sobota, 12 lipca 2014

1. Zmieniacz czasu

 Hej! Oto pierwszy rozdział, jaki napisałam, więc proszę o wyrozumiałość :) Informuję, że niektóre fragmenty szóstej części HP zostały pominięte, więc Harry nic nie wie o horkruksach i myślę, że w ogóle nie pojawią się w moim opowiadaniu. Proszę o komentarze, i pozytywne, i negatywne, a teraz zapraszam do lektury :)

^^^
Siedział na łóżku w pokoju swojego najlepszego przyjaciela, opierając się głową o odblaskowo pomarańczową poduszkę. W dłoni obracał złotego znicza, który co chwila wyrywał się do lotu, tylko po to, by być ponowne złapanym. Z dołu dochodziła do niego dudniąca, wesoła muzyka. Wesleyowie - cała ich rodzina - świętowali ślub Billa i Fleur.
Westchnął, ponownie zaciskając palce na zniczu. Trwała oficjalna wojna, a oni beztrosko się bawią. Nie potrafił tak. Już nie. Zbyt szybko musiał wydorośleć, by teraz móc się z tego cieszyć. Owszem, bardzo mocno życzył nowożeńcom szczęścia, ale nie potrafił im tego okazać. Najpierw śmierć Cedrika na jego oczach, potem Syriusza i Dumbledore'a, odcisnęły na nim piętno.
Gdyby tak cofnąć czas...
Ale nie mógł. Bo niby jak? W tym momencie musiał się dowiedzieć jak zabić największego czarnoksiężnika – Lorda Voldemorta. On, Harry Potter, niemal siedemnastoletni chłopak, o czarnych, rozczochranych włosach i niesamowicie zielonych oczach o odcieniu morderczego zaklęcia musiał zabić kogoś, kto już raz oparł się śmierci. Lub dać się zabić. Miał być wybawicielem całego czarodziejskiego świata i to dlaczego!? Przez durną nietoperzyce, która pijana palnęła idiotyczną "przepowiednie"!
Zrezygnowany, puścił znicza, który wzbił się w powietrze przed jego oczami. Ponownie westchnął. Tę piłeczkę złapał podczas swojego pierwszego meczu Quidditcha. O mały włos jej nie połknął. Uśmiechnął się lekko, a sekundę później zmarł, gdy dotarł do niego sens tej myśli. O mały włos jej nie POŁKNĄŁ... Właśnie! Nie złapał jej ręką, tylko wpadł mu do ust.
Zmarszczył brwi i przyłożył piłeczkę do warg, czekając chwilę na efekt. Minuta. Dwie. Nic.
Cofnął dłoń, przyglądając się zniczowi z rezygnacją. Przecież musi być jakieś wytłumaczenie. Dumbledore nie dałby mu go tylko do zabawy. Musi być w nim jakaś wskazówka, tylko jak ją zdobyć...?
Nagle złoty znicz rozbłysnął złotym światłem i otworzył się, ukazując swoją zawartość. W środku leżał zmieniacz czasu taki, jaki miała Hermiona w trzeciej klasie, gdy ratowali Syriusza.
Syriusz...
Nie. Nie może. Musi być jakiś szczególny cel. Musiał tylko dowiedzieć się, jaki? Spojrzał na znicz, który ponownie latał koło jego głowy. Piłeczka jakby usłyszała jego myśli i podleciała do ruchomego zdjęcia i popukała w szybkę, za którą było zamknięte. Byli na nim, przytuleni do siebie, Lily i James.
Ale co to może oznaczać? Zerknął jaszcze raz na zmieniacz czasu i na zdjęcie swoich rodziców. Nagle go olśniło. Przecież to oczywiste!
- Mam się cofnąć do ich czasów?
Zero reakcji. Westchnął zrezygnowany. Ale po cóż miałby cofać się do ich czasów? Nie lepiej do momentu, gdy urodził się Voldemort? Albo przynajmniej do czasów, gdy nie jest jeszcze w pełni mocy?
Nagle z dołu doszedł do niego ogłuszający huk. Zerwał się z łóżka, założył na szyje zmieniacz czasu i podbiegł do okna. Namiot palił się w kilku miejscach, muzyka przestała grać, a ludzie teleportowali się przerażeni lub walczyli. Przebiegł przez pokój, lecz znicz podleciał do niego i dziwna siła zatrzymała go w pół drogi. Piłeczka zaczęła uderzać w zmieniacz czasu na szyi chłopaka. Potter chciał ją odgonić, ale znicz nie ustępował, przytrzymując go magią w miejscu.
- Mam go użyć? Ale...
Piłeczka popukała Harry'ego w głowę.
- Myśleć? Au! No co ty...!? - spróbował ją schwytać, ale mu umknęła. - Musze im pomóc!
Znowu pukanie w zmieniacz. Jęknął cicho i chwycił magiczny artefakt z zamiarem użycia go, gdy znicz ponownie mu przeszkodził. Znowu puknął go w głowę, a następnie w zdjęcie na półce. O co może, do diaska, chodzić!? Spojrzał na swoich rodziców, a jego wzrok zatrzymał się na włosach Jamesa. No tak! Chwycił różdżkę i zmienił kolor swoich włosów na jasny blond.
- Może być?
Brak reakcji uznał za potwierdzenie. Zerknął w stronę okna i momentalnie podjął decyzje. Miał nadzieje, że tak też im pomoże. Harry chwycił plecak z peleryną niewidką, mapą huncwotów i paroma innymi cennymi rzeczami. Wsunął do niego różdżkę, stwierdzając, że tym sposobem jej nie straci, po czym spojrzał na piłeczkę i wziął złoty zmieniacz do ręki. Przekręcił raz, drugi, trzeci... Nagle rozbłysło białe światło i otoczyło go ściśle tak, że przez chwilę nie miał pojęcia, co się wokół niego dzieje. Poczuł szarpnięcie w okolicach pępka, tak bardzo podobne do uczucia towarzyszącemu teleportacji...
Zamrugał parę razy, by odpędzić białe plamki. Wylądował w... lesie. Ale nie byle jakim lesie, tylko Zakazanym. Jęknął i rozejrzał się mając nadzieję, że jednak nie wylądował gdzieś bardzo głęboko. Zobaczywszy w oddali niewielką ścieżkę wydeptaną olbrzymimi buciorami Hagrida, uśmiechnął się. Do Hogwartu było całkiem niedaleko, tylko drzewa zasłaniały zarys zamku. Zrobił krok w stroną dróżki i zmarł zdezorientowany. Spojrzał na siebie i spostrzegł, że jego ubrania są na niego dużo za duże, a przynajmniej bardziej niż zwykle. Sam również czuł się jakby... mniejszy.
Nagle coś za nim ostrzegawczo zaszeleściło. Odwrócił się i zobaczył dwie postacie ubrane na czarno, wychodzące zza drzew.
- O... patrz, Walburgo. Czyżby jakiś nieposłuszny dzieciaczek wymknął się z zamku. Nieładnie. Za to powinien być szlaban.
Harry zmarł. Świetnie, śmierciożercy. Dlaczego on zawsze ma takie szczęście? Jęknął cicho i cofnął się o krok.
- Oj, Malfoy, przestraszyłeś go.
- Będzie bardziej przestraszony, jak Czarny Pan się do niego dobierze. Będzie mógł ponegocjować z Dumbledorem o tego bachora.
Czarnowłosy jęknął ponownie i odwrócił się szybko, nie czekając na dalszy rozwój wypadków, zrywając do biegu.
- Łap go! - wrzasnął Malfoy, zaczynając gonić chłopca.
Przeklęte krótkie nóżki. Jak ja mam tak biec?
Wpadł na niewielką polankę i skręcił w stronę Hogwartu. Widział już w oddali najwyższe wieże zamku. Koło głowy świsnęło mu zaklęcie i w ostatniej chwili uchylił się przed kolejnym. Las powoli zaczął się przerzedzać, została ostatnia warstwa niskich gałęzi. Wbiegając na błonia, potknął się o wystający korzeń, poczuł gwałtowny ból w kostce, a w następnej chwili wpadł w czyjeś ramiona...
^^^
Komentujcie!!!!

9 komentarzy:

  1. Jestem! Melduję się na stanowisku (mam nadzieję) stałego czytelnika! :D
    Piszesz na poziomie. Baaardzo ładny początek, co nie zdarza się często.
    Zwłaszcza na blogach.
    Wydaje mi się, że masz fajny styl pisania, choć to nieco za mało, aby móc ocenić. Jedynie rzuciło mi się w oczy, że lubisz zjadać ogonek w "ę" :) jedną literówkę widziałam oraz rażące "czół" ...
    zmiana koloru włosów to tak, żeby Harry'ego nie poznali w czasach jego rodziców i nie porównywali do Jamesa, tak?...
    Ciekawy pomysł. Znaczy, cofania się w czasie było mnóstwo, ale tu Harry się... zmniejsza? Maleje albo ma mniej lat? Czy coś, tak mi się wydaje :)
    Mam nadzieję, że akcja się rozwinie i rozdziały będą ciekawe i długie(!) :)
    Póki co, mało wejść na bloga i brak komentarzy, ale nie przejmuj się :) Mam nadzieję, że nie zniechęci cię to do pisania, bo będę czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy. Zapraszaj na swojego bloga na innych blogach, bo ja tak zobaczyłam w komentarzu link do ciebie i z ciekawości zajrzałam :)
    Napisałaś w przywitaniu, że niedługo zmienisz wygląd bloga, dodasz opisy bohaterów itd. Miło będzie, jeśli dodasz jakiś opis fabuły czy coś :) i wiesz, tak mniej więcej jakbyś napisała, czego można się będzie jeszcze spodziewać, bo na początku tego rozdziału już napisałaś, że Harry nie wie o horkruksach i chyba ich nie wtrącisz do swojej historii, a uważam, że lepiej będzie jeśli od razu napiszesz, co z książkowego "Harry'ego Pottera" odrzucisz w swojej własnej historii, aby lepiej "wbić się" w to opowiadanie. Bo to może być troszkę zagmatwane, jeśli tak będziesz pisać o tym dopiero przed rozdziałem, a tak by było wygodniej.... no takie jest moje przynajmniej skromne zdanie :)
    i.... taka mała sugestia ode mnie... jeśli będzie to blog yaoi, to bym się ucieszyła... najlepiej z jakimś miłym parringiem.... :D
    Wierzę, że naprawdę będzie z tego dobry blog i dobre opowiadanie :) liczę bardzo na regularność dodawania rozdziałów :)
    Życzę weny! ;)
    K.
    (tak, ta K., która tak "nachalnie" lubi komentować na innych blogach. Może kojarzysz?.... :P )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę może od wypisania błędów, które zauważyłam. Oto one:

    Wesley'owie - źle napisałaś to nazwisko. Poprawnie będzie: Weasleyowie :)

    "Owszem, bardzo mocna życzył nowożeńcom szczęścia, ale nie potrafił im tego okazać." - bardzo mocno.

    "Bo niby jak." - Tu chyba znak zapytania na końcu powinien być?

    "Zerknął jaszcze raz na zmieniacz czasu i na zdjęci swoich rodziców." - Zdjęcie swoich rodziców. :)

    "Zero reakcji. Westchnął. Ale po co?" - Haha, te zdania wywołały uśmiech na mojej twarzy. No bo, po co tak wzdychać? xD Powinnaś ułożyć je w innej kolejności. C:

    "Wylądował w... lesie. I to w Zakazanym Lesie. Jęknął. Rozejrzał się. W oddali widział ścieżkę. Uśmiechnął się." - Ogólnie to nie ma tu błędu. Chcę ci tylko zwrócić uwagę, jakie krótkie zdania budujesz. Pojawiają się one co chwila, nie tylko w tym momencie. Radzę zacząć budować trochę bardziej złożone zdania, wtedy nadasz odpowiedniego klimatu, wciągniesz w tekst czytelnika. Oczywiście często takie krótkie zdania również są potrzebne i podkreślają powagę sytuacji. C:

    "Odwrócił się i zobaczył dwie na czarno ubrane postacie, wychodzące zza drzew." - Tutaj masz zły szyk zdania. Powinno być: Odwrócił się i zobaczył dwie postacie ubrane na czarno,wychodzące zza drzew. Od razu zdanie jakoś tak lepiej brzmi. :)

    "Będzie bardziej przestraszony jak Czarny pan się do niego dobierze." - I te yaoistyczne myśli. Ja mam szczerą nadzieję, że wplączesz tu wątek homoseksualny, bo za hetero nie przepadam i w ogóle nie czytam takich ff. Poza tym powinno być: Czarny Pan.

    No cóż, to tak bardziej rzuciło mi się w oczy. Oczywiście niektóre z tych błędów, które tu wypisałam, to tylko zwykłe literówki, ale przydałoby się to poprawić, bo zawsze lepiej się czyta, gdy tekst jest przejrzysty i bez błędów.
    Wiem, że dopiero zaczynasz swoją przygodę z pisaniem i uważam, że skoro to twój debiut to i tak jest dobrze. Ja sama, gdy zaczynałam pisać swojego bloga, robiłam jeszcze więcej błędów. Ba, nadal robię (szanowna K. bardzo dobrze mi to uświadamia :D)! Więc nie ma co się zrażać, z czasem będzie ich coraz mniej, rozwiniesz też swój styl. :)
    Co do samej historii, to na razie nie wiem co powiedzieć. Zwyczajnie, rozdział ten jest bardzo krótki i nie za wiele się w nim dzieje. (W tym miejscu wtrącę, iż mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dłuższe.)
    Ale powiem ci, że lubię wątek cofania się w czasie i zapowiada się to dość ciekawie. Właściwie to nie czytałam dużo ff, w których Harry cofał się do czasów swoich rodziców, chociaż pewnie trochę ich w internetach się pojawiło.
    Zastanawiam się w czyich to ramionach wylądował Harry. W mojej głowie pojawiło się tak dużo opcji, że aż nie będę zgadywać. Z chęcią poczekam aż wyjaśnisz to w kolejnym rozdziale.
    I w ogóle z tym wydaniem Harry'ego Czarnemu Panu to nie byłby taki zły pomysł. xD To moje zboczenie...
    Poza tym zgadzam się z K, co do większości jej uwag. Nie masz co się przejmować małą ilością wejść, bo z doświadczenia wiem, że im więcej dodajesz rozdziałów i im szybciej to robisz, zyskujesz więcej czytelników.
    Pozdrawiam i życzę dużej ilości pomysłów na to opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dopiero co tutaj trafiłam, opowiadanie jest fantastyczne, czyta sie dobrze, historia jest ciekawa... czyżby Harry się zmniejszał, no albo ubywało mu lat...
    idę czytać dalej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej dziś tu trafiłam.
    Fajnie się zaczyna - znicz żyjący własnym życiem i mający swoją inteligencję....
    Ledwo cofnął się w czasie już ma kłopoty.. hihi
    Oby tak dalej
    Amei

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej niedawno trafiłam na Twojego bloga, ale dopiero dziś komentuję (mój internet coś się buntuje)
    Fajnie wymyśliłaś z tym zniczem ;)
    Harry jak zwykle ma masę kłopotów :D

    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    opowiadanie mnie bardzo zaciekawiło, czyżby Harry się zmniejszył? albo ubyło mu lat jak używał tego zmieniacza czasu?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    opowiadanie to mnie bardzo zaciekawiło, Harry się zmniejszył czy ubyło mu lat jak używał tego zmieniacza czasu?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie, Harry zmarł. To takie przykre. Ale nie! Jednak żyje! Łiiiiii 😂😂😂😂😂

    OdpowiedzUsuń