Ponownie rozdział szybciuteńko, ale nie przyzwyczajajcie się, bo właśnie kończy się dla mnie długaśny weekend i niestety znowu zaczyna się szkoła (pocieszeniem dla mnie jest to, że jutro mam tylko 3 lekcje ^^). Jednak, mimo zajęć, obiecuję dodawać rozdziały jak najszybciej.
Mam nadzieję, że ten rozdział też przypadnie wam do gustu i pojawi się jeszcze więcej komentarzy niż pod poprzednim :)
Info do tego rozdziału: coś takiego <słowa> oznacza język migowy, którym posługuje się Harry.
Zbetowany przez carmendraconi
^^^
Harry obudził się słysząc szum wody dochodzący z
łazienki. Łóżko Harresa było puste, a gdy zsunął się ze swojego, dostrzegł, że
Black też już nie śpi. Przeszedł przez niewielki pokoik i wsunął głowę przez
szparę do łazienki. Syriusz właśnie kończył szorować zęby i pochylał się nad
umywalką. Jego długie czarne włosy opadły do wody, co spotkało się z oburzeniem
właściciela. Łapa wyprostował się i strząsnął włosy na plecy, krzywiąc się z
niezadowoleniem. Uniósł wzrok i w lustrze zauważył odbicie chrześniaka.
Uśmiechnął się szeroko i otarł twarz ręcznikiem.
- Zaraz cię puszczę. Golić się? – spytał odwracając się w
jego stronę. Pogładził się po policzku i zmarszczył lekko nos. – Co myślisz?
Harry przekrzywił lekko głowę i stwierdził, że w sumie
Black dobrze wygląda dobrze w jednodniowym zaroście. Zaprzeczył gwałtownie.
- Jesteś pewny – Syriusz podszedł do niego i potarł nosem
o jego nos, po czym ze złośliwą miną przytulił policzek do jego czoła. Harry
pisnął czując nieprzyjemne drapanie i odsunął go od siebie. – Czyli jedna się
ogolić?
Potter pokiwał głową, parskając. Po co Syriusz pytał go,
czy się gonić, skoro i tak chciał to zrobić? Patrzył, jak Black nakłada na
policzki kremu i pieni go szybkimi ruchami. To dało Harry’emu sygnał do
ewakuacji. Wycofał się wolno, ale niestety Syriusz to przewidział. W dwóch
krokach znalazł się przy nim i z wrodzoną sobie złośliwością, chwycił twarz
chłopca upaćkanymi rękami. Potter rzucił mu zirytowane spojrzenie, na co Black
wybuchnął śmiechem.
- Spodziewałeś się tego, prawda?
Harry mruknął potwierdzająco i dzióbnął chrzestnego
palcem między żebra.
- Uch, no dobra, dobra. Już przestaję – jęknął Syriusz i
odsunął się. – Przebieraj się. Zaraz puszczę cię do łazienki.
^^^
Gdy Harry zszedł na dół do salonu, wszyscy już siedzieli
przy stole i czekali na śniadanie. Osunął się na krzesło obok Syriusza i nalał
sobie soku do szklanki. Po chwili babcia przyniosła sporą tacę z naleśnikami.
Wszyscy zaczęli jeść.
- Wujek – odezwał się nagle Harres. – Mówiłeś wczoraj o
niespodziance.
Syriusz westchnął lekko i spojrzał na starszego z braci
Potter z przepraszającą miną. Miał nadzieję zabrać tylko Harry’ego na wycieczkę
do Hogwartu. Chrześniak pisał mu przed końcem roku, że chciałby w czasie
wakacji wpaść do szkoły, by odwiedzić bibliotekę. Syriusz jednak wiedział, że
jeśli powie, że zabiera tylko Harry’ego, spotka się to z oburzeniem nie tylko
najmłodszego z Potterów, ale też jego rodziców i prawdopodobnie dziadków. Ci
ostatni chcieli, by dzieci były traktowane jednakowo, więc nie miałby im tego
za złe, ale jeśli chodzi o Lily i Jamesa, to już był zirytowany. Westchnął
ponownie i policzył w myślach do dziesięciu, by się opanować.
- Tak, ale to dopiero po śniadaniu.
- Jak długo tam będziecie? – spytał James, patrząc na
niego surowo. Wiedział o jego zamiarach.
- Nie wiem. Muszę dokładnie umówić się z Dumbledorem, na
czym będzie polegać moja rola. Rozmawiałem już z szefem i mam pozwolenie na
rekrutowanie w amerykańskim Ministerstwie pomocy do walki.
- W takim razie… kiedy wyjeżdżasz?
- Nie wiem – powtórzył Syriusz, nie patrząc na byłego
przyjaciela. – Za dwa, trzy dni. Tak myślę.
Harry poczuł, że zimno rozchodzi się po całym jego ciele.
Jak to dwa-trzy dni? Miał być tydzień!
Jak nie więcej. Dlaczego? Spojrzał na chrzestnego, ale ten uparcie unikał
jego wzroku. Potter zacisnął usta i wbił spojrzenie w swojego niedojedzonego
naleśnika. Jakoś stracił apetyt.
^^^
Harry patrzył już dłuższą chwilę na zamek. Przed chwilą
on, Syriusz i Harres pojawili się w Hogwarcie, jego brat został zabrany pod
opiekę profesor Sprout, a Black udał się do gabinetu Dumbledore’a. Harry nie
był pewny, co ma ze sobą zrobić. Dotychczas nie zdarzyło się, by mógł dłużej
pobyć ze swoim chrzestnym i powiedzieć mu prawdę. Zawsze coś przeszkadzało.
Pomyślał, że teraz ma okazję, jednak chciał też załatwić inną rzecz.
Przypomniał sobie, że w przeszłości znalazł wraz ze Snapem i Lily tajemniczą
komnatę w bibliotece. Podejrzewał, że Severus wyniósł już z niej najważniejsze
rzeczy, ale może nie zainteresował się aż tak bardzo tematem magii żywiołów i
Harry znajdzie tam coś ciekawego. O ile w ogóle coś tam jest. Wspomnienie dość
drastycznej zmiany Snape’a w stosunku do Huncwotów przypomniało chłopakowi parę
sytuacji, w których uczestniczył jego nauczyciel Eliksirów. Co prawda, Snape od
początku był szpiegiem Dumbledore’a, ale nadal miał pewne opory jeśli chodziło
o Jamesa. Pracowali razem przy misjach Zakonu, ale nie byli jakoś blisko. W
sumie, Snape lepiej odnosił się do Syriusza niż do Pottera seniora. Black
powiedział mu, że w gruncie rzeczy Severus nie jest tak strasznie zimnym
draniem, ale gdy Harry spytał na migi, dlaczego, Syriusz prawie natychmiast
zmienił temat. Wtedy dotarło do chłopca, że jako Harry Willow zmienił również
zachowanie Mistrza Eliksirów. Może nie jakoś diametralnie, ale jednak.
Ruszył powolnym krokiem do biblioteki, zastanawiając się,
jak rozegrać rozmowę z Blackiem. Wiedział, że Syriusz może się wściec, że tak
długo to przed nim ukrywał albo, co gorsza obrazić. Uraza Syriusza była dużo
gorsza niż jego wściekłość. Musiał znaleźć jakieś miejsce, z którego Łapa łatwo
nie ucieknie i skąd nie będzie słychać jego krzyków.
W bibliotece było całkiem pusto, co nie było dziwne,
biorąc pod uwagę fakt, że były wakacje. Szybkim krokiem przeszedł się między
regałami, ale tak jak podejrzewał, nie znalazł nic, co przyciągnęłoby jego
uwagę. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zajrzeć do Działu Ksiąg
Zakazanych, ale tam też już w przeszłości szukał, więc podejrzewał, że skutek
będzie taki sam, jak przedtem.
Przeszedł na drugi koniec biblioteki i otworzył tajemne
przejście do prywatnej biblioteczki, pociągając za pochodnię. Przeszedł
niedługim korytarzem, którego podłoga pokryta była, co najmniej,
dziesięcioletnim kurzem. Jednak, gdy wszedł do niewielkiego pomieszczenia na
końcu, wszystko było czyste, jakby przed chwilą ktoś tu sprzątał. Wygodne
krzesła obite czerwonym materiałem były ustawione przy stole, zawalonym
papierami. Ku zdumieniu Harry’ego, gdy pochylił się nad nimi, zauważył, że są to
te same papiery, nad którymi pracowali Lily i Severus, przed śmiercią Harry’ego
Willowa. Nie zabrali nic i nie kontynuowali pracy. To chyba bardziej nim
wstrząsnęło niż fakt, jak jego matka się zachowywała. Gryfonka i Ślizgon byli
urodzonymi naukowcami, a to, że zwyczajnie porzucili badania nad czymś tak
ciekawym było wręcz straszne.
Zauważył, że większość tekstów była już przepisana niemal
na czysto i pojawiły się na nich pierwsze komentarze napisane pismem Snape’a. Ku
zdumieniu Harry’ego, prace były prowadzone nad więcej niż jednym projektem.
Ktoś próbował wynaleźć zaklęcie, pomagające zmieniać się w inne osoby, jak za
pomocą eliksiru Wielosokowego, ale nie to zaciekawiło chłopca najbardziej. Były
też zapiski, które wspominały coś o lykantropii, a konkretnie nad lekarstwem.
Zastanawiał się, dlaczego Snape nie podjął się dalszych badań nad tym
eliksirem, ale po chwili znalazł odpowiedź. Notatki były niekompletne, jakby
ktoś skończył badania, zabrał odpowiednie kartki i zniknął. Harry podejrzewał,
że podążenie tropem myśli pierwotnego odkrywcy będzie trudne, jeśli nie
niemożliwe. Tym bardziej, że jego wiedza z eliksirów nie była zbyt
satysfakcjonująca. Westchnął i odsunął się od stolika, zerkając na wysokie
półki z książkami. Przebiegł po nich wzrokiem, ale nie znalazł nic godnego
uwagi, przynajmniej, jeśli chodzi o temat magii żywiołów. Znalazł za to sporą
księgę o najpopularniejszych zaklęciach defensywnych i obronie przed nimi.
Stwierdził, że będzie to dobra lektura na wakacje, więc schował ją do torby i
odwrócił się, by wyjść. Nic więcej tutaj nie znajdzie.
Jednak nie miał pojęcia, co zrobić z papierami. Wychodząc
z biblioteki, zastanawiał się, komu je dać i czy w ogóle to robić. Jeśli da je
Snape’owi, Mistrz Eliksirów na pewno się domyśli prawdy, a tego na razie Harry
nie chciał. Najbezpieczniej będzie zostawić to na razie w spokoju. Martwiła go
tylko myśl, że może komuś udało się wynaleźć lekarstwo na wilkołactwo, a on nie
mógł z tym zrobić. To dawałoby tak wielkie możliwości Remusowi. Przecież to
głównie z tego powodu, Lupin zrezygnował z walki o Syriusza. Gdyby Lunatyk nie
był wilkołakiem…
Zamyślony, nie patrzył, gdzie idzie. Wyszedł zza zakrętu,
kierując się w stronę gabinetu dyrektora, pod którym zamierzał poczekać na
Syriusza, gdy nagle wpadł na coś szerokiego, twardego, ale całkiem ciepłego.
Uniósł zaskoczony spojrzenie, czując, jak silne ręce owijają się wokół jego
pasa. Błękitne, mieniące się tęczą tęczówki* spotkały jego własne. Jasne oczy
rozszerzyły się, gdy badały każdy kawałek jego twarzy i dopiero, gdy przeniosły
się na włosy, ich właściciel zacisnął usta, powstrzymując się przed
skrzywieniem. Trzymający go mężczyzna odsunął się nieco, ale nie puścił go. Na
jego usta wpłynął powolny, lekko niepewny uśmiech.
- Wybacz. Nie patrzyłem, gdzie idę. Wszystko w porządku?
Harry mógł tylko pokiwać głową. Mężczyzna uśmiechnął się
szerzej i w końcu puścił go, upewniając się, że na pewno nie stała się mu
krzywda.
- Co tu robisz latem? Nie masz wakacji?
Co ja mam mu
powiedzieć? Przecież nie mówię! Pomyślał Harry panicznie. Na twarz
mężczyzny wstąpiło zaskoczenie.
- Na pewno nic ci nie jest?
Harry ponownie przytaknął. Konsternacja na obliczu
mężczyzny była jeszcze bardziej widoczna.
Wszystko uratował Syriusz, gdy nagle wyszedł zza zakrętu.
Harry zauważył, że ma dość przybitą minę, ale gdy tylko ich oczy się spotkały,
Black uśmiechnął się szeroko.
- To jesteś, Harry! – krzyknął Łapa. – Wszędzie cię
szukałem! O. Widzę, że poznałeś swojego nowego profesora od Obrony.
Potter spojrzał zaskoczony na mężczyznę przed nim.
- A więc jesteś Harry? – spytał cicho profesor, a dziwny
ból na moment błysnął w jego oczach. – To syn Lily i Jamesa, prawda, Syriuszu?
- Tak – mruknął Black i spojrzał badawczo na chłopca.
Harry zmusił się do uśmiechu i podszedł do niego, pozwalając, by Syriusz objął
go ramieniem. – Jesteś głodny, Harry? Dumbledore powiedział, że kilku
nauczycieli jest w szkole, więc w Wielkiej Sali zostanie podany obiad. Jeśli
masz ochotę…
Potter zacisnął usta, rozumiejąc, że Łapa chce, by
poszedł, bo zamierza porozmawiać z nowym profesorem. Pokiwał więc głową, ale
uparcie nie odchodził, patrząc na nauczyciela.
- Ach, no tak – uśmiechnął się Syriusz, po raz kolejny
dowodząc, jak zna chrześniaka. – Profesor nazywa się Lucas Would.
Harry uśmiechnął się, skinął lekko głową i ruszył w odpowiednią stronę. Jednak za zakrętem
zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Przez chwilę panowała cisza i zaczął się
obawiać, że rzucili zaklęcie wyciszające albo gdzieś poszli, ale po paru
sekundach rozległo się dość głośne westchnięcie.
- Naprawdę nazwał go Harry? – spytał profesor Would z
pewnym niedowierzaniem w głosie.
- Tak. Na początku było trochę trudno, ale już się
przyzwyczaiłem. Harry jest fantastyczny. Tak jak Willow.
- Nie mówi.
- Nie.
- Dlaczego?
- Nikt tego nie wie. Nagle przestał, jak miał jakieś
cztery lata.
- Jak ja mam się z nim dogadać na lekcjach? – spytał
Lucas z lekkim przerażeniem.
- Harry jest bystry. Jeśli go o coś spytasz, napisze ci
to na kartce. Myślę, że profesor McGonagall wyjaśni ci, jak się z nim
obchodzić. Najlepiej po prostu go nie pytaj, tylko każ coś zrobić. Tak, jak
mówiłem, jest bystry i dużo szybciej się uczy niż jego rówieśnicy. W takim
wieku potrafi wręcz doskonale magię niewerbalną.
- Niezwykłe. Jaki dokładnie jest?
- Cichy – zaśmiał się Black. – I bardzo spokojny. Czasem
się zastanawiam, jak on wytrzymuje. Tyle razy starsi uczniowie mu dogadywali, a
on nic nie zrobił. Ja bym nie dał rady. Jeśli nie magią, to dostaliby po
mordeczkach.
Lucas roześmiał się łagodnie.
- Jesteś dużo bardziej wybuchowy. I znasz go doskonale.
Nie musi nic mówić, wystarczy gest, a ty wiesz, o co mu chodzi.
- Jestem z nim, od kiedy przestał mówić. James skreślił
go już wtedy całkowicie. Liczy się dla niego Harres…
- Harres?
- Młodszy brat Harry’ego. Ma blond włosy. – Harry mógł
sobie bez problemu wyobrazić, jak Syriusz patrzy sugestywnie na Woulda. – Jest
całkowitym przeciwieństwem Harry’ego. Głośny, wręcz wulgarny i całkowicie
egoistyczny. Nie wiem, co sobie James myślał, gdy go tak rozpieszczał, ale to
na pewno nie był dobry pomysł.
- Mówisz, że Harry jest, jakby… na drugim planie.
- Na drugim? – parsknął Syriusz. – Na ostatnim, jeśli w
ogóle. James w pewien sposób go znienawidził, bo dzieciak jest podobny do niego.
- Chyba nie rozumiem.
- James od początku obwiniał się o śmierć Willowa. A
teraz ma przy sobie jednego dzieciaka, podobnego do siebie i drugiego, podobno,
podobnego do Willowa.
- Harres jest do niego podobny? Jeszcze bardziej niż
Harry? – zapytał Would z lekkim przerażeniem.
- Nie jest. Ma blond włosy, ale nic poza tym ich nie
łączy. Jest dość… spory. Żeby nie powiedzieć gruby.
- Nie lubisz go.
- Zauważyłeś? – zaśmiał się Syriusz.
- Nie trudno to dostrzec.
- Nie cierpię bachora. Jest jak mały James, zanim poznał,
co to prawdziwa przyjaźń i co ona oznacza. Wyżywa się na Harrym i wszystko mu
utrudnia, jakby dzieciak już nie miał pod górkę – Black westchnął głęboko. – A
z innej beczki, gdzie ty się podziewałeś?
- Znowu jeździłem po świecie. Ostatnio byłem w Egipcie,
ale po tym, jak prawie nie umarłem na udar słoneczny, postanowiłem wrócić do
Anglii.
- Szukasz kolejnych magów?
- Tak. Każdy się przyda, tym bardziej, że zaczyna się
wojna.
- Ani nie mów – jęknął Łapa. – Przez to wszystko albo
zostanę wysłany w jakiś cholerny zakątek globu albo będę rekrutować idiotów z
amerykańskiego Ministerstwa. Osobiście nie wiem, która opcja mi się bardziej
podoba.
- Słyszałem, że zadomowiłeś się w Stanach.
- Tak, choć nie wiem, czy tego nie rzucić. Wolałbym
zostać w Anglii i pomóc jakoś tu. Ale jak zostanę to Dumbledore gdzieś wyśle
mnie na misję albo, co gorsza, będę musiał więcej czasu spędzić z Jamesem.
- Jak źle?
- Nie mam słów, by to opisać. Jest zwyczajnym gnojkiem.
- Kiedy zamierzasz wyjechać?
- Miałem zamiar za jakieś dwa-trzy dni, ale Dumbledore
powiedział, że skontaktował się już z moim szefem. Powiedział, że jeśli nie
wrócę pojutrze, to mnie zwolni.
Harry sapnął cicho. Pojutrze? To za wcześnie! Nie może…
Zagryzł wargi, powstrzymując łzy. A co, jeśli Black nie zostanie, nawet, gdy
powie mu, że jest Willowem?
- A… Harry?
- Nie wiem. Kocham tego dzieciaka. Jest dla mnie jak syn.
Ale… będę go musiał tu zostawić… znowu.
- Nie ma żadnego sposobu, byś mógł z nim zostać?
- Dlaczego o to pytasz?
- Wydaje się taki… samotny – szepnął profesor.
- Jest samotny. Nie wiem, jak to rozegrać.
Nastała chwila ciszy i Harry stwierdził, że już dość
słyszał. Wycofał się, zmierzając w kierunku Wielkiej Sali. Ku jego
niezadowoleniu, siedział już tam Harres, który zajadał się łakociami. Harry
zastanawiał się przez moment, czy się nie wycofać, ale stwierdził, że to byłoby
zbyt tchórzliwe. Ruszył pewnym krokiem do stołu, na którym były już poustawiane
pierwsze potrawy, choć nikt z nauczycieli jeszcze nie dotarł. Usiadł parę
kroków od brata i chwycił kanapkę.
- Wiesz, że Syriusz mnie lubi? – zagaił Harres. –
Sprawię, że będzie moim ojcem chrzestnym, a nie twoim.
Harry spojrzał na niego, jak na wariata.
- No co? Dumbledore nie jest fajnym chrzestnym. A Syriusz
tak. W ogóle Syriusz to fajne imię. Ale ty mu tego nie powiesz, bo jesteś za
głupi – dumał Harres. – A ja mogę. Poproszę go, by został moim chrzestnym. I
się zgodzi. Wiem to.
Harry parsknął pod nosem, kręcąc głową.
<On cię nie lubi. Tylko toleruje.> - Pokazał bratu
na migi.
Harres skrzywił się mocno i spojrzał na niego z
niechęcią.
- Lubi. Jestem lepszy, bo mówię.
<Zakład, że nie?>
- Dobra! Jeśli mnie przytuli i uśmiechnie się do mnie,
jak mu powiem, że chcę go na chrzestnego, to mi go odstąpisz.
Harry roześmiał się, ale nie zamierzał protestować.
Wiedział, że wygra.
<A co, jeśli tego nie zrobi?>
- Na pewno zrobi!
<A jeśli nie?>
- Tooo – Harres zamyślił się na moment. – Będzie twój. Po
prostu.
<Stoi.>
Nastała pełna napięcia cisza, w której obaj zajęli się
jedzeniem, czekając aż Syriusz wejdzie do Wielkiej Sali. W końcu się doczekali.
Black przeszedł przez drzwi z szerokim uśmiechem na ustach. Harres natychmiast
podniósł się z miejsca i podszedł do niego. Nim zdążył owinąć ramiona wokół pasa
Syriusza, ten skrzywił się lekko i usunął na bok.
- Co ty wyprawiasz?
- Chcę cię przytulić – powiedział Harres i znowu
spróbował, ale tym razem Syriusz chwycił jego ramiona.
- Nie. Idź jeść – odparł tylko sucho i usiadł koło
Harry’ego.
Czarnowłosy Potter uśmiechnął się nieco sztucznie do wściekłego
brata i żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość, owinął ramię wokół bicepsu
Łapy, przytulając policzek do jego ramienia. Syriusz posłał mu zaskoczone
spojrzenie, które zaraz przeniósł na Harresa. Zaskoczenie natychmiast zmieniło
się w zrozumienie. Uśmiechnął się szeroko i objął chrześniaka ramieniem.
- Smacznego, dzieciaku.
^^^
*takie trochę masło maślane ^^”
^^^
Komentujcie!!! ;)
Coś mi się widzi że Lucas znów się zaangażuje w Harry'ego. Niekoniecznie tak jak poprzednio, ale to zależy już tylko od twojej wizji tej relacji. To chyba On ma największe szanse żeby odkryć powiązania pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Było, nie było spędzali ze sobą masę czasu i dla niego to będzie tak jakby cofnął się troszkę w czasie, bo nie wątpię że będzie mu się przyglądać uważnie.
OdpowiedzUsuńTeraz będę musiała czekać cierpliwie na ciąg dalszy, ale wiem przynajmniej że będę szczęśliwa czytając co dalej napiszesz.
Lucas <3 Kobieto, co ty ze mną zrobiłaś, że tak go pokochałam?! Wciąż liczę, że jednak zmienisz zdanie i będą oni razem :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział i liczę, że tam Syriusz (ewentualnie Lucas) dowie się prawdy :)
EKP
To jest boskie. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Moja ukochana postać znowu się pojawia - Lucas.
OdpowiedzUsuńMam cichą nadzieję ,że połączysz Harry'ego i Lucasa. I błagam ,żeby Harry powiedział im prawdę ( Remusowi, Lucasowi, Syriuszowi)w następnym rozdziale. Harres działa mi na nerwy. Wredne dziecko.
To był dobry rozdział, choć znów zabrakło mi rozmowy z Syrim.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lucas wrócił. Tylko... Harry jakoś mało emocjonalnie zareagował.
Czekam na następny!
Co by tu napisać.. Twój blog znalazłam niedawno. Od pierwszego rozdziału mnie zaciekawił. Mam nadzieję, że w Hogwarcie będzie inaczej i Harres trafi do innego domu.. Nienawidzę go rozpuszczony bachor.. Dobrze że Harry ma Syriusza i Remusa. O rodzicach szkoda pisać.. Oby Lucas jakoś dowiedział się prawdy lub Harry ją powie w końcu.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
Witam.
OdpowiedzUsuńMam jedno wrażenie, które niczym nie różni się od tego jakie mam za każdym razem kiedy czytam kolejne rozdziały. Mianowicie, czuję, że chcę więcej. Czekam na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję akcja trochę posunie się do przodu.
Weny, weny i jeszcze raz weny!
czytam od dłuższego czasu i zauważyłam, ze toje opowiadanie ma jedna wadę... te rozdziały są zdecydowanie za krótkie! :D Nie mogę po nocach spać bo chce wiedzieć co się stanie. Nie ma co mała sadystka z ciebie. :P
OdpowiedzUsuńDzięki za nowy rozdział.Harry ma mało czasu na odkrycie przed Syriuszem prawdy o sobie,mam nadzieję ,że jakoś znajdzie odpowiedni mioment.Co z Dumbeldorem i on kłody naszym bohaterom kładzie pod nogi.Żle się dzieje .Na szczęście pojawił się Lucas i to na niego liczę ,że rozpozna w Harrym Willowa,przecież młody włada wszystkimi żywiołami i powinien choćby z racji tego zainteresowac się nim.Mimo nawału obowiązków liczę ,że niedługo napiszesz ciąg dalszy.Weny życzę .Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńwow, wow, wow... nisamowite i jeszcze pojawienie sie Lucasa ..:) Czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńGenialne :) czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i w końcu jest Lucas, moja ulubiona postać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietne. Uwielbiam Lucasa. Mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw.Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńCudowne wiedziałam, że Lucas wróci. Zachowanie rodziców, dziadków i Harresa denerwuje mnie, ale po części ich rozumiem. Proszę zrób wyjątek i szybko dodaj kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeszłam i patrze a tu juz 3 rozdziały. Tak się ucieszyłam bo piszesz fantastycznie i uwielbiam czytac to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ❤ nie mogę doczekać się następnego :D
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńi aWould pojawił się w szkole, ale czemu jak spojrzał na włosy Harrego to zacisnął usta? i tak dowiedział się, że Harry jest skreślony no ciekawe, zmienił też Severusa, ale czemu porzucił badania, czyżby i tutaj Willow był śpiochem, może Lucas pomoże Harremu no i Harry posiada magię żywiołow, przecież zabił tamtego, ktory go skrzywdził...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńoch cudo, Would pojawił się teraz w szkole, ale czemu jak spojrzał na włosy Harrego to taka reakcja? i dowiedział się, że Harry jest skreślony, zmienił także Severusa, ale czemu porzucił badania, może Lucas pomoże Harremu no i Harry posiada magię żywiołow, przecież zabił tamtego, ktory go skrzywdził...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga