niedziela, 8 maja 2016

3. Błękitne spojrzenie

Witajcie!!!
Ponownie rozdział szybciuteńko, ale nie przyzwyczajajcie się, bo właśnie kończy się dla mnie długaśny weekend i niestety znowu zaczyna się szkoła (pocieszeniem dla mnie jest to, że jutro mam tylko 3 lekcje ^^). Jednak, mimo zajęć, obiecuję dodawać rozdziały jak najszybciej.
Mam nadzieję, że ten rozdział też przypadnie wam do gustu i pojawi się jeszcze więcej komentarzy niż pod poprzednim :)
Info do tego rozdziału: coś takiego <słowa> oznacza język migowy, którym posługuje się Harry.
Zbetowany przez carmendraconi
^^^


Harry obudził się słysząc szum wody dochodzący z łazienki. Łóżko Harresa było puste, a gdy zsunął się ze swojego, dostrzegł, że Black też już nie śpi. Przeszedł przez niewielki pokoik i wsunął głowę przez szparę do łazienki. Syriusz właśnie kończył szorować zęby i pochylał się nad umywalką. Jego długie czarne włosy opadły do wody, co spotkało się z oburzeniem właściciela. Łapa wyprostował się i strząsnął włosy na plecy, krzywiąc się z niezadowoleniem. Uniósł wzrok i w lustrze zauważył odbicie chrześniaka. Uśmiechnął się szeroko i otarł twarz ręcznikiem.
- Zaraz cię puszczę. Golić się? – spytał odwracając się w jego stronę. Pogładził się po policzku i zmarszczył lekko nos. – Co myślisz?
Harry przekrzywił lekko głowę i stwierdził, że w sumie Black dobrze wygląda dobrze w jednodniowym zaroście. Zaprzeczył gwałtownie.
- Jesteś pewny – Syriusz podszedł do niego i potarł nosem o jego nos, po czym ze złośliwą miną przytulił policzek do jego czoła. Harry pisnął czując nieprzyjemne drapanie i odsunął go od siebie. – Czyli jedna się ogolić?
Potter pokiwał głową, parskając. Po co Syriusz pytał go, czy się gonić, skoro i tak chciał to zrobić? Patrzył, jak Black nakłada na policzki kremu i pieni go szybkimi ruchami. To dało Harry’emu sygnał do ewakuacji. Wycofał się wolno, ale niestety Syriusz to przewidział. W dwóch krokach znalazł się przy nim i z wrodzoną sobie złośliwością, chwycił twarz chłopca upaćkanymi rękami. Potter rzucił mu zirytowane spojrzenie, na co Black wybuchnął śmiechem.
- Spodziewałeś się tego, prawda?
Harry mruknął potwierdzająco i dzióbnął chrzestnego palcem między żebra.
- Uch, no dobra, dobra. Już przestaję – jęknął Syriusz i odsunął się. – Przebieraj się. Zaraz puszczę cię do łazienki.
^^^
Gdy Harry zszedł na dół do salonu, wszyscy już siedzieli przy stole i czekali na śniadanie. Osunął się na krzesło obok Syriusza i nalał sobie soku do szklanki. Po chwili babcia przyniosła sporą tacę z naleśnikami. Wszyscy zaczęli jeść.
- Wujek – odezwał się nagle Harres. – Mówiłeś wczoraj o niespodziance.
Syriusz westchnął lekko i spojrzał na starszego z braci Potter z przepraszającą miną. Miał nadzieję zabrać tylko Harry’ego na wycieczkę do Hogwartu. Chrześniak pisał mu przed końcem roku, że chciałby w czasie wakacji wpaść do szkoły, by odwiedzić bibliotekę. Syriusz jednak wiedział, że jeśli powie, że zabiera tylko Harry’ego, spotka się to z oburzeniem nie tylko najmłodszego z Potterów, ale też jego rodziców i prawdopodobnie dziadków. Ci ostatni chcieli, by dzieci były traktowane jednakowo, więc nie miałby im tego za złe, ale jeśli chodzi o Lily i Jamesa, to już był zirytowany. Westchnął ponownie i policzył w myślach do dziesięciu, by się opanować.
- Tak, ale to dopiero po śniadaniu.
- Jak długo tam będziecie? – spytał James, patrząc na niego surowo. Wiedział o jego zamiarach.
- Nie wiem. Muszę dokładnie umówić się z Dumbledorem, na czym będzie polegać moja rola. Rozmawiałem już z szefem i mam pozwolenie na rekrutowanie w amerykańskim Ministerstwie pomocy do walki.
- W takim razie… kiedy wyjeżdżasz?
- Nie wiem – powtórzył Syriusz, nie patrząc na byłego przyjaciela. – Za dwa, trzy dni. Tak myślę.
Harry poczuł, że zimno rozchodzi się po całym jego ciele. Jak to dwa-trzy dni? Miał być tydzień! Jak nie więcej. Dlaczego? Spojrzał na chrzestnego, ale ten uparcie unikał jego wzroku. Potter zacisnął usta i wbił spojrzenie w swojego niedojedzonego naleśnika. Jakoś stracił apetyt.
^^^
Harry patrzył już dłuższą chwilę na zamek. Przed chwilą on, Syriusz i Harres pojawili się w Hogwarcie, jego brat został zabrany pod opiekę profesor Sprout, a Black udał się do gabinetu Dumbledore’a. Harry nie był pewny, co ma ze sobą zrobić. Dotychczas nie zdarzyło się, by mógł dłużej pobyć ze swoim chrzestnym i powiedzieć mu prawdę. Zawsze coś przeszkadzało. Pomyślał, że teraz ma okazję, jednak chciał też załatwić inną rzecz. Przypomniał sobie, że w przeszłości znalazł wraz ze Snapem i Lily tajemniczą komnatę w bibliotece. Podejrzewał, że Severus wyniósł już z niej najważniejsze rzeczy, ale może nie zainteresował się aż tak bardzo tematem magii żywiołów i Harry znajdzie tam coś ciekawego. O ile w ogóle coś tam jest. Wspomnienie dość drastycznej zmiany Snape’a w stosunku do Huncwotów przypomniało chłopakowi parę sytuacji, w których uczestniczył jego nauczyciel Eliksirów. Co prawda, Snape od początku był szpiegiem Dumbledore’a, ale nadal miał pewne opory jeśli chodziło o Jamesa. Pracowali razem przy misjach Zakonu, ale nie byli jakoś blisko. W sumie, Snape lepiej odnosił się do Syriusza niż do Pottera seniora. Black powiedział mu, że w gruncie rzeczy Severus nie jest tak strasznie zimnym draniem, ale gdy Harry spytał na migi, dlaczego, Syriusz prawie natychmiast zmienił temat. Wtedy dotarło do chłopca, że jako Harry Willow zmienił również zachowanie Mistrza Eliksirów. Może nie jakoś diametralnie, ale jednak.
Ruszył powolnym krokiem do biblioteki, zastanawiając się, jak rozegrać rozmowę z Blackiem. Wiedział, że Syriusz może się wściec, że tak długo to przed nim ukrywał albo, co gorsza obrazić. Uraza Syriusza była dużo gorsza niż jego wściekłość. Musiał znaleźć jakieś miejsce, z którego Łapa łatwo nie ucieknie i skąd nie będzie słychać jego krzyków.
W bibliotece było całkiem pusto, co nie było dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że były wakacje. Szybkim krokiem przeszedł się między regałami, ale tak jak podejrzewał, nie znalazł nic, co przyciągnęłoby jego uwagę. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zajrzeć do Działu Ksiąg Zakazanych, ale tam też już w przeszłości szukał, więc podejrzewał, że skutek będzie taki sam, jak przedtem.
Przeszedł na drugi koniec biblioteki i otworzył tajemne przejście do prywatnej biblioteczki, pociągając za pochodnię. Przeszedł niedługim korytarzem, którego podłoga pokryta była, co najmniej, dziesięcioletnim kurzem. Jednak, gdy wszedł do niewielkiego pomieszczenia na końcu, wszystko było czyste, jakby przed chwilą ktoś tu sprzątał. Wygodne krzesła obite czerwonym materiałem były ustawione przy stole, zawalonym papierami. Ku zdumieniu Harry’ego, gdy pochylił się nad nimi, zauważył, że są to te same papiery, nad którymi pracowali Lily i Severus, przed śmiercią Harry’ego Willowa. Nie zabrali nic i nie kontynuowali pracy. To chyba bardziej nim wstrząsnęło niż fakt, jak jego matka się zachowywała. Gryfonka i Ślizgon byli urodzonymi naukowcami, a to, że zwyczajnie porzucili badania nad czymś tak ciekawym było wręcz straszne.
Zauważył, że większość tekstów była już przepisana niemal na czysto i pojawiły się na nich pierwsze komentarze napisane pismem Snape’a. Ku zdumieniu Harry’ego, prace były prowadzone nad więcej niż jednym projektem. Ktoś próbował wynaleźć zaklęcie, pomagające zmieniać się w inne osoby, jak za pomocą eliksiru Wielosokowego, ale nie to zaciekawiło chłopca najbardziej. Były też zapiski, które wspominały coś o lykantropii, a konkretnie nad lekarstwem. Zastanawiał się, dlaczego Snape nie podjął się dalszych badań nad tym eliksirem, ale po chwili znalazł odpowiedź. Notatki były niekompletne, jakby ktoś skończył badania, zabrał odpowiednie kartki i zniknął. Harry podejrzewał, że podążenie tropem myśli pierwotnego odkrywcy będzie trudne, jeśli nie niemożliwe. Tym bardziej, że jego wiedza z eliksirów nie była zbyt satysfakcjonująca. Westchnął i odsunął się od stolika, zerkając na wysokie półki z książkami. Przebiegł po nich wzrokiem, ale nie znalazł nic godnego uwagi, przynajmniej, jeśli chodzi o temat magii żywiołów. Znalazł za to sporą księgę o najpopularniejszych zaklęciach defensywnych i obronie przed nimi. Stwierdził, że będzie to dobra lektura na wakacje, więc schował ją do torby i odwrócił się, by wyjść. Nic więcej tutaj nie znajdzie.
Jednak nie miał pojęcia, co zrobić z papierami. Wychodząc z biblioteki, zastanawiał się, komu je dać i czy w ogóle to robić. Jeśli da je Snape’owi, Mistrz Eliksirów na pewno się domyśli prawdy, a tego na razie Harry nie chciał. Najbezpieczniej będzie zostawić to na razie w spokoju. Martwiła go tylko myśl, że może komuś udało się wynaleźć lekarstwo na wilkołactwo, a on nie mógł z tym zrobić. To dawałoby tak wielkie możliwości Remusowi. Przecież to głównie z tego powodu, Lupin zrezygnował z walki o Syriusza. Gdyby Lunatyk nie był wilkołakiem…
Zamyślony, nie patrzył, gdzie idzie. Wyszedł zza zakrętu, kierując się w stronę gabinetu dyrektora, pod którym zamierzał poczekać na Syriusza, gdy nagle wpadł na coś szerokiego, twardego, ale całkiem ciepłego. Uniósł zaskoczony spojrzenie, czując, jak silne ręce owijają się wokół jego pasa. Błękitne, mieniące się tęczą tęczówki* spotkały jego własne. Jasne oczy rozszerzyły się, gdy badały każdy kawałek jego twarzy i dopiero, gdy przeniosły się na włosy, ich właściciel zacisnął usta, powstrzymując się przed skrzywieniem. Trzymający go mężczyzna odsunął się nieco, ale nie puścił go. Na jego usta wpłynął powolny, lekko niepewny uśmiech.
- Wybacz. Nie patrzyłem, gdzie idę. Wszystko w porządku?
Harry mógł tylko pokiwać głową. Mężczyzna uśmiechnął się szerzej i w końcu puścił go, upewniając się, że na pewno nie stała się mu krzywda.
- Co tu robisz latem? Nie masz wakacji?
Co ja mam mu powiedzieć? Przecież nie mówię! Pomyślał Harry panicznie. Na twarz mężczyzny wstąpiło zaskoczenie.
- Na pewno nic ci nie jest?
Harry ponownie przytaknął. Konsternacja na obliczu mężczyzny była jeszcze bardziej widoczna.
Wszystko uratował Syriusz, gdy nagle wyszedł zza zakrętu. Harry zauważył, że ma dość przybitą minę, ale gdy tylko ich oczy się spotkały, Black uśmiechnął się szeroko.
- To jesteś, Harry! – krzyknął Łapa. – Wszędzie cię szukałem! O. Widzę, że poznałeś swojego nowego profesora od Obrony.
Potter spojrzał zaskoczony na mężczyznę przed nim.
- A więc jesteś Harry? – spytał cicho profesor, a dziwny ból na moment błysnął w jego oczach. – To syn Lily i Jamesa, prawda, Syriuszu?
- Tak – mruknął Black i spojrzał badawczo na chłopca. Harry zmusił się do uśmiechu i podszedł do niego, pozwalając, by Syriusz objął go ramieniem. – Jesteś głodny, Harry? Dumbledore powiedział, że kilku nauczycieli jest w szkole, więc w Wielkiej Sali zostanie podany obiad. Jeśli masz ochotę…
Potter zacisnął usta, rozumiejąc, że Łapa chce, by poszedł, bo zamierza porozmawiać z nowym profesorem. Pokiwał więc głową, ale uparcie nie odchodził, patrząc na nauczyciela.
- Ach, no tak – uśmiechnął się Syriusz, po raz kolejny dowodząc, jak zna chrześniaka. – Profesor nazywa się Lucas Would.
Harry uśmiechnął się, skinął lekko głową i ruszył  w odpowiednią stronę. Jednak za zakrętem zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Przez chwilę panowała cisza i zaczął się obawiać, że rzucili zaklęcie wyciszające albo gdzieś poszli, ale po paru sekundach rozległo się dość głośne westchnięcie.
- Naprawdę nazwał go Harry? – spytał profesor Would z pewnym niedowierzaniem w głosie.
- Tak. Na początku było trochę trudno, ale już się przyzwyczaiłem. Harry jest fantastyczny. Tak jak Willow.
- Nie mówi.
- Nie.
- Dlaczego?
- Nikt tego nie wie. Nagle przestał, jak miał jakieś cztery lata.
- Jak ja mam się z nim dogadać na lekcjach? – spytał Lucas z lekkim przerażeniem.
- Harry jest bystry. Jeśli go o coś spytasz, napisze ci to na kartce. Myślę, że profesor McGonagall wyjaśni ci, jak się z nim obchodzić. Najlepiej po prostu go nie pytaj, tylko każ coś zrobić. Tak, jak mówiłem, jest bystry i dużo szybciej się uczy niż jego rówieśnicy. W takim wieku potrafi wręcz doskonale magię niewerbalną.
- Niezwykłe. Jaki dokładnie jest?
- Cichy – zaśmiał się Black. – I bardzo spokojny. Czasem się zastanawiam, jak on wytrzymuje. Tyle razy starsi uczniowie mu dogadywali, a on nic nie zrobił. Ja bym nie dał rady. Jeśli nie magią, to dostaliby po mordeczkach.
Lucas roześmiał się łagodnie.
- Jesteś dużo bardziej wybuchowy. I znasz go doskonale. Nie musi nic mówić, wystarczy gest, a ty wiesz, o co mu chodzi.
- Jestem z nim, od kiedy przestał mówić. James skreślił go już wtedy całkowicie. Liczy się dla niego Harres…
- Harres?
- Młodszy brat Harry’ego. Ma blond włosy. – Harry mógł sobie bez problemu wyobrazić, jak Syriusz patrzy sugestywnie na Woulda. – Jest całkowitym przeciwieństwem Harry’ego. Głośny, wręcz wulgarny i całkowicie egoistyczny. Nie wiem, co sobie James myślał, gdy go tak rozpieszczał, ale to na pewno nie był dobry pomysł.
- Mówisz, że Harry jest, jakby… na drugim planie.
- Na drugim? – parsknął Syriusz. – Na ostatnim, jeśli w ogóle. James w pewien sposób go znienawidził, bo dzieciak jest podobny do niego.
- Chyba nie rozumiem.
- James od początku obwiniał się o śmierć Willowa. A teraz ma przy sobie jednego dzieciaka, podobnego do siebie i drugiego, podobno, podobnego do Willowa.
- Harres jest do niego podobny? Jeszcze bardziej niż Harry? – zapytał Would z lekkim przerażeniem.
- Nie jest. Ma blond włosy, ale nic poza tym ich nie łączy. Jest dość… spory. Żeby nie powiedzieć gruby.
- Nie lubisz go.
- Zauważyłeś? – zaśmiał się Syriusz.
- Nie trudno to dostrzec.
- Nie cierpię bachora. Jest jak mały James, zanim poznał, co to prawdziwa przyjaźń i co ona oznacza. Wyżywa się na Harrym i wszystko mu utrudnia, jakby dzieciak już nie miał pod górkę – Black westchnął głęboko. – A z innej beczki, gdzie ty się podziewałeś?
- Znowu jeździłem po świecie. Ostatnio byłem w Egipcie, ale po tym, jak prawie nie umarłem na udar słoneczny, postanowiłem wrócić do Anglii.
- Szukasz kolejnych magów?
- Tak. Każdy się przyda, tym bardziej, że zaczyna się wojna.
- Ani nie mów – jęknął Łapa. – Przez to wszystko albo zostanę wysłany w jakiś cholerny zakątek globu albo będę rekrutować idiotów z amerykańskiego Ministerstwa. Osobiście nie wiem, która opcja mi się bardziej podoba.
- Słyszałem, że zadomowiłeś się w Stanach.
- Tak, choć nie wiem, czy tego nie rzucić. Wolałbym zostać w Anglii i pomóc jakoś tu. Ale jak zostanę to Dumbledore gdzieś wyśle mnie na misję albo, co gorsza, będę musiał więcej czasu spędzić z Jamesem.
- Jak źle?
- Nie mam słów, by to opisać. Jest zwyczajnym gnojkiem.
- Kiedy zamierzasz wyjechać?
- Miałem zamiar za jakieś dwa-trzy dni, ale Dumbledore powiedział, że skontaktował się już z moim szefem. Powiedział, że jeśli nie wrócę pojutrze, to mnie zwolni.
Harry sapnął cicho. Pojutrze? To za wcześnie! Nie może… Zagryzł wargi, powstrzymując łzy. A co, jeśli Black nie zostanie, nawet, gdy powie mu, że jest Willowem?
- A… Harry?
- Nie wiem. Kocham tego dzieciaka. Jest dla mnie jak syn. Ale… będę go musiał tu zostawić… znowu.
- Nie ma żadnego sposobu, byś mógł z nim zostać?
- Dlaczego o to pytasz?
- Wydaje się taki… samotny – szepnął profesor.
- Jest samotny. Nie wiem, jak to rozegrać.
Nastała chwila ciszy i Harry stwierdził, że już dość słyszał. Wycofał się, zmierzając w kierunku Wielkiej Sali. Ku jego niezadowoleniu, siedział już tam Harres, który zajadał się łakociami. Harry zastanawiał się przez moment, czy się nie wycofać, ale stwierdził, że to byłoby zbyt tchórzliwe. Ruszył pewnym krokiem do stołu, na którym były już poustawiane pierwsze potrawy, choć nikt z nauczycieli jeszcze nie dotarł. Usiadł parę kroków od brata i chwycił kanapkę.
- Wiesz, że Syriusz mnie lubi? – zagaił Harres. – Sprawię, że będzie moim ojcem chrzestnym, a nie twoim.
Harry spojrzał na niego, jak na wariata.
- No co? Dumbledore nie jest fajnym chrzestnym. A Syriusz tak. W ogóle Syriusz to fajne imię. Ale ty mu tego nie powiesz, bo jesteś za głupi – dumał Harres. – A ja mogę. Poproszę go, by został moim chrzestnym. I się zgodzi. Wiem to.
Harry parsknął pod nosem, kręcąc głową.
<On cię nie lubi. Tylko toleruje.> - Pokazał bratu na migi.
Harres skrzywił się mocno i spojrzał na niego z niechęcią.
- Lubi. Jestem lepszy, bo mówię.
<Zakład, że nie?>
- Dobra! Jeśli mnie przytuli i uśmiechnie się do mnie, jak mu powiem, że chcę go na chrzestnego, to mi go odstąpisz.
Harry roześmiał się, ale nie zamierzał protestować. Wiedział, że wygra.
<A co, jeśli tego nie zrobi?>
- Na pewno zrobi!
<A jeśli nie?>
- Tooo – Harres zamyślił się na moment. – Będzie twój. Po prostu.
<Stoi.>
Nastała pełna napięcia cisza, w której obaj zajęli się jedzeniem, czekając aż Syriusz wejdzie do Wielkiej Sali. W końcu się doczekali. Black przeszedł przez drzwi z szerokim uśmiechem na ustach. Harres natychmiast podniósł się z miejsca i podszedł do niego. Nim zdążył owinąć ramiona wokół pasa Syriusza, ten skrzywił się lekko i usunął na bok.
- Co ty wyprawiasz?
- Chcę cię przytulić – powiedział Harres i znowu spróbował, ale tym razem Syriusz chwycił jego ramiona.
- Nie. Idź jeść – odparł tylko sucho i usiadł koło Harry’ego.
Czarnowłosy Potter uśmiechnął się nieco sztucznie do wściekłego brata i żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość, owinął ramię wokół bicepsu Łapy, przytulając policzek do jego ramienia. Syriusz posłał mu zaskoczone spojrzenie, które zaraz przeniósł na Harresa. Zaskoczenie natychmiast zmieniło się w zrozumienie. Uśmiechnął się szeroko i objął chrześniaka ramieniem.
- Smacznego, dzieciaku.
^^^
 *takie trochę masło maślane ^^” 
^^^ 
Komentujcie!!! ;)

17 komentarzy:

  1. Coś mi się widzi że Lucas znów się zaangażuje w Harry'ego. Niekoniecznie tak jak poprzednio, ale to zależy już tylko od twojej wizji tej relacji. To chyba On ma największe szanse żeby odkryć powiązania pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Było, nie było spędzali ze sobą masę czasu i dla niego to będzie tak jakby cofnął się troszkę w czasie, bo nie wątpię że będzie mu się przyglądać uważnie.

    Teraz będę musiała czekać cierpliwie na ciąg dalszy, ale wiem przynajmniej że będę szczęśliwa czytając co dalej napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucas <3 Kobieto, co ty ze mną zrobiłaś, że tak go pokochałam?! Wciąż liczę, że jednak zmienisz zdanie i będą oni razem :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i liczę, że tam Syriusz (ewentualnie Lucas) dowie się prawdy :)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest boskie. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Moja ukochana postać znowu się pojawia - Lucas.
    Mam cichą nadzieję ,że połączysz Harry'ego i Lucasa. I błagam ,żeby Harry powiedział im prawdę ( Remusowi, Lucasowi, Syriuszowi)w następnym rozdziale. Harres działa mi na nerwy. Wredne dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  4. To był dobry rozdział, choć znów zabrakło mi rozmowy z Syrim.
    Cieszę się, że Lucas wrócił. Tylko... Harry jakoś mało emocjonalnie zareagował.
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co by tu napisać.. Twój blog znalazłam niedawno. Od pierwszego rozdziału mnie zaciekawił. Mam nadzieję, że w Hogwarcie będzie inaczej i Harres trafi do innego domu.. Nienawidzę go rozpuszczony bachor.. Dobrze że Harry ma Syriusza i Remusa. O rodzicach szkoda pisać.. Oby Lucas jakoś dowiedział się prawdy lub Harry ją powie w końcu.
    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam.
    Mam jedno wrażenie, które niczym nie różni się od tego jakie mam za każdym razem kiedy czytam kolejne rozdziały. Mianowicie, czuję, że chcę więcej. Czekam na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję akcja trochę posunie się do przodu.
    Weny, weny i jeszcze raz weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam od dłuższego czasu i zauważyłam, ze toje opowiadanie ma jedna wadę... te rozdziały są zdecydowanie za krótkie! :D Nie mogę po nocach spać bo chce wiedzieć co się stanie. Nie ma co mała sadystka z ciebie. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za nowy rozdział.Harry ma mało czasu na odkrycie przed Syriuszem prawdy o sobie,mam nadzieję ,że jakoś znajdzie odpowiedni mioment.Co z Dumbeldorem i on kłody naszym bohaterom kładzie pod nogi.Żle się dzieje .Na szczęście pojawił się Lucas i to na niego liczę ,że rozpozna w Harrym Willowa,przecież młody włada wszystkimi żywiołami i powinien choćby z racji tego zainteresowac się nim.Mimo nawału obowiązków liczę ,że niedługo napiszesz ciąg dalszy.Weny życzę .Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  9. wow, wow, wow... nisamowite i jeszcze pojawienie sie Lucasa ..:) Czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne :) czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział i w końcu jest Lucas, moja ulubiona postać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne. Uwielbiam Lucasa. Mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw.Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne wiedziałam, że Lucas wróci. Zachowanie rodziców, dziadków i Harresa denerwuje mnie, ale po części ich rozumiem. Proszę zrób wyjątek i szybko dodaj kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Weszłam i patrze a tu juz 3 rozdziały. Tak się ucieszyłam bo piszesz fantastycznie i uwielbiam czytac to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział ❤ nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    i aWould pojawił się w szkole, ale czemu jak spojrzał na włosy Harrego to zacisnął usta? i tak dowiedział się, że Harry jest skreślony no ciekawe, zmienił też Severusa, ale czemu porzucił badania, czyżby i tutaj Willow był śpiochem, może Lucas pomoże Harremu no i Harry posiada magię żywiołow, przecież zabił tamtego, ktory go skrzywdził...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejeczka,
    och cudo, Would pojawił się teraz w szkole, ale czemu jak spojrzał na włosy Harrego to taka reakcja? i dowiedział się, że Harry jest skreślony, zmienił także Severusa, ale czemu porzucił badania, może Lucas pomoże Harremu no i Harry posiada magię żywiołow, przecież zabił tamtego, ktory go skrzywdził...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń