sobota, 20 grudnia 2014

12. "Huncwotom się nudzi. To niebezpieczne."

Jestem!!!!!!!!
Melduję się z powrotem!
Komp oddany, rozdział przepisany, a kolejny nawet nie zaczęty... xD
Najpierwiej życzę wszystkim: WESOŁYCH ŚWIĄT!!! I oczywiście: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! Potraktujcie ten rozdzialik jako prezent pod choinkę :D
Dalej: Obawiam się, że kolejne rozdziały nie będą pojawiały się zbyt regularnie. Ale obiecuję, że będą. Obiecałam sobie, że doprowadzę to opowiadanie do końca i to zrobię! Tylko życzcie mi chęci :) (...i komentujcie jak najwięcej)
I jeszcze na koniec: Nie chce mi się odpisywać na wasze poprzednie komentarze, bo psiedzę tu już od dobrych 2 godzin i mnie ręce bolą ;) Ale pod kolejnym rozdzialikiem odpowiem na te, które znajdą się poniżej tej części :)
Nie przedłużając: Oto rozdzialik :D
~~~~~~~~
Siedział na swoim łóżku w dormitorium patrząc, jak Huncwoci z niemrawymi minami zwlekają się z posłań. Niby była niedziela, ale to nie przeszkodziło Lily wparować do pomieszczenia o 8:00 i powyciągać starszych chłopaków z pościeli. W końcu obiecała, że pomoże im w zaległym eseju na eliksiry. A ona obietnice traktowała bardzo poważnie.
Harry nie spał, mimo że nie został, tak jak współlokatorzy, brutalnie obudzony. Przez pół nocy starał się uporządkować wszystko, co wydarzyło się przez ostatni tydzień. Niecały tydzień!
Jeszcze nie do końca do niego dotarło, że znajduje się w przeszłości. Było to jak dziwny, ale i piękny sen, z którego, za żadne skarby świata, nie chciał się obudzić. Zdał sobie sprawę, że ma teraz szansę w walce z Voldemortem. Jeżeli skupi się na opanowaniu żywiołów to może nawet z nim wygra. Wcześniej nawet nie marzył, że uda mu się ostatecznie wyjść z tego cało, chociaż nie przyznawał się do tego. Nie chciał, by inni, którzy w niego wierzyli, stracili nadzieję. To byłaby ostateczna klęska. Teraz nawet on zyskał nadzieję.
- James, do cholery, wyłaź z łazienki! - wykrzyknął Syriusz, wciągając na tyłek spodnie.
Harry roześmiał się cicho, zakrywając usta dłonią. Gdy jego wzrok zatrzymał się na bokserkach chłopaka nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem. Na pośladkach Blacka widniał napis: "Niezła ze mnie dupa." w jaskrawo żółtym kolorze. Syriusz wyszczerzył się do Willowa, ubierając się do końca.
- Fajne, prawda? Dostałem je od chłopaków na poprzednie święta.
- Od Jima i Remusa? - upewnił się Harry.
- No. Mają zryte pod kopułami, nie uważasz? - zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Dzięki - mruknął Lupin, siedzący na swoim łóżku. Wyglądał okropnie. Miał podkrążone oczy i strasznie blade policzki. Harry przeturlał się na łóżku i postawił stopy na podłodze. Przeszedł przez pokój i wdrapał się na posłanie Remusa, podczas gdy Łapa zajął łazienkę, wyrzucając z niej siłą Pottera. Harry usiadł na piętach obok Lupina, przyglądając mu się w milczeniu.
- Kiedy pełnie? - zapytał w końcu.
- W sobotę - westchnął chłopak.
- Boisz się?
- Tak, jak zawsze. Obawiam się, że zrobię komuś krzywdę. Że skrzywdzę któregoś z chłopaków - westchnął, a sekundę później skrzywił się ze złością. - Dlaczego oni z ogóle ze mną tam łażą. Przecież to niebezpieczne! Nie rozumiem, czy oni są zbyt głupi, żeby to zrozumieć, czy ślepi i myślą, że zawsze wyjdą z kłopotów cało.
- Zależy im na tobie... - powiedział łagodnie Willow.
- Niech zależy, ale wtedy, gdy nie jestem wilkiem! - krzyknął wściekły.
- Są twoimi przyjaciółmi...
- Czasem się zastanawiam, czy na prawdę są...
- Co? Dlaczego?
- Zawsze to jest James i Syriusz, a nie James, Syriusz, Remus i Peter - mruknął chłopak, zaciskając zęby i przyglądając się Rogaczowi, który rozwalił się na swoim łóżku, nie przejmując nimi oraz tym, że jest całkiem ubrany.
- Zawsze mam wrażenie, że to chodzi tylko o nich.
- Remi, przecież oni cię lubią. Myślisz, że gdyby było inaczej narażaliby własne życie? Wolność? Przecież mogą ich zamknąć za bycie niezarejestrowanymi animagami. Robią to dla ciebie, bo jesteś dla nich ważny. Nie zrobiliby tego dla kogokolwiek innego.
- Tak uważasz? - Lupin zerknął na młodszego chłopca, starając się ukryć wzruszenie.
- Oczywiście. Zawsze w to wierz - uśmiechnął się Willow. Spojrzał na zamyślonego wilkołaka i położył mu dłoń na ramieniu.
- Dziękuję ci - wyszeptał starszy czarodziej i impulsywnie przytulił krótko dzieciaka. W następnej chwili drzwi do łazienki otworzyły się i Remus szybko ją zajął, by 14-latek nie zobaczył jego zażenowania. Syriusz podrapał się zdumiony po głowie, patrząc w miejsce, gdzie zniknął Lunatyk.
- A temu co?
- Chyba musi coś przemyśleć - uśmiechnął się Harry i wstał z łóżka. - Trzeba coś zrobić z Jamesem - wskazał na śpiącego w mundurku chłopaka. Oczy Syriusza błysnęły złośliwie. Wyjął z kieszeni różdżkę i skierował ją na Pottera.
- Aquamenti!
W następnej chwili w dormitorium Huncwotów rozbrzmiały wrzaski i wróżby bolesnej śmierci.
***
Leżał w Pokoju Wspólnym na kanapie przyglądając się jak Syriusz, James i Peter zawzięcie piszą wypracowanie z eliksirów. Lily chodziła za ich fotelami wte i wewte dyktując im treść. Harry uśmiechnął się. Po długich namowach Huncwoci uprosili dziewczynę, by im mówiła, co mają pisać. Nie poprosili jednak, by robiła to wolno, i teraz Willow mógłby przysiąc, że spod ich piór wylatuje dym. Dziewczyna dodatkowo nie zamierzał im tego ułatwić, co chwila zmieniając zdania tak, że chłopcy musieli nieźle wysilić mózgownice, by zdania, które piszą miały jakikolwiek sens. Harry jednak w duchu stwierdził, że dobrze im tak. Jeżeliby chwilę pomyśleli to doszliby do wniosku, że to samo mogą napisać przepisując podręcznik do eliksirów. Ale cóż. Kto normalny sięga do książek...
Willow podniósł wzrok na zegar na ścianie, z westchnięciem stwierdzając, że dochodzi 16. Nim Huncwoci zabrali się za pisanie zdążyli trzy razy wkurzyć Lily i musieli porządnie się postarać, by jej przeszło. Poza tym ubłagali ją jeszcze, by im pomogła w transmutacji i przez ostatnie trzy godziny ćwiczyli zaklęcia, które mają się pojawić na praktycznym teście we wtorek. Harry dla świętego spokoju też trochę poćwiczył, nie dając Lily szansy na marudzenie. Wystarczyło jej już to, że nie robi teraz esejów na przyszły miesiąc... Poza tym przecież uczył się tych zaklęć w przeszłości... Eee... Przyszłości...? Mniejsza z tym!
Odwrócił się na brzuch rozglądając po pomieszczeniu. W rogu siedziały dwie dziewczyny plotkujące o chłopakach. Oprócz nich pokój był prawie pusty. Zastanawiał się, gdzie jest reszta Lwów, bo pogoda nie zachęcała do wyjścia na błonia. Nie dość, że lał gęsty deszcz, to jeszcze wiatr był okropnie mocny i uderzał z wielką siłą o mury zamku jakby chciał go sforsować...
Harry westchnął  i odwrócił się o 90 stopni spuszczając głowę poza krawędź kanapy. Spojrzał na Remusa rozwalonego na fotelu stwierdzając, że nie ważne z której strony i pod jakim kątem, to i tak wygląda koszmarnie. Zmarszczył brwi, przekręcając się z powrotem na brzuch. Lupin spał z nogami przewieszonymi przez bok fotela. Mimo, że w kominku palił się ogień, według Harry'ego, w pomieszczeniu było dość chłodno, przez to, że dopiero niedawno zamknęli okno. Po krótkim zastanowieniu wstał i machnięciem różdżki przywołał z dormitorium koc, którym przykrył śpiącego chłopaka.
- Dzięki - mruknął cichutko Lupin i ponownie pogrążył się we śnie.
Harry uśmiechnął się i wrócił na kanapę układając się na niej wygodnie. Zapowiadały się długie minuty pełne nudy...
***
- Harry, która godzina?
Cichy głos Lily obudził go z letargu.
- Prawie 17 - odparł, odwracając głowę w stronę zegara.
- Och, już? Muszę iść.
- Co? Czemu? - jęknął James.
- Na próbę chóru. Poza tym nie marudź. Już prawie skończyliście. Zostały wam tylko wnioski.
- Ale...
- Idę - i zniknęła w dormitorium dziewcząt, by się przebrać.
- Lily śpiewa w chórze? - zdumiał się Harry, patrząc na Huncwotów.
- Taak - mruknął James, nie przestając pisać. - Ma świetny głos.
Harry spojrzał z zamyśleniem na wejście do pokoi dziewczyn. Nigdy nie słyszał, że jego mama śpiewała. Ciekawe, czemu? Chociaż w sumie... On też nie miał brzydkiego głosu. W mugolskiej szkole chcieli go nawet w chórze, ale nie miał zamiaru w tym uczestniczyć. Nie miał wtedy żadnych kolegów i nie chciał, by się z niego śmiali, bo w jego szkole śpiewały tylko dziewczyny. 
W czasie, gdy rozmyślał Huncwoci zdążyli skończyć eseje i rozwalić się wygodnie na fotelach. 
- No, w końcu - zamruczał Rogacz, przeczesując dłonią włosy. - To, co robimy? Może jakiś mały kawał?
- O nie, nie będziecie wplątywać w to Harry'ego - powiedziała ostro Lily, pojawiając znienacka się na schodach.
- Ale Lily! Nam się nudzi! Cały dzień musieliśmy się uczyć i...
- Mało mnie obchodzi, co wy będziecie robić. Macie w to po prostu nie wciągać Harry'ego.
- No, ale...
Dziewczyna spojrzała na chłopaka ostro i wyciągnęła rękę do Willowa.
- Chodź, Harry - uśmiechnęła się lekko. - Jeszcze się okaże, że dostaniesz przez nich szlaban do końcu roku.
- Ale dokąd mam z tobą iść? Miałaś zdaje mi się jakieś plany.
- Pójdziesz po prostu ze mną - posłała mu szeroki uśmiech. - Profesor Flitwick na pewno się ucieszy.
- Ale...
- Nie musisz śpiewać. Możesz tylko patrzeć i słuchać. Będzie to dla ciebie bezpieczniejsze.
Harry westchnął lekko, ale nie sprzeciwiał się. Gdy wychodził z pokoju rzucił jeszcze Huncwotom zrezygnowane spojrzenie i ruszył za dziewczyną.
***
Harry uznał, że próba chóru nie będzie taka zła, gdy Lily zaprowadziła go do Wielkiej Sali. Będzie się mógł zaszyć w kącie i udawać, że go nie ma. Evans spojrzała na chłopaka z uśmiechem i otworzyła ciężkie wrota. W środku stała niewielka grupka uczniów z różnych domów. Rozmawiali ze sobą głośno.
- No, w końcu Evans! Ile można czekać?
- Wybacz, Neil. Chłopcy prosili mnie o pomoc w eseju. Wiesz jacy są upierdliwi, gdy czegoś chcą.
- Tak, wiem. W porządku. Wybaczam - wyszczerzył się wysoki brunet o stalowych oczach. Zmarszczył brwi na widok Willowa. - Co on tu robi? Nie przypominam sobie, by Flitwick go zapraszał na próbę.
- Ja go zaprosiłam - powiedziała dziewczyna, patrząc na chłopaka stanowczo. - Huncwoci się nudzą. To niebezpieczne. Wiesz o tym.
- No dobra - mruknął z widoczną niechęcią. - Ale niech nie przeszkadza.
Neil spojrzał groźnie na Willowa i wrócił do przerwanej rozmowy z drobną szatynką.
Harry uśmiechnął się lekko do Lily i usiadł przy stole przysuniętym do ściany. Rudowłosa poszła za jego przykładem, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo do Wielkiej Sali wszedł Flitwick.
- Niestety nie mam zbyt wiele czasu, więc dzisiaj urządzicie sobie małe karaoke w ramach próby - oznajmił od progu. Za nim do pomieszczenia wszedł profesor, którego Harry w tym momencie nie chciał widzieć za żadne skarby świata. Spuścił głowę, by ukryć rumieniec. Zastanawiał się, jak spojrzy w oczy Lucasa na ich wspólnych lekcjach oraz w klasie przy innych uczniach, szczególnie po tym, co się wydarzyło w sypialni mężczyzny. No, może nie stało się wiele, ale mimo to był okropnie zażenowany całą sytuacją. W końcu nie codziennie ląduje się w jednym łóżku z dużo starszym nauczycielem, który, stoją drogą, wygląda na 20-latka.
- Mam pilną sprawę do omówienia z profesorem Slughornem, więc zostawiam was pod opieką profesora Woulda. Neil wyciągnij sprzęt i bawcie się dobrze - uśmiechnął się i wyszedł, zostawiając uczniów z lekko niepewnym mężczyzną.
- Ok. - Neil zatarł ręce. - Lily, masz tu swoje magiczne pudełko?
- Mam - wyjęła z kieszeni mugolską mp3-kę* i podała ją chłopakowi, który zniknął za niewielkimi drzwiami. Po chwili wrócił z czymś podobnym do projektora, który Harry widział w podstawówce. Minutę później oba urządzenia zostały ze sobą połączone i na ścianie Wielkiej Sali rozbłysnął tekst jakiejś piosenki.
- Jak to możliwe? - zapytał Potter. - Myślałem, że w Hogwarcie nie można używać urządzeń elektronicznych.
- Bo nie można - potwierdziła Lily. - Ale, gdy wplecie się w nie trochę magii to bez problemu działają - uśmiechnęła się szeroko.
- Kto...?
- Ja. Trochę musiałam posiedzieć nad książkami w bibliotece, ale w końcu mi się udało. Nieźle wyszło, prawda? - spojrzała na projekcję na ścianie.
- Tak, nieźle - przyznał Harry. Sam nie był pewny, czy kiedykolwiek udałoby mu się coś takiego. W tym momencie zdał sobie sprawę, że nie doceniał intelektu swojej przyszłej mamy, a wszystkie wspomnienia innych na temat jej umiejętności magicznych wcale nie były aż tak bardzo przesadzone. Była nieprzeciętnie mądra.
Harry rozsiadł się wygodnie przyglądając się jak członkowie chóru ustalają kolejność śpiewania do niewielkiego mikrofonu. Po chwili jego oczy przestały patrzeć, a on sam pogrążył się w myślach. Wciąż nie był pewny na czym polega jego misja. Dumbledore stwierdził w skrzydle szpitalnym, że jak ją wykona to wróci do siebie, ale... Bał się. Nie mógł mieć żadnej pewności, że jak wróci to dalej będzie tym samym Harrym Potterem, i że w ogóle będzie żył. Przez zmiany w przeszłości mógł się nie urodzić albo żyć w całkiem innej rzeczywistości, mieć innych rodziców... Nie pamiętać wszystkich złych rzeczy, które uczyniły jego życie takim niebezpiecznym... Cóż, kusząca perspektywa. Żadnych zmartwień, Voldemorta na karku, tylko zwykłe życie, normalne, takie jak zawsze marzył. Ale czy da radę istnieć w taki sposób? Bez przygód, adrenaliny? Oddanych przyjaciół? Właśnie o to ostatnie najbardziej się martwił. Nie chciał, by Ron i Hermiona przestali go lubić. Byli dla niego jak rodzina, której nigdy tak na prawdę nie miał. Wsparcie.
I do tego jeszcze sytuacja z Wouldem. Harry nie miał pojęcia, jak to rozwiązać. Bez bicia przyznawał, że nie kocha tego mężczyzny, jednak jego dotyk sprawił, że jego ciało drżało mocno, a on sam pragnął więcej. Nie miał pojęcia skąd to uczucie. Mógł jedynie podejrzewać, że to przez to, że dorastał. Wewnątrz miał 17 lat, nie ważne, że wyglądał na 14. Może dopiero teraz, gdy nie musiał martwić się, że na następnym zakręcie pożegna się z życiem, jego ciało uświadomiło sobie, że czas dorosnąć także w taki sposób. Nie umiał znaleźć innego wyjaśnienia na to, co czuł.
Pogrążony w myślach nie zauważył, jak koło niego usiadł ich tymczasowy opiekun.
- Wszystko w porządku? - Harry zamrugał gwałtownie, gdy przez lekką mgłę, która zasnuła jego umysł, przebił się głos Lucasa. Spojrzał w jego jasne oczy, nie do końca rejestrując pytanie. - Odleciałeś.
-Och, przepraszam - zarumienił się Willow i odwrócił głowę spoglądając na chórzystów, którzy śpiewali jakąś mugolską piosenkę. - Zamyśliłem się.
- Zauważyłem - uśmiechnął się Would. - O czym tak myślisz?
- Ech... o wszystkim... O przyszłości... - mruknął cicho, kątem oka obserwując reakcje profesora na jego słowa.
- Przyszłość... - mężczyzna rozsiadł się wygodniej, słuchając skocznej melodii, która wypełniła Wielką Salę. - Jedna, wielka niewiadoma. To niesamowite, że jeden uczynek może ją diametralnie zmienić.
Harry spojrzał na mężczyznę uważniej. Przyszło mu do głowy, że nauczyciel może wiedzieć więcej o jego misji niż mu się zdaje. Ale, gdy zobaczył jego zamyślone spojrzenie zrezygnował z zadania mu pytań o sens jego zdania. Westchnął cicho i wsłuchał się w śpiewany przez chórzystów utwór. Po chwili poczuł, że Lucas przysunął się lekko do niego. W pierwszym momencie chciał się odsunąć niepewny swoich uczuć, ale spojrzenie nauczyciela sprawiło, że zamarł.
- Jesteś na mnie zły za wczoraj? - spytał ze smutkiem w błękitnych jak niebo oczach. To było wczoraj?
- Ja... Nie. Raczej... Jestem trochę zdezorientowany. Nigdy nie byłem gejem i nie wiem, dlaczego... Dlaczego na to pozwoliłem.
- Źle się z tym czujesz - mruknął cicho nauczyciel. Spojrzał w oczy chłopca uważnie. - Uważasz, że to błąd?
- Nie wiem. To było przyjemne, ale... Nie wiem, czy właściwe.
- Harry. Spójrz na mnie.
Potter podniósł wzrok na Woulda z niepewną miną. Nie chciał zobaczyć w jego oczach urazy, czy złości. Zdziwił się lekko widząc zrozumienie.
- Jeśli uważasz, że to nie może się więcej zdarzyć to ja to rozumiem. Powiedz jedno słowo, a to nie zdarzy się nigdy więcej.
Nigdy więcej? Harry spojrzał na Lucasa ze zdumieniem. Jego niesamowite spojrzenie przyciągało go, przyprawiało o lekkie drżenie. Czy na prawdę chciał, by to się więcej nie zdarzyło?
- Nie kocham pana - wyszeptał, nie chcąc kłamać. - Lubię, ale nie kocham.
- Czyli nie chcesz, by to się więcej wydarzyło?
- Ja... Nie wiem - jęknął Willow z rezygnacją. - Jedyne, czego jestem pewny to to, że mi się podobało. Ale nie powinno.
- Przyznam bez bicia tak jak wcześniej: też cię nie kocham. Zależy mi jednak na tobie i... W jakiś sposób pragnę. Jak tylko będziesz chciał czegoś więcej to ja nie dam rady ci się oprzeć. Rozumiem, że to tylko przejściowe i możliwe, że za jakiś czas się naprawdę zakochasz i ja... Pozwolę ci wtedy odejść. Obiecuję.
- Nie do końca rozumiem, profesorze. Chce mnie pan w łóżku, a jak się zakocham to tak po prostu pan o mnie zapomni? - spytał rumieniąc się delikatnie. Naprawdę nie lubił wypowiadać się tak bezpośrednio, bo to zawsze wprawiało go w dziwne zażenowanie.
- Nie wiem, czy zapomnę. Ale nie będę cię do niczego zmuszał.
- Chce pan żebym uprawiał z panem sex? - zapytał patrząc w oczy nauczyciela. Mimo lekko surowego tonu z jego policzków nie schodziła czerwień.
- Nie - powiedział poważnie mężczyzna. - Nie zależy mi tylko na tym. Chce mieć po prostu kogoś, na kim mogłoby mi zależeć. Ale jak będziesz chciał coś więcej to nie wiem, czy dam rady się powstrzymać.
- Dlaczego?
- Nie wiem! - wykrzyknął nauczyciel, jednak zaraz ściszył głos, bo poczuł na sobie spojrzenia chórzystów. - Lubię cię, Harry. Ale nie mam pojęcia skąd wzięła się ta chęć... posiadania cię.
- Posiadania? - Harry zarumienił się po raz n-ty i odwrócił głowę.
- Przepraszam, Harry, jeśli...
- Wszystko w porządku. Po prostu nigdy nie myślałem o jakimkolwiek nauczycielu w taki sposób.
- To teraz masz szansę - uśmiechnął się zawadiacko Lucas, odzyskując swój zwykły styl bycia. Spojrzał w stronę członków chóru obserwując przez chwilę, jak się kłócą o to jaką piosenkę, którą będą śpiewać. Dopiero po chwili postanowił zainterweniować. - Nie kłócić się, dzieciaki.
- Dzieciaki? - ofuknął profesora Neli, robiąc oburzoną minę. - Jakie dzieciaki? Prawie dorośli!
- Prawie robi wielką różnicę - zamruczał rozbawiony mężczyzna i wstał. Podszedł do nich i chwycił czerwoną mp3 wybierając jakąś piosenkę na chybił-trafił. Z głośnika poleciała wolna i lekko smutna melodia.
- O Merlinie - jęknęła Lily. - Uwielbiam tą piosenkę. Jest taka wzruszająca.
And I can't help but notice. You reflect in this heart of mine...**- zanucił cicho Neli, a reszta dołączyła do niego. Lucas uśmiechnął się lekko i wrócił na ławkę koło ściany. Harry kołysał się delikatnie w rytm melodii. Mężczyzna przyglądał mu się przez chwilę jakby niezdecydowany.
- Dlaczego z nimi nie śpiewasz? Widzę, że lubisz muzykę.
- Lubię - przyznał Potter. - Ale nie potrafię śpiewać. Tylko bym się zbłaźnił - mruknął, lekko mijając się z prawdą.
- Jasne. W końcu jak ze mną rozmawiasz to masz tak okropny głos... - mruknął sarkastycznie Would, nabijając lekko z chłopaka. Spojrzał na niego z rozbawieniem i lekko pokręcił głową. - Mogę się założyć, że za chwilę przyjdzie tu panna Evans i poprosi byś się do nich przyłączył.
W momencie, gdy skończył mówić, Lily oddaliła się od grupki zebranej koło dziwnego urządzenia.
- Harry, a może pośpiewasz z nami?
Lucas stłumił śmiech, a Willow spojrzał na dziewczynę ze zdumieniem.
- Zmówiliście się? Zresztą nie ważne - stwierdził szybko. - Nie potrafię śpiewać.
- Na pewno potrafisz. Każdy potrafi. Niektórzy lepiej, inni gorzej - uśmiechnęła się zachęcająco.
- Ja na pewno gorzej. Uwierz, nie chcecie tego słyszeć.
- Wymiękasz, Willow? - zachichotał złośliwie Neli. - Jedyne co potrafisz to walka? Żałosne...
- Ej, spokojnie - zainterweniował Would niezadowolony kierunkiem dyskusji. - Jeżeli Harry nie chce śpiewać to nie macie prawa go zmuszać. Choć ja osobiście bym to zrobił - mruknął ciszej, - ale wy nie możecie.
- Dobra, no, sorry. Jak nie to nie - wymamrotał brunet o stalowych oczach, ostatni raz spoglądając na Willowa z niechęcią.
- Na pewno, Harry? - spytała jeszcze Lily, a gdy Potter pokiwał głową, odeszła pokonana.
***
Przez resztę próby Harry rozmawiał z Wouldem, starając się unikać krępujących tematów. Obaj rozsiedli się na ławce i starali się chociaż wyglądać na rozluźnionych. Swoją drogą Lucasowi wychodziło to dużo lepiej.
- A co tam u Huncwotów? Dalej mają dziwne pomysły?
- Pewnie! I to mnóstwo! Oni chyba nigdy nie dorosną - pokręcił głową Harry.
- Może kiedyś - zaśmiał się blondyn. - Choć nie sądzę, by w najbliższej przyszłości.
Ani w dalszej - pomyślał Potter przypominając sobie lekkomyślne zachowanie Syriusza, po tym jak uciekł z Azkabanu. Mimo, że nie pochwalał tego, że Black ulokował się w jaskini koło Hogsmeade, by być blisko Harry'ego, uśmiechnął się na wspomnienie starszej wersji chrzestnego.
Po chwili do sali wszedł Filtwick wyglądający na bardzo zadowolonego.
- No - uśmiechnął się. - Wszystko załatwione. Rozumiem, że nie macie ochoty zaczynać normalnej próby, prawda?
- Oczywiście, że nie! - odpowiedział za resztę Neli.
- W porządku. W takim razie kontynuujcie, a ja posłucham z profesorem Wouldem jak sobie radzicie - powiedział i wgramolił się na ławkę obok Harry'ego. Chórzyści po chwili zaczęli śpiewać i Willow zauważył, że dużo bardziej się do tego przykładają.
- A ty, chłopcze, dlaczego z nimi nie śpiewasz?
Harry drgnął i zerknął na profesora zaklęć.
- Ja? Nie jestem przecież w chórze.
- I co z tego? To tylko zabawa. Śmigaj do nich i dołącz się.
Tym razem Potter nie śmiał się sprzeciwić. Chciał mieć jak najlepszą reputację wśród nauczycieli, by w razie potrzeby wykorzystać to. Wstał więc i podszedł do Lily, która w tym momencie trzymała niewielki mikrofon. Dziewczyna spojrzała na niego i przywołała ruchem ręki, nie przestając śpiewać.
- Who owns my heart, is it love or is it art, 'Cause the way you got your body moving, it's Got me confused...***
Po chwili piosenka się skończyła i Lily spojrzał na Harry'ego skupiając na nim całą swoją uwagę.
- Jednak przekonałeś się, by z nami pośpiewać?
- Można tak powiedzieć - mruknął, zerkając na rozmawiających profesorów.
- To świetnie! Zaśpiewajmy razem! Proszę! - spojrzała błagalnie na chłopaka i Harry poczuł, że teraz nie jest w stanie jej odmówić.
- No dobrze, ale co?
- Choć i wybierz sobie - powiedział Neli, chwytając Pottera z ramię i ciągnąc delikatnie w stronę stolika z dziwnym urządzeniem. Zachowywał się całkiem inaczej. Jeszcze przed paroma chwilami, gdy Harry siedział z nauczycielem, patrzył na niego z niechęcią. Teraz wyglądał jakby był zadowolony z tego, że Willow zgodził się z nimi zaśpiewać. Sekundę później Wybraniec zrozumiał, dlaczego.
- Znasz tą piosenkę? - spytał stalowooki.
- We are the world? Znam. A co?
- To zaśpiewaj z nami. Brakuje nam jednego męskiego głosu.
- Nie wiem, czy będę potrafił...
- Na ścianie pojawi się tekst - przerwał mu Neil i podał mikrofon do ręki. - Zaczniesz. Pokarzę ci, kiedy masz śpiewać.
Harry popatrzył na niego skołowany, ale skinął głową. Poleciała muzyka i Willow uniósł mikrofon do ust. Nabrał zdenerwowany powietrza i zaczął.
- There comes a time when we heed a certain call, when the world must come together as one...****
-  There are people dying, oh, and it's time to lend a hand to life, the greatest gift of all...*****
Harry spojrzał szybko przez ramię słysząc miękki, melodyjny głos tuż przy swoim uchu. Lucas nie zauważony przez Pottera zbliżył się do niego i kontynuował piosenkę. Patrzył przy tym prosto w oczy Harry'ego jakby chciał mu przez to powiedzieć, że śpiewa dla niego. Willow zarumienił się mocno i odetchnął z ulgą, gdy piosenka się skończyła. Odsunął się lekko od nauczyciela, gdy ten ruszył z powrotem na ławkę. Mógłby przysiąc, że gdy nikt nie widział, mężczyzna posłał mu oczko.
Próba trwała jeszcze parę minut, aż w końcu Flitwick powiedział, że mogą iść do dormitoriów. Neli zwinął sprzęt i oddał Lily mp3.
- Fajnie było, Willow - stwierdził, patrząc na blondyna. - Może kiedyś też do nas dołączysz.
- Może - powiedział niezobowiązująco Harry i spojrzał na rudowłosą dziewczynę. - Idziemy?
- Tak. Chcesz posłuchać jakiem mam jeszcze piosenki?
- Jasne!
Lily wyciągnęła z kieszeni słuchawki i podała jedną końcówkę Harry'emu.
- To chodźmy. Cześć wszystkim! Do widzenia, profesorom!
- Do widzenia!
- Cześć!
Wyszli z Wielkiej Sali i ruszyli korytarzem w stronę schodów.
- I jak było? - zapytała Lily, podłączając mp3 do słuchawek.
- Świetnie. Na prawdę fajnie się bawiłem.
- Może kiedyś znowu ze mną przyjdziesz?
- Czemu nie - mruknął Potter i przytrzymał słuchawkę w swoim uchu. Lily zbliżyła się lekko do niego, by nie musieli trzymać kabelków.
- Co powiesz na tą piosenkę?
- People, stop fighting! Angels are crying. We can be better. Love is the answer...******
Harry jęknął. Znał tą piosenkę i nawet widział jej teledysk, jak udało mu się dorwać do komputera Dudleya. Wraz z Lily zaczął śpiewać.
Akurat w trakcie kolejnej piosenki dotarli do swojego celu. Szybko wypowiedzieli hasło i weszli do Pokoju Wspólnego stojąc bardzo blisko siebie. W środku, na fotelach siedzieli 3/4 Huncwtów cali umazani błotem.
James spojrzał na nich jakby chciał coś powiedzieć, ale zamarł patrząc na ich roześmiane twarze. W jego oczach pojawiło się poczucie zdrady, które zaraz zmieniło się w złość. Wstał gwałtownie i zniknął z dormitorium. Harry wyciągnął słuchawkę z ucha i popatrzył na resztę.
- Co mu się stało?
- Jak to, co? - warknął Syriusz patrząc teraz na chłopaka z wielką niechęcią. - Jeszcze się pytasz? Po tym, jak wszedłeś tu z nią praktycznie się przytulając?
- Jest zazdrosny - zrozumiał natychmiast Harry. - Ale o co? Przecież my nic...
- Jemu to powiedz - syknął Black i zniknął, wchodząc na schody.
Willow spojrzał na Remusa z niezrozumieniem.
- Dlaczego oni...?
- Zawsze wszystko robią razem, a skoro James jest na ciebie zły to Syriusz też. Musisz im to jakoś wytłumaczyć, bo to na prawdę dziwnie wyglądało.
-  Remus! Czy ty jesteś mądry? - krzyknęła Lily. - Ja i Harry? On ma chyba nie równo pod sufitem!
- Właśnie! Jesteśmy... no... przyjaciółmi? - spojrzał na dziewczynę.
- Jasne, że tak. Tylko przyjaciółmi.
- Jemu to wytłumaczcie - westchnął Lupin, ruszył za kolegami.
Harry i Lily spojrzeli na siebie z lekkim przerażeniem. Zły James... To nie wróżyło nic dobrego...
~~~~~~~~


* - taka mp3 zapewne pojawi się w większości moich opowiadań (o ile jeszcze jakieś napiszę) z bardzo prostego powodu - kocham muzykę i jest moją inspiracją :) Nie wyobrażam sobie życia bez muzy {◕◡◕}
** -  Justin Timberlake - Mirrors -  "I nie mogę przeoczyć tego jak odbijasz się w mym sercu..."(tłumaczę od razu, bo czasem w niektórych opowiadankach tekst piosenki ma znaczenie, a mi się nigdy nie chce szukać po polsku i nie wiem, co autor ma na myśli) Klik :)
*** - Miley Cyrus - Who owns my heart -  "Do kogo należy moje serce? Do miłości czy sztuki? Bo sposób w jaki się ruszasz, zmyla mnie..." Klik 2!

**** - Michael Jackson - We are the world -  "Nadchodzi czas, kiedy musimy uważniej wsłuchać się w pewne wołanie, kiedy świat musi stanąć razem - jako jedność..."
***** - Michael Jackson - We are the world -  "Są umierający ludzie, oh, dlatego to czas, by wyciągnąć dłoń ku życiu, ono jest najpiękniejszym darem ze wszystkich..." Klik 3!

****** - Morandi - Angels - "Ludzie przestańcie walczyć, aniołowie płaczą. Możemy być lepsi. Miłość jest rozwiązaniem..." (jak ktoś nie widział teledysku - polecam :)) Klik 4!
~~~~~~~~
KOMENTUJCIE!!!

10 komentarzy:

  1. Nareszcie się doczekałam. Rozdział cudo. W międzyczasie znalazłam kilka literówek ale nie będę się czepiać. Jak widzę romans z profesorem zbliża się wielkimi krokami... ☺ Obawiam się tylko co głupio wymyśli zazdrośnik James.
    Pozdrawiam F :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham CIĘ!!! Kocham mojego profesorka!!! Kocham Harry'ego!!! Kocham ten rozdział!!!
    Cieszę się. że wróciłaś a ten rozdział był wisienką na torcie. Z przyjemnością czytałam, a nieschodzący z twarzy uśmiech z każdym tekstem Woulda powiększał się,
    Przepraszam za chaotyczność mojego komentarza, ale jestem tak rozemocjonowana, ze tak jakoś samo wychodzi.
    Życzę Ci wesołych, spokojnych Świąt i szalonego Sylwestra.
    PS a i weny oczywiście
    Pozdrawiam Panna Riddle :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy Drugi Dzień Świąt z tej okazji życzę Tobie dużo zdrowia, weny, szczęścia, weny, pomyślności, weny, spełnienia marzeń, szalonego sylwestra i zabawy do rana oraz weny. Rozdział fenomenalny. Uwielbiam Profesora i uwielbiam Harry'ego. Cieszę się, że w końcu są razem. Co prawda boję się trochę o Mojego Ukochanego Bohatera, bo lepiej z Rogaczem nie zadzierać, ale może to jakoś sobie wytłumaczą (albo może chłopaki dowiedzą się o ukochanym i będą jakoś mu pomagać się spotykać - chciałabym zobaczyć ich miny jak się dowiadują :D).
    Mam nadzieję, że cię za bardzo nie zasypało. Nareszcie mamy białe Święta (Wielkanocne się nie liczą ;P).
    Pozdrawiam Nati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umieram! Kiedy nowy rozdział? Nati

      Usuń
  4. łał... szczerze zwykle nie mam w zwyczaju komentować , ale zrobię wyjątek bo to opowiadanie mnie zachwyca :D jest bardzo poprawnie i logicznie napisane ,a do tego bardzo ciekawa ,wciągające fabuła , właśnie przeczytałam całość i aż mnie boli że muszę czekać na kolejny rozdział :( (mam nadzieje że nie długo ;) ) Uwielbiam opowiadania ,które wprowadzają wątek Harry + postać niekanoniczna(Lucas jest boski , ale intryguje mnie to stanowcze "nie kocham cię" czyżby serduszko Harrego miał podbić inny mężczyzna ? ) , poza tym plusem opowiadania jest nieszablonowość , cały czas trzyma w napięciu i ciężko jest przewidzieć co się zdarzy ,co jest dużym plusem.Osobiście przeczytałam wieeele opowiadań i niektóre już po samym początku wiem jak się skończą , bo jadą tym samym szablonem , u ciebie tego stanowczo nie ma ;) jak już pisałam opowiadanie jest boskie i jeśli tylko spróbujesz je przerwać to cię znajdę i zobaczysz, że to co robią huncwoci to nic w porównaniu do tego co ja ci zrobię :D boisz się ?? to dobrze .... to teraz siadać do pisania kolejnego rozdziału :D nie no , a na poważnie to życzę duuużo weny , bo wiem że bez tego nie da rady ;) a w głębi duszy liczę że się coś jeszcze przed powrotem do szkoły pojawi , w końcu mamy taaaaaką długą przerwę... , dobra rozpisałam się , czas kończyć :D Pozdrawiam i życzę udanego nowego roku , pełnego weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    James zazdrosny o Harrego i t bardzo, mam wrażenie, że w tej całej misji chodzi o Woulda, ale tez być że omoże o Severusa..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    Yaoi, yaoi, yaoi!
    Dobrze Harry powiedział Luniowi.
    Ta rozmowa z psorkiem - mega.
    No kto by pomyślał by takie cuda zrobić z mugolskimi sprzętami i Harry śpiewa.
    O, James poczuł zagrożenie i jest zły = nadchodzą kłopoty
    Pozdrowienia
    Amei

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    rozdział wspaniały, James jest bardzo zazdrosny o Harrego... tak mi się wydaje, że w tej całej misji chodzi o Woulda, ale i jednocześnie może chodzić o Severusa... ciekawe... poczekamy zobaczymy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały rozdział, James jest zazdrosny o Harrego i to bardzo, mam wrażenie, że chodzi w tej misji o Woulda, ale też może chodzić o Severusa... ciekawe, poczekamy zobaczymy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, nie wiedziałam, że w Hogwarcie minuty dzielą się na długie i krótkie. Myślałam, że każda ma tam 60 sekund.
    Swoją drogą z Lily niezła dołącza, skoro sama otworzyła te "ciężkie wrota". No cóż, trzeba pakować 💪 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń