochanek a nie przyjaciel. Zrobiłbyś to?
- Syriuszu, przestań. Wyjeżdżasz. Wiesz, że nie mogę jechać z tobą, bo jestem wilkołakiem. Nie rób mi nadziei – szepnął Lupin, kręcąc głową. – Nie chcę mieć później złamanego serca.
Syriusz zacisnął wargi. Jego myśli pędziły setki mil na godzinę, analizując każde zachowanie Remusa, każde jego słowo czy spojrzenie. Black pokręcił gwałtownie głową i wbił wzrok w brązowe tęczówki. Po paru sekundach widocznie udało mu się coś w nich znaleźć, bo uśmiechnął się szeroko.
Chwilę później wstał i wyszedł bez słowa, zostawiając zszokowanego Remusa samego w pokoju.
^^^
Po 15 komentarzach wstawiam następny rozdział!!! ;)

26 komentarzy:

  1. Super rozdział. :) Błędów chyba nie widziałam. Czekam na wiecejjjjj *,*

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej nie lubię Jamesa. Jasne śmierć odbija piętno na ludziach ale bicie syna to moim zdaniem przesada.
    Rozdział świetny, niecierpliwie czekam na next.
    Życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABIĆ....ZABIĆ....ZABIĆ....ZABIJ HARRESA. To moja tyci tyci prośba. Głupi, pyskaty, ignorancki bachor który się puszy jak durny paw. Rozdział Superowy. Czekam na rozwój zdarzeń w Hogwarcie. Niech ktoś się dowie tej przeklętej prawdy ! Jeśli chodzi o Syriusza I Remusa to poproszę w następnym rozdziale bardzo dokładne relacje.. James to paskudny dupek. Wrr.. Miałam ochotę mu przywalić.. Jak zwykle wyczekuje rozdziału... * Modli się* Oby był szybko.. Oby był szybko...

    Życzę , aby matka Wena przyszła do Ciebie i dała kolejny świetny rozdział.

    Twoja wierna czytelniczka Amanda Black :****

    Ps.Chcę więcej akcji z Harrym i Lucasem . :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana odcinek swietny <3 Ale teraz trzeba znów czekać. No i ostatecznie co to miało znaczyć, że Syriusz wyszedł ja się pytam?! Mam tyle pytań, że głowa mała. Pisz, pisz bo już nie mogę się doczekać xd
    Kiruś <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno przeczytałam całe opowiadanie i muszę przyznać że bardzo mi się podoba. Widać, na przestrzeni całego opowiadania, że piszesz już bardzo dobrze, a historia jest bardzo ciekawa i jasna ( rzeczy, które czasem nie rozumiałam, teraz już kumam ;-) ).
    Druga czes jest fajna, aczkolwiek cieżko mi zrozumieć zachowanie rodziców Harrego ( za którymi ogólnie i gdziekolwiek nie przepadam ). W tym opowiadaniu cieżko mi ich znieść, chciałabym aby Harry nigdy im nie wybaczył oraz swojemu "braciszkowi".
    Pozywana postać to oczywiście Syriusz i Remus, uwielbiam ich, oby ich było dużo więcej i Harrego i Lucasa :-)
    Pozdrawiam serdecznie i dużo weny
    Ayane

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja nie lubię Jamesa i Harresa
    James nie powinien tak się zachowywać w stosunku do Harr'ego
    Zastanawiam się co chce zrobić Syri gdy wybiegł z pokoju
    Przesyłam dużo weny


    Mroczny Anioł

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny Harry :( Czy ten James się w końcu ogarnie? W końcu nie tylko Harres jest jego synem! Czy Syri poszedł do Dumbledore'a aby wycofać się z akcji w Stanach? Oby bo Remi naprawdę zasługuje na szczęście po tylu latach cierpień. Rozdział genialny i nie mogę się doczekać następnego :) Niech Wena Będzie Z Tobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj droga Ginger, dziś przeczytałam twoje opowiadanie w całości i chcialam ci tylko napisać... Jak moglas mi to zrobic ? I pewnie nie tylko mi, prosze wstaw wczesniej rozdzial, bo ja sie tu strasznie nakrecilam i czekam juz 3 rozdzialy az Harry powie wszystko Syriuszowi i nadal nic ! :/ Nie wiem co mam zrobić z zyciem...

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział.... czekam na wiecej...:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. super...czekam na kolejną część... oby krótko

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy czytam o Harresie to pięści same się zaciskają, a tak poza tym to tylko pozostaje zaapelować: Piszcie komentarze ludziska bo ja tu czekam na następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Śledzę to opowiadanie od samego początku, ale jeszcze nigdy nie miałam takiej motywacji jak teraz. Bardzo mi się podoba. Jedyny zgrzyt jak dla mnie to underage Harry/Lucas - wolałabym, żeby chłopak miał przynajmniej te 16 lat. Ogólnie - pomysł świetny, czyta się lekko i przyjemnie. Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam te opowiadanie :)
    Myślę, że w szkole Harry'emu najlepiej. Nie musi się martwić o ojca... Co wogóle odbiło Jamesowi? Zwariował do końca. I Ci ludzie... Nikt prócz Syriusza nie zareagował na to, że bite jest dziecko.
    Szkoda, że Harry nie powiedział jak bardzo ojca nienawidzi.
    I wreszcie... Syriusz. Znów. Myślę, że spróbuje i dlatego poszedł do Albusa. Powiedzieć mu, że nie wyjeżdża.
    Czekam na kontynuacje. Mam nadzieje, że szybko ktoś się dowie o tym kim naprawdę jest Harry.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo bardzo i coraz bardziej mi się to opowiadanie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  15. Za każdym razem jak czytam o Jamesie to mam ochotę go zabić!!! On jest taki okropny! Jak on może bić Harrego, bo ten spaślak (jogo syn) kłamie!
    Dobrze, że Syri mu przywalił, może trochę rozumu mu do głowy wlał.
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super...
    Syriusz niedomyślny - tytuł rozdziału dobrze się odnosi :)
    James się zmienił. Rozumiem, że śmierć Woulda na niego wpłynęła, ale żeby aż tak? I jeszcze Lilka na to pozwala! Jaka matka tak traktowałaby swoje dziecko? Albo pozwoliłaby by tak je traktowano, bito?
    Czekam aż Harry im wygarnie! I co wtedy zrobią?
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wogóle czemu tu (skomentowane) jest czas 17:03, a ja mam 02:03 w nocy?

      Usuń
    2. Chodziło ci chyba o Willowa bo to on przecież umarł a nie Would :)

      Usuń
  17. Już jest ponad 15!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział świetny, czekam na kolejny. Harres jest okropny, na Jamesa brak słów.
    Harry mógłby w końcu powiedzieć komuś prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciesze się że Remus w końcu przyznał się do swoich uczuć bezpośrednio Syriuszowi. Mam nadzieje że teraz w końcu Black podejmie decyzje o pozostaniu na Wyspach. Mógłby przejąć opieke nad Harry'm, w końcu coś się młodemu od życia należy. No i może Remi znalazłby troszkę szczęścia dla siebie...
    Remus ma zdecydowanie rację co do sprawy przyćmiewania Harres'a. Niema takich szans żeby Harry nie był bardziej zauważalny niż jego mały braciszek.
    Harres posunął się zdecydowanie zadaleko, co będzie następne skoro już teraz robi krzywde sobie by wpędzić brata w kłopoty? James to właśnie udowodnił że zapomniał dorosnąć albo w tym procesie zgubił kilka klepek, matoł. Kto to widział żeby bić dziecko bo "gówniarz" "skrzywdził" jego synka. Szkoda tylko że zapomniał że Harry też jest jego dzirckiem. Co za matka powstrzymuje ludzi gdzy chcą interweniować kiedy biją jej dziecko? A reszta tych obrińców światłości też nie lepsza, tylko stać i obserwować jak ojciec "wychowuje" chłopaka. Molly taka wspaniała matka zawsze ale też jedyna jek interwencja następuje dopiero kiedy to słowa jej dzieci poddawane są pod wątpliwoś i Potter kieruje na nie oskarżenia o współudział w tym "zamachu" na Harres'a.
    Lucas mam moje przebaczenie, w końcu długo go nie było, a na zebranie też wbił spóźniony i zmęczony. Co prawda zadziałał dopiero gdy dostał chłopaka w rence ale był skuteczny, dobrze że go uleczył ale dlaczego później ograniczył się do dania "dobrej" rady. Kto to by pomyślał że jedyne rozwiązanie jakie przychodzi im do głowy to zejście z oczu, bo może się uspokoii, może mu przejdzie.
    Biedny Harry, wreszcie troszkę szczęścia, super mecz, poprawa relacji z rudymi i nagle do akcji wkracza Harres, sytuacja zmienia się o 180°. Bardzo nie podoba mi się że w jego odczuciu ten ból po spoliczkowaniu przez Pottera seniora jest "narazie" do zniesienia. On nie powinien przechodzić w życiu tyle by to tak odczuwać.
    Czekam niecierpliwie co dalej, mam nadzieję na troszkę więcej szczęścia dla naszych ulubieńców. Chce zobaczyć jak potoczy się tym razem znajomość z Wouldem oraz co jeszcze wymyślą Potterowie, czy ktoś w końcu pozna prawde o Harry'm i kto to będzie. Mam też chęć poczytać o tym jak to młody nie będzie miał tak kolorowo w szkole przez ten cały zaszczepiony mu przez rodziców egocentryzm.
    Życze owocnej współpracy z weną, mniej szalonych nauczycieli i powpdzenia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Znalazłam dzisiaj tego bloga, mam dzień urlopu i zamiast pielić ogródek siedzę od rana i czytam, a tu co brakuje zakończenia.. teraz mnie skręca żeby poznać dalszy ciąg. Liczę że szybciutko pojawi się kolejna część bo czytelnicy już swoje zrobili, komentarzy pod dostatkiem. Liczę że Harry odezwie się w najmniej spodziewanym momencie i wywoła tym trzęsienie ziemi!

    OdpowiedzUsuń
  21. Genialne! Jak James mógł zrobić coś takiego! Nie lubiłam go już w orginalnym HP, ale tutaj to po prostu go nienawidzę. Biedny Harry.
    Życzę ci dużo weny i pomysłów na to opowiadanie, które jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Musisz podnieść poprzeczke. Ilość komentarzy już dawno przekroczyła wyznaczoną liczbę. Zresztą nic diwnego. Twój blog jest genialny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    no nawet Wesleyowie się zmienili i stanęli w jego obronie... co za podły gówniarz wymyślił, i jak skończyła się ta bójka, Temus wyznał swoje uczucia, mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  24. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, nawet Wesley'owie się zmienili i stanęli;teraz w obronie Harrego... co za podły gówniarz wymyślił, i jak skończyła się ta bójka? Remus wyznał w końcu swoje uczucia, no mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń